Diana Palmer Samotnik z wyboru.pdf

(606 KB) Pobierz
Microsoft Word - Diana Palmer Samotnik z wyboru
DIANA PALMER
SAMOTNIK Z WYBORU
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Był ciepły wiosenny dzień. Nick Reed odczuwał znajomy niepokój. Do niedawna
pobyt w Houston i praca w agencji detektywistycznej Dane'a Lassitera wydawały mu się pa-
sjonujące; wykonywał swoje obowiązki z prawdziwym zapałem. Ostatnio jednak na widok
młodej zieleni w parku odczuwał nieprzeparty pociąg do włóczęgi.
Z zainteresowaniem obserwował elegancką młodą dziewczynę, prowadzącą kudłatego
pieska. Uśmiechnął się, bo przypominała mu Tabby.
Tabitha Harvey... Trudno pozbyć się wspomnień, przemknęło mu przez myśl. Oparł
się ciężko o fotel. Przez kilka miesięcy starał się nie myśleć o tym, co nastąpiło, gdy z siostrą
Helen przybył w interesach do Waszyngtonu, gdzie mieli rodzinny dom. Podróż wypadła tuż
przed Nowym Rokiem. Często widywali Tabby. Nic dziwnego, skoro od dziecka była
najlepszą przyjaciółką Helen. Zaproszono ich we trójkę na przyjęcie noworoczne.
Nick spostrzegł, że Tabby obserwuje go uważnie przez cały wieczór. Kilkakrotnie
podchodziła do wazy z ponczem i, wbrew swoim obyczajom, dużo wypiła, podobnie jak
Reed. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że ktoś ukradkiem wlał do wazy sporą dawkę
mocnego alkoholu. Gdy wpadli na siebie w pustym pokoju, zapomniała o skrupułach, rzuciła
się Nickowi na szyję i zaczęła go całować.
Nickowi wciąż się wydawało, że czuje na wargach zachłanne i drżące usta namiętnej,
lecz niezbyt doświadczonej panny Harvey. Zapomniał na moment o całym świecie i oddał po-
całunek. Wkrótce opamiętał się jednak, odsunął dziewczynę i zażądał wyjaśnień.
Wykrztusiła z trudem, że jest świadoma, po co odbył długą podróż do Waszyngtonu:
chciał ją zobaczyć, bo pragnie się wreszcie ustatkować. Rozmarzona, próbowała zapanować
nad alkoholowym oszołomieniem; obiecywała z uśmiechem, że będą razem bardzo
szczęśliwi.
Nick Reed nie miał pojęcia, skąd przyszedł jej do głowy ten dziwny pomysł. Przed
laty rzeczywiście durzył się w Tabby, ale to było dawno. Zaskoczyła go romantycznymi
mrzonkami o wspólnej przyszłości i dlatego zareagował bardzo gwałtownie. Wyśmiał ją i
pozwolił sobie na kilka złośliwości. Dziewczyna uciekła. Nick wrócił z Helen do rodzinnego
domu, spakował się i wyjechał z Waszyngtonu. Nie powiedział siostrze, co zaszło, ale nie
miał wątpliwości, że Tabby wszystko jej wypaplała. Od tamtej pory nie widzieli się ani razu.
Nick wcale nie uważał, że winien jest Tabby przeprosiny za tamte ostre słowa; zresztą kajał
się niechętnie i rzadko to robił.
246140027.001.png
Kiedy z ponurą miną wspominał zdarzenia sprzed kilku miesięcy. Helen zapukała do
drzwi jego gabinetu i weszła, nie czekając na zaproszenie.
- Zastanowiłeś się? - wypytywała niecierpliwie.
Popatrzył na nią przez ramię i energicznie obrócił fotel.
Jasne włosy Nicka połyskiwały w promieniach słońca wpadających przez okno. Z
powagą spojrzał na siostrę ciemnymi oczyma; jej tęczówki miały tę samą barwę.
- Tak.
- Zrobisz to dla mnie? - zapytała z uśmiechem i odgarnęła długie włosy, zasłaniające
twarzyczkę delikatną jak u leśnego elfa.
- Przemyślałem wszystko. Nie mogę - oznajmi! krótko i węzłowato.
- Nick! Proszę cię! - Helen spochmurniała.
- Niemożliwe - odparł zdecydowanie Nick. - Musisz inaczej zdobyć informacje.
- Nie lekceważ więzów krwi - nalegała Helen, nie tracąc nadziei. - Masz obowiązek
pomóc rodzonej siostrze. Jest nas tylko dwoje. Och, Nick, nie możesz odmówić!
- Mogę - stwierdził z irytującym spokojem uśmiechnięty Nick.
W takich chwilach Helen miała wielką ochotę udusić go własnymi rękami.
Powstrzymywała ją od tego jedynie myśl, że poza Haroldem, z którym się zaręczyła, Nick był
dla niej jedynym bliskim człowiekiem.
- Nie mam żadnych znajomości wśród byłych agentów FBI. Ty jesteś moją ostatnią
nadzieją. - Popatrzyła na niego błagalnie. - Wszędzie masz kontakty. Wystarczy, że wykonasz
jeden krótki telefon.
Nick czuł na sobie uporczywe spojrzenie wielkich piwnych oczu. Zerknął na śliczną
twarzyczkę elfa obramowaną długimi prostymi włosami o kasztanowej barwie. Miał
jaśniejsze włosy, lecz poza tym byli do siebie bardzo podobni. Świadczący o uporze
wyrazisty zarys podbródka, klasyczny nos, ciemne lśniące oczy. Nick był o wiele bardziej
nieufny i skryty niż siostra. Zachowywał dystans nawet wobec najbliższych - także wówczas,
gdy mieszkali w Waszyngtonie, gdzie Helen studiowała, a jej brat pracował w FBI.
W ciągu ostatnich lat Nick wiele podróżował. Helen nie widywała go miesiącami;
jedna z wypraw trwała prawie rok. Wszystko się zmieniło, gdy Richard Dane Lassiter zapro-
ponował mu pracę. Poznali się na krótko przed strzelaniną, w której Dane, wówczas jeszcze
teksański strażnik, został poważnie ranny. Wspólnie rozpracowywali trudną sprawę. Dane
postanowił założyć prywatną agencję detektywistyczną i namówił Nicka, by odszedł z FBI i
zatrudnił się w jego firmie. Reed zachęcił szefa, by przyjął także jego siostrę; była
ekonomistką z wykształcenia i świetnie dawała sobie radę z aferami gospodarczymi. Bez
246140027.002.png
namysłu opuściła Waszyngton, by pracować z bratem. Ich rodzice nie żyli od kilku lat. Z ra-
dością myślała, że znów będzie przy niej ktoś bliski. Prócz brata nie miała żadnych krewnych.
Początkowo bardzo tęskniła za Tabithą Harvey. Przyjaźniły się od dzieciństwa. Często
do siebie pisały. Tabby unikała w listach wszelkich wzmianek o Nicku. Zapewne wspomnie-
nie o noworocznym wieczorze nadal sprawiało jej ból.
Po tamtym pamiętnym wydarzeniu Helen nie wspominała przy bracie o swojej
najlepszej przyjaciółce. Gdy pewnego dnia rzuciła krótką uwagę, zakłopotany Nick szybko
znalazł pretekst, by skończyć rozmowę. Nie widział Tabby od stycznia, kiedy załatwiał
sprawy dotyczące rodzinnego domu w Torrington. willowej dzielnicy Waszyngtonu. Panna
Harvey mieszkała samotnie w sąsiedztwie. Jej ojciec zmarł przed dwoma laty, a dziewczyna
nie zdobyła się na opuszczenie starego domu.
- Wyobraź sobie, że nasi lokatorzy właśnie się wyprowadzili - oznajmiła Helen. - Nie
mogę teraz lecieć do Waszyngtonu, by szukać nowych. Zajmiesz się tym?
- Dlaczego nie możesz? - Nick zmarszczył brwi.
- Mam tu mnóstwo zobowiązań. Nie zapominaj, że się zaręczyłam - odparła
zniecierpliwiona Helen. - Ty jesteś wolny jak ptak. Poza tym należy ci się odpoczynek, nie
sądzisz? Mógłbyś upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.
- Chyba tak - odparł niechętnie. Oczy mu pociemniały. Z roztargnieniem popatrzył ku
drzwiom ponad głową siostry i zmarszczył brwi. - Nadchodzi szef. Jak się dowie, że nie
zdobyłaś informacji, wyleje cię z roboty. Zasilisz szeregi bezrobotnych.
- Uważaj, żeby ciebie to przypadkiem nie spotkało. Utrudniasz mi wykonanie pracy,
zleconej przez naszego przełożonego. On cię żywcem obedrze ze skóry - zachichotała
złośliwie Helen.
Nick umknął, zostawiając siostrę na pastwę Lassitera.
- Jakieś trudności? - zapytał Dane, odprowadzając wzrokiem swojego
współpracownika.
- Wszystko gra, szefie - zapewniła go Helen. - Gawędziłam z ukochanym braciszkiem.
- Co ze śledztwem w sprawie Smarta?
- Potrzebna mi pewna informacja, której nie mogę zdobyć - oznajmiła Helen, krzywiąc
się. - Muszę sprawdzić, co miało do niego FBI.
- Dlaczego nie poprosisz Nicka o pomoc? Ma swoje wtyczki w Federalnym Biurze
Śledczym.
246140027.003.png
- Chętnie udusiłabym tego drania - odparła Helen, uśmiechając się słodko. -
Stanowczo odmówił współpracy. Powiedział, że nie będzie dzwonić do swych dawnych
współpracowników.
- Nick jest bardzo powściągliwy, jeśli chodzi o pracę dla federalnych. W tej sprawie
nie mogę mu niczego nakazać - przypomniał jej Dane. - Rzadko wspomina tamten okres.
Zapewne nie chce podtrzymywać kontaktów z dawnymi kolegami.
- Chyba masz rację. Poszukam Adamsa. Podobno ma w FBI jakieś wtyczki. Poproszę
go o pomoc.
To był strzał w dziesiątkę. Detektyw Adams zadzwonił do znajomych i szybko
uzyskał potrzebne informacje.
- Dobra robota! Dzięki! - ucieszyła się Helen. Wkrótce wrócił Nick.
- Śledztwo ruszyło z miejsca?
- Owszem, ale nie dzięki tobie - odparła. Nick obojętnie wzruszył ramionami.
- Musisz być samodzielna na wypadek, gdyby mnie tu zabrakło.
- Nick... - zaczęła, wyraźnie zaniepokojona jego słowami.
- Przecież nie umieram - rzucił uspokajająco, widząc przerażoną minę siostry. -
Zaczynam się nudzić. Być może niedługo wyjadę.
- Znów gna cię w świat? - zapytała cicho. Skinął głową.
- Nie potrafię długo usiedzieć w jednym miejscu.
- Jedź do domu - poradziła. - Zrób sobie wakacje. Odpocznij.
- W Waszyngtonie? - Zdumiony Nick otworzył szeroko oczy. - Nie rozśmieszaj mnie.
- Wszystko zależy od ciebie. Znajdziesz sposób, by trochę odetchnąć. Dom stoi w
dobrej dzielnicy. Żadnych chuliganów, handlarzy narkotyków, typów spod ciemnej gwiazdy z
pistoletami w łapach. Cisza i spokój.
- I nasza kochana Tabby w sąsiedztwie - rzucił chłodno.
- Nasza kochana Tabby spotyka się z przemiłym historykiem - oznajmiła Helen. Nie
uszedł jej uwagi dziwny błysk w oczach brata. - Moim zdaniem to poważna sprawa. Sam
widzisz, że nie musisz się ukrywać przed moją najlepszą przyjaciółką.
- Z nikim się nie widywała, kiedy rozmawialiśmy na początku roku. - Z tonu Nicka
można by wnioskować, że z sobie tylko znanych powodów czuł się zdradzony i oszukany.
- To już przeszłość - oznajmiła stanowczo Helen. - Wiele się zmieniło w ciągu
ostatnich miesięcy. Tabby skończyła dwadzieścia pięć lat. Pora na małżeństwo i dzieci. Ma
dobrą pracę i wysoką pozycję w swoim środowisku.
246140027.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin