Kaiser Janice - Nikomu ani słowa.pdf

(1160 KB) Pobierz
The big secret
JANICE KAISER
NIKOMU ANI
S Ł OWA
Tytuł oryginału: The Big Secret
0
711500313.004.png 711500313.005.png 711500313.006.png
Prolog
Lianne Halliday była bardzo podekscytowana i przekonana, że
dzisiejszego dnia wydarzy się coś bardzo ważnego i wspaniałego. Mimo
podniecenia musiała leżeć w łóżku i udawać, że jest śmiertelnie chora.
Odgłos kroków przygotowującej się do wyjścia babci przyprawiał ją o
męki, ledwo mogła powstrzymać się od okrzyku: „Idź, babciu! Proszę cię,
idź już!"
W końcu Marguerite Gevers wyszła z domu. Kiedy Lianne usłyszała,
jak szofer zatrzaskuje drzwiczki bentleya, wyskoczyła z łóżka i zbliżyła się
do okna. Wyjrzała ostrożnie zza firanki i zobaczyła, jak limuzyna babki
odjeżdża z ulicy Beauregard.
Lianne miała ochotę skakać do góry z radości. Za kilka minut zjawi
się tu Alex. Odeszła od okna i zrzuciła z siebie koszulę nocną. Czuła coś w
rodzaju wyrzutów sumienia z powodu swojego cudownego uzdrowienia,
ale czas spędzony sam na sam z Alexem był zbyt cenny, aby miały go
zepsuć jakiekolwiek wątpliwości.
Wciągnęła na siebie obcisłe dżinsy - przecież Alex powiedział
kiedyś, że wygląda w nich absolutnie fantastycznie. Tak bardzo pragnęła
mu się podobać. Następnie włożyła seksowny stanik i białą jedwabną
bluzkę. Celowo nie zapięła górnych guzików. Czuła się dzisiaj bardzo
dojrzała i w jakiś podniecający sposób zepsuta.
Lianne Halliday od dzieciństwa uważana była za wyjątkową
piękność. Miała gęste, platynowe włosy, szare oczy i nieprawdopodobnie
długie nogi, przez co wyglądała na starszą, niż w rzeczywistości była. W
domu, w Connecticut, nie mogła opędzić się od chłopców. Jedynym jej
1
711500313.007.png
prawdziwym zmartwieniem był fakt, że urosła za bardzo, aby zostać
baletnicą.
Jednak Lianne nie załamała się z tego powodu. Litera-tura, jej druga
miłość, z powodzeniem zastąpiła namiętność do tańca. Działo się to,
zanim jeszcze przybyła na lato do Genewy, do domu babci, i zanim
poznała Alexa Julena. W przeciągu kilku tygodni Lianne zakochała się -
teraz liczył się tylko Alex.
Przeglądała się właśnie w lustrze, kiedy usłyszała starego citroena
Alexa. Natychmiast zbiegła na dół, przeskakując po dwa stopnie naraz.
Alex nie dotarł jeszcze do drzwi, więc Lianne pobiegła do kuchni.
Pani Weber miała dzisiaj wychodne. W kuchni panowała dziwna
cisza, słychać było jedynie tykanie starego zegara i ciche buczenie starej
lodówki. Lianne w pośpiechu chwyciła kilka znakomitych ciasteczek
upieczonych przez gospodynię, a potem jabłko i gruszkę. Nagle usłyszała
dwa ostre dzwonki do drzwi. Położyła jedzenie na stoliku i pobiegła
szybko do holu.
Dzwonek rozległ się ponownie. Przez zasłonki Lianne ujrzała
sylwetkę oczekiwanego gościa. Jej serce zaczęło bić jak oszalałe.
Otworzyła drzwi i spojrzała na uśmiechniętego Alexa Julena. Był on
szczupłym młodym mężczyzną o brązowych oczach i włosach oraz
wąskim, prostym nosie. Wyglądał tak, jak gdyby na jego ustach przez cały
czas czaił się lekko sarkastyczny uśmieszek. Miał na sobie lnianą koszulę i
dżinsy, ale nawet w takim stroju prezentował się bardzo męsko. Różnił się
od innych mężczyzn, których poznała w Genewie. Zachowywał się w
pewien niedbały, swobodny sposób, jakby wiedział coś, czego nie wiedział
nikt inny.
2
711500313.001.png
Patrzył na nią, ale nie wykonał najmniejszego gestu. Nagle
uśmiechnął się z zachwytem.
- Jak ma się dzisiaj moja kapustka? - zapytał. Roześmieli się oboje.
Był to taki mały, intymny żart - dosłownie przetłumaczony francuski
idiom.
Lianne zarzuciła Alexowi ręce na szyję. Popatrzył na nią w ten
charakterystyczny, szalenie pociągający sposób, który zawsze sprawiał, że
robiło jej się dziwnie słabo. Przytulił ją mocno. Poczuła zapach jego wody
po goleniu, zupełnie innej niż ta, której używali chłopcy w Stanach.
Pomyślała w tej chwili, że w jej życiu nie ma już miejsca dla żadnego
innego mężczyzny.
Jej serce biło mocno, kiedy pochylił się nad nią i delikatnie zaczął
drażnić jej dolną wargę. Zakończył tę pieszczotę pocałunkiem. Nikt nigdy
nie całował Lianne tak, jak robił to Alex. Mogłaby na zawsze pozostać w
jego ramionach.
Kiedy oderwał się od niej, powoli otworzyła oczy. Jej piersi
nabrzmiały, rozumiała już dobrze, co znaczy pożądanie. Alex ucałował
koniuszek jej nosa i uśmiechnął się.
- Je t'adore - wyszeptał, a Lianne poczuła się tak szczęśliwa, że
miała ochotę wybuchnąć płaczem. - Może powinniśmy tak po prostu stać,
a ja uwielbiałbym cię przez cały dzień.
- A co z naszym piknikiem?
- Jak możesz myśleć o jedzeniu, kiedy trzymam cię w ramionach?
Zaczerwieniła się. Żarty Alexa zawsze wprawiały ją w zakłopotanie.
3
711500313.002.png
- Tak cieszyłam się na ten piknik - zaczęła biadolić, chociaż
wiedziała, że nie mówił poważnie. - Wczoraj nie mogłam zasnąć, tak
bardzo byłam tym przejęta.
Alex zamknął za sobą drzwi i pocałował ją ponownie.
Tym razem dotknął jej piersi, a dziewczyna poczuła, jak oblewa ją
fala gorąca. Wtuliła twarz w jego szyję.
- Kocham cię, Alex - wyszeptała. Ujął jej twarz w dłonie i
uśmiechnął się.
- Chodź, maleńka. Chcę cię zabrać na moją górę.
Lianne wzięła swój skromny bagaż i ruszyli w kierunku samochodu.
Alex odziedziczył tego citroena po swoim starszym bracie, Maksie.
Samochód znajdował się w kompletnej rozsypce: silnik wył niczym
zepsuta kosiarka, a poza tym krztusił się niemal bez przerwy. Był to
ulubiony pojazd francuskich robotników, ale Lianne czuła się w nim
wyjątkowo dobrze. Przecież ten samochód należał do Alexa, to właśnie on
przywrócił go do życia przy pomocy mechanika i pewnej sumy pieniędzy,
które otrzymał od ojca.
Alexowi ten stary citroen zawsze kojarzył się z bratem. Powiedział
Lianne, że był jeszcze chłopcem, kiedy Max zabrał go po raz pierwszy na
przejażdżkę. Do dzisiaj mówił o samochodzie „Maxmobile". Lianne nigdy
nie widziała Maxa Julena, ale sądząc z tego, co opowiadał o nim Alex,
uznała, że musi to być wyjątkowy człowiek. Max zbliżał się do
trzydziestki, był sześć lat starszy od Alexa. Ożenił się rok temu i mieszkał
w Paryżu, gdzie prowadził jedną z filii firmy swojego ojca. Wyglądało na
to, że rodzina Julena zajmuje się dosłownie wszystkim, od elektroniki
poprzez przemysł zbrojeniowy, na ubezpieczeniach skończywszy.
4
711500313.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin