1. Niespodzianka.doc

(45 KB) Pobierz

Ten FF to inna wersja powrotu Belli i Edward z Włoch.

 

 

ROZDZIAŁ 1

 

Jak zwykle w takie dni miałam nie przespaną noc. Pogoda była pochmurna, zapowiadało się na deszcz , żadna nowość .W tej części kraju taka pogoda to normalne zjawisko. Czasami tęsknię za słonecznymi dniami w Phoenix ale nie na tyle by się  stąd wyprowadzić. Teraz w Forks trzymało mnie coś więcej. Edward mój ukochany. Był on właśnie na polowaniu,  wczoraj wieczorem uzgodniliśmy, że najwyższy czas by pojechał ponieważ ostatni raz na polowaniu był spory czas temu. Jego oczy przypominały kawałki węgla. Gdy miał takie oczy był strasznie drażliwy. Bywało tak, że się Go bałam. Lecz po powrocie z Włoch, było inaczej. Nie chciał mnie opuszczać ale niestety musiał się pożywiać. Nagle przypomniałam sobie o czym to wczoraj mówił do mnie Edward kiedy udawałam, że już spałam bo zaczął się ze mną drażnić. Mówił o jakiejś dziewczynie. Strasznie się zdenerwowałam ale starałam się mu tego nie okazywać, żeby nie powiedział, że jestem zazdrosna choć może tak było. Z rozmowy zapamiętałam nie wiele. Na fotelu siedział mój Edward, wcześniej go nie zauważyłam, pewnie przez mój ludzki wzrok, który w ciemności nic nie widzi.

- Cześć – powiedziałam.

- I jak się spało? – zapytał.

- Było strasznie ciepło - odpowiedziałam i się zaśmialiśmy.

-Kochanie, Alice miała dzisiaj wizję.- powiedział to tak jak by się stało coś czego strasznie żałuję, Zaniepokoiłam się tym i dobrze o tym widział –Spokojnie, nie denerwuj się tak. Po prostu chce , żebyś wiedziała. Za 3 dni ma przyjechać pewna kobieta tzn. dziewczyna która kiedyś się we mnie kochała i obiecała że mnie znajdzie i weźmie ze mną ślub. Tak wiem to dziwnie brzmi ale to dłuższa historia , którą jeśli będziesz chciała to Ci opowiem choć nie widzę sensu jej opowiadania.

-Hmm…ale hm.. dlaczego? skąd? Czy masz zamiar się z nią spotkać? Gdzie ona będzie nocować?

-Z wizji Alice wynika, że będzie mieszkać u nas jakieś 5 dni bo potem wyjeżdża gdzieś ale nie wiem gdzie. Jak już mówiłem przyjeżdża tu aby mi się oświadczyć. Oczywiście będę musiał z nią porozmawiać i wytłumaczyć jej , że…-Zamilkł na chwile a ja nie wytrzymałam i się odezwałam.

-Jej, że,…- ponagliłam Go,

-Chcę jej powiedzieć , że miłością mojego życia jesteś Ty i nie zrezygnuję z Ciebie nigdy w życiu jeśli tak to mogę powiedzieć.- I zaserwował mi mój ulubiony łobuzerski uśmiech który tak uwielbiałam.

- Ale przecież będzie próbowała jakiś sztuczek…

-Na pewno będzie bo z tego co pamiętam kiedyś też tak szukała chłopaków. Ale nie martw się nie dam się jej złapać na haczyk. Kocham tylko Ciebie.

-Ufam Ci i tez Cię kocham – I wtedy złożył krótki ale bardzo namiętny pocałunek no moich ustach.

Gdy skończyliśmy poszłam do łazienki odbyć poranna toaletę a Edward został w pokoju. Gdy skończyłam brać prysznic, umyłam zęby i uczesałam włosy w niedbałą kitkę. Gdy weszłam z powrotem do pokoju Edwarda tam nie było , przeraziłam się nie na żarty. Lecz po chwili mój niepokój znikł bo Edward zawołał mnie z kuchni. Zeszłam na dół gdzie mój ukochany czekał na mnie ze śniadaniem.

- Proszę, Bello oto śniadanie dla człowieka – uśmiechnął się tak słodko, że trudno było się gniewać za użycie słowa „Człowieka”.

-Dziękuję , Jak tego dokonałeś? A zresztą po co mi ta informacją? Strasznie mnie rozpieszczasz – i pocałowałam Go w usta, odwzajemnił pieszczotę. Gdy tak jadłam starałam się nie spuszczać oczu z mojego ukochanego, jego oczy były koloru ciepłego złota, gdy się tak zamyśliłam Edward wyciągnął mnie z zamyśleń .

- Bello musimy już wychodzić do szkoły, chyba nie chcesz się spóźnić? - po raz kolejny tego dnia obdarował mnie swoim uśmiechem. A ja jak przystało …

- Ok. , jedźmy.

