Jan_Paweł II.doc_-_nauczanie_o_godnosci.doc

(171 KB) Pobierz
Jan Paweł II

Jan Paweł II

W TROSCE O GODNOŚĆ KOBIETY

Audiencja generalna. 24 listopada 1999

 

1. Pośród wyzwań naszych czasów, nad którymi każe się nam zastanowić Wielki Jubileusz, wymieniłem w liście apostolskim Tertio millennio adveniente kwestię poszanowania praw kobiet (por. n. 51). Pragnę dziś zwrócić uwagę na niektóre aspekty problematyki dotyczącej kobiet, o których mówiłem już przy innych okazjach.

Wiele światła rzuca na kwestię promocji kobiety Pismo Święte, gdy przedstawia zamysł Boży w odniesieniu do mężczyzny i kobiety w dwóch opowiadaniach o stworzeniu.

W pierwszym opowiadaniu znajdujemy słowa: «Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę» (Rdz 1, 27). Stwierdzenie to stanowi podstawę antropologii chrześcijańskiej, ponieważ wskazuje, że fundamentem godności człowieka jako osoby jest fakt, iż został on stworzony «na obraz» Boży. Jednocześnie tekst mówi wyraźnie, że obrazem Stwórcy nie jest z osobna ani mężczyzna ani kobieta, lecz są nim oboje w swym wzajemnym odniesieniu. W równej mierze przedstawiają oni wielkie dzieło Boże.

W drugim opowiadaniu o stworzeniu, poprzez symboliczny obraz stworzenia kobiety z żebra mężczyzny, Pismo Święte pokazuje, że ludzkość nie jest pełna, dopóki nie zostanie stworzona również kobieta (por. Rdz 2, 18-24). Otrzymuje ona imię, które w języku hebrajskim samym swoim brzmieniem wskazuje na odniesienie do mężczyzny (isziszsza). «Mężczyzna i kobieta, stworzeni razem, są chciani przez Boga jako jedno dla drugiego» (KKK, 371). Faktu, że kobieta przedstawiona jest jako «odpowiednia dla niego pomoc» (Rdz 2, 18), nie należy interpretować jako stwierdzenia, że ma być służącą mężczyzny. «Pomoc» to nie «sługa»; psalmista zwraca się do Boga: «Tyś wspomożyciel mój» (Ps 70 [69], 6; por. Ps 115 [113 B], 9. 10. 11; 118 [117], 7; 146 [145], 5). Wyrażenie to wskazuje raczej, że kobieta może współpracować z mężczyzną, ponieważ są dla siebie doskonałym odniesieniem. Kobieta jest inną formą «ja» we wspólnej kondycji ludzkiej, składającej się z mężczyzny i kobiety doskonale równych godnością.

2. Należy cieszyć się z faktu, że pogłębienie «kwestii kobiecej» przyczyniło się we współczesnej kulturze do przemyślenia roli osoby ludzkiej we wzajemnym «byciu dla drugiego» w międzyosobowej komunii. Dziś pojmowanie osoby ludzkiej w jej wymiarze ofiarnym jest powszechnie uznawane jako zasada. Niestety, często nie znajduje to odzwierciedlenia w praktyce. Pośród tylu form agresji wymierzonych przeciw godności ludzkiej, trzeba stanowczo napiętnować szeroko rozpowszechnione naruszanie godności kobiety, przejawiające się w wykorzystywaniu jej osoby i jej ciała. Należy przeciwstawiać się zdecydowanie wszelkim praktykom obrażającym kobietę w jej wolności i kobiecości: a więc tak zwanej «turystyce seksualnej», handlowi młodymi dziewczętami, masowej sterylizacji i w ogóle wszelkim formom przemocy wobec kobiet.

Zupełnie innej postawy domaga się prawo moralne, wysławiające godność kobiety jako osoby stworzonej na obraz Boga-Wspólnoty! Dziś bardziej jeszcze niż kiedykolwiek należy wrócić do biblijnej antropologii «otwarcia na drugiego», pomagającej zrozumieć w sposób autentyczny tożsamość osoby ludzkiej w jej odniesieniu do innych osób, zwłaszcza w relacji między mężczyzną i kobietą. W osobie ludzkiej, pojmowanej w sposób «relacyjny», odnajdujemy ślad misterium Boga, objawionego w Chrystusie jako istotna jedność w komunii Trzech Osób Boskich. W świetle tego misterium możemy zrozumieć dobrze stwierdzenie konstytucji Gaudium et spes, zgodnie z którym osoba ludzka «będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego» (n. 24). Różnica między mężczyzną i kobietą przypomina o konieczności komunii międzyosobowej, a medytacja nad godnością i powołaniem kobiety pogłębia pojęcie «międzyludzkiej 'komunii'» (por. Mulieris dignitatem, 7).

3. Ukierunkowanie wspólnotowe człowieka, które właśnie kobiecość usilnie przypomina, pozwala przemyśleć na nowo ojcostwo Boże, unikając skojarzeń typu patriarchalnego, nie bez słuszności kontestowanych przez niektóre prądy współczesnej literatury. W ostateczności chodzi o to, by dostrzec oblicze Ojca wewnątrz misterium Boga jako Trójcy, a więc doskonałej jedności z zachowaniem odrębności. Należy na nowo rozważyć postać Ojca w świetle Jego więzi z Synem, który od wieków zwraca się ku Niemu (por. J 1, 1) w jedności Ducha Świętego. Trzeba również podkreślić, że Syn Boży stał się człowiekiem w pełni czasów i narodził się z Maryi Dziewicy (por. Ga 4, 4), co z kolei rzuca światło na kobiecość, ukazując w Maryi wzór kobiety zgodny z zamysłem Bożym. W Niej i przez Nią dokonały się najważniejsze wydarzenia w historii człowieka. Ojcostwo Boga-Ojca znajduje odniesienie nie tylko do Boga-Syna w odwiecznej tajemnicy, ale również do Jego wcielenia, które się dokonało w łonie kobiety. Jeśli Bóg-Ojciec, «rodzący» Syna od wieków, dla «zrodzenia» Go na świecie wybrał kobietę, Maryję, czyniąc Ją w ten sposób Theotókos — Bogurodzicą, ma to swoje znaczenie, gdy chcemy zrozumieć, na czym polega godność kobiety w zamyśle Bożym.

4. Ewangeliczne przesłanie o ojcostwie Boga, nie pomniejszając w niczym godności i roli kobiety, stanowi zatem potwierdzenie i uznanie tego, co po ludzku symbolizuje «kobiecość» — a więc otwarcia na drugiego człowieka i troski o niego, rodzenia życia. Wszystko to jest bowiem zakorzenione w sposób transcendentny w odwiecznej tajemnicy Bożego «rodzenia». Ojcostwo Boże jest z pewnością w pełni duchowe. Wyraża ono jednak odwieczną wzajemność i otwartość właściwą Trójcy Świętej, tkwiącą u podstaw wszelkiego ojcostwa i macierzyństwa i stanowiącą wspólne bogactwo pierwiastków męskiego i kobiecego.

Refleksja nad rolą i posłannictwem kobiety wpisuje się więc dobrze w tematykę tego roku, poświęconego Ojcu, zachęcając nas do jeszcze bardziej zdecydowanego działania, aby kobiecie przyznano przysługujące jej miejsce w Kościele i społeczeństwie.

Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:

Dzisiejsza katecheza w przygotowaniu do Roku 2000 była poświęcona ojcostwu Boga, które w szczególny sposób odzwierciedla się w godności człowieka stworzonego przez Boga na Jego podobieństwo jako mężczyzna i niewiasta. Tematem szczegółowym była właśnie godność niewiasty, godność kobiety. Wszystko, co jej zagraża, wszystko, co jej służy.

Temat ten wielokrotnie był już przeze mnie poruszany w liście apostolskim Mulieris dignitatem, a poza tym w cyklu katechez, które ukazały się w tomie pod tytułem Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Dzisiejsza katecheza, łącząca się z owym cyklem, nawiązuje do Księgi Rodzaju, zawiera w sobie analizę stworzenia człowieka jako mężczyzny i niewiasty na obraz i podobieństwo Boga, a więc sięga tam, gdzie znajdują się same korzenie godności zarówno mężczyzny, jak i kobiety.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich pielgrzymów z Polski. Niech Bóg błogosławi na zbliżający się już okres Adwentu. Pochwalony Jezus Chrystus!

 

opr. mg/mg

Jan Paweł II

Nawet w otchłani cierpienia może zwyciężać miłość

Przesłanie papieskie z okazji 60. rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu-Brzezince

 

27 stycznia w Oświęcimiu-Brzezince odbyty się uroczystości upamiętniające 60. rocznicę wyzwolenia więźniów byłego obozu śmierci. W obchodach uczestniczyły delegacje rządowe ponad 40 państw świata, byli więźniowie z rodzinami, kombatanci i żołnierze, którzy brali udział w wyzwalaniu obozu. Specjalnym wysłannikiem Papieża na uroczystości był kard. Jean-Marie Lustiger, arcybiskup Paryża, który wywodzi się z rodziny polskich Żydów, a jego matka zginęła w Oświęcimiu. Przesłanie Ojca Świętego odczytał abp Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce.

Mija sześćdziesiąt lat od wyzwolenia więźniów nazistowskiego obozu śmierci w Oświęcimiu-Brzezince. Nie można przy tej okazji nie wrócić pamięcią do dramatu, jaki rozegrał się w tym miejscu, jako tragiczny owoc programowej nienawiści. Trzeba w tych dniach wspominać wielomilionową rzeszę tych, którzy niewinnie znosili nieludzkie cierpienie i zostali unicestwieni w komorach gazowych i krematoriach. Chylę czoło przed wszystkimi, którzy zaznali tego przejawu mysterium iniquitatis.

Kiedy jako papież nawiedziłem w pielgrzymce oświęcimski obóz w czerwcu 1979 r., zatrzymywałem się przy tablicach poświęconych ofiarom. Były na nich napisy w językach: polskim, angielskim, bułgarskim, cygańskim, czeskim, duńskim, francuskim, greckim, hebrajskim, jidysz, hiszpańskim, flamandzkim, serbsko-chorwackim, niemieckim, norweskim, rosyjskim, rumuńskim, węgierskim i włoskim. We wszystkich tych językach zostało zapisane wspomnienie ofiar Oświęcimia, konkretnych, choć często nieznanych osób — mężczyzn, kobiet i dzieci. Zatrzymałem się wówczas dłużej przy tablicy z napisem w języku hebrajskim. Powiedziałem, że «napis ten wywołuje wspomnienie narodu, którego synów i córki przeznaczono na całkowitą eksterminację. Naród ten początek swój bierze od Abrahama, który jest naszym ojcem w wierze (por. Rz 4, 11-12), jak się wyraził Paweł z Tarsu. Ten naród, który otrzymał od Boga Jahwe przykazanie 'Nie zabijaj', w szczególnej mierze doświadczył na sobie zabijania. Wobec tej tablicy nie wolno nikomu przejść obojętnie» (7 czerwca 1979 r.).

Dziś powtarzam te słowa. Nie wolno nikomu przejść obojętnie wobec tragedii Szoah. Ta próba planowego wyniszczenia całego narodu kładzie się cieniem na Europie i na całym świecie; jest zbrodnią, która na zawsze splamiła historię ludzkości. Niech przynajmniej dzisiaj i w przyszłości będzie przestrogą: nie można ulegać ideologiom, które usprawiedliwiają możliwość deptania godności człowieka odmiennością jego rasy, koloru skóry, języka czy religii. Kieruję ten apel do wszystkich, a zwłaszcza do tych, którzy w imię religii uciekają się do przemocy i terroru.

Te myśli towarzyszyły mi w sposób szczególny, gdy podczas Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 Kościół celebrował uroczystą liturgię pokutną w Bazylice św. Piotra, a także gdy jako pielgrzym udałem się do Miejsc Świętych. W Jerozolimie w Yad Vashem — mauzoleum Szoah — i przy Zachodnim Murze Świątyni modliłem się w ciszy, prosząc o przebaczenie i nawrócenie serc.

Pamiętam, że w 1979 r. ze szczególną zadumą stanąłem przy tablicach, na których były napisy w języku rosyjskim i cygańskim. Złożone były dzieje udziału Związku Radzieckiego w tamtej wojnie, ale nie można nie pamiętać, że właśnie spośród Rosjan najwięcej osób tragicznie straciło w niej życie. W zamyśle Hitlera Romowie również byli skazani na całkowite wyniszczenie. Nie można nie doceniać ofiary życia, jaką ponieśli ci nasi bracia w obozie śmierci w Oświęcimiu-Brzezince. Dlatego ponownie wzywam, aby nie przechodzić obojętnie wobec tych tablic.

Zatrzymałem się w końcu przy tablicy polskiej. Mówiłem wtedy, że doświadczenie Oświęcimia to «jeszcze jeden etap wiekowych zmagań tego narodu, mojego narodu, o podstawowe swoje prawa wśród narodów Europy. Jeszcze jeden głośny krzyk o prawo do własnego miejsca na mapie Europy. Jeszcze jeden bolesny rozrachunek z sumieniem ludzkości». Wypowiedzenie tej prawdy było wołaniem o dziejową sprawiedliwość dla narodu, który poniósł tyle ofiar dla uwolnienia naszego kontynentu od zgubnej ideologii nazistowskiej, a został zaprzedany w niewolę innej wyniszczającej ideologii — sowieckiego komunizmu. Dziś powracam do tych słów, aby — w niczym im nie zaprzeczając — dziękować Bogu, że dzięki wytrwałemu wysiłkowi moich rodaków Polska znalazła właściwe miejsce na mapie Europy. Oby ten historyczny fakt owocował wzajemnym ubogaceniem duchowym wszystkich Europejczyków.

Podczas pobytu w Oświęcimiu mówiłem też, że należałoby zatrzymać się przy każdej tablicy. Uczyniłem to, przechodząc w modlitewnej zadumie od jednej do drugiej i polecając miłosierdziu Bożemu wszystkich zamordowanych tam przedstawicieli narodów, które zostały dotknięte przez okrucieństwo wojny. Modliłem się, również za ich wstawiennictwem, o dar pokoju dla świata. Czynię to nieustannie, ufając, że w każdych okolicznościach będzie zwyciężało poszanowanie godności osoby ludzkiej, prawa każdego człowieka do swobodnego poszukiwania prawdy, do zachowania norm moralności, do czynienia sprawiedliwości i wymagania warunków życia godnych człowieka (por. Jan XXIII, Encyklika Pacem in terris: AAS 55 [1963], 295-296).

Mówiąc o ofiarach Oświęcimia, nie mogę nie przypomnieć, że pośród tego nieopisanego nagromadzenia zła objawiało się również heroiczne dobro. Z pewnością wielu było tych, którzy z wolnością ducha przyjmowali przymus cierpienia, okazując miłość nie tylko współwięźniom, ale również oprawcom. Wielu czyniło to z miłości Boga i człowieka, inni w imię najwyższych wartości duchowych. Dzięki postawie ich wszystkich potwierdziła się prawda, która tak często pojawia się w Biblii: choć człowiek jest zdolny do czynienia zła, nawet ogromnego zła, to zło nie będzie miało ostatniego słowa. Nawet w otchłani cierpienia może zwyciężać miłość. Oświęcimskie świadectwo tej miłości nie może zostać zapomniane. Ono musi nieustannie budzić sumienia, gasić spory, wzywać do pokoju.

Wydaje się, że taki jest najgłębszy sens obchodzenia tej rocznicy. Jeżeli bowiem wspominamy dramat ofiar, to nie po to, aby rozdzierać bolesne rany, budzić uczucia nienawiści i chęć odwetu, ale po to, aby oddać hołd ludziom, dać wyraz historycznej prawdzie, a zwłaszcza, by wszyscy uświadomili sobie, że tamte mroczne dzieje winny być dla współczesnych wezwaniem do odpowiedzialności za kształt naszej historii. Oby nigdy więcej, w żadnym zakątku ziemi nie powtórzyło się to, czego doświadczyli ludzie, których opłakujemy od sześćdziesięciu lat!

Wszystkim uczestnikom rocznicowych uroczystości przesyłam moje pozdrowienie i wypraszam u Boga dar Jego błogosławieństwa.

Watykan, 15 stycznia 2005 r.

Prawa czlowieka

 

Kazda osoba ludzka, bez wzgledu na to, jak bardzo jest bezsilna czy bezradna, stara czy mloda, chora czy uposledzona, uzyteczna czy bezproduktywna ze spolecznego punktu widzenia, jest istota o bezcennej wartosci, stworzona na obraz i podobienstwo Boze.

(Przemówienie na lotnisku w Detroit, stan Michigan, Stany Zjednoczone, 19 IX 1987)



Zgodnie ze swiatopogladem chrzescijanskim wartosc osoby ludzkiej zalezy nie od tego, co dana osoba posiada, ale od tego, jaka jest. Okazujac biednym milosierdzie i pomoc we wszystkim, czego potrzebuja, Kosciól stara sie glównie dostrzegac i przywracac im godnosc. Celem chrzescijanskiej solidarnosci i sluzby w imie Chrystusa jest obrona i umacnianie godnosci oraz podstawowych praw ludzkich kazdej osoby. Kosciól stara sie dawac swiadectwo, ze godnosc ta nie moze zostac zniweczona. Kosciól okazuje solidarnosc z tymi, którzy nie moga liczyc na otaczajace ich spoleczenstwo.

(Przemówienie w San Antonio, 13 IX 1987)



Uswiadamianie sobie i innym nienaruszalnej godnosci kazdej osoby ludzkiej stanowi istotne, a poniekad centralne i jednoczace zadanie tej poslugi na rzecz rodziny ludzkiej, do sprawowania której Kosciól, a w nim katolicy swieccy sa powolani.

Posród wszystkich stworzen tylko czlowiek jest "osoba", podmiotem swiadomym i wolnym, i wlasnie dlatego stanowi "osrodek i szczyt" wszystkiego, co istnieje na ziemi.

Osobista godnosc jest najcenniejszym dobrem czlowieka, który dzieki niej przewyzsza swoja wartoscia caly swiat materialny. Slowa Jezusa: "Cóz bowiem za korzysc stanowi dla czlowieka zyskac swiat caly, a swoja dusze utracic?" (Mk 8, 36) zawieraja w sobie jasne i inspirujace twierdzenie natury antropologicznej: wartosc czlowieka wynika nie z tego, co "ma", chociazby posiadl nawet caly swiat! - ale z tego, kim "jest". Licza sie nie tyle dobra tego swiata, ile dobro osoby, dobro, którym jest sama osoba.

Godnosc osoby ludzkiej jawi sie w calym swoim pieknie wówczas, gdy wezmie sie pod uwage jej pochodzenie i przeznaczenie: stworzony przez Boga na Jego obraz i podobienstwo, odkupiony drogocenna krwia Chrystusa, czlowiek zostal wezwany do tego, by byc "synem w Synu", zywa swiatynia Ducha Swietego, i jest przeznaczony do zycia wiecznego w uswiecajacej komunii z Bogiem. Dlatego wszelki gwalt zadany osobistej godnosci istoty ludzkiej wzywa o pomste przed obliczem Bozym i jest obraza Stwórcy czlowieka.

Dzieki swej osobistej godnosci istota ludzka zawsze jest wartoscia w sobie i przez sie, i wymaga, by traktowano ja jako taka, nigdy jako przedmiot, którego mozna uzyc, narzedzie czy rzecz. Osobista godnosc stanowi podstawe równosci wszystkich ludzi. Stad absolutna niedopuszczalnosc jakiejkolwiek dyskryminacji, która niestety nie przestaje dzielic i ponizac rodziny ludzkiej: tak dyskryminacji rasowej i ekonomicznej, jak spolecznej i kulturowej, politycznej, jak i gospodarczej itd. Kazda dyskryminacja jest dopuszczalna niesprawiedliwoscia nie tyle ze wzgledu na nia i konflikty, do których moze prowadzic w spoleczenstwie, ile na hanbe, która przynosi godnosci osoby ludzkiej: nie tylko godnosci tego, kto pada ofiara niesprawiedliwosci, ale znacznie bardziej godnosci tego, kto niesprawiedliwosci sie dopuszcza. Bedac podstawa równosci wszystkich ludzi, godnosc osobista jest równoczesnie zródlem ich wspóluczestnictwa i wzajemnej solidarnosci, dialog bowiem i komunia wywodza sie przede wszystkim z tego, kim ludzie "sa", a dopiero wtórnie z tego, co "maja".

Osobowa godnosc jest niezniszczalna wlasnoscia kazdej ludzkiej istoty. Wazne jest tutaj zdanie sobie sprawy z potegi tego stwierdzenia, które opiera sie na jedynosci i niepowtarzalnosci kazdej osoby. Wynika z tego, ze jednostki absolutnie nie mozna sprowadzic tego, co mogloby ja zmiazdzyc i unicestwic w anonimowosci kolektywu, instytucji, struktury czy systemu. Osoba w swojej indywidualnosci nie jest numerem, ogniwem lancucha ani trybem systemu. Najbardziej radykalnej i wznioslej afirmacji wartosci kazdej ludzkiej istoty dokonal Syn Bozy przez swoje wcielenie w lonie niewiasty. Nie przestaje nam o tym przypominac chrzescijanskie swieto Bozego Narodzenia.

(Adhortacja apostolska "Christifideles laici")



Powszechna Deklaracja Praw Czlowieka - wraz z calym dorobkiem licznych deklaracji i umów dotyczacych najwazniejszych aspektów praw ludzkich, praw dziecka, kobiety, równosci miedzy rasami, a zwlaszcza wraz z dwoma ukladami miedzynarodowymi o prawach gospodarczych, spolecznych i kulturalnych, o prawach obywatelskich i politycznych - musi pozostac w Organizacji Narodów Zjednoczonych podstawowa wartoscia, z która winni konfrontowac swoje sumienia jej czlonkowie i z której winni czerpac ustawicznie swoje natchnienie. Jesli natomiast prawdy i zasady zawarte w tym dokumencie zostana zapomniane, opuszczone, jesli zatraca w swiadomosci kazdego i wszystkich te swoja pierwsza wyrazistosc, jaka mialy w momencie swoich bolesnych narodzin, wówczas szlachetnej celowosci Organizacji Narodów Zjednoczonych, a z nia wspólzyciu ludzi i ludów, moze zagrozic ponowna ruina.

(Przemówienie na forum ONZ, 2 X 1979)



Jesli przeto pomimo takich zalozen prawa czlowieka bywaja na rózny sposób gwalcone, jesli w praktyce jestesmy swiadkami obozów koncentracyjnych, gwaltów, tortur, terroryzmu, a takze róznorodnych dyskryminacji, to musi to byc konsekwencja innych przeslanek, które podkopuja, a czesto niejako unicestwiaja skutecznosc humanistycznych zalozen owych wspólczesnych programów i systemów. Nasuwa sie wniosek o koniecznosci poddawania tychze stalej rewizji wlasnie pod katem obiektywnych i nienaruszalnych praw czlowieka.

Deklaracja tych praw zwiazana z powstaniem Organizacji Narodów Zjednoczonych nie miala z pewnoscia na celu tylko tego, aby odciac sie od straszliwych doswiadczen ostatniej wojny swiatowej, ale takze i to, aby stworzyc podstawe do stalej rewizji programów, systemów, ustrojów wlasnie pod tym jednym, zasadniczym katem widzenia: jest nim dobro czlowieka - osoby we wspólