Magja wobec parapsychologji(1).doc

(20 KB) Pobierz

Magja wobec parapsychologji

To, co pokrótce naszkicowałem, nie wyczerpuje wprawdzie ogółu zjawisk o charakterze wyraźniej lub słabiej magicznym, wystarczy jednak - jak mniemam - do zobrazowania, czem jest magja w praktyce. Teorją praktyki magicznej jest okultyzm, a ponieważ on już w części bardzo znacznej "roztopił" się pod badawczymi promieniami parapsychologii, traci również magja stopniowo swój charakter tajemniczości i niezrozumiałości.

Nie znaczy to, jakoby parapsychologia czyniła magję dostępną każdemu do wykonywania praktycznego. Można bardzo gruntownie znać teorię n.p. pływania lub latania na szybowcu, a jednak pójść na dno w pierwszej próbie utrzymania się na wodzie lub rozbić się zaraz po wystartowaniu szybowca. Będzie to nawet wtedy, jeżeli teorja jest zupełnie trafna i ściśle da się zastosować w praktyce; a tem bardziej byłoby to wtedy, gdyby teorja była błędna lub zalecała metody całkiem bezwartościowe w rzeczywistości. Otóż właśnie badania parapsychiczne rozświetliły już w znacznej części mroki teoryj średniowiecznych okultyzmu i pozwalają odrzucić metody fałszywe od rzeczywiście przydatnych.

Badania te stwierdziły m.i. bliskie podobieństwo - jeżeli nie tożsamość - dwóch grup zjawisk, pozornie bardzo od siebie odległych. Do jednej należą zjawiska medjalne, zarówno podmiotowe jak i przedmiotowe, do drugiej zaś zjawiska, zanotowane w hagjografjach różnych obrządkow. Odległość wzajemna tych dwóch grup wydaje się tak ogromną, że dla wielu samo zestawienie ich obok siebie może byc czemś w rodzaju świętokradztwa. Dla innych znowu, dla bezkrytycznych "czcicieli medjów", odległość ta może wcale nie istnieć, co świadczy, że wyobrażenie odległości obu grup zjawisk jest wyłącznie indywidualne i przedmiotowemu stanowi rzeczy nie odpowiada.

Medja bezwątpienia magami, a rzeczą mniejszej wagi jest to, czy do ujawnienia swych uzdolnień muszą pogrążać się w szczególne uśpienie, zwane transem, czyteż mogą na jawie dokonywać działań magicznych. Magją jest zarówno ruch stolika przez nikogo nie dotykanego, jak unoszenie się stolika w powietrze, jak zmiana ciężaru ciała medjum lub lewitacja jego; magją jest "przynoszenie" kwiatow do zamkniętego pokoju seansowego i pojawianie się zjaw mniej lub więcej wyraźnych, magją jest wreszcie niewrażliwość dotykowa, odporność na ogień, widzenie w ciemności, widzenie zdarzeń w miejscach odległych i mówienie językami nikomu - ani medjum - nieznanymi.

Objawy w rodzaju bardzo do powyższych zbliżonym notują hagjografje różnych krajów. Dlaczego rodzaj ich nazywam tylko "zbliżonym", a nie "takim samym", jasnem będzie na podstawie stwiedzenia, że jednak istnieją także pewne różnice, nieraz wprawdzie niewielkie lub prawie żadne, ale w innych wypadkach bardzo wyraźne.

Otóż zdarzały się wprawdzie czasem i wśród świętych działania w ekstazie, podobnej do stanów transowych - znowu tylko "podobnej", ale im nie równej - a podobnież zdarzały się podczas ich snu normalnego; najczęściej jednak zdarzały się za dnia. na jawie, w pełnem świetle słońca, bez wpadania w jakiś stan odmienny od zwyczajnego dla nich, a zatem w stanie normalnym. U medjów natomiast - z nielicznymi, na właściwych miejscach wspomnianymi, wyjątkami - działanie magiczne wymaga przede wszystkim transu, a ponadto najczęściej także ciemności, lub przynajmniej przyćmienia światła. Jeżeli święci na równi z medjami wylaniają ektoplazmę, to ona musi być u nich niezwykle odporna na niszczące działanie światła.

Powtóre: działania magiczne świętych, czyli ich cuda, bywają zazwyczaj niezależne od warunków zewnętrznych i nie wymagają żadnego czasu na "przygotowania". Medjum musi dobrać sobie odpowiednich uczestników, przez pewien czas w trans się pogrązać, w nim "pracować" nad wyłonieniem ektoplazmy i wreszcie czekać z niepewnością na wynik. Świety działa odrazu - jeżeli wogóle zamierza działać na prośby otoczenia a działanie nie jest tylko objawem ubocznym (jak n.p. lewitacja) podczas zachwycenia - działa z niechybnym wynikiem bez żadnej niepewności czy wątpliwości. Nie potrzebuje przygotowań, narzędzi, ceremonij; wystarcza mu przekonanie wewnętrzne, że działać należy, i skutej jest już odrazu.

Ponadto cuda świętych przewyższają nieskończenie objawy medjalne doniosłością, swym wysokim stopniem magiczności. Są wprawdzie medja, leczące chorych w transie; nie notuje jednak literatura parapsychiczna przykładów uleczenia tak doniosłego, jak setki i tysiące wypadków hagjograficznych. Są tam nietylko obdarzenia wzrokiem ślepych od urodzenia, usunięcia poważnych zmian ustrojowych w organizmach, momentalne gojenie się ramn i t.p., lecz także wypadki wskrzeszenia zmarłych. Jeżeli jest wysyłanie sobowtóra (jak n.p. u św. Marji z Agreda), to sobowtór może dzialać widomie i słyszalnie przez długie godziny codzień miesiącami; jeżeli są "aporty", to już pomnożenie chleba i ryb do ilości wystarczającej na tysięczne rzesze zgłodniałych.

W porównaniu z tem najwspanialsze objawy popisowe medjów wydają się dzicinną zabawką; zresztą lewitacje świętych, odporność ich na ból lub na ogień występuje jako coś ubocznego, nie mającego znaczenia i nie zamierzonego świadomie, często nawet niepożądanego i zawstydzającego, jeżeli budzi podziw otoczenia.

Jest tu zatem różnica stopnia, i to różnica nieslychanie wielka. Jeżeli zaś - jak to z obserwowanych faktow wynika - mag praktykujący zdoła w najlepszym razie uzyskać wyniki dorównujące objawom medjalnym co do stopnia, to wprawdzie odległość między magiem a świętym jest podobnie wielka, jak między medjum a świętym, jednak nie wynika z tego, że mag może dojść tylko do stopnia uzdolnień medjum. Zapewne: mag chce działać świadomie, wedle własnej woli, a medjum jest tylko mniej lub więcej biernem narzędziem jakiejś inteligencji obcej (kierownika seansu, zmarłego, etc.); jednak nie tu tkwi powód różnicy.

Już obserwacje samych zjawisk medjalnych wykazują zależność ich jakości od cech indywidualnych u medjow, a także względnie łatwo, bez następstw ujemnych dla zdrowia, inne zaś trudno, z wytężeniem i cierpieniami; niektórym idzie łatwo pewien dział zjawisk, a ttrudniej inne działy, a inne medja nie potrafią wyprodukować nic poza swą specjalnością. Tak n.p. światełka, zjawy dobrotliwe i jasne, apoty kwiatów i t.p. zdarzają się tylko u medjow inteligentnych, prawych, i wśród uczestników o pewnym poziomie etycznym; telekinezje, zjawy ciemne i złośliwe, aporty przedmiotow wielkich i ciężkich występuja u medjow mniej inteligentnych i etycznych, a podobnież w otoczeniu osób o takimże poziomie moralnym.

A dokładnie to samo bywa i u magów. Czarownica, ktora sprzedaje maście na rany, zioła na wzbudzenie miłości i na spędzenie płodu, potrafi conajwyżej "zamówić" krowę sąsiada, aby mniej mleka dawała, ale nie zdoła wpędzić kogoś w chorobę, ani wywołać zjawy djabła; inna zaś, która zionie nienawiścią do wszystkich ludzi, nie potrafi zestawić maści leczniczej, ale z łatwością sprowadza choroby na ludzi i bydło, posyła wilkołaki i obcuje z demonem zmaterjalizowanym. Mag, który z wielkim nakładem ceremonij i modlitw rytualnych potrafi czasem "także" usunąć niedomagania fizyczne komuś, co dobrze zapłaci, o wiele łatwiej umie sprowadzać na innych takie niedomagania, wysyłać swego inkuba do pożądanej kobiety, lub wywoływać zjawę demona, wskazującego mu rzekomo skarby ukryte.

Jednak mag, podobnie jak medjum, musi mieć odpowiednie warunki zewnętrzne, a ponadto musi - przynajmniej zdaje mu się, że musi - mieć pewne określone przedmioty i odbyć pewne przepisane ceremonje, czego już medjum nie potrzebuje. Wynikałoby z tego, że zdolność dzialania jest u maga bardzoej ograniczona, niż u medjum, nie mówiąc już wcale o świętych. W eksperymentach z medjami nie istnieja żadne przepisane ceremonje, zaklęcia, przedmioty, rytuały; zamist stolika może być krzesło, skrzynka, parasol, a jedyną "ceremonją" jest wprawianie medjum w trans, jeżeli ono samo weń nie wpada.[1]

Mimo tego stanu rzeczy magowie praktykujący bardzo niechętnie zgodziliby się na uznawanie ich wyczynów za niższe nawet niż u medjów; są wśród nich tacy, którzy właśnie za oznakę swej wyższości nad medjami uważają swe rytuały i ceremonje. Sądzą tak zwłaszcza ci magowie, ktorzy pragną "swej" magji nadać charakter możliwie "białej" i jako ceche tej białości podają swe długoletnie studia nad ceremonjałem, ewokacjami, mantrami i kabbalą. Moznaby ich - bez złośliwości zresztą - przyrownać do tego szewca, który wpraqwdzie robi gorsze buty, niż zwykły rzemieślnik, ale "zato" ukończył akademję szewską w Paryżu.

Podkreślałem już kilkakrotnie bardzo problematyczną przydatność przedmiotów, pentaklów, ceremonij i zakląć w magji praktycznej; z porónania zaś magów z medjami świętymi wynika, że obfitość ceremonij stoi w stosunku  odwrotnym do wielkości działania. Święci działają cuda niedosiężne ani dla medjów ani dla magów, a działają je o każdej porze, na każdem miejscu, doraźnie, bez żadnego przygotowania; tem łatwiej zatem powinniby osiągać swe skromne rezultaty medja i magowie. Jeżeli to udaje się bez wielkich ceremonij nawet medjom, to tem bardziej zbędne byłyby przygotowania dla magów, skoro siebie za "wyższych" uważają.

Tyle mówi logika na podstawie jasnych wniosków z badań parapsychicznych. Badania te doszły właśnie w czasach ostatnich do rozpoznania roli jeszcze jednego czynnika, dawnej nieuznawanego. Rola jego jest nawet decydująca, jak to z porównania medjów i magów ze świętymi wynika, a czynnikiem tym jest wysokość poziomu etycznego u działającego magicznie. Święci mają z natury rzeczy najwyższy poziom moralny, toteż dokonywają działań najcudowniejszych bez żadnych środków pomocniczych. Medja mają różny poziom - nie dorównuący oczywiście poziomowi świętych - i dają objawy lepsze lub gorsze; a magowie potrzebują tem więcej ceremonij, im "bielsze" ma być zabarwienie działania. Czarownica, szaman, kapłan murzyński, ci wszyscy mają ceremonje bardzo proste i krótkie, a jednak czary ich przewyższają nieraz doniosłością wyniki europejskiej magji ceremonjalnej.

Jedyna rola rzeczywista, jaką tym ceremonjom można przypisać, polega na wzbudzeniu w magu wiary we własną potęgę; wiara to zdziałać może rzeczywiście bardzo wiele, ale o wiele prościej i łatiej dojść do niej można treningiem w autosugestji bez niepotrzebnego balastu rytualnego.

 


1 : Pewne zaczątki - lub może szczątki - rytuału stosowane są tylko w niektórych kółkach spirytystycznych, a to n.p. modlita wspólna przed seansem, a ciągła muzyka (gramofon) podczas niego.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin