DOWCIPY O BACY.doc

(44 KB) Pobierz
DOWCIPY O BACY

DOWCIPY O BACY

 

Góral w sklepie wolnocłowym na nowojorskim lotnisku zwraca się do sprzedawcy:
- You, now, wiesz facet, I want to buy...piła.
Widząc brak kontaktu mówi piła, piłka, i pokazuje rękoma wielką obłość oraz
demonstruje koszykarskie odbijanie - You now, piła - odbija wymaginowaną piłkę
 do koszykówki.
- Oooh, ball? - pyta sprzedawca - You need to buy a ball?
-Yes - cieszy się góral, ball, piła - teraz patrz mi na usta -łańcuchowa.

 

Góral wraca z dwuletniej służby w wojsku. Żona Jagna ciągnie go zaraz do sypialni.
 On sprzeciwia się i wyprowadza ją na spacer.
- Widzisz Jagna to piękne błękitne niebo?
- No widzę! Chodź do sypialni.
- A widzisz te piękne wzgórza?
- Widzę, no choć już!
- A widzisz te piękne łąki?
- No widzę, widzę! No choć do...
- No to patrz i patrz, bo teraz będziesz przez miesiąc ino sufit oglądała.

 

Nad Morskim Okiem siedzi stary gazda. Przechodzący turyści pozdrawiają go i pytają:
- Co tu robicie?
- Łowię pstrągi.
- Przecież nie macie wędki.
- Pstrągi łowi się na lusterko.
- W jaki sposób?
- To moja tajemnica. Ale jeśli dostanę flaszkę, to ją wam zdradzę.
Turyści wrócili do schroniska, kupili butelkę wódki i zanieśli ją gaździe. On tłumaczy...
- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się przeglądać to ja
 go kamieniem i już jest mój...
- Ciekawe... A ile już tych pstrągów złowiliście?
- Jeszcze ani jednego, ale mam z pięć flaszek dziennie...

 

Baca zatrudnił się w kopalni. Już pierwszego dnia miał pecha, bo wpadł do starego,
zapomnianego szybu. Zbiegli się koledzy i mówią:
- Franek, jesteś tam?
- Jo.
- Nic ci się nie stało?
- Ni.
- To wyłaź stamtąd.
- Kaj nie mogę, bo jeszcze lecę...

 

Baca rozmawia z turystą:
- Zabiłem wczoraj 10 ćmów - mówi baca.
- Ciem - poprawia turysta.
- A kapciem.

 

Idzie turysta i spotyka bacę siedzącego na hali i pasącego barany. Turysta nie miał
 zegarka podchodzi więc do bacy i pyta:
- Baco, a nie wiecie aby która jest godzina ?
Baca wziął w rękę kij i zaczął gmerać w jajach najbliższego barana.
- A ósma dwadzieścia.
Turystę wielce zaciekawiło to nowatorskie podejście do mierzenia czasu i poprzysiągł
 był sobie że wracając znowu zapyta bacę. Jak powiedział tak zrobił. Wracając znowu
 podszedł do bacy, który nadal siedział w tym samym miejscu.
- Baco a powiedzcie ino, która teraz jest godzina?
Baca znów wziął w ręce kijek i jak poprzednio zaczął gmerać w jajach barana, który
 pasł się przed nim i mówi:
- A czwarta dziesięć.
Tego już było za wiele.
- Baco a jak wy to w jajach barana czytacie, która jest godzina?
- Jo nie w jajach cytom ino one mi zasłaniają wieżę z kościoła.

 

Juhas widzi bacę prowadzącego duże stado owiec.
- Dokąd je prowadzicie?
- Do domu. Będę je hodował.
- Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie będziecie je trzymać?
- W mojej izbie.
- Toż to straszny smród!
- Cóż, będą się musiały przyzwyczaić.

 

Siedzi baca nad rzeką i się onanizuje. Podchodzi turysta i się pyta:
- Baco co wy robicie?
Na to baca:
- Jak to co? Wysyłam dzieci nad morze.

 

Baca niesie ścierwo psa i spotyka go turysta.
-Baco ,a co żeście zrobili z tym psem
-Edyć zabiłem go.
-To musiał być wściekły.
-No zachwycony to on nie był !

 

Wychodzi baca przed chałupę: cudowny dzień góry jak na dłoni widać. Z tego
zachwytu wyrwał mu się okrzyk
- Jezusicku, jak tu piknie!
A echo z przyzwyczajenia
- Mać... Mać... Mać...

 

Pewnemu bacy sześć razy spaliła się bacówka. Pięć razy ją odbudowywał, ale
za szóstym razem już się załamał. Stanął nad resztkami domu, podniósł głowę
 i woła do nieba:
- Panie Boże! Za jakie grzechy?!
Na to głos z nieba:
- Oj, nie za żadne grzechy, nie za grzechy. Tylko cosik ja cię chyba Józek nie lubię.

 

Siedzi baca przed chałupą i pierze w misce kota. Przechodzi turysta i słysząc
 straszne piski próbuje zaprotestować:
- Baco, co robicie?!
- Ano kota pierę.
- Ale baco, kotów się nie pierze!
- Piere się, piere.
Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał się w dalszą drogę.
Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bacę i leżącego obok zdechłego kota.
Pokiwał głową i mówi:
- A mówiłem, że kotów się nie pierze?
- Piere się, piere, ino się nie wyżyma.

 

Baca słyszy krzyki z podwórka:
- Czego tam?
- Bacoooo! Potrzebujecie drewna?
- Nieeee! Przecie mom!
Rano baca budzi się, wychodzi na podwórko, patrzy i mówi:
- O kurde! Gdzie moje drewno?!

 

- Baco, czym zabiliście sąsiada?
- A synecką, Wysoki Sądzie...
- Wieprzową, czy wołową?
- Kolejową...

 

Przychodzi turysta do bacy i pyta:
- Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?
- Mom.
- Za ile?
- Dwiście.
- Baco! Za tyle? To bardzo drogo!
- Panocku ale tu jest piknie.
- No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci.
- Tu nimo żadnych dzieci.
Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda
 dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble itp.Turysta zwleka się z wyra (przekrwione
oczy itp.) i zaspanym głosem mówi do bacy:
- Baco, baco, tu nie miało być żadnych dzieci!
- Dzieci? To są skurwysyny nie dzieci!

 

Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.
- Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
- Siano.
- Czemu tak cicho mówicie?
- Żeby koń nie usłyszał!

 

Turysta w wakacje zachodzi w deszczu do bacówki, baca gościnnie częstuje go gorącą potrawką, turysta zajadając spostrzega że do talerza leci mu z góry woda...
- Baco dach ci przecieka.
- Wiem...
- To dlaczego nie naprawisz??
- Ni mogę, przecież dyszcz pada.
- To dlaczego nie naprawisz kiedy nie pada??
- A bo wtedy nie cieknie...

 

Wieczorem przychodzi baca do I-szego sekretarza gminnej POP i mówi, że chce
 koniecznie zapisać się do partii. Sekretarz, że trzeba pół roku próby. Na to baca:
- Albo mnie tyrozki zapisecie, albo nie chce w ogóle.
- Ależ baco, powiedzcie, chociaż dlaczego.
- Jok mnie zapisecie to powim.
- Ale baco, nie mogę was zapisać, skoro nie znam nawet motywacji.
Po godzinnej konwersacji w tym stylu sekretarz skapitulował i zapisał bacę do partii.
- No to powiedzcie baco teraz, dlaczego tak nagle zachciało wam się do partii?
- No, tera powim. Psychodza jo do chołupy i wchodza do swojego pokoju a tam widza,
 moja żona w moim łóżku z kochankiem. No to posedł jo do kuchni, golnął se kielicha i
| posedł do drugiego pokoju, a tam widza córka w łóżku z gachem. No to wrócił jo do
 kuchni, golnął se drugiego kielicha i se powidzioł: JO WAM KURWY WSTYDU NAROBIE!!!

 

W Tatrach na hali opala się naga blondyna. Raczej śpi, albo jest mocno zamyślona.
 Przechodzący turysta zgorszony widokiem nagiego damskiego łona przykrywa je
swoim kapeluszem . Przychodzi Baca, patrzy i mówi:
- O Jezusicku! Wciągnęło faceta!

 

Baca dobiera się do gaździny. W pewnym momencie gaździna mówi:
- Baco, gniewom się
- A o co się gniewocie gaździno?
- Ja nie mówię że się gniewom ino ze się wom ch... gnie!

 

Idzie sobie turysta polaną w górach i widzi bacę, który pasie owce. Czarne i białe.
 No i turysta się go pyta:
- Baco, ile mleka dają te owce?
- Ano białe czy czorne?
- No, wszystkie.
- Białe dwa litry.
- A czarne?
- Tyż dwa litry.
- A ile trawy jedzą?
- Białe czy czorne?
- No, wszystkie.
- Białe trzy kilo.
- A czarne?
- Tyż trzy kilo.
Rozmawiają tak z piętnaście minut i okazuje się, że białe owce nie różnią się niczym
 innym niż kolor wełny. Wreszcie zdenerwowany turysta pyta się jeszcze raz:
- No to czemu, baco je tak rozróżniacie?
- Ano białe owce są moje.
- A czarne czyje?
- Ano tyż moje.

 

Obchodzona była właśnie Setna Rocznica Urodzin Lenina (SRUL). Znaleźli tedy i bacę
 starego z Poronina, co to Lenina pamiętał, i poprosili go, co by opowiedział im coś o
 spotkaniu z Leninem, jaki to Lenin byl miły, i dobroduszny. Siadł tedy Baca na rogu
 chałupy, i powiada:
Pamiętam była wiosna, topniały śniegi, świecilo ślicznie słoneczko. Towarzysz Lenin
postanowił się ogolić. Wyszedł tedy na ganek z miednicą, mydłem pędzlem. Ledwo
sobie namydlił pysk podbiegł do niego mały chłopczyk. Popatrzył na towarzysza
 Lenina i zawołał: "Towarzyszu Lenin, łysiejecie!". A towarzysz Lenin uśmiechnął
się,... a mógł przypierdolić!

 

Idą Antek i Francek przez las. Zobaczyli kamień, na którym było napisane:
"Jeśli mocie ludzkie serce, to mnie obróćcie...".
Nasapali się więc porządnie, a zaś na drugiej stronie było napisane:
"Piknie wom dziękuje, bo mi się bok odleżoł...".

 

Turysta w wakacje zachodzi w deszczu do bacówki, baca gościnnie częstuje go
gorącą strawą, turysta zajadając spostrzega że do talerza leci mu z góry woda...
- Baco dach ci przecieka.
- Wim...
- To dlaczego nie naprawisz??
- Ni mogę, przecież dysc pada.
- To dlaczego nie naprawisz kiedy nie pada??
- A bo wtedy nie cieknie...

 

Spotyka się w knajpie dwóch górali, a ponieważ jeden z nich niedawno
się ożenił, to drugi pyta się go jak mu poszło w noc poślubna.
- Ano, Stasiu, normalnie. Jak weszlśimy do sypialni to się rozebrałem,
żeby se psiakrew nie pomyślała, że się jej wstydzę. Potem dałem jej
w gębę, żeby sobie nie pomyślała, że jej się boję. Na sam koniec sam
się zaspokoiłem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że jej potrzebuję.

 

Baca znalazł broszurkę, jak odzwyczaić się od jedzenia przez tydzień. Pierwszego
 dnia miał zamiast posiłków pić po 1 szklance wody. Drugiego po 1/2 szklanki itd.
Siódmego dnia półprzytomny z głodu miał wykonać ostatnie polecenie - wysrać się.
 Poszedł więc za chałupę, kucnął, natężył się i nic. (z pustego to i Salomon...)
Siedzi, siedzi, aż nagle słyszy jakieś odgłosy jedzenia. Patrzy, a tu mu się dupa pasie!

 

Spotyka się w knajpie dwóch górali, a ponieważ jeden z nich niedawno się ożenił, to drugi pyta się go jak mu poszło w noc poślubną.
- Ano Stasiu normalnie. Jak weszliśmy do sypialni to się rozebrałem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że się jej wstydzę. Potem dałem jej w gębę, żeby sobie nie pomyślała, że jej się boję. Na sam koniec sam się zaspokoiłem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że jej potrzebuję.

 

Siedzi baca na skale i liczy:
- 121, 121, 121...
Przechodzi turysta i pyta się:
- Co tak liczycie baco?
Baca strąca turystę że skały i liczy dalej:
- 122, 122, 122...

 

Podczas wizyty prezydent USA zwiedza z Gierkiem Zakopane. Nagle słyszą krzyk i
 płacz kobiety. Patrzą - a gazda za chałupą grzmoci żonę. Prezydent pyta go
dlaczego tak się znęca nad kobietą. Gazda mówi:
- Chciała mieć fiata - kupiłem. Chciała mercedesa - kupiłem. Ale teraz jej się
helikopterem zachciało latać. Nie kupię, bo tu góry i jeszcze mi się baba zabije!
Prezydent pokiwał ze zrozumieniem, ale Gierek wziął gazdę na strone i pyta:
- Gazdo, a tak naprawdę o co poszło?
- Przeca nie powim obcemu, że mi bździagwa bony na cukier zgubiła.

 

Baca do turystów:
- Tatry mają dwa miliony lat i trzy miesiące.
- Baco, skąd wiecie to aż z taką dokładnoscią?
- A był tu jeden profesor trzy miesiące temu i gadał, że maja dwa miliony. To ile mogą mieć teraz?

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin