Opracowały:
Anna Kwoka
CELE UROCZYSTOŚCI SZKOLNEJ ZWIĄZANEJ Z DNIEM
11 LISTOPADA
· ukazanie doniosłego momentu odzyskania niepodległości
· uświadomienie uczniom ile trudu kosztowało utrzymanie odzyskanej niepodległości
· ukazanie ofiar polskich dążeń niepodległościowych, cierpienia Polaków skazanych na tułaczkę, więzienia
· uwrażliwienie na piękno ojczystej poezji i pieśni patriotycznej
· kształcenie postawy szacunku do symboli narodowych, właściwego zachowania podczas uroczystości
Sceneria lasu, wrzosowiska, na środku ognisko i kocioł wiszący na trójnogu. Wchodzi prowadzący i rozpoczyna uroczystość recytacją wiersza.
Jedenasty listopada...
Dziś zamyślić się wypada
I pomyśleć o przeszłości
Oraz o Niepodległości.
Niepodległość- wielkie dzieło
Wiele ofiar pochłonęło.
I to dzisiaj się należy
Modlić szczerze za żołnierzy.
Zatem dzisiaj pamiętajmy
I hołd żołnierzom oddajmy,
Którzy życia swe złożyli,
Byśmy w wolnej Polsce żyli.
Słychać odgłosy burzy, wiatru, na scenę wbiegają trzy postacie w czerni, „Wiedźmy, są uosobieniem zaborów – Prus, Austro – Węgier, Rosji.
Rozpętam cyklony
Miło z twojej strony.
Wiedźma III
Słychać bębnów granie!
Wszystkie
Dłonie splećmy, siostry wiedźmy,
We trzy wzlećmy, w locie śledźmy
Cały obszar ziem i wód!
Trzykroć klątwą świat oszpećmy,
Trzykroć trzy zaklęcia sklećmy,
Urok niech narobi szkód!
Kiedy zejdziemy się z powrotem?
Gdy pierwszy grom zagłuszy grzmotem,
Szum deszczu i wichury lament?
Wiedźma II
Nie, później: gdy ucichnie zamęt
Tej bitwy, która wciąż szaleje.
Czyli przed zmierzchem mam nadzieję.
Wiedźma I
Miejsce spotkania?
Wrzosowisko.
Tam ma być Marszałek, jasne wszystko?
Nie miaucz tak, idę już, kocurze!
Nie skrzecz, ropucho! Idę!
Nuże!
Co świetne, to szpećmy,
Co szpetne, tym świećmy:
Więc lećmy, trzy wiedźmy-
Przez zgniłe mgły, lećmy!
Przy stole siedzą trzy osoby i prowadzą rozmowę
Spójrzcie, bracia moi. Złe dni dla naszej Polski nastały. Trzy sępy nad nią zaczynają krążyć i wypatrywać co lepszej zdobyczy.
Osoba II ( czyta gazetę)
Spójrzcie! Tutaj piszą, że wczoraj, podpisano konwencję rozbiorową! O)d naszej Ojczyzny – Polski, jak toporem odcięto ziemię naszych pradziadów, a i braci naszych do innych państw przyłączono.
Straszne to rzeczy się dzieją. Boże, miej nasz kraj i nas samych w swej opiece!
W chwili rozłamu, w godzinie spalenia,
Gdy zamierają w piersiach zemsty głosy,
Jawi się człowiek, który dzieje zmienia,
W inne koryto śle narodu losy.
Roje pszczół nowych wywodzi na wrzosy.
Zastęp z kmiecego wzięty pokolenia,
W proste uzbrojone kosy,
Do zwykłego gotowy koszenia.
Scenka z 1794 r. z udziałem starego Jana i wieśniaków ( w tej roli dziewczęta i chłopcy w krakowskich strojach).Wystrój wnętrza chaty na stole bochen chleba drewniane naczynia, w kącie kobieta obiera ziemniaki , inna krząta się przy glinianych garnkach.
Jan (za sceną)
Dręczy lud biedny Moskal okrutny,
Pociesz o pociesz! Naród twój smutny
W swoją opiekę weź nas na nowo Polska Królowo.
To stary Jan!
Grzegorz
A no!
Nie przez racyje on tu idzie, dowiema się czegoś nowego
A skąd Pan Jezus prowadzi Janie?
Od Krakowa, od Krakowa moi ludkowie.
Pocóżeście tak daleko chodzili?
Bartoszowa
I cóżeście tam widzieli i słyszeli Janie?
Siadajcie tu, będę pilnie słuchał, jak się Grzegorz z pod Racławic zestarzeje, to swoim dzieciom kiedyś wszystko opowie.
Nad obszarem, rankiem szarym wschodzi jasna zorza
Zorza wschodzi ponad światem: Kościuszko z za morza.
Ptak szczebiota, zorza złota pobudziła ptaki,
A Kościuszko budzi ludzi, krakowskie wieśniaki.
A w Krakowie tłumy ludu przed Panną Maryją
Trąby grają, serca tają, straże w bębny biją...
A pośrodku z licem słodkim, jak chłopek pośledni,
Polak dzielny! Wódz naczelny... wkoło ludzie biedni.
I przystanął przed kościołem- i przysiągł się Bogu,
Że nam wszystkie krzywdy nasze odbije na wrogu!
Lud przysięga posłuszeństwo na tę naszą mękę,
Wszyscy zgodnie do przysięgi wyciągnęli rękę:
Podpisali Krakowiacy, radne pany stare...
I chłopi się zapisali krzyżem na ofiarę.
I zadzwonił na Wawelu Stary Zygmunt z wieży,
Niewstrzymany, rozmachany głos po kraju bieży,
Rosa rosi, wiatr roznosi radość niepojętą,
Będzie wojna z Moskalami, w Polsce wielkie święto!
(Jan wstaje i tak kończy swoją opowieść)
I wysunął się Kościuszko na środek szeregu
I zawołał: Dalej wiara, od brzegu do brzegu.
A najpierw wy włościany, polski ludu rolny!
Sroga Moskwy to niewola! Bij! A będziesz wolny.
Niech da przykład całej Polsce ta ziemia krakowska,
Czyż nie miła nasza wiara i rola ojcowska?
Czyż nie miły wam ten zgon uznojony pracą?
Żeby Moskal go zabierał, jeden Bóg wie za co?
Wiara! Bracia! Przez Bóg żywy, ale sprawiedliwy.
Puszczać kosy na te chwasty, co nam pola głuszą,
Kochać Polskę nie połową, ale całą duszą.
Czyście dobrze zrozumieli? Dobrze wysłuchali?
Zrozumieli naczelniku, trzeba bić moskali!
Bartosz
Tak bracia! Komu Bóg miły i ta święta sponiewierana ziemia, ten pójdzie ze mną do Kościuszki!
Wszyscy
Pójdźmy Bartoszu!
(Wszyscy opuszczają scenę).
Krakowiak w wykonaniu uczniów klas nauczania początkowego.
Na scenę wychodzą kobiety w czerni, z zapalonymi świecami ustawiają się tyłem do widowni.
Jedna odwracają się do widowni rozpoczyna recytację
I kobieta
Do Ciebie Panie w dziejowej godzinie
Głos Twego ludu z ziemi polskiej płynie.
Wróć nam o Boże ojczyznę kochaną,
w troje rozdartą i w morzu skąpaną.
Boże!
Sto lat niewoli znieśliśmy w pokorze.
Wyzuci z ziemi, pogardą karmieni.
Twa sprawiedliwość wszystko zwrócić może.
Twoja opatrzność zło w dobro przemieni.
III kobieta
Wojna się sroży, lud polski znękany,
Biedny i głodny – kiedy koniec pyta?
Kiedy opadną gniotące kajdany?
Kiedy nam przyszłość zaświta?
Daj nam wytrwałość, wspomóż nasze siły.
Niech jedność, zgoda stale wśród nas gości.
Daj, by nasze pragnienia się spełniły.
Ty rządź nami- Boże z wysokości.
V kobieta
Niech nasza Polska wśród narodów stanie,
Dzielna i mądra, jednością złączona.
Oto Cię prosim z głębi duszy Panie.
Ojcowskie ku nam wyciągnij ramiona.
Na scenę wbiega chłopak w czapce, z naręczem gazet i woła.
Dodatek nadzwyczajny! Dodatek!
Zamach w Sarajewie!
Wybuchła wojna! Ludzie, wybuchła wojna!
Na scenę wchodzą ponownie kobiety w czerni. Jedna z nich siada na fotelu i robi na drutach ciepłe skarpety synowi idącemu na wojnę. Druga rozpoczyna recytację:
Robiła matka synowi
We dnie, w nocy, nad ranem
Ciepłe skarpetki wełniane.
Chyliła się głowa matczyna
Nad najtkliwszą robotą!
Poruszały się druty
W dłoniach zniszczonych z ochotą.
Kobieta II ( przed nią klęczy syn – żołnierz, żegnający się z matką, która czyni na jego czole znak krzyża i recytuje)
Tu jak dawniej – kredens
Krzesła, komoda ospała.
A , gdzie syn szarpnele
Odzierają żołnierzy z ciała!
Lecz matka wie : nie opuści
Syn pierworodny macierzy
Nie padnie w boju, lecz wróci,
Toć to od niego zależy!
Wtedy włoży skarpetki,
Skarpetki wełniane na nogi.
I będzie słońce na świecie,
I spokój, spokój błogi...
Wybiła wielka godzina...
Żołnierz
Na krwawy, matko, idę bój –
Żołnierska trąbka wola...
Żołnierski na mnie strój,
A w ręku miecz anioła...
Na polach legnął śnieg błękitnie,
Lecz w duszy sad wiosenny kwitnie...
(...) jeżeli powrócę , matko, dzień ten będzie dniem wesela...
zapukam cicho w sień
w majowe strojne ziela.
Do stóp przypadnę twoich i złożę
Z targaną z szyi mej obrożę,
Gdybym nie wrócił, matko, ty
Wyraz ten, co pacierzem
Uczyłaś, wspomnij i, wskroś łzy,
Pomyśl, żem legł żołnierzem.
I że z jodłowym wieńcem słowa
Nade mną kochanka – sława!
Na scenę wbiega gazeciarz i woła.
Najświeższe wiadomości!
Z Krakowa wyruszyła Pierwsza Kompania Kadrowa!
grazia5