Gdy weszliśmy do samochodu Edward od razu zapytał mnie co mamy dzisiaj w planach.

- Bello masz na dzisiaj jakieś pomysły? Zapytał

- Nie wiem może pojedziemy do Ciebie? Tak dawno nie widziałam reszty –zrobiłam smutna minę

- Ok. możemy jechać, bo w sumie to miałem Ci do zaproponowania – uśmiechnął się tak tajemniczo, że aż mnie zatkało i nie wiedziałam co powiedzieć.

- Edd, czy Ty cos przede mną  ukrywasz? – zapytałam mojego ukochanego

- Nie, nie bardzo . Po prostu w domu mam taką małą niespodziankę, tylko się nie denerwuj – uprzedził mnie - na pewno będziesz zadowolona z tego.

- Ok., i tak pewnie nie mam innego wyjścia – uśmiechnęłam się ale wyszedł tylko z tego jakiś grymas.

Kiedy skończyliśmy rozmowę zapadła cisza. Jadąc z moim ukochanym mogłam siedzieć w ciszy bo nie była to cisza która doprowadzała do szaleństwa lecz ukajała. Jestem ciekawa co to za prezent, który wymyślił da mnie Edward, mam nadzieje , że to nie jest nic wielkiego i drogiego bo wtedy się zapewne na niego zdenerwuje i on dobrze o tym wiedział. Mam nadzieję, że nie maczał w tym palców Alice bo wtedy to na pewno cos wielkiego. Moja przyjaciółka nie uwzględnia „małych rzeczy” . Hmm… ale po dłuższym zastanowieniu może tu chodzi o tą dziewczynę, która ma przyjechać? Może cos się stało? Może Edward chce mi cos powiedzieć na jej temat? Może ona już jest? Ale to nie była by przecież niespodzianka?

Ja nawet nie wiem jak ona się nazywa? Z zamyślenia wyrwał mnie aksamitny baryton Edwarda, który za pewne wyczuł narastającą panikę we mnie…

- Bello o czym tak myślisz? Twoje serce strasznie szybko pracuje. Czym się tak martwisz?

-Eh… zastanawiam się co to za niespodzianka…

- Aha rozumiem, Nie masz się czym przejmować – gdy pocałował mnie w policzek zdalam sobie sprawę że właśnie dojechaliśmy. Edd, otworzył mi drzwi i wysiadłam, weszliśmy do środka. W salonie siedziała tylko Alice, która pewnie wiedziała dlaczego tu przyjechałam i pewnie chce mi cos powiedzieć. Eh.. ciekawe co to jest.

- Cześć Bella – przywitała się, gdy nas zobaczyła i pocałowała mnie w policzek. Alice tryskała radością, teraz to już naprawdę nie wiem o co w tym wszystkim chodzi..

- Czy ktoś ma zamiar mi powiedzieć o co tu chodzi?? – zapytałam lekko zbita z pantałyku

- Już Ci wszystko tłumaczę, to nie jest nic wielkiego. Po prostu wpadłam na pomysł, że wołałabyś nocować u nas jak przyjedzie ta cała Charles.

- Przecież Charlie się nie zgodzi – zaoponowałam

- No właśnie dlatego się Ciebie pierw pytam czy byś chciała, miałam wizje, że Charlie się zgodzi abyś tu na trochę zamieszkała. – powiedziała Alice z uśmiechem tak wielkim, że trudno było na nią spokojnie patrzeć.

- Czy to była właśnie ta niespodzianka Edwardzie? – zapytałam ukochanego, a on z uśmiechem odpowiedział, że…

- Tak, i mam nadzieje, że się zgodzisz. – powiedział to strasznie na poważnie.

- Edward jeśli o to chodzi to ja Ci ufam więc nie wiem  po co to wszystko. – powiedziałam jak bym była na nich za to obrażona.

- Wiem że mi ufasz, ale czy nie chciałabyś trochę odpocząć od domu Charliego?

- No może trochę – i zaserwowałam najlepszy uśmiech jak byłam w tej chwili w stanie z siebie wydusić.

- No to wszystko załatwione – powiedziała uradowana Alice – Teraz muszę tylko porozmawiać z Charlie i będzie wszystko w porządku.

- A tak w zasadzie to od kiedy mam tu „mieszkać”? – zapytałam bo mi nikt nie powiedział.

-Hmm… jutro po szkole po Ciebie pojadę więc się dzisiaj spakuj, żeby nie potrzebie nie tracić czasu.

- Ok. nie ma sprawy. Będę u mojego ukochanego mieszkać przez jakiś czas, będę mogła być z nim sam na sam co rzadko się zdarza, właśnie rzadko? I w tym momencie przypomniałam sobie , że jednak nie zostanę z nim sama . W końcu to DOM pełny wampirów, którzy SA wyczuleni na dźwięk i na wszystko inne. Prychnęłam a Edward zadał mi nieme pytanie. Nie odpowiedziałam tylko dalej myślałam co by zrobić żeby jednak zostać sam na sam z moim ukochanym. Po raz kolejny z zamyśleń wyrwał mnie czyjś głos, to była Rosalie.

- Hej Bella, co słychać? – zapytała uśmiechnięta. Dziwne, wszyscy w tym domu są w jakiś dobrych humorach ciekawe co się stało… Z Rosalie żyjemy w zgodzie od powrotu z Włoch kiedy to uratowałam swojego ukochanego. Rosalie nie umie sobie tego wybaczyć , że prawie doprowadziła do śmierci swojego brata. Dziwnie mi z nią rozmawiać po tym jaka urazę do mnie pałała, ale jeśli ma być dobrze to niech tak będzie .

- Cześć Ross, u mnie dobrze a co u Ciebie?- zapytałam, żeby się dowiedzieć z czystej ciekawości.

- U mnie również, w zasadzie chciałam Cię o cos zapytać..- poczułam się jakoś dziwnie co ona mogła ode mnie chcieć?

- Jasne , mów o co chodzi – uśmiechnęłam się do niej.

- Czy nie miałabyś może ochoty, aby pojechać ze mną i Alice jutro na zakupy po szkole?

Spojrzałam na Edwarda, który nadal się uśmiechał i kiwnął głową, że nie ma nic przeciwko temu wypadowi na zakupy z dziewczynami.

- Okay, mogę jechać – uśmiechnąłem się. – Wiecie, że nie lubię zakupów ale pojadę a mój entuzjazm będzie trochę większy niż zwykłe – uśmiechnęłam się po raz kolejny, bo nie mogłam powstrzymać się , że będę mogła tu zamieszkać od jutra. A zakupy z dziewczynami? To po prostu jest taki mój mały fortel na temat tej Charles, dziewczyny na pewno mi powiedzą i przyszykują tak jak trzeba.

- No to jesteśmy umówione. – Uśmiechnęłyśmy się do siebie.

Nagle zobaczyłam, że nie ma Emmetta i Jaspera.

- A gdzie Emmett i Jasper? – zapytałam

- A…są na polowaniu – odpowiedział mi Edward.

W tym samym czasie zobaczyłam jak Esme i Carlisle schodzą do salonu, za pewne się przywitać z nami.

-Dzień dobry skarbie – powiedziała Esme – Cieszę się , że z nami będziesz mieszkać – i pocałowała mnie w policzek.

- Tak ja tez się cieszę – żeby to potwierdzić uśmiechnęłam się.

- Witam Cię Bello w naszych skromnych progach. – Przywitał się Carlisle i położył reke na moim ramieniu na znak, że cieszy się z mojej wizyty,

- Część Carlisle – odpowiedziałam. I w tym samym momencie do domu weszli Emmett i Jasper, tez byli uśmiechnięci. Coś się musiało stać, było cos zabawnego w tym że ja się tu mam na trochę wprowadzić?

- Cześć Bella – powiedzieli razem.

- Hej Emmett , Hej Jasper .

Gdy wszyscy się już przywitali poszli do swoich zajęć , ja natomiast z Edwardem poszłam do jego pokoju. Nie powiem , że mnie to przeraża wręcz przeciwnie bardzo mi się to podoba. Uśmiechnęłam się sama do swoich myśli, Edward tego na szczęście tego nie zauważył.

Gdy weszliśmy do pokoju, zobaczyłam tam wielkie łoże . Skąd to się wzięło ? Gdy tu ostatnim razem byłam nie było tu tego. Spojrzałam na Edwarda, który nadal się uśmiechał i odpowiedział na moje nieme pytanie.

- Bello, chyba nie sądziłaś, że będziesz spać na kanapie?

- Tak po prawdzie to się nad tym nie zastanawiałam gdzie będę spać – i obdarowałam Go uśmiechem. Zdałam sobie sprawę, że to dlatego wszyscy się tak uśmiechali przez cały czas odkąd tu przybyłam. Edward to zobaczył w moich oczach i od razu mi to wyjaśnił.

- Tak Emmett i Jasper byli w sklepie kupili to łóżko, które wcześniej wybrałem dla nas. Podoba Ci się?

- A czy nie uważasz, że to marnowanie pieniędzy skoro tu nikt nie śpi?- zaoponowałam

- Nie ja tak nie uważam, nie pozwolę żebyś spala na kanapie. Z resztą chodź pójdziemy do reszty pograć w szachy, chyba że wolisz tutaj posiedzieć?

Zastanowiłam się nad tym przez chwilę, w sumie możemy iść czemu nie? Będę miała czas, żeby być z nim sam na sam a gra w szachy może być bardzo ciekawa.

- Jasne, możemy iść pograć.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin