Palmer Diana - Najlepsze wciąż przed nami.pdf

(791 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Palmer Diana - Najlepsze wci\271\277 przed nami_1_)
DIANA PALMER
NAJLEPSZE WCI ġņ PRZED NAMI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Mroczna zima za oknem przygn ħ biała. Ivy równie mocno jak wydarzenia ostatnich
kilku miesi ħ cy. A jednak, ilekro ę spogl Ģ dała na drog ħ , rosło w niej podniecenie. Czekała na
przyjazd Rydera. Tak bardzo za nim t ħ skniła, tak bardzo chciała usłysze ę jego głos, Ň e
ogarn ħ ło j Ģ poczucie winy.
Kochała go od tak dawna. Równie mocno, jak si ħ go obawiała. Z trudem skrywana
nami ħ tno Ļę pchn ħ ła j Ģ w ramiona tragicznie zmarłego m ħŇ a. I wła Ļ nie teraz miała ujrze ę
ukochanego po raz pierwszy od pogrzebu. Dr Ň ała ze szcz ħĻ cia i ze wstydu.
Ivy była wysoka i smukła. Ostatnio schudła, ale to jedynie dodało jej uroku. Miała
niezwykle jasn Ģ cer ħ , kontrastuj Ģ c Ģ z długimi, jedwabistymi, kruczoczarnymi włosami. Po
babce Francuzce odziedziczyła czarne oczy, okolone g ħ stymi uwodzicielskimi rz ħ sami. Ryder
mawiał, Ň e przypomina dziewczyn ħ z obrazu, który wisiał w jego salonie. Przedstawiał
bohaterk ħ poematu „The Highwayman” - ciemnowłos Ģ Bess z długimi lokami, rozwianymi na
wietrze. Przyjaciel był czasami egzaltowany.
W czasie pogrzebu m ħŇ a Ivy stała u boku matki, ignoruj Ģ c postawnego i władczego
m ħŇ czyzn ħ . Równie Ň w domu skrz ħ tnie go omijała, sil Ģ c si ħ na udawany Ň al po Ļ mierci
człowieka, który uczynił jej Ň ycie piekłem. Ben - jej m ĢŇ - spocz Ģ ł na cmentarzu przy
ko Ļ ciółku baptystów, gdzie modlili si ħ jako dzieci.
Ryder nie wiedział, Ň e swoj Ģ obecno Ļ ci Ģ sprawił dziewczynie ból, Ň e to wła Ļ nie przez
niego nie czuła do m ħŇ a Ň adnej nami ħ tno Ļ ci. Ben nie mógł si ħ z tym pogodzi ę i s Ģ dziła, Ň e
wła Ļ nie dlatego si ħ gał po butelk ħ . Pewnego dnia wypił o jeden kieliszek za du Ň o i zgin Ģ ł. Ivy
czuła si ħ winna, a Ryder jej o tym przypominał.
Ju Ň jako nastolatka bezgranicznie go uwielbiała. Był wobec niej taki czuły. Na
szcz ħĻ cie nigdy si ħ nie domy Ļ lił - pomy Ļ lała Ivy, u Ļ miechaj Ģ c si ħ . Zawsze idealizowała
ukochanego.
- Od dawna nie widziałam ci ħ takiej u Ļ miechni ħ tej. Od razu lepiej, skarbie -
zauwa Ň yła matka, przygl Ģ daj Ģ c si ħ córce z holu.
- Wiem, Ň e wygl Ģ dam jak siedem nieszcz ħĻę - odparła Ivy, po czym si ħ przytuliła i
pieszczotliwym gestem zmierzwiła czarne, przetykane srebrnymi nitkami włosy.
- Za to ty jeste Ļ Ļ liczna jak z obrazka. Stanowimy dobran Ģ par ħ .
- Par ħ ! To dopiero wymy Ļ liła Ļ ! Brakuje tylko, Ň eby Ļ tu została na zawsze. -
Zachmurzyła si ħ na widok paniki w oczach córki i dodała nieco łagodniej :
- Skarbie, to ju Ň pół roku. Tak nie mo Ň na. ņ ycie toczy si ħ dalej. Znajd Ņ jaki Ļ cel. Mo Ň e
poszukasz nowej pracy? Ben by nie chciał, Ň eby Ļ tak strasznie rozpaczała i rezygnowała z
dalszego Ň ycia.
Ivy westchn ħ ła i odsun ħ ła si ħ od matki.
- Wiem, wiem. Czas to najlepszy lek.
- O tak, skarbie. Twój ojciec zmarł, kiedy była Ļ jeszcze male ı ka. Jaka szkoda, Ň e ty i
Ben nie mieli Ļ cie dzieci. Byłoby ci łatwiej. Mnie to bardzo pomogło.
- Rzeczywi Ļ cie. Szkoda - przytakn ħ ła Ivy, cho ę wcale si ħ z ni Ģ nie zgadzała. Dziecko
byłoby katastrof Ģ . Ben sprawdzał si ħ jako przyjaciel, ale nie jako kochanek. Za bardzo si ħ
spieszył i w ko ı cu, zniech ħ cony, nie mog Ģ c obudzi ę w niej po ŇĢ dania, ranił j Ģ . Nigdy go
naprawd ħ nie pragn ħ ła. Cały czas kłamała, co wzbudzało piek Ģ ce poczucie winy.
Czasem Ivy zastanawiała si ħ , czy ma w sobie cho ę krztyn ħ nami ħ tno Ļ ci. Obiecała
m ħŇ owi, Ň e pójdzie do psychologa, lecz nie s Ģ dziła, by to co Ļ dało. Ciałem i dusz Ģ oddała si ħ
innemu m ħŇ czy Ņ nie, który widział w niej tylko przyjaciółk ħ siostry. Có Ň na to poradziłby
terapeuta?
Kolejnym problem były pieni Ģ dze. Pod wpływem alkoholu Ben szastał nimi na prawo
i lewo, a kiedy Ivy proponowała, Ň e pójdzie do pracy, wybuchał gniewem. W ko ı cu,
zrezygnowana, pogodziła si ħ z bied Ģ . Z upływem lat coraz bardziej zamykała si ħ w sobie i
zaczynała unika ę ludzi, a w szczególno Ļ ci Rydera. Ben wpadł w furi ħ , kiedy zobaczył, jak
rozmawiaj Ģ w domu te Ļ ciowej. Wtedy po raz pierwszy j Ģ uderzył.
Miesi Ģ c przed dwudziestymi czwartymi urodzinami Ivy spadł na niego d Ņ wig.
Koledzy z pracy twierdzili, Ň e był to nieszcz ħĻ liwy wypadek. Ona jednak wiedziała swoje.
Ben był pijany, nie zachował wystarczaj Ģ cej ostro Ň no Ļ ci i przypłacił swoj Ģ głupot ħ Ň yciem.
Rankiem pokłócili si ħ . Znowu oskar Ň ył j Ģ o niewierno Ļę , o to, Ň e uczyniła z jego Ň ycia piekło.
Do tej pory prze Ļ ladowały j Ģ te słowa.
Ivy i jej matka były gł ħ boko wierz Ģ ce. Tylko to trzymało j Ģ przy Ň yciu.
- Kiedy dzwonił Ryder? - zapytała.
- Jak ĢĻ godzin ħ temu - odparła matka i ziewaj Ģ c nalała im obu kawy. Było jeszcze
wcze Ļ nie rano, a Jean MacKenzie musiała wypi ę co najmniej dwie fili Ň anki, Ň eby normalnie
funkcjonowa ę .
- Długo zostanie? - zapytała przera Ň ona Ivy.
- Kto go wie? Tylko Wszechmog Ģ cy zna plany Rydera Calawaya - za Ň artowała.
Poprawiła szlafrok i usiadła przy sfatygowanym białym stoliku kuchennym.
- Znamy go od tylu lat, a tak naprawd ħ nic o nim nie wiemy.
Ivy usiadła obok matki. Otuliła si ħ mi ħ kkim welurowym szlafrokiem w kolorze wina,
który znakomicie podkre Ļ lał czer ı jej włosów i delikatn Ģ karnacj ħ . Słysz Ģ c ostatni Ģ uwag ħ
matki, przytakn ħ ła:
- Oj, tak... To nie miejsce dla takiego pr ħŇ nego, młodego biznesmena.
I rzeczywi Ļ cie. Mieszkały w odległym zak Ģ tku południowo - zachodniej Georgii,
niedaleko Albany. Wi ħ kszo Ļę ludno Ļ ci hrabstwa to rolnicy. Domy porozsiewane były
niezwykle rzadko i nawet w mie Ļ cie nie wygl Ģ dało to lepiej. Niegdy Ļ przewa Ň ały tu niedu Ň e
rodzinne gospodarstwa, ale z czasem wchłon ħ ły je wielkie farmy. Rodzice Ivy te Ň byli
rolnikami. Po Ļ mierci m ħŇ a Jean MacKenzie zachowała dwa kurniki przemysłowe, a kiedy
kurczaki podrosły, sprzedała je i Ň yła z zarobionych pieni ħ dzy.
Po sko ı czeniu szkoły Ļ redniej Ivy zatrudniła si ħ w firmie budowlanej nale ŇĢ cej do
Rydera. Okazało si ħ , Ň e pracuje tam równie Ň jej przyjaciel z lat szkolnych - Ben Trent.
Zacz ħ li si ħ spotyka ę , a chwil ħ Ņ niej si ħ pobrali. Ryder był zszokowany. Na weselu zło Ň
młodej parze Ň yczenia, ale zachowywał dystans. Niebawem wyjechał w interesach do Europy.
Jean miała racj ħ . Ryder był bardzo tajemniczy. Nie brakowało mu pieni ħ dzy. Miał
ogromny dom, luksusowy samochód, prywatny samolot, nosił eleganckie ubrania. Jednak to
nie dlatego Ivy go pokochała. Ceniła go za to, jak wygl Ģ da, jakim jest człowiekiem.
Przystojny i nieustraszony. Nigdy nie uginał si ħ przed nikim ani niczym. Ivy uwielbiała go od
pierwszego spotkania. Przyja Ņ niła si ħ z jego młodsz Ģ siostr Ģ , a Ryder jako starszy brat
przyjaciółki zawsze zabierał Ivy na rodzinne wypady do kina i na piknik - zawsze ch ħ tnie
sp ħ dzał z nimi czas. Calawayowie mieli poka Ņ ny maj Ģ tek i mimo tego, Ň e u Ivy i matki nigdy
si ħ nie przelewało, były zawsze mile widzianymi go Ļę mi.
Ryder wyjechał na studia, po czym przej Ģ ł podupadaj Ģ c Ģ firm ħ budowlan Ģ . Uczynił z
niej prawdziwego giganta. Zało Ň ył filie w Nowym Jorku i Atlancie. Praca całkowicie go
pochłaniała.
Po Ļ mierci Ň ony pan Calaway przeniósł si ħ do Nowego Jorku. Siostra Rydera
zamieszkała z m ħŇ em i dzie ę mi na Karaibach. M ħŇ czyzna został sam w ogromnym domu.
Mo Ň e czuł si ħ samotny - zastanawiała si ħ Ivy - i dlatego tyle podró Ň ował? Czemu nigdy si ħ
nie o Ň enił? Miał trzydzie Ļ ci cztery lata. Kobiety go uwielbiały. Był bardzo m ħ ski i w dodatku
bogaty. Nie brakowało mu okazji - Ivy uton ħ ła w my Ļ lach.
Zastanawiała si ħ , jak by wygl Ģ dało jej Ň ycie, gdyby uwolniła si ħ od poczucia winy.
Tak strasznie zawiodła m ħŇ a. Nigdy nie powinna była wychodzi ę za niego. Kochała innego.
Dr ħ czyła j Ģ my Ļ l, Ň e Ben rzeczywi Ļ cie pragn Ģ ł umrze ę . ņ e oczekiwał od niej wi ħ cej, ni Ň
mogła mu da ę , zwłaszcza w łó Ň ku. Mo Ň e gdyby bardziej si ħ starała, Ben nie sp ħ dzałby tyle
czasu z kolegami i nie si ħ gałby po butelk ħ ? Łagodny roze Ļ miany chłopak z dnia na dzie ı
przemienił si ħ w brutalnego pijaka.
- Czy to nie samochód Rydera? Niedowidz ħ ju Ň - zapytała cicho Jean, wygl Ģ daj Ģ c
przez kuchenne okno. Niosła wła Ļ nie bekon ze spi Ň arni, gdy cichy warkot silnika przyci Ģ gn Ģ ł
jej uwag ħ .
Ivy zerwała si ħ . Czuła silne uderzenia serca. Przytakn ħ ła:
- Czarny Jaguar. To on. Powiedział, dlaczego przyje Ň d Ň a?
- Chyba Ň artujesz. Pewnie wpadł w odwiedziny pomi ħ dzy jedn Ģ podró ŇĢ a drug Ģ . Jak
zwykle. Nie był w domu od pogrzebu.
- Có Ň ... Cokolwiek nim kierowało, bardzo si ħ ciesz ħ . Długo go nie było, a nikt tak jak
on nie potrafi o Ň ywi ę atmosfery.
- Jedna z nas bardzo tego potrzebuje... - powiedziała z przek Ģ sem Jean MacKenzie.
Ivy wyszła na werand ħ w powłóczystym, welurowym szlafroku, narzuconym na grub Ģ
flanelow Ģ koszul ħ . Z nerwowo splecionymi dło ı mi obserwowała wysokiego bruneta
wysiadaj Ģ cego z samochodu. Serce waliło jej w piersi i poczuła, jak robi si ħ jej coraz cieplej.
Tylko Ryder doprowadzał j Ģ do takiego stanu.
M ħŇ czyzna spojrzał w jej kierunku. Szare oczy zdawały si ħ przewierca ę dziewczyn ħ
na wylot. Było w nim co Ļ onie Ļ mielaj Ģ cego, czy to zwalista sylwetka i ogromne dłonie, czy
te Ň stanowcze, nieco zmysłowe usta, i twarz, poorana bruzdami, która wygl Ģ dała, jakby kto Ļ
j Ģ wyrze Ņ bił w kamieniu. Miał sto dziewi ħę dziesi Ģ t centymetrów wzrostu i był niezwykle
umi ħĻ niony. Ubrał si ħ w idealnie dopasowany ciemny garnitur w pr ĢŇ ki. Rzeczywi Ļ cie,
wygl Ģ dał na wła Ļ ciciela firmy budowlanej. Bardzo lubił prac ħ na budowie i w soboty cz ħ sto
pomagał swoim ludziom.
- Nie Ņ le, kotku - podsumował wygl Ģ d Ivy. - Ale przydałoby ci si ħ par ħ kilogramów
pomi ħ dzy szyj Ģ a kolanami.
Ciepły tembr jego głosu otulił dziewczyn ħ niczym jedwabisty gładki aksamit. Poczuła
kolejn Ģ fal ħ goni Ģ ca. Nie rozumiała, czemu zawsze tak na niego reaguje. U Ļ miechn ħ ła si ħ
bezwiednie.
- Witaj, Ryder.
- Cze Ļę , male ı ka - rzucił niedbale. Ivy była do Ļę wysoka, jednak przy postawnym
Ryderze wygl Ģ dała bardzo niepozornie. M ħŇ czyzna przygl Ģ dał si ħ jej z u Ļ miechem.
- Nie dasz mi nawet buziaka? Nie widzieli Ļ my si ħ od kilku miesi ħ cy - Ivy siliła si ħ na
naturalno Ļę . Za wszelk Ģ cen ħ starała si ħ ukry ę , jak bardzo j Ģ wzburzyło spotkanie z
przyjacielem z lat młodo Ļ ci.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin