O dzieciach
Murzynek Bambo - J. Tuwim
Murzynek Bambo w Afryce mieszka,
czarną ma skórę ten nasz koleżka.
Uczy się pilnie przez całe ranki
Ze swej murzyńskiej “Pierwszej czytanki”.
A gdy do domu ze szkoły wraca,
Psoci, figluje - to jego praca.
Aż mama krzyczy: “Bambo, łobuzie!”
A Bambo czarną nadyma buzię.
Mama powiada: “Chodź do kąpieli”,
A on się boi, że się wybieli.
Lecz mama kocha swojego synka,
Bo dobry chłopak z tego Murzynka.
Szkoda, że Bambo czarny, wesoły
Nie chodzi razem z nami do szkoły.
O Grzesiu kłamczuchu - J. Tuwim
- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?- List, proszę Cioci? List? Wrzuciłem, Ciociu miła!- Nie kłamiesz Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie!- Jak Ciocię kocham, proszę Cioci, że nie kłamię!- Oj Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!- Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę Cioci!- Wuj Leon czeka na ten list więc daj mi słowo.- No słowo daję! I pamiętam szczegółowo:List był do wujka Leona,A skrzynka była czerwona,A koperta.. no taka... tego...Nic takiego nadzwyczajnego,A na kopercie nazwiskoI Łódź, i ta ulica z numerem,I pamiętam wszystko:Ze znaczek był z Belwederem,A jak wrzucałem ten list do skrzynki,To przechodził tatuś Halinki,I jeden oficer tez wrzucał,Wysoki - wysoki,Taki wysoki, ze jak wrzucał to kucał.I jechała taksówka... i powóz...I krowę prowadzili... i trąbił autobus,I szły jakieś trzy dziewczynki,Jak wrzucałem ten list do skrzynki...Ciocia głową pokiwała,Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:- Oj Grzesiu, Grzesiu!Przecież ja ci wcale nie dałamŻadnego listu do wrzucenia!
Tadek niejadek - H. Murawska
Był sobie mały Tadek - niejadek,bardzo mozolnie zjadał obiadek.Ziemniaczki, zupka, kluseczki, udka -ciągle tak samo rosły mu w buzii talerz był pełny i miska i smętniemieszała w talerzu łyżka, łyżeczka,czasem widelec.Tadek miał oczy łez pełne i minęnie najszczęśliwszą, wtem w oknopopatrzył, otwarty był lufcik.A gdybym tak w ptaszka małegosię zmienił - pomyślał i westchnąłbo skrzydła mu rosły.Spełniło się więc życzenie.Wyleciał przez lufcik,nad ogrodem szybuje,nad miastem,szczęśliwy niezmiernie.lecz co to?głód poczuł więc szybkopowrócił przez lufcik do domuI smaczne już były ziemniaczkii zupka i szybko zniknęły z talerza.Aż sama mamusia krzyknęła w zachwycie- Niejadku czy ktoś ci pomagał w obiadku?!
"Proszę pana, proszę pana, Zaszła u nas wielka zmiana: Moja starsza siostra Bronka Zamieniła się w skowronka, Siedzi cały dzień na buku I powtarza: kuku, kuku!" "Pomyśl tylko, co ty pleciesz! To zwyczajne kłamstwa przecież." "Proszę pana, proszę pana, Rzecz się stała niesłychana: Zamiast deszczu u sąsiada Dziś padała oranżada, I w dodatku całkiem sucha." "Fe, nieładnie! Fe, kłamczucha!" "To nie wszystko, proszę pana! U stryjenki wczoraj z rana Abecadło z pieca spadło, Całą pieczeń z rondla zjadło, A tymczasem na obiedzie Miał być lew i dwa niedźwiedzie." "To dopiero jest kłamczucha!" "Proszę pana, niech pan słucha! Po południu na zabawie Utonęła kaczka w stawie. Pan nie wierzy? Daję słowo! Sprowadzono straż ogniową, Przecedzono wodę sitem, A co ryb złowiono przy tym!" "Fe, nieładnie! Któż tak kłamie? Zaraz się poskarżę mamie!"
Na ulicy Trybunalskiej Mieszka sobie Staś Pytalski, Co, gdy tylko się obudzi, Pytaniami dręczy ludzi. W którym miejscu zaczyna się kula? Co na deser gotują dla króla?Ile kroków jest stąd do Powiśla? O czym myślałby stół, gdyby myślał? Czy lenistwo na łokcie się mierzy? Skąd wiadomo, że Jurek to Jerzy?Kto powiedział, że kury są głupie?Ile much może zmieścić się w zupie? Na co łysym potrzebna łysina? Kto indykom guziki zapina? Skąd się biorą bruneci na świecie? Ile ważą dwa kleksy w kajecie? Czy się wierzy niemowie na słowo? Czy jaskółka potrafi być krową? Dziadek już od roku siedziI obmyśla odpowiedzi, Babka jakiś czas myślała, Ale wkrótce osiwiała, Matka wpadła w stan nerwowy I musiała zażyć bromu, Ojciec zaś poszedł po rozum do głowy I kiedy powróci - nie wiadomo.
Samochwała w kącie stała I wciąż tak opowiadała: "Zdolna jestem niesłychanie, Najpiękniejsze mam ubranie, Moja buzia tryska zdrowiem, Jak coś powiem, to już powiem, Jak odpowiem, to roztropnie, W szkole mam najlepsze stopnie, Śpiewam lepiej niż w operze, Świetnie jeżdżę na rowerze, Znakomicie muchy łapię, Wiem, gdzie Wisła jest na mapie, Jestem mądra, jestem zgrabna, Wiotka, słodka i powabna, A w dodatku, daję słowo, Mam rodzinę wyjątkową: Tato mój do pieca sięga, Moja mama - taka tęga Moja siostra - taka mała, A ja jestem - samochwała!"
Słyszeliście już o Madzi,co się wszystkich wokół radzi,z ciekawości zerka wszędzieprzy śniadaniu, przy obiedzie?Czy to wieczór, czy to rano -Madzia pyta wciąż tak samo.Gdy do domu gość przychodzi,Madzia mu herbatkę słodzi i choć wstydzi się, za chwilęma już nowych pytań tyle:"Proszę pana, proszę pana!Ja nie jestem rozgadana!Niech pan tylko mi odpowie:ile włosów mam na głowie?Czy korzystniej chodzić w lewo?Czemu krowa nie jest mewą?Słonie się na trąby mierzy?Skąd wiadomo, że kraj leży,a nie siedzi na tej mapie?Czemu katar za nos łapie?Czy jest wyższa - pytam szczerze -pchła, co jeździ na rowerze?Kurz w ogóle czy się brudzi?Czy niedźwiedzia budzik budzi?Ile waży pół wierszykai dlaczego bałwan znika?"Jej zagadki rozwiązujemama, tato, ciotka, wujek,siwa babcia z dziadkiem siwym,starsza siostra, brat leniwy.Poszukują odpowiedziteż sąsiadki i sąsiedzi...Zanim jednak ktoś odpowie,Madzia grzecznie zaśnie sobie.
"Ania" Wraca Ania z przedszkola, jedzie sobie tramwajem. Tramwaj jedzie po szynach, na przystankach staje. Pełno ludzi w wagonie Mają paczki, paczuszki... - Usiądź babciu, odpocznij, bo ja młode mam nóżki!
"Będę kierowcą"
Jedzie auto coraz prędzej co za pęd, co za pęd. Żółte światło, pas na jezdni teraz skręt, teraz skręt. Bardzo trudno być kierowcą, lecz ja mówię wszystkim chłopcom że kierowcą, że kierowcą muszę kiedyś być. Szara jezdnia, na tej jezdni aut jest sto, aut jest sto. Zmiana świateł, tu czerwone a więc stop, a więc stop. Bardzo trudno być kierowcą, lecz ja mówię wszystkim chłopcom że kierowcą, że kierowcą muszę kiedyś być. Trudne światła, różne znaki trzeba znać, trzeba znać. Muszę wiedzieć kiedy jechać, kiedy stać, kiedy stać. Bardzo trudno być kierowcą lecz ja mówię wszystkim chłopcom że kierowcą, że kierowcą muszę kiedyś być.
"Brudas" - Brzechwa Jan
Józio oświadczył: "Woda mi zbrzydła, dość już mam szczotki, wstręt mam do mydła!" I odtąd przybrał wygląd straszydła. Płakała matka i ojciec gryzł się: "Ten Józio wszystkie soki z nas wyssie, od dwóch tygodni już się nie myje, czarne ma ręce, nogi i szyję, twarz ma od ucha brudną do ucha, czy kto takiego widział smolucha? Poradźcie ludzie, pomóżcie, ludzie, przecież nie można żyć w takim brudzie!" Józio na prośby wszelkie był głuchy, lepił się z brudu jak lep na muchy, czego się dotknął, tam była plama, wołał: "Niech mama myje się sama, tato niech kąpie się nieustannie, stryjek z wujkiem niech siedzą w wannie, niech się szorują, a ja tymczasem będę brudasem! Chcę być brudasem!" Przezwał go stryjek "Józio - niemyjek", wujek doń mówił "niemyty ryjek", błagała ciotka: "Józiu mój złoty, myj się!" Lecz Józio nie miał ochoty. Wyniósł się w końcu z domu na Czystem i zawiadomił rodziców listem, że myć się nie ma zamiaru, trudno! I poszedł mieszkać - dokąd? - na Bródno.
"Brudasek"
Z talerzyka rogal znika a na kuchni mleko kipi i tak syczy: - "Jeśli łaska zabierajcie stąd brudaska! Kto się nie mył przed śniadaniem ten śniadania nie dostanie!"
"Brzydkie zwierzę" - Wawiłow Danuta
- Jak mi ciocia albo wujek piękne farby podaruje, namaluję na papierze takie brzydkie, brzydkie zwierzę... - To jest pomysł do niczego! Lepiej maluj coś ładnego! Nie chcesz? Czemu?... Nie rozumiem. - Bo ładnego ja nie umiem!
"Co lubią dzieci" - Melzacki Włodzimierz
Co lubią dziaci? słońce - gdy świeci, deszcz - kiedy pada, wiatr - kiedy gada, mróz - kiedy szczypie, śnieg - kiedy sypie... Każdą pogodę z upałem, chłodem, o każdej porze... Byle na dworze!
"Co robi golasek rano" - Szelburg - Zarembina Ewa
Kąpu - kąpu mój golasku w wanience umyj buzię, umyj łepek i ręce. Szuru - szuru mój golasku ręcznikiem zaraz będziesz czyściuteńkim chłopczykiem. Łapu - capu mój golasku koszulę, teraz ciebie pocałuję i przytulę. Tupu - tupu mój golasku przed siebie, poprowadzę na spacerek ja ciebie.
"Dzieci" - Gellnerowa Danuta
Wszystkie dzieci na całym świ...
niobe05