BrożynaJZ-Problem konstytucji Unii Europejskiej.doc

(114 KB) Pobierz

Prof. dr J-Z. Brożyna

  

PROBLEM KONSTYTUCJI UNII EUROPEJSKIEJ

  

  

  

            Wspólnota narodów europejskich, jakakolwiek byłaby jej forma, ma potrzebę prawnego zdefiniowania zasad solidarnego działania tak wobec problemów wewnętrznych, jak i wobec otoczenia zewnętrznego. Przy dzisiejszym wysokim stopniu komplikacji świata wysoko już rozwiniętego, mnogości narodów europejskich mających często bardzo różne doświadczenia historyczne i różne zaawansowanie cywilizacyjne, ale wspólne wartości pochodzenia chrześcijańskiego, konfrontowane wskutek chaotycznych migracji różnych ludów z wartościami zupełnie innej natury, opracowanie takiego aktu prawnego jest poważnym problemem naukowym, którego rozwiązanie znacznie przekracza kompetencje polityków i urzędników. 

  

Również wdrażanie do praktyki takiego aktu nie będzie operacją banalną, bo w ciągu XX-go wieku większość krajów europejskich zmieniała i to dwukrotnie swe konstytucje. Pominąwszy dwa reżimy totalitarne, wydarzenia te najczęściej mało dotyczyły realiów życia codziennego przeciętnego obywatela, co ma dziś ten skutek, że opinia publiczna nie przywiązuje dużej wagi do jeszcze jednej zmiany tego rodzaju, chociaż obecnie chodzi o coś nie porównanie poważniejszego. 

  

  

Reforma techniczna, czy wymuszona zmiana epoki ? 

  

Opinia publiczna, a także wielu polityków nie zdają sobie zupełnie sprawy z tego, że zmiany reżimu politycznego proponowane przez Konwencję brukselską projektem Konstytucji Unii europejskiej, są przez swój ciężar gatunkowy porównywalne tylko z wydarzeniami sprzed kilkunastu wieków, kiedy antyczny ustrój społeczny narodów europejskich był zastępowany przez chrześcijaństwo, co było powszechnie akceptowane, gdyż chodziło wówczas o wartości znacznie bogatsze, bardziej humanistyczne i lepiej dostosowane do potrzeb ludzkich. Tymczasem obecnie, u progu III-go Tysiąclecia z jego wysokim rozwojem, proponowany akt konstytucyjny nakazuje wartościom, które stworzyły cywilizację najbardziej rozwiniętą w historii, ustąpić miejsca na rzecz wysoce uproszczonej ideologii i woluntaryzmu tworzących koncepcję odpowiadającą poziomowi nauki w epoce dyliżansów. Żadna też inna cywilizacja, oprócz chrześcijaństwa zachodniego, nie potrafiła dać człowiekowi takiego wygodnego poziomu życia i rozwiązać mu tylu problemów : imigranci z wszystkich innych kultur są też wędrującymi mimowolnymi świadkami i dowodami tej różnicy potencjałów cywilizacyjnych. 

  

Postawione wobec tego woluntarystycznego projektu Konstytucji i całego prawodawstwa unijnego, narody europejskie znajdują się też w bardzo specyficznej sytuacji : normalnie rozwój i postęp dokonują się w sposób naturalny w miarę dojrzewania mentalności indywidualnej i działania naturalnych procesów społecznych, podczas gdy obecnie to pewna koncepcja intelektualna (a raczej ideologiczna) narzucana narodom z zewnątrz nie patrząc na ich kulturę i tradycje, ma być przymusowo wdrożona w życie, zaś wszelkie próby obrony innych wartości są po prostu karane prawem. Jest to działanie typowe dla reżimu totalitarnego. 

  

  

Istota problemu reform. 

  

Siła każdego typu ustroju znajduje się nie w jego postanowieniach werbalnych zapisanych w konwencjach prawnych, lecz w rodzaju mechanizmów sprawczych implantowanych w rzeczywistości społecznej. Pod tym względem jest uderzające, że w czasach, gdy Europa dominowała w skali światowej, nie była ona bynajmniej zjednoczona w jeden organizm polityczny (wprost przeciwnie), ani też nie miała żadnych wspólnych instytucji : to bogactwo kultury europejskiej i operacyjny uniwersalizm wartości ludzkich (a nie ideologicznych) pochodzenia chrześcijańskiego stworzyły tę konstruktywną wyższość. 

  

Żaden z tych dwu warunków należących do naszego europejskiego dziedzictwa historycznego, nie został ani przejęty ani wykorzystany przez unijne przepisy prawne, włączając projekt Konstytucji. Równocześnie rozliczne problemy trapiące rzeczywistość krajów europejskich pozostają nadal bez realnych rozwiązań i bez mechanizmów wykonawczych i to pomimo zachęty ze strony przewodniczącego Konwencji, który w swym przemówieniu inauguracyjnym apelował o ich rozwiązanie nawet, gdy dotychczas stanowią tabu. Wprost przeciwnie, posługując się zręczną żonglerką słowną zredagowano projekt woluntarystyczny, pełen błędów widocznych z naukowego punktu widzenia. 

  

  

Jaka jest alternatywa ? 

  

Unia europejska podejmując reformę konstytucyjną stanęła wobec politycznej potrzeby rozstrzygnięcia podstawowego dylematu, a mianowicie : powołać do życia organizmy rozwiązujące problemy nurtujące rzeczywistość narodów europejskich, których rozwiązanie przekracza dziś możliwości jednego narodu, lub jednego Państwa, bądź też przekształcić na wzór USA kontynent europejski w jedno Państwo najsilniejsze w świecie. Jest oczywistym, że w każdym z tych dwu rozwiązań rozwiązania instytucjonalne muszą być zupełnie różne. 

  

Ta druga ambicja, podtrzymywana przez kapitał międzynarodowy i przez ideologię, wspólnie szukające pozbycia się uczuć narodowych, które wraz z instytucjami demokracji starają się je kontrolować, jest jednak konfrontowana z humanistyczną wizją społeczeństwa świadomego, że tak kultura, jak i demokracja nie mogą rozwijać się i funkcjonować, jak tylko w Państwie narodowym, co dziś potwierdza się i wyjaśnia na poziomie mechanizmów przyczynowych badanych przez analizę fizyko-matematyczną przedmiotowych procesów. 

  

Autorzy projektu Konstytucji europejskiej w sposób oczywisty wybrali to drugie rozwiązanie dla przyszłości Europy pomimo, że żaden parlament narodów europejskich nie wyraził zgody na poszukiwanie takiego modelu, ani też nie przedstawiono tej alternatywy do dyskusji na forum opinii publicznej, nie mówiąc o tym, że społeczeństwo europejskie jest pod tym względem istotnie różne od amerykańskiego i do federacji równorzędnych narodów się nie nadaje. Zdając sobie najwidoczniej sprawę z tego, że model federacyjny nie może być w rzeczywistości europejskiej nigdy rozwiązaniem demokratycznym, autorzy projektu dla uspokojenia nie zorientowanej opinii politycznej sięgnęli w jego redakcji po masowe, a błędne używanie terminologii demokratycznej, ale ten werbalizm nie zmienia niczego jak chodzi o rzeczywistość mechanizmów totalitarnych, które usiłuje on teraz wszczepić na grunt europejski wykorzystując rozwiązania rozpracowane szczegółowo przez filozofię nazistowską dla jej koncepcji Wielkiej Europy. 

  

  

Odpowiedź projektu Konstytucji. 

  

Tak więc reformy przewidywane projektem Konstytucji europejskiej nie są bynajmniej, jak to się przedstawia publicznie, ulepszeniami techniczno-administracyjnymi funkcjonowania Unii i jej instytucji, lecz usiłowaniem implantowania w Europie zupełnie nowego porządku społecznego i etycznego, niezbędnego do funkcjonowania władz totalitarnych. Porządek ten jest oparty na jednostronnej i prostackiej filozofii, zamykającej istotę ludzką w materializmie konsumpcyjnym i jego cielesnych przyjemnościach, pozwalając swym liberalizmem rozwijać się chaosowi : humanizm, który był dumą i motorem kultury europejskiej zostaje tym projektem wyrugowany z życia publicznego i pozbawiony mechanizmów instytucjonalnych, zastąpionych szlachetnym gadulstwem zdolnym uspokoić opinię publiczną, co nie zastąpi jego sterylności. Ale co gorsza, ten typ wartości liberalnych formalnie biorąc wyklucza możliwość jakiegokolwiek dalszego postępu cywilizacyjnego, jak tego dowodzi dziś już nie filozofia, lecz analiza fizyko-matematyczna procesów społecznych. 

  

  

Obiektywne mechanizmy procesów społeczno-gospodarczych. 

  

W rzeczywistości każdy proces ludzki i społeczny dokonuje się jako przemiany materialne, a więc jego substancja podlega działaniu sił naturalnych znanych jako prawa fizyki interweniujące nawet, gdy filozofia i politologia nie interesują się mechanizmami tego oddziaływania. Tym nie mniej w naszej epoce, gdy siły ITE manipulowane przez człowieka (tj. informacyjne, technologiczne i ekonomiczne) są już potężne, najmniejszy woluntaryzm ludzki oznacza sprzeciwianie się tym siłom, co musi kosztować drogo, gdyż człowiek nie może wygrać przeciwko siłom natury, a może tylko je pokierować, aby działały w kierunku dla niego pożytecznym, jak to robią nauki ścisłe w swej dziedzinie (vide technologia). Na tym też polega śmiertelne niebezpieczeństwo dla naszej cywilizacji, jakie gotuje przedmiotowy projekt Konstytucji europejskiej. To zagrożenie powoduje też niniejszą redakcję. 

  

Tymczasem analiza fizyko-matematyczna procesów ludzkich i społecznych rozszyfrowała już ich mechanizm, co pozwoliło też zdefiniować formalne kryteria za pomocą których można ustalić w sposób obiektywny, a nawet zmierzyć potencjał cywilizacyjny każdej doktryny filozoficznej, lub religijnej. Aby udostępnić Konwencji pracującej nad projektem Konstytucji europejskiej te narzędzia tak nieodzowne w naszych czasach gry potężnych sił ITE, przesłano jej gdzie zostały też zarejestrowane w jej site Internet, cztery opracowania problemowe (w marcu, czerwcu i wrześniu 2002 i w lutym 2003), przedstawiające w dostępnym języku popularyzatorskim najważniejsze elementy tej nowoczesnej wiedzy o procesach, której zastosowania w praktyce nie da się zastąpić w żaden sposób. 

  

Tymczasem nic z tej wiedzy nie zostało wykorzystane przez Konwencję, ani uwzględnione w postanowieniach projektu Konstytucji. Co więcej, tak jak całość prawodawstwa brukselskiego, tak też przedmiotowy projekt Konstytucji został opracowany nie przez kompetentnych naukowców, lecz przez polityków i urzędników uważających, że posiadają wiedzę wystarczającą do tego, aby zredagować tekst w stronniczym interesie prymitywnego materializmu (sam projekt Konstytucji przewiduje propagandowe wprowadzenie relacji instytucji Unii z tzw. społeczeństwem cywilnym tak łatwo manipulowalnym, ale żadnych relacji z instytucjami naukowymi krajów europejskich). Nic więc dziwnego, że tekst ten pozostaje wielokrotnie w kolizji z tym, czego wymagają interweniujące w tych procesach prawa fizyki, ale i liczne błędy znane socjologii, psychologii, etyce, historii kultury, etnografii, filozofii politycznej, prawu konstytucyjnemu i innym dyscyplinom tradycyjnym. 

  

  

Skutki przestarzałej koncepcji politycznej. 

  

Nic dziwnego, że potencjał cywilizacyjny demokracji liberalnej mierzony wspomnianymi kryteriami obiektywnymi okazuje się być bardzo słabym : jest to przecież koncepcja stworzona intuicyjnie przez wiedzę wystarczającą do budowy dyliżansów, a nie statków kosmicznych. Jest natomiast zaskakujące, że jedyną znaną doktryną spełniającą tamte 37 kryteriów jest opowiedziana językiem dostępnym dla ludu doktryna ewangeliczna, co można było ustalić formalnie dopiero wykorzystując wiedzę nauk ścisłych drugiej połowy XX-go wieku. 

  

Odkrycie to opublikowane przed kilku laty wyjaśnia zarazem w sposób naukowy, dlaczego tylko właśnie nasza cywilizacja chrześcijańska pozwoliła uzyskać tak spektakularny rozwój, czyniąc życie ludzkie o wiele wygodniejszym, ale również dlaczego wraz z ostatnimi postępami laicyzacji w Europie zachodniej, jej prestiż w świecie tak bardzo zmalał, a postępy cywilizacyjne pozostają coraz to bardziej w tyle za USA chrześcijańskimi. Przypomnijmy tu, iż sukces ten zawdzięcza się nałożeniu na społeczeństwo i przestrzeganiu chociaż nie doskonałym, szeregu bardzo specyficznych więzów podniesionych do rangi wartości, tworzących moralność właściwą w świecie tylko kulturze europejskiej (cybernetyka wyjaśnia dlaczego żaden postęp jest w ogóle formalnie nie możliwy bez nałożenia na system pewnych więzów, których charakterystyka definiuje zarazem charakterystykę społeczeństwa i jego wytworów, tak więc liberalizm jest pod tym względem monstrualnym błędem cywilizacyjnym - nb. ekonomocentryzm kapitalistyczny też nakłada na społeczeństwo liczne więzy). I na odwrót, uciążliwości społeczeństwa są dowodem, że narzucone więzy laickie są błędne. 

  

  

Pochodzenie bezradności demokracji liberalnej. 

  

Aby uniknąć w dyskusjach nad projektem Konstytucji europejskiej przewlekłych i nie możliwych do rozstrzygnięcia polemik, jest celowym przytoczenie kilku przykładów ustalonych właśnie przez obiektywną analizę fizyko-matematyczą procesów, nie możliwą do werbalnego zakwestionowania. Przykłady te ułatwiają zrozumienie, dlaczego ewentualne wdrożenie do praktyki obecnej wersji Konstytucji (nawet z nieznacznymi poprawkami) musi spowodować wspomniany wieczny konflikt pomiędzy ludnością europejską, a prawami fizyki, chociaż może być ona do przyjęcia dla ludzi nie stawiających w życiu na postęp i rozwój, a nawet na obronę status quo obecnego wysokiego rozwoju, lecz zadawalają się konsumpcją tego, co jest do zdobycia. 

  

Odwrotnie, obecny rozwój wytworologii, która jest nauką ścisłą o tych procesach, pozwala już na ciągły i bezkolizyjny rozwój cywilizacyjny, pokazując jak można na wzór każdej nowoczesnej technologii zaprzęgnąć fizyczne siły natury również do dzieła cywilizacyjnego człowieka, poddając się koniecznym w tym celu więzom (katolicyzm nazywa to życiem bez grzechów), jak to czynią inżynierowie, genetycy i inne nowoczesne specjalności, a czego unika polityka za namową ideologii. W tej drodze można też dość szybko zlikwidować wszystkie poważne trudności trapiące dzisiejsze społeczeństwo, o ile narody europejskie zdecydują się porzucić liczne arbitralne umowy, które stanowią wyzwanie wobec praw fizyki (poczynając od słynnych "praw człowieka", z których żadnego - nawet tego do życia - natura mu wcale nie dała, a ich ustanowienie stanowi przykład działania na szczeblu ludzkim tych sił fizycznych, których destruktywne działanie podsumowuje prawo entropii), 

  

  

