Irena Chołuj -Poród w domu.doc

(769 KB) Pobierz
"

"...Relacje z kilkunastu porodów w domu.

Nie są to jednak suche, reporterskie relacje. Byłam czynnym uczestnikiem tych wydarzeń ..."

- pisze Pani Irena Chołuj w słowie wstępnym, w książce PORÓD W DOMU (Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 1992). Relacje z domowych porodów zgodnych z naturą, które przyjęła jako położna stanowią główną treść tej strony.


1.     Przedmowa

2.     Słowo wstępne

3.     Położna "nawrócona"

( ten pierwszy drugi trzeci )

4.    Ula i Marek

5.    Basia i Jacek

6.    Ania i Alek

7.    Ewa i Tomek oraz Dana i Stach

8.    Ela i Tomek

9.    Małgosia i Darek

10.                       Agnieszka i Marcin

11.                       Jagoda i Bogdan

12.                       Hania i Michał

13.                       Beata i Piotr

14.                       Wnuczątko

15.                       Isia i Tadeusz

16.                       Adam i Ewa

17.                       Ela i Piotr

18.                       Ola i Wojtek

19.                       Porody domowo-szpitalne ( Kasia i Andrzej , Ela i Adam , Justyna i Stawek , Maria , Małgosia i Marian , Ania i Piotr oraz Renata i Piotr , Jola i Tadeusz , Marta i Waldek , Żona dziadka )

20. Wypowiedzi współczesnych położników

21. Jaki powinien być udział położnych w pracy na rzecz rodziny, na rzecz społeczeństwa

22. Stereotypy myślenia organizacyjnego w położnictwie

23. Czy rodzące się dziecko czuje?

24. Wiedza zdobyta w szkole wymaga ciągłego uzupełniania

25. Jaka jest rola ojca i męża?

26. Nazewnictwo, z którym trzeba walczyć

 

Do początku strony

Przedmowa
W okresie 45 lat trwającego regresu w osobowym wyrażaniu się człowieczeństwa również i opieka położnicza uległa dehumanizacji. Poród domowy stał się anachronizmem, toteż zawód położnej stracił na znaczeniu. Odbywany w warunkach klinicznych czy szpitalnych poród nie odzwierciedlał wydarzenia rodzinnego. Utworzone w latach pięćdziesiątych izby porodowe zaczęto likwidować w latach siedemdziesiątych. Akt porodowy został objęty procedurą, która upodobniła go do zabiegu operacyjnego. Prowadzona uporczywie na oddziałach położniczych walka z bakteriami nie uchroniła noworodków od wewnątrzszpitalnych zakażeń, natomiast stała się narzędziem skutecznej izolacji kobiety od wszystkiego, co ją łączyło z rodziną. Położna nie tyle angażowała się w pomoc rodzącej, by uczestniczyć w jej trudzie i radości związanej z wprowadzeniem dziecka w nowy, nieznany świat, ile w wykonanie zleceń lekarskich przewidzianych zasadami tzw. porodu kierowanego. l oto na horyzoncie pojawia się położna, która podejmuje nieprawdopodobne zadanie przywrócenia porodowi charakteru wydarzenia rodzinnego. Łączy w sobie wielką kulturę osobistą, gruntowne wykształcenie, najwyższe kwalifikacje i umiłowanie swego zawodu. Jest wieloletnią nauczycielką w Warszawskiej Szkole Położnych - szkole, która zdołała przechować najlepsze tradycje z czasów II Rzeczpospolitej. Wszystko to złożyło się na jej przygotowanie do nowego spojrzenia na rolę położnej. "Nawrócenie" Pani Ireny musiało pociągnąć za sobą zderzenie z nieprzyjazną reakcją ze strony zniewolonej części personelu fachowego prezentującego postawę sztywnego schematyzmu i bezduszności. Stało się to dodatkowym obciążeniem w pracy wykonywanej w warunkach domowych, co niesie ze sobą różne trudności i niespodzianki mimo dobrego przygotowania położnej do pełnienia jej czynności zawodowej. Dlatego jest tu niezbędna życzliwa pomoc ze strony placówek położniczych lecznictwa zamkniętego. Właśnie z tym bywało różnie. Jej działalność nacechowana rozwagą i zdolnością przewidywania następstw, nie zawsze zdołała ją uchronić przed zaciekłą, tępą, nierzadko kłamliwą wrogością, wyłącznie z powodu uczestniczenia w porodzie domowym. Traktowano to niemal jak ciężkie przestępstwo, a przynajmniej jako prowokacyjne łamanie żelaznych kanonów sztuki położniczej. Książka jest do końca prawdziwa. A prawda wyzwala. Staje się źródłem siły uwalniającej od skostniałych schematów, od nawyku przedmiotowego traktowania rodzącej i jej dziecka, od bezwiednego niszczenia godności powierzonych opiece osób, od zachowań potęgujących osamotnienie kobiety, jej poniżenie, niekiedy wręcz ubezwłasnowolnienie. Odważne zaangażowanie się Pani Ireny umożliwiło objawienie się wielkiego daru rodzenia, który opromienia macie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin