Z CIĘŻKIM CZY Z LEKKIM SERCEM?
Kto ci powiedział, że naprawdę masz to, co masz? A może twoim jest jedynie to, co oddasz?
*
Czy częstym jest u ludzi zmysł niespodzianki? Niespodzianka to przecież też ryzyko, narażenie się na zyskanie czegoś, ale i na utratę, a tej drugiej nie lubi chyba nikt. U Ady wszystko było przewidywalne, zorganizowane i ułożone – szczególnie święta Bożego Narodzenia, które wymagały przecież wielu rytuałów, a te nie znoszą improwizacji. Dlatego szczególnie przykre było dla niej skierowanie jej do szpitala na operację właśnie wtedy, gdy miała być motorem udanych jak każdego roku świąt. Wszystko: zakupy, prezenty, wypieki, dekoracje… obejdzie się więc bez niej – nie mogła tego znieść. Jednak sam ból przymusił do operacji. Kiedy przebudziła się po niej na dwuosobowej szpitalnej sali, ujrzała wokół siebie mnóstwo kwiatów, adwentowych wieńców, kart świątecznych, ślicznie opakowanych podarków z udekorowaną i rozświetloną ślicznie choineczką. No, mąż, dzieci, teściowie, sąsiedzi i ludzie ze wspólnoty sprawdzili się. I zaraz zaczęli się zjawiać po kolei – zatroskani, współczujący i obiecujący, że o wszystko zadbali, żeby się nie przyjmowała i spokojnie dochodziła do siebie. I zostawiali następne kwiaty i upominki, które pielęgniarka układała tak, by Ada miała je w zasięgu wzroku i powonienia. Przyniosła jeszcze kilkanaście świątecznych kart od bliskich Ady mieszkających dalej. Chyba po godzinie zauważyła zza słonki na drugim łóżku uważnie obserwujące ją i te wszystkie barwne rzeczy oczy. – „No, takich śliczności, to ja w życiu nie widziałam” – usłyszała Ada i zobaczyła twarz tej kobiety z oznakami zespołu Downa. Ona była naprawdę tym wszystkim zachwycona bez cienia zazdrości, jaki malował się na twarzy pielęgniarki. – „Jesteś Ada? – zapytała tamta – Bo mnie jest Gocha.” Ada uśmiechnęła się tylko, bo poruszyć się na razie nie mogła. – „To wszystko strasznie mi się podoba – dodała Gocha – naprawdę podoba. Jutro będę miała ope-e-rację na nogę. Chyba doktor mi jej nie zepsuje…” Zaczęły rozmawiać o swoich chorobach, ale co i raz ktoś się zjawiał u Ady, więc Gocha chowała się za zasłonką. Do niej nikt nie przychodził, nawet pielęgniarka rzadziej niż do Ady. Gocha bardzo martwiła się o swoją nogę i co i raz dzieliła się obawą, czy doktor jej nie zepsuje. Ożywiła się bardzo, gdy pracownica Ady przyszła z dzieckiem mającym też zespół Downa… - „Co za piękny chłopiec! Oj, co za piękny!” – powtarzała długo po ich odejściu i jeszcze przez następne dwa dni. Pielęgniarkom, salowym i lekarzom pokazywała kwiaty i prezenty Ady z taką dumą i radością, jakby je wszystkie dla niej przyniesiono. Kiedy Ada z pomocą pielęgniarki wstała, zobaczyła ten kontrast: puste ściany, parapet i szafkę Gochy przy natłoku wszystkiego wokół jej łóżka. I nadal nikt się u Gochy nie pojawił, także po operacji, podczas, gdy Adę odwiedziło już kilkadziesiąt osób. Chyba dobrze było z tą nogą Gochy, skoro wypisywano ją tego samego dnia. Ada wstała i rozejrzała się czym obdarować Gochę na pożegnanie. Jeśli jednak odda któreś kwiaty, obrażą się ci, co je przynieśli. Nie wiedziała, co jest w ślicznie zapakowanych paczuszkach… może biżuteria? A nie chciała rozpakowywać przy sąsiadce… Stroiki też były tak śliczne, że już przewidziała dla każdego miejsce w swoim mieszkaniu. Uświadomiła sobie, że nie mogła się rozstać z niczym, choć tak dużo tego było. I wtedy wpadła na salę wolontariuszka z jakiejś dobroczynnej akcji i położyła na łóżku Gochy zielony stroik z aniołkiem. Widząc pełno wszystkiego u Ady, wyszła do innych. Gocha uradowała się podarunkiem jak małe dziecko. Niezgrabnie przytuliła bibelocik i zawiesiła z dumą nad łóżkiem. I wtedy zjawiła się pielęgniarka po Gochę. Ada wstała, by podać jej rękę na pożegnanie, ale jakoś blado wypadły jej słowa, bo czuła się trochę winna. Gocha natomiast uścisnęła ją nadzwyczaj ciepło i powiedziała: „Pani jest miła, jak ci co panią kochają. Wesołych świąt!” Siadła już na wózku tuląc ten swój stroik. Nagle uniosła go ku Adzie, położyła go delikatnie na jej kolanach, uśmiechnęła się i odjechała. Adzie z trudem przyszło wyszeptać: dziękuję. Poczuła w oczach łzy, gdy została z tymi wszystkim znakami miłości, wiedząc, że w samym sercu, Gocha ma jej więcej niż ona.
Błogosławiony (to znaczy szczęśliwy), kto nagle z lekkim sercem potrafi podarować to, co przedtem nad czym ciężkim sercem drżał, zbierał i pilnował…
klio56