1. Rzeczywistość i jej opis. 

Gdy opis rzeczywistości (który można sporządzić na wiele sposobów względnych) nie jest wiernym obrazem rzeczywistości (która jest jedyna i prawdziwa), jak to czynią nauki ścisłe akceptując więzy narzucone przez prawa fizyki, dzięki czemu osiągają swe sukcesy, wówczas w sposób nieunikniony zarządzanie procesami społecznymi wprowadza do nich zakłócenia. Taki właśnie szkodliwy wolontaryzm, którego natura jest nie widoczna, jest niestety stypulowany przez prawie wszystkie postanowienia projektu Konstytucji przygotowanego przez Konwencję brukselską. Wolontaryzm ten jest ponadto bardzo specyficzny, oddając władzę instytucjom, które mają poszukiwać inspiracji do działania poza rzeczywistością narodów europejskich, które stworzyły tę cywilizację i są za jej stan odpowiedzialne przed historią ocenianą losem naszych własnych dzieci. Takie ustawienie władzy stanowi wręcz definicję władzy totalitarnej, nie mówiąc o uzurpowaniu sobie przez urzędników prawa do definiowania co jest, a co nie interesem ogólnym. 

  

Ponadto, o ile niektóre postulaty przedmiotowego tekstu (np. dotyczące zagadnień ekonomicznych) posiadają w świecie rzeczywistości mechanizmy wykonawcze, to inne (większość) przytaczane nieraz w tym samym zdaniu, nie mają w świecie rzeczywistości żadnego mechanizmu sprawczego (na przykład deklaracje o pełnym zatrudnieniu, lub o zagadnieniach socjalnych i to pomimo, że odpowiednia Konwencja europejska liczy już sobie tuzin lat), aż do takich obietnic konstytucyjnych, które są fizycznie nie możliwe do zrealizowania w ustroju republikańskim (na przykład sprawiedliwość społeczna, lub społeczeństwo sprawiedliwe) jak tego dowiodła analiza matematyczna opublikowana już przed dwunastu laty, a wciąż nie znana naukom politycznym. 

  

W rezultacie nie jest dziwnym, że przy takim wyborze jakiego dokonano w Brukseli wobec wspomnianej na początku alternatywy, żaden z wielkich problemów społeczeństwa europejskiego (bezrobocie, imigracja, rozwarstwienie społeczne, powszechna demoralizacja, spadek poziomu edukacji, stan kultury europejskiej, efekt cieplarniany, niszczenie środowiska naturalnego, brak wartości ogólnoludzkich, dehumanizacja), których rozwiązanie nie jest możliwe bez podejścia systemowego, a więc należy do kompetencji aktu konstytucyjnego, nie znajduje w tym projekcie Konstytucji europejskiej żadnego załatwienia. 

  

W przeciwieństwie do optymizmu wyrażonego w art. I-44 i innych tego projektu Konstytucji, w świecie niejednoznacznych słów łatwo jest posługiwać się tym samym wyrazem mającym wydźwięk pozytywny, który jednak zależnie od kontekstu może wyrażać różne znaczenia rzeczowe (np. rodzina, człowiek, nacjonalizm). Tak też jest w odniesieniu do Unii europejskiej, gdzie przedmiotowa Konstytucja chce umożliwić swobodny napływ z zagranicy różnych ludów, które mają (jak to już stwierdzono naukowo) wiele genetycznie wrodzonych charakterystyk bardzo różniących się od tego, co cechuje Europejczyków (np. wiele z nich - jak Turcy, czy Arabowie - mają pojęcie czasu polichroniczne, podczas gdy Europejczycy rozumują w czasie monochronicznym, co pozwoliło na stworzenie naszej cywilizacji, bądź jeszcze inne ludy posługują się pojęciem czasu nie pozwalającym na ukonstytuowanie relacji przyczynowości itd.). Otwarcie dla tego rodzaju imigracji wnoszącej do życia codziennego logikę sprzeczną z logiką ludów europejskich już spowodowało wiele zniszczeń w kulturze europejskiej, a więc tego rodzaju postanowienia konstytucyjne otwierają drogę do dalszego mnożenia nieodwracalnych faktów dokonanych, które w świecie rzeczywistości wykluczają możliwość kontynuowania postępu cywilizacyjnego na naszym kontynencie, podczas gdy myślenie tradycyjne o tych sprawach tego nawet nie zauważy i nie będzie świadome przyczyn tego zjawiska, stąd dzisiejsza swoboda manipulacji werbalnej. Ponadto, ściąganie milionów emigrantów z krajów dopiero rozwijających się oznacza pozbawianie ich najlepszych synów i córek, czyli jedynych, którzy realnie biorąc tam mogą w krajach pochodzenia podjąć działanie na rzecz lokalnego postępu cywilizacyjnego. 

  

Analiza przepływu strumieni informacji przebiegających w świecie rzeczywistości społecznej wyjaśnia, dlaczego informacje ludzkie są w zasadzie nie przenośne bez poważnych zniekształceń, a więc dlaczego demokracja nie może być praktykowana, jak w gronie jednego narodu. Dlatego również informacje potrzebne do demokratycznego zarządzania sprawami publicznymi muszą być pobierane w świecie rzeczywistości tego narodu, który stworzył dane Państwo i ponosi historyczną odpowiedzialność za jego los, czego nie zmieni żadna konwencja ustalona w świecie słów. Ta nie dająca się obejść zasada powoduje, że w Europie będącej wielonarodową przez bogactwo swych kultur i dziedzictw, jest fizycznie nie możliwe ustanowienie jednego Państwa demokratycznego, jak to usiłuje uczynić w świecie postanowień słownych werbalna koncepcja silnego Państwa federalnego, w tym celu pozbawionego omawianym projektem jakichkolwiek więzi instytucjonalnych z parlamentami narodowymi, a także z instytucjami naukowymi, czyli jedynymi posiadającymi kompetencje do projektowania obiektywnych struktur tak złożonego organizmu politycznego. Takie braki mają właśnie na celu zapobieżenie ewentualnemu przekształceniu się nawet w przyszłości tego organizmu ponadnarodowego, jakim ma być Unia europejska w jakąkolwiek formę konfederacji prawdziwych demokracji. Niestety nawet teoria dowodzi, że taki organizm polityczny musi być rozwiązaniem totalitarnym, co też już obecnie potwierdzają postanowienia wielu artykułów obecnego projektu Konstytucji. 

  

Tymczasem bez Państwa narodowego nie może się rozwijać prawdziwa kultura bo zawsze jest ona zjawiskiem narodowym, zaś bez bogatej kultury jest nie możliwy jakikolwiek postęp cywilizacyjny poza technicznym kopiowaniem cudzych osiągnięć, co potwierdza też analiza formalna zjawisk. Tymczasem, przedmiotowy projekt Konstytucji dla wykorzystania na swą korzyść prestiżu demokracji, obficie nadużywa w świecie słów terminologii demokratycznej pomimo, że w świecie rzeczywistym nie istnieją żadne odpowiadające im mechanizmy. Podobne mylące pozory są w tym tekście tworzone przez procedury konsultowania projektów autorytatywnych dokumentów emitowanych przez Unię, co jak wiadomo w praktyce nie jest w stanie eliminować intencji ich autora. 

  

Artykuł I-5-1 projektu Konstytucji, oraz wprowadzenie problemu subsydiarności (podczas gdy w demokracji należy praktykować dokładnie odwrotną procedurę) jasno sugerują ustanowienie władzy nadrzędnej nad narodami europejskimi i nad Państwami rzekomo suwerennymi, a które zostają artykułem I-5-2 zobowiązane do lojalnej współpracy z instytucjami Unii, podczas gdy one same nie są nawet zobowiązane do powstrzymania się od działalności sprzecznej z interesem jakiegokolwiek Państwa członkowskiego. Liczne inne artykuły projektu przesądzają, iż w rzeczywistości (chociaż bezpośrednio się tego nie mówi, aby nie obudzić czujności zainteresowanych Państw) władza powierzona Komisji europejskiej jest władzą typową dla reżimu totalitarnego (patrz art. I-25-4, art. I-33-1, art. I-35-1) i to samo dotyczy metod wykonywania tej władzy, co zresztą jest w znacznym stopniu nie uniknione gdy zezwolić, aby informacje potrzebne do wypracowania decyzji w sprawach publicznych były pobierane poza narodem, którego mają dotyczyć (vide art. I-25-1). 

  

W tym kontekście należy również podkreślić, że w przeciwieństwie do parlamentów narodowych, posłowie do Parlamentu europejskiego nie są bynajmniej nosicielami informacji o rzeczywistości narodów europejskich, lecz reprezentują interesy ideologii i partii politycznych, które ich umieściły na listach wyborczych, a także nie ponoszą oni żadnej odpowiedzialności za losy cywilizacji europejskiej. Ponadto, projekt Konstytucji nie przewiduje żadnej współpracy funkcjonariuszy Unii z instytucjami naukowymi, a więc i prawda o rzeczywistości europejskiej nadal ma nie przeszkadzać wolontaryzmowi, który dla formy ma szukać poparcia w tzw. społeczeństwie cywilnym, tak łatwym do manipulowania za pieniądze władzy totalitarnej pochodzące z kieszeni podatników, jak to już też widzieliśmy w ostatnich miesiącach. 

  

  

2. Interwencja praw fizyki. 

Nie powracając już do tego obszernego tematu wystarczająco omówionego w materiałach przesłanych do dyspozycji Konwencji brukselskiej, trzeba jednak zatrzymać się na dwu zagadnieniach, w oparciu o które projekt Konstytucji ustala szereg spraw posługując się intuicją wieków dawno minionych, a na której opiera się każda władza totalitarna, jak to potwierdziły i doświadczenia dyktatur XX-go wieku. 

  

Po pierwsze, chodzi tu o zjawiska opisane przez uniwersalne prawo entropii, które pozostawione nie ujarzmionymi przez więzy nałożone przez człowieka, nieuchronnie zniszczą każdą cywilizację, co też jest już widoczne na naszych oczach w demoralizacji i degradacji Europy od czasu, gdy po Vaticanum II Kościół praktycznie biorąc zaprzestał nauczania i egzekwowania tej moralności chrześcijańskiej, dzięki której pokolenia zbudowały cywilizację najbardziej rozwiniętą w historii ludzkości. Tak też zaprzestano promować takie wartości, jak uczciwość przeciw nieuczciwości, dobro przeciw złu, prawda przeciw fałszowi i kłamstwu, doskonalenie się przeciw negliżacji, prawość przeciw nonszalancji, dokładność przeciw powierzchowności, przyjaźń przeciw egoizmowi, piękno przeciw brzydocie, mądrość przeciw głupocie, szlachetność przeciw wulgarności, gorliwość przeciw gnuśności, porządek przeciw bałaganiarstwu, realizm przeciw wolotaryzmowi, odpowiedzialność przeciw bezkarności, organizacja przeciw improwizacji, ciekawość przeciw powątpiewaniu, wiedza przeciw pustosłowiu, przedsiębiorczość przeciw pasożytnictwu, humanizm przeciw materializmowi, ochrona kobiet przeciw seksizmowi, patriotyzm przeciw kosmopolityzmowi, święte przeciw tabu, transcendencja przeciw wyższości itd. : oto jak jest wymuszane na naszych oczach i przy naszej bierności przekształcanie rzeczywistości europejskiej przez intuicyjną laicyzację. 

  

Tak też tego rodzaju promowanie pojęcia wolności, jakie demonstrują art. I-3-2, I-4-1, I-7-1, I-8-2, I-41, oraz Preambuła i część II projektu Konstytucji, oznacza szerokie otwarcie bramy dla interwencji sił niszczycielskich podsumowanych przez prawo entropii i budowę społeczeństwa niezdolnego do postępu, a zarazem nie budując w to miejsce nowego typu cywilizacji konstruktywnej, jak to obiecuje gołosłownie propaganda ideologiczna w swej walce z chrześcijaństwem. Ponadto analiza matematyczna dowodzi formalnie, że potencjał cywilizacyjny społeczeństwa idealnie liberalnego równa się zeru, a ponadto że im bardziej jest ono liberalne, tym mniejsza jest jego zdolność do wykorzystania zasobów dostępnych w jego własnym systemie, co jest nie znane filozofii tradycyjnej, ale także autorom Konstytucji. Dodajmy, że ewentualne dodanie spornego invocatio Dei w Preambule nie zmieni niczego, o czym decydują liczne postanowienia paragrafów Konstytucji. 

  

Po wtóre, jest formalnie błędnym stwierdzenie zawarte w art. I-3-3 projektu Konstytucji, oraz rozwinięte w wielu dalszych, w sprawie domniemanej roli gospodarki jako siły napędowej Unii, która została sztucznie awansowana do tej funkcji przez ideologię antychrześcijańską, dla której uznanie kultury i wartości ludzkich w tej roli centralnej nieuchronnie równa się uznaniu nauki Kościoła. Tak więc te ostatnie czynniki są skazane na wyeliminowanie z Konstytucji, aby zyskać przychylność dla projektu ze strony tych, którzy nie tolerują interwencji analizy i dowodów obiektywnych przeszkadzających wolontaryzmowi. W tym kontekście warto przypomnieć, że nigdy i nigdzie w historii ekonomia, a już zwłaszcza handel nie stworzyły wielkiej cywilizacji, gdyż ich rola ogranicza się do eksploatowania tego, co uprzednio pozwoliła stworzyć kultura. Głoszenie przez ideologów nadziei, że po laicyzacji wystarczy oprzeć się na gospodarce i technologii, aby zapewnić postęp cywilizacyjny, oznacza mylenie skutków z przyczyną zjawisk, tak charakterystyczne dla tych, co nie posługują się analizą problemów. 

  

Z drugiej jednak strony, nie można zapominać, jak to czyni omawiany projekt, że to działalność gospodarcza jest jedynym dostawcą dóbr materialnych niezbędnych tak społeczeństwu, jak i każdemu indywidualnie, ale Konstytucja ignorując ten nie wygodny dla pewnych kręgów fakt, nie przewiduje żadnego mechanizmu pozwalającego stopniowo zmniejszać rażące dziś nierówności międzyludzkie i pomiędzy Państwami w tym zakresie. Co więcej, łatwo pokazać, że na wartościach materialnych jest w ogóle nie możliwe zbudowanie powszechnego systemu wartości, ani wprowadzenie we wspólnocie ludzkiej porządku społecznego i sprawiedliwości. 

  

Równocześnie jednak projekt Konstytucji instaluje, lub potwierdza cały szereg mechanizmów zaprzęgających siły zebrane w prawie entropii do uruchamiania w Europie zjawisk negatywnych bądź przez samą ich charakterystykę, bądź przez ich znaczenie społeczne, lub cywilizacyjne. Przykładem tego rodzaju jest tolerancja prawna wszystkiego co jest wrogie dla tradycji europejskich i dla chrześcijaństwa, oraz postawienie poza prawem nawet obronę nawet tego, co z wynikiem pozytywnym stanowi dorobek cywilizacyjny chrześcijańskiej Europy, a z czego korzystał cały świat, ale co dzisiaj według tej ideologii powinno ustąpić miejsca realiom nawet nieudolności rzeczywistej (ale uznanej teraz słownie za równoważną tym wartościom konstruktywnym) jakie niosą teraz prymitywne ideologie importowane, bądź pochodzenia europejskiego. Podobnie, pomimo że Europa jest krainą prawa już od czasów rzymskich, implantacja różnych sztucznych "praw człowieka", które jak dowodzi praktyka krajów zachodnich są przeważnie używane do obrony osób łamiących obowiązujące prawo, a nigdy ofiar agresji, jest czynnikiem powodującym (jak się tego dowodzi formalnie) wzrost entropii tak na poziomie indywidualnym, jak i społeczeństwa, co oznacza silne działanie na rzecz upadku cywilizacji. 

  

Prawa fizyki działają w społeczeństwie w dużej skali wykorzystując strumienie informacji oddziaływujące bezpośrednio na decyzje ludzkie. Nie potrzeba być aż ekspertem w zakresie matematycznej teorii informacji aby rozumieć, że im bardziej społeczeństwo ma być rozwinięte, tym bardziej bogaty zbiór informacji musi być wykorzystywany na codzień przez ogół członków danej wspólnoty. W tym zakresie, szczegółowa analiza porównawcza malarstwa, rzeźby i architektury pokazuje jaskrawo, że dzieła...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin