Autor: Agnesa
Beta: Orchidea
Typ: PWP
Link do oryginału: niestety, przestał działać :(
Zgoda autora: Nie doczekałam się odpowiedzi, ale braku zgody nie było...
http://thegardenofsin.jun.pl/viewtopic.php?t=91
Tłum by Arianrod
Zamończone
Wywiadówka
Opiekun Domu Slytherina, Severus Snape postanowił zrobić wywiadówkę. Niestety, kiedy o ściśle wyznaczonej godzinie wszedł energicznym krokiem do swojego gabinetu, zastał tam tylko Lucjusza Malfoya, który w dodatku pomachał do niego przyjaźnie. Lewa brew profesora powędrowała w górę, a błyszczące chłodno, zwężone oczy nie wróżyły niczego dobrego.
– Gdzie reszta? – zapytał zamiast powitania.
Lucjusz odchrząknął.
– Crabbe'owie – w Azkabanie, Goyle'owie – w Azkabanie, Nottowie – w Azkabanie, McNairowie...
– Rozumiem. A ci, którzy znajdują się gdziekolwiek indziej poza Azkabanem?
– Ach, oni? Parkinsonowie u Munga, ale sądząc z diagnozy, niedługo będą towarzyszyć Lestrangom.
– Gdzie?
– Na cmentarzu.
Snape otrząsnął się.
– Boję się pytać o resztę.
– I słusznie, nic dobrego nie usłyszysz. Tylko my zostaliśmy – ty i stary Luc – uśmiechnął się Malfoy. – Zabawne: ty zawsze podejrzany, ja się zawsze wykręcałem. Byłaby z nas cudowna para, nie sądzisz?
– Po prostu zachwycająca – burknął Snape. – No i trudno, skoro tak, porozmawiam z tobą. Zwłaszcza, że zachowanie Draco pozostawia ostatnio dużo do życzenia.
– Severusie – przerwał Malfoy. – Może przeniesiemy się do ciebie i porozmawiamy mniej formalnie nad szklaneczką czegoś rozgrzewającego? Najlepiej przy kominku. Tu jest zimno – dodał trzęsąc się demonstracyjnie.
Malfoy rozwaliwszy się na krześle przy kominku pociągnął łyk trunku.
– I co znowu nabroił mój synek? - zapytał dobrodusznie.
– Ciągle czepia się Pottera.
– Zlituj się, Sev – roześmiał się Malfoy. - Sam się go bez przerwy czepiasz. Może Draco po prostu bierze przykład z ulubionego nauczyciela?
– Ja się nie czepiam Pottera – odparł Snape z rozdrażnieniem – tylko zwracam mu uwagę! Ja wykonuje swoje obowiązki! Przy czym, w odróżnieniu od Draco, panuję nad sobą. A jego, pewnego pięknego dnia, Dumbledore usunie ze szkoły i nawet moje wstawiennictwo, uwierz mi, niewiele pomoże.
– Wyolbrzymiasz, Severusie. – Lucjusz rozgrzał się przy kominku i nastrój miał bardzo dobroduszny. – Co chłopiec mógł zrobić takiego strasznego?
– Jakbyś nie zauważył, ten „chłopiec” ma już szesnaście lat!
– Pamiętam o tym. W końcu to MÓJ syn – Lucjusz uznał za stosowne przydać słowom odrobinę chłodu, ale widząc, że twarz Snape'a zaczyna tężeć, zmienił taktykę. – Jestem o niego zupełnie spokojny. Na szczęście, Severusie, jesteś tutaj i jestem pewny, że nie pozwolisz, żeby Draco narobił głupot.
– Gdyby on mnie jeszcze słuchał – warknął Snape. – Ale to wykapany ty, nie uznaje żadnej władzy. Przypomnij sobie, co ty wyprawiałeś w młodości...
Na twarzy Lucjusza pojawił się wyraz rozmarzenia.
– To były czasy – westchnął z zadowoleniem. – Ty też byłeś niezły, Sev. Pamiętasz?
– Ech, tak...
Mężczyźni pogrążyli sie w przyjemnych wspomnieniach, które przerwał dopiero Snape.
– Tak więc – zaczął ze złym błyskiem w oku, przywracając Lucjusza do rzeczywistości. – Potter...
– Szlag by trafił tego twojego Pottera – przerwał Lucjusz ze złością.
– Już.
– Co już?
– Już trafił. I zatopił. Nie dalej jak wczoraj Draco próbował utopić go w jeziorze.
– Utopić?!
– Tak. W każdym razie – tak mi powiedzieli, kiedy natknąłem się na nich na brzegu. Co prawda ich zadowolone twarze jakby przeczyły tej informacji.
– Dlaczego? Draco był zadowolony, że dołożył Potterowi, Potter był zadowolony, że przeżył, co w tym dziwnego? - Lucjusz nie tracił dobrego humoru.
Snape westchnął.
– Chciałem ci to powiedzieć delikatnie, ale widzę, że nie dociera... Luc, otwórz oczy – oni są kochankami!
Malfoy na moment zastygł w bezruchu, a potem wybuchnął śmiechem.
– Severus... Oj, nie mogę... Skąd ten pomysł?
– Widziałem.
– Severusie, potrzebujesz urlopu. Lekcje i uczniowie ci szkodzą.
– Mówię ci, że ich widziałem!
– W łazience.
– A co ty tam... To znaczy, co oni tam robili?
– Czego oni tam nie robili...
– Severusie, to żaden dowód. Może ci się wydawało?
– Jasne, wydawało mi się. Twój syn obejmował Pottera!
– Jak?
– Przycisnął go do ściany i...
– No to skąd pomysł, że go obejmował?
Tępota rozmówców nigdy nie poprawiała Snape'owi nastroju. Zerwał Malfoya z krzesła i rzucił o ścianę.
– I jak sądzisz – wycedził. – Co o tym można pomyśleć?
– Że chcesz mnie udusić – odparł radośnie Lucjusz.
Snape opuścił ręce i nagle sam został przyciśnięty do ściany.
– A wiesz – wymruczał mu w ucho Lucjusz. – Z tej perspektywy to wygląda zupełnie inaczej... Może masz rację i oni naprawdę...
Ręka Lucjusza zsunęła się na biodro Snape'a.
– Lucjuszu, co ty wyprawiasz? – Wyszeptał Snape przez wyschnięte nie wiedzieć czemu gardło.
– Przeprowadzam eksperyment. Jeśli Draco jest kochankiem Pottera, to nie ograniczałby się przecież do obejmowania. Na pewno go marchewka. Na przykład tak – ręka przesunęła się na pośladki Snape'a, ścisnęła je i ruszyła dalej. Snape wzdrygnął się i niedosłyszalnie jęknął. - Tak, czy nie? – Szepnął Lucjusz prosto w ucho mężczyzny, muskając je ustami.
– Ttak...
– Doskonale... – usta Malfoya zsunęły się po policzku Snape'a i zatrzymały się o milimetr od jego warg. – Co oni jeszcze robili?
Czarne oczy Snape'a wydawały się jeszcze ciemniejsze. Zawahał się na sekundę, a potem objął Lucjusza i przycisnął usta do jego ust.
***
– Co się stało, słoneczko? – Harry objął Draco, patrzącego w zamyśleniu w kąt.
– Snape, rozumiesz... Zrobił zebranie rodziców. Poszedłem posłuchać, o czym będzie rozmawiał z ojcem, żeby wiedzieć, co w razie czego robić...
– No i?
– Wziąłem pelerynę-niewidkę, nie masz nic przeciwko?
– Nie – odparł Harry i cmoknął Draco w nos. – I czego się dowiedziałeś?
– E... Generalnie, nie chcę wkurzyć Granger, więc może ty jej przekaż, że... no, że Snape jest już zajęty.
marzenazp