Glaukopis_11-12_literatura.pdf

(212 KB) Pobierz
705088059 UNPDF
Literatura
L i t e r a t u r a
385
705088059.005.png
Zduchemczasu
Wojciech Wasiutyński
Zduchemczasu.
Wybórfelietonówzlat1932–1936 1
W ywiadz Kopernikiem
386
Wywiady z Hitlerem, Stalinem, Mussolinim, Rooseveltem, Einsteinem,
Marconim, Shawem, czy Starzyńskim, są już banalne i nie wytrzymują najmniejsze-
go porównania z tymi, które udało mi się uzyskać u paru pomników warszawskich.
Pierwszy z nich przeprowadziłem z Kopernikiem.
Genialnego astronoma zastałem na jego cokole, siedzącego jak zwykle tyłem
do pałacu Staszica. Ukłoniłem się nisko, a pamiętając, że mam do czynienia z du-
chownym, rzekłem:
– Niech będzie pochwalony.
Kopernik wyciągnął nieco szyję w moim kierunku (stałem na dole), przyj-
rzał mi się z pewnym zdziwieniem i zapytał:
– Kto?
– Niech będzie pochwalony – powtórzyłem.
– Kto? – zapytał Kopernik.
Speszyłem się ogromnie i zacząłem się usprawiedliwiać:
– Ja tak, po chrześcijańsku, powitać chciałem.
– Po chrześcijańsku? Nie słyszałem, żeby się tak kto witał. Jakiś nowomodny
pomysł. To na pewno Dominikanie wprowadzili co?
– Nie wiem, naprawdę nie wiem, księże kanoniku.
– Poczekaj, zaraz zejdę.
To rzekłszy Kopernik wstał, wcale zwinnie zsunął się z piedestału i stanął
przede mną. Wysunął w moim kierunku rękę z dziwnym instrumentem, który za-
wsze trzyma przed sobą i zapytał:
– Co to jest?
To ma być mapa nieba.
– Mapa, nieba! To mapa nieba! A bodajby temu, co to robił kazali badać dro-
gę ziemi na tej klatce.
1 Wybór felietonów Wojciecha Wasiutyńskiego z tomu Z duchem czasu (Warszawa: Prosto z mostu,
1936). W prezentowanym poniżej tekście redakcja dokonała uwspółcześnienia pisowni oraz ortograii.
705088059.006.png 705088059.007.png 705088059.008.png
Literatura
Z pogardą położył przyrząd na niższej kondygnacji cokołu. Przez to widocz-
nie zwrócił uwagę na swój piedestał, bo obrzucił go bacznym spojrzeniem, potem
obejrzał się po swojej brązowej postaci i nagłe zawołał z najwyższym zgorszeniem.
– Cóż to, igurę ze mnie zrobili? Przecież ja ani święty Pański, ani, ucho-
waj Boże, pogański bałwan, ani tu mój grób z pomnikiem. Czyście może Prusacy?
Nie, przecież to kościół (tu wskazał na Św. Krzyża), nawet wielki kościół. Co praw-
da dziwnie brzydki. Znasz Toruń? Tam są piękne kościoły. Nie wiem, czy w całym
chrześcijaństwie znajdziesz takie.
– Figurę ze mnie zrobili! – powtórzył raz jeszcze ze zgorszonym zdziwieniem.
Potem podszedł do pomnika i zaczął z wolna, z pewnym trudem odczytywać:
– Mikołajowi Kopernikowi rodacy… Dziwne litery, jakieś starożytne i brzyd-
kie. I ten słup i moja igura też brzydkie, Wit Stwosz ładniejsze robi. A to kto rzeźbił?
– Thorwaldsen.
– Duńczyk?
– Duńczyk.
– Mieszkał tu?
– Nie.
– U Wita Stwosza to do dalekich krajów zamawiali święte rzeźby, a wy spro-
wadzacie aż z Danii. Widocznie gorzej coś w polskim królestwie. A z drugiej strony
jest też jaki napis?
– Nie, nie ma, Ale miał być.
– Jaki?
– „Wstrzymał słońce, ruszył ziemię,
Wdzięczne mu rodaków plemię”.
– Jak?
– „Wstrzymał słońce…”
– O, wstrętni heretycy! Nie dosyć, że mi igurę wystawili, jeszcze mi na niej
bluźnierstwo chcieli wypisać. „Wstrzymał słońce”. Ja wstrzymałem słońce? Czy ja
jestem Mojżesz? O, teraz rozumiem, że mieli w Stolicy Apostolskiej rację, kiedy mi
nie chcieli pozwolić wydać mego dzieła. Pokarm dla kacerzy! O strzeżcie się jedne-
go: strzeżcie się czytelników!
– Ale przecież wiadomo, że w dawnych ciemnych wiekach ludzie nie znali
astronomii i dlatego Biblia zawiera wiele naukowych naiwności.
– Głupstwo! To nauka jest ciemna wobec Biblii, nie dorasta do jej znacze-
nia. Ja wstrzymałem słońce? Ja tylko odkryłem układ słoneczny. Przecież nie jestem
ciemnym człowiekiem, który sobie może wyobrażać, że słońce stoi w miejscu.
A może myślisz, że ono wisi na złotym sznurze, który trzymają aniołowie? Słońce
też może być w ruchu.
387
705088059.001.png
Zduchemczasu
388
– Dookoła czego?
– Niestety, Pan Bóg nie pozwolił mi żyć tak długo, żebym mógł to zbadać.
Westchnął ciężko i obejrzał się za siebie. Fronton pałacu Staszica zatrzymał
jego uwagę.
Societas scientiarum varsoviensis – odczytał – to tu się schodzą najznakomit-
si teologowie?
– Teologowie? Nie, tu przychodzą różni uczeni.
– Jacy?
– No, na przykład izycy.
– I o czym oni mówią?
– Mówią, że materia jest rzeczą względną i zniszczalną, że może powstać
z niczego, że energia i materia to w gruncie rzeczy to samo. Mówią, że czas jest rze-
czą względną, że jest zależny od materii i energii, i żeby znikła materia, toby i czas
zniknął, skończył się. Że czasów jest bardzo wiele, a czas na innych światach we
wszechświecie biegnie zupełnie inaczej. Że inny jest czas ziemi, a inny czas wszech-
świata. Niektórzy z nich mówią nawet, że materia jest czymś ujemnym, brakiem
czegoś, jakiejś równowagi. Mówią, że światło jest początkiem wszystkiego na świe-
cie, że istnieć może nieskończona ilość wymiarów, a nie te trzy, które my możemy
widzieć i wyobrażać sobie, że człowiek nawet nie wie, ile wyższych od niego, a dla
niego niewidzialnych światów istnieje...
– I ty mówisz, że to nie są teologowie?
– Jak to? Przecież teologia, to jest nauka o Bogu, o Kościele, o Przykaza-
niach, o nieomylności Papieża, o łasce i grzechu, nie o budowie świata.
– Cóż to za nieuctwo u was straszne! Teologia jest to królowa nauk. Wszystko
musi dążyć do teologii i wszystko musi być jej w naukach podporządkowane. Teolog
ja uczy także o powstaniu świata i jego końcu. Ci wasi uczeni, to są teologowie, a nie
astronomowie, ani przyrodnicy. Lepiej by Pismo Święte czytali! Wiedzieliby, że czas
się zaczął i że się skończy. Apokalipsa mówi „Że czasu już nie będzie” i Psalm 89 po-
wiada: „Tysiąc lat przed oczyma Twemi są jako dzień wczorajszy, który już przeminął”.
Że czasem naszym nie można mierzyć czasów innych światów, to jasne, jakżeby ina-
czej można było zrozumieć, że wszechświat został stworzony w sześć dni? A o tym, że
światło było stworzone na początku, każdy chrześcijanin wie. Albo, że materia może
być stworzona z niczego? Nowina! A istoty, jak mówisz, wielowymiarowe! Czyż nie
są opisane w Apokalipsie? Że istnieją wyższe światy? Chybaś coś słyszał o siedmiu
chórach anielskich? Czy ci wasi uczeni, to pobożni ludzie i kapłani?
– No... kapłanami nie są, a co do pobożności, to jedni są ateuszami, inni
wierzą, ale w swoich książkach nie śmią pisać o Bogu. Ale wszyscy opierają się na
dziele Kopernika.
705088059.002.png
Literatura
– O, święty Mikołaju, jakżeż zostałem ukarany za moją pychę! Bezbożni te-
olodzy piszą książki, które powinny być palone na stosie i opierają swoje kacerskie
nieuctwa na moim dziele. Najtrudniej jest służyć Panu Bogu swoim umysłem. Tak,
święty Szymon lepszą drogę obrał do zbawienia, siedząc przez całe życie na słupie.
Może to i mnie będzie policzone do zbawienia
To rzekłszy odnalazł swój przyrząd i wspiął się na cokół. Stamtąd jeszcze
rzucił ostatnią uwagę:
– Całe szczęście, że moja igura siedzi tutaj tyłem do tych uczonych nie-
uków, a twarzą do katedry.
Potem usiadł i zastygł w brąz.
Felietontylkodlainteligentnych
Dla odstręczenia czytelnika małointeligentnego damy na początku spis wy-
rażeń, które może napotkać w tekście. Są to: ilozoia, metaizyka, idealizm, mate-
rializm, empiriokrytycyzm, teoria poznania, dematerializacja materii, solipsyzm,
logistyka, marksizm, heglizm, hipoteza, monizm, pluralizm. A teraz do rzeczy.
Szczytem ilozoii jest teoria poznania. Wszelkie inne gałęzie wiedzy ilo-
zoicznej są tylko jakby stopniami, po których umysł ludzki usiłuje wspiąć się na
wyżyny teorii poznania, stara się dotrzeć do jądra tajemnicy świata, dać odpowiedź
na pytanie: dlaczego żyjemy, czym jest życie ludzkie, czym jest świat.
Najinteligentniejszy chyba z ilozofów świata, Platon, stworzył pierwszy
w naszej cywilizacji konsekwentny system w tym zakresie. Idealizm platoński, dziw-
nie zbieżny z hipotezami najnowszej nauki ścisłej (że istnieje wyższy świat cztero-
wymiarowy), uznał nasze życie za odbicie tylko jakiegoś wyższego i naprawdę peł-
nego życia. W tamtym wyższym świecie jest pełniejsze życie bytów rzeczywistych,
które nazwał ideami, a na tym świecie żyją jakby cienie tych idei – realne przed-
mioty. Na tym się zatrzymał, to znaczy nie dał nam opisu wyższego świata, istotnej
tajemnicy bytu nie rozwiązał.
W każdym razie dał system jednolity, znalazł wspólny mianownik dla spraw
ducha i ciała, stworzył system jedności wewnętrznej – system monizmu. Wspólnym
mianownikiem stała się w tym systemie idea.
Drugiego tak konsekwentnego systemu nieprędko się świat doczekał. Jeżeli
idzie o ilozoię (mowa tylko o ilozoii), to dokonywano tu najrozmaitszych wa-
riantów platońskiej koncepcji życia, ale całkiem nowa koncepcja pojawiła się dopie-
ro w wieku XIX-tym.
Idealizm tymczasem, ten idealizm, którego ojcem był Platon, usiłowano
rozwijać aż do absurdu, aż do solipsyzmu, czyli do uznawania świata za halucyna-
389
705088059.003.png 705088059.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin