np_4-2007_srodki_int.pdf

(989 KB) Pobierz
NP_0.indd
W NUMERZE:
Nr 4/2007
formy i organizacja zajęć
JANUSZ WALIGÓRA, PATRYCJA CYGANEK
Z uczniem w księgarni. Rozmowy o „starszych” i „młodszych”
nowościach literackich ......................................................................................................... 3
KRZYSZTOF KOC
Europejskie memento .......................................................................................................... 11
ALICJA ROSA, MARTA SZYMAŃSKA
Wycieczka po Krakowie śladami Stanisława Wyspiańskiego ........................ 18
ILONA LASOTA
Kurtyny dla Teatru im. Juliusza Słowackiego ......................................................... 24
JUSTYNA MIKUŁA
Od próby rekonstrukcji wizji scenicznej do adaptacji filmowej.
„Noc listopadowa”… ............................................................................................................. 31
królestwo za pomysł
MAŁGORZATA IBEK-MOCNIAK
Lektura „z myszką” czytana ze współczesnej perspektywy .......................... 38
PAWEŁ SPOREK
Kapitan Blood kontra Jack Sparrow… ......................................................................... 39
KRZYSZTOF T. PIOTROWSKI
Aktywność pamięci ............................................................................................................. 40
garderoba słów i znaczeń
MARCIN MATUZIK
Pamiętnik zagubiony w sieci ........................................................................................... 44
JOANNA WRYCZA
Dzieło otwarte i jego granice ........................................................................................... 48
AGATA BOREK: Pamiętnik Literacki z Teksty Drugie ....................................... 55
JANUSZ WALIGÓRA: Ruch Literacki ......................................................................... 55
Izabela Zeller: Teatr z Dialog ..................................................................................... 56
PAWEŁ SPOREK: Między słowem a obrazem… (Barbara Dyduch:
„Między słowem a obrazem. Dylematy współczesnej polonistyki”) ...... 57
JAN JAKÓBCZYK: Niesamowita/samowita Maria Janion (Maria
Janion: „Niesamowita słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury”) ............ 59
Książki nadesłane ............................................................................................................. 62
WIESŁAWA PENC-CHMIEL: Biblia w literaturze polskiej. Ogólnopolska
konferencja polonistów w Świnoujściu ................................................................. 61
652472326.002.png
2
NOWA POLSZCZYZNA
Drodzy Czytelnicy,
główną „bohaterką” tego numeru „Nowej Polszczyzny” jest… pamięć.
Autorzy podstawowego bloku tekstów z działu „W stronę praktyki” dają tu więc świadectwa pamię-
ci o Wyspiańskim i jego twórczości w 100. rocznicę śmierci artysty i proponują rozmaite formy zajęć
dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych (wycieczka po Krakowie śladami Wyspiańskiego; porównawcza
analiza teatralnej i filmowej realizacji dramatu „Noc listopadowa”; analiza projektu malowanej kurty-
ny teatralnej zaprojektowanej przez Wyspiańskiego z myślą o krakowskim teatrze, który dziś nosi imię
Juliusza Słowackiego).
W tym samym dziale zainteresowani znajdą również artykuły, które ukazują możliwości organizo-
wania lekcyjnych i pozalekcyjnych zajęć nastawionych na obserwację mechanizmów, jakimi rządzą
się artyści, przetwarzając „przędziwo pamięci” na materię i temat w sztuce („Europejskie memento”,
„Z uczniem w księgarni”, „Lektura «z myszką»”).
W „Warsztatowych kontekstach” oferujemy z kolei między innymi porcję aktualnej wiedzy, która do-
tyczy pytań o to, czym się w ogóle charakteryzuje pamięć, jak działa, co w istocie oznacza możliwość pa-
miętania, a także jak to się dzieje, że „pamięć płata ludziom figle”, podsuwając obrazy i zdarzenia, które
w rzeczywistości nie miały miejsca, a przywoływane bywają jako dobrze zapamiętane twarde fakty, co
do prawdziwości i przebiegu których można by sobie „dać głowę uciąć” („Aktywność pamięci”). Łatwo
będzie zauważyć, że z tak ukierunkowanej ref leksji wynikają konkretne sugestie na temat organizacji
nauczycielskiego warsztatu pracy.
W mitologii starożytnych Greków personifikacją pamięci była Mnemosyne i nie bez kozery przypisy-
wano jej rolę matki wszystkich Muz. Poruszająco przypomina o tym profesor Andrzej Szczeklik w nowo
wydanej pracy o znaczącym tytule „Kore”. Wędruje w tej książce autor z humanistycznym rozmachem po
śladach najrozmaitszych swych lektur, przepatruje swe medyczne i życiowe doświadczenia, a wszystko
w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania o znaki ludzkiej tożsamości i – ni mniej, ni więcej – tylko o du-
szę ludzką. W rozdziale o mózgu pisze przy tym: „O tożsamości rozstrzygać musi pamięć” – grecka „Mne-
mosyne, mater Musarum”. I za chwilę opowiada o chorym na Alzheimera, którego „pamięć rozpadła się,
a z nią cały świat rozpadał się na oderwane części”.
W konkluzji tej ref leksji retorycznie pyta: „Jak mam leczyć rozpad pamięci […] , kiedy o samej pamięci
wiemy tak mało? Od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku izoluje się coraz więcej cząsteczek chemicz-
nych, które mogłyby odgrywać rolę w funkcjonowaniu pamięci nie tylko u nas, lecz i w tak odległych
gatunkach, jak ślimaki, muszki owocowe czy gryzonie. Odnosi się wrażenie, iż krótkotrwała pamięć,
obejmująca kilkanaście minut, zasadza się na zmianach chemicznych, które wzmacniają istniejące po-
łączenia (synapsy) między komórkami nerwowymi, podczas gdy pamięć długotrwała, pokrywająca dni
i tygodnie, wymaga produkcji nowych białek i tworzenia nowych złączy między synapsami”.
Ze względu na naszą nauczycielską profesję można by przeformułować pytanie profesora i pytać, jak
kogoś uczyć, kiedy ciągle tak mało wiemy o pamięci…, jak kształtować swój warsztat, by praca nasza mo-
gła służyć kształtowaniu tożsamości uczniów mimo wszystko, by pomagała dostarczać im narzędzi, które
chronią przed meandrami pamięci własnej i pamięci innych… Narzędzi, które pomagają samodzielnie
rozeznawać się w świecie mimo zakusów tych, którzy zbyt łatwo gotowi są „oddawać głowy pod topór”
w przekonaniu o swej nieomylności… Jak przekładać coraz jednak bogatszą wiedzę o istocie i funkcjo-
nowaniu pamięci na działania odpowiednie dla uczniów w określonym wieku… Tym właśnie zajmujemy
się w numerze, którego lekturę dziś Państwu polecam.
Z wyrazami szacunku
652472326.003.png
NOWA POLSZCZYZNA 3
PP: Mnie się zdawało, że to, nie wiem, może
jedna osoba na dwieście.
P: Nie, z młodzieżą nie jest tak źle…
PP: Ale mi ulżyło… No dobrze, a ty przeczy-
tałaś tomik Szymborskiej dopiero wtedy, gdy się
umówiliśmy, że będziemy o tym rozmawiać. No
i jak tę poezję odbierałaś? Męcząca lektura?
P: Nie, to jest bardzo lekka lektura, wszystkie
wiersze Szymborskiej są takie lekkie, a ta ksią-
żeczka wciągała mnie w miarę czytania. Pierwszy
wiersz był taki, nie chcę powiedzieć nijaki, bo to
w końcu Szymborska, ale nie spodobał mi się. Do-
piero czytając kolejne wiersze, odnajdywałam ja-
kiś sens w nich i jakąś taką „głębię głębszą”…
PP: No rzeczywiście, ja też jak czytałem Chwi-
, akurat pierwszy wiersz, którego tytuł nadaje
także tytuł całości, muszę powiedzieć, że specjal-
nie mnie nie urzekł. Jest tam w ogóle kilka takich
tekstów, które nie zrobiły na mnie specjalnego
wrażenia, ale są też wiersze naprawdę urocze.
Zresztą nie wiem: urocze czy mądre? Jakie okre-
ślenie byłoby trafniejsze? Jest tutaj jakiś mądry
wiersz według ciebie, najmądrzejszy?
P: Ja zwróciłam uwagę, że niektóre wiersze
są takie pesymistyczne, w nastroju schyłkowo-
ści, pełne rozmyślań o śmierci, tak jakby właśnie
Szymborska oswajała się z tą myślą. Śmierć jest
dla niej taka – z jednej strony przerażająca, ale
z drugiej – normalna.
PP: Też miałem podobne odczucie, nawet
sobie gdzieś odnotowałem, że jest jakiś ton no-
wy w jej wierszach, że pisze z większą powa-
gą i z większym zainteresowaniem o śmierci, że
więcej uwagi faktycznie poświęca śmierci. Cho-
ciaż były wcześniej jej teksty na ten temat rozma-
ite, zwłaszcza jak umarł Kornel Filipowicz, przyja-
ciel Wisławy Szymborskiej, bliska osoba bardzo,
no i jeden z najlepszych wierszy o śmierci to jest
Kot w pustym mieszkaniu . Znasz ten utwór?
P: Tak, znam.
PP: Tylko że tam chyba jest przewaga pomy-
słu, jakiegoś konceptu, żartu nad dramatyzmem,
mimo wszystko, chociaż jest to oczywiście świet-
ny wiersz. A tutaj jest parę tekstów cięższych ga-
tunkowo.
P: Właśnie, na przykład Fotografi a z 11 wrześ-
nia . To jest wiersz, wszyscy wiedzą o czym, na-
wet sama Szymborska mówiła, że ona autentycz-
nie ujrzała w jakimś czasopiśmie zdjęcie…
formy i organizacja zajęć
Z uczniem
w księgarni
Rozmowy o „starszych
i młodszych” nowościach
literackich
OSOBY:
PP – Pan Profesor
P – Patrycja
PP: Oczywiście najlepiej byłoby zapytać, czy
ci się podobała Chwila Wisławy Szymborskiej,
ale to byłoby zbyt banalne… Więc może zasta-
nówmy się nad tym, czy w ogóle ktoś czyta taką
poezję dla przyjemności, jak sądzisz?
P: Wśród ludzi mojego pokolenia?
PP: Ta k .
P: Ja myślę, jak by ująć to w statystyki, to sie-
demdziesiąt procent moich znajomych nie czyta,
a trzydzieści czyta.
PP: Aż trzydzieści?
P: Tak, właśnie mam sporo znajomych, którzy
uwielbiają poezję i zachwycają się, niekoniecznie
Szymborską, ale ogólnie poezją jak najbardziej.
* Rozmówcy reprezentują tu VIII Prywatne Liceum Ogól-
nokształcące w Krakowie.
JANUSZ WALIGÓRA
PATRYCJA CYGANEK*
652472326.004.png
4
NOWA POLSZCZYZNA
wiem, jakie na tobie zrobił wrażenie, bo to jest
o przechadzce po cmentarzu, wśród dziecięcych
grobów.
P: Może też dlatego robi wrażenie, że ona
opisuje tu dzieci.
PP: Bagaż powrotny – właściwie pomysł jest
dlatego zręczny, ciekawy, że jest to rozważanie
o tym, co zabiorą dzieci, które się pojawiły na mo-
ment, co zabiorą z powrotem do niebytu, z którego
się wyłoniły. No i niewiele zabierają. Niektóre się
pojawiły na kilka chwil, niektóre na kilka lat, a nie-
które tylko na jeden błysk – „oka czy żarówki”, jak
pisze Szymborska. Ten bagaż jest po prostu bar-
dzo skromniutki. Najbardziej mi się podoba stro-
fa o dziewczynce, która to jest strona? Aha, 36.
„Małgorzatka, lat cztery, / z czego dwa na leżąco
i patrząco w sufi t”.
P: Ta k .
PP: Po prostu dwie linijki i cała opowieść
o dramacie jakiegoś chorego dziecka, które leży
w szpitalu i cały jego kontakt ze światem to jest
sufi t nad głową.
P: Świetne, wstrząsające. Ale otwarł mi się
inny dobry wiersz – Wczesna godzina , choć nie
jest o śmierci, ale nie wiem,
ostatnie słowa: „i zaranność
mistrzowsko zmieniona w po-
ranność”…
PP: Tak, to wyłanianie się
świata z pomroki jest znakomi-
cie opisane.
P: Bo Szymborska potrafi
się zachwycać zwykłymi rze-
czami i odnajdywać w nich ja-
kiś sens, tłumaczyć, dlaczego
tak się dzieje. Czasami, czyta-
jąc podobny wiersz, myślę so-
bie: przecież ja nigdy nad tym
się nie zastanawiałam i do-
piero ona uświadomiła mi, że
przecież można o tym myśleć,
prawda? Ona jest taką poetką,
która zwraca uwagę na drob-
ne, małe rzeczy, których nor-
malnie ludzie nie dostrzegają,
a to jest wokół nas.
PP: Tak, od początku chyba
w swojej twórczości Szymbor-
ska jest taką poetką, która się
formy i organizacja zajęć
W. Szymborska, Chwila , Wydaw-
nictwo Znak, Kraków 2002.
PP: Tych skaczących z wieżowca…?
P: …tak, tak, zatrzymanych w kadrze… I po
prostu postanowiła napisać o tym wiersz. Nie był
to taki pomysł, że ona pisze wiersz o fotografi i,
tylko rzeczywiście ona tę fotografi ę widziała. To
ją zainspirowało.
PP: Pamiętam, kiedy ten wiersz ukazał się
najpierw w jakieś gazecie i to niedługo po za-
machu, rzeczywiście, robił wrażenie. Jakoś tak
dotknęła ludzkiego dramatu, że potrafi wzruszyć
ten wiersz.
P: Szczególnie zakończenie jest takie… mo-
że zacytuję: „Tylko dwie rzeczy mogę dla nich
zrobić – / opisać ten lot / i nie dodawać ostatnie-
go zdania”.
PP: No i zatrzymani w kadrze gdzieś tam so-
bie trwają.
P: Ta k , t r a fi ła w sedno.
PP: Myślę, że to jest charakterystyczny dla
Szymborskiej pomysł, bo podobny motyw jest
na przykład w Radości pisania , tyle że tam jest
świat wykreowany, nad którym ma władzę, na-
tomiast tutaj jest świat rzeczywisty, który może
tylko… może to uchwycić, ale niestety, oni prze-
cież spadli.
P: Właśnie, ja to tak od-
bieram: gdy czytam ten wiersz,
czuję niedosyt, tak chciałabym,
żeby ona jeszcze coś mi o tym
opowiedziała, bo jednak to jest
przejmujące, prawda, cała ta
katastrofa, przecież mówiono
o tym w każdej stacji telewi-
zyjnej, wiele pisano, ludzie
chcieli o tym wiedzieć, czytać,
i tutaj ona kończy, i czuję nie-
dosyt…
PP: Urywa chyba w najwłaś-
ciwszym momencie, cała sy-
tuacja jest zawieszona i na-
sza ciekawość też. Ale puenta
jest świetna i potwierdza, że
Szymborska jest mistrzynią
takiej puenty: wyrazistej, cel-
nej, domkniętej… I zaraz obok
tego wiersza, mignęło mi, jak
tak przewracałaś kartki, jest
też o śmierci przygnębiający
wiersz Bagaż powrotny . Nie
652472326.005.png 652472326.001.png
NOWA POLSZCZYZNA 5
PP: Tak, i dopiero na koniec objawia się punkt
docelowy całych rozważań, czyli: „śmiertelnych
– / stu na stu”. I tutaj do tej pory nic nie uległo
zmianie, prawda? No więc właściwie puenta jest
smutnym podsumowaniem i znowu w niej mowa
o śmierci.
P: A we wcześniejszej twórczości Szymbor-
skiej były jakieś wiersze o śmierci czy nie?
PP: Oczywiście, były o przemijaniu czy o śmier-
ci, ale tutaj są ciemniejsze…
P: Na przykład taki wiersz – Negatyw .
PP: Tak, tu jest taka smutna gra, jakby nie-
byt, nie-życie było negatywem, jakimś odbiciem
istnienia, tak jak fotografi a. I ten chwyt jest wy-
korzystany w całym wierszu, i całość jest uka-
zana właśnie z perspektywy niebytu, z tej „dru-
giej strony”. To widać pod koniec, jak się zjawia
zmarły i rozmowa przebiega jakby na odwrót.
Ona mu mówi: „powinnam mu się zjawić…”, jak-
by to zmarły wywoływał ją, duch wywołuje żywe-
go do rozmowy i wszystko jest potem na odwrót.
„Powinnam mu się zjawić i wystukać:/ dobranoc,
czyli dzień dobry,/ żegnaj, czyli witaj./ I nie ską-
pić mu pytań na żadną odpowiedź,/ jeśli dotyczą
życia,/ czyli burzy przed ciszą”. I najlepszy jest
właśnie ten zdeformowany, odwrócony frazeolo-
gizm: życie jako burza przed ciszą. Szymborska
jest mistrzynią takiej gry frazeologizmami i za-
wsze z tego wydobywa jakiś ciekawy sens i od-
świeża język. Zastanawia celność tego odwró-
cenia, życie można nazwać: burzą przed ciszą,
prawda? Tak jak używamy często formuły: cisza
przed burzą, to tutaj można by taką defi nicję zbu-
dować i to jest świetne, to jest takie… tu jestem
urzeczony. Ale też to jest smutny wiersz, zanu-
rzony w refl eksji o śmierci.
P: Faktycznie, ten odwrócony frazeologizm
jest podsumowaniem tego, co chciała powie-
dzieć.
PP: Ale może by wystarczyło już o tej śmierci,
bo zaczęliśmy od najsmutniejszego chyba tema-
tu, chociaż zahaczyliśmy o mnóstwo rzeczy.
P: Więc powiem, że bardzo spodobał mi się
wiersz Trzy słowa najdziwniejsze . Krótki, najkrót-
szy oprócz ostatniego, pod tytułem Wszystko.
PP: Bo w ogóle Szymborska ma taką tenden-
cję, że z czasem pisze generalnie wiersze coraz
dłuższe, chociaż w tym tomie, w Chwili , już nie
są takie długie, ale poprzednie tomiki, zwłaszcza
formy i organizacja zajęć
skupia na czynności dziwienia się światu i w każ-
dym jej kolejnym zbiorze ten wątek jest podtrzy-
mywany, zresztą jest też wiersz w tym tomie, nie
pamiętam tytułu, w którym pisze, że mogłaby być
inną istotą, na przykład taką, która się nie dziwi,
ale wtedy nie byłaby sobą. Jej cechą tożsamości
zasadniczą jest właśnie zdolność dziwienia się.
P: W zatrzęsieniu : „Mogłam być sobą – ale
bez zdziwienia, / a to by oznaczało, / że kimś
całkiem innym”.
PP: No właśnie. Czyli zdolność dziwienia się
jest najcenniejsza. I tu mi się przypomina pio-
senka Myslovitz, w której śpiewają, i to jest jak-
by wprost z Szymborskiej wyjęte, że przestaje-
my istnieć, kiedy życie przestaje być codziennym
zdziwieniem [chodzi o cytat z utworu Mieć czy
być : „Upadamy wtedy, gdy nasze życie przestaje
być codziennym zdumieniem” – red.]…
P: A co do tych wierszy o śmierci, jest jeszcze
Przyczynek do statystyki . To jest wiersz bardzo
smutny i właściwie byłam zdziwiona, czytając
Szymborską, że znalazłam tutaj smutne wier-
sze, szczerze mówiąc…
PP: Ale wiesz co, zauważ, że gdy się zaczyna
czytać ten wiersz, to trudno się domyślić, że pu-
entą będzie refl eksja o nieuchronnej śmierci, bo
to dopiero się objawia pod koniec. Natomiast ca-
ły wywód jest w ogóle klasyfi kacją różnych ludzi,
jakby oceną ludzkości…
P: Tak, właśnie o tym, o czym teraz pan mó-
wi, jest wiersz Pierwsza miłość . Ona opisuje tutaj
pierwszą miłość, że nie był to romantyczny przy-
padek, tak jak powinno być, a na koniec mówi,
że jednak taka ta miłość i oswaja ją ze śmiercią.
To mnie właśnie uderzyło.
PP: Ten wiersz jest w ogóle dość zagadko-
wy, podczas gdy Przyczynek do statystyki wy-
daje się uchwytny i zrozumiały. W ogóle jest to
chyba najlepszy wiersz w tym tomie. Najbardziej
podoba mi się podział na takich, którzy są goto-
wi pomóc, o ile to nie potrwa za długo, i ich jest
aż czterdziestu dziewięciu na stu, oraz takich do-
brych zawsze, bo nie potrafi ą inaczej, i tych jest
tylko czterech, a może pięciu na stu. Albo o tych
skłonnych do zła w tłumie: „niegroźnych pojedyn-
czo,/ dziczejących w tłumie”, że ich jest ponad
połowa na pewno…
P: Za to „godnych współczucia – / dziewięć-
dziesięciu dziewięciu”.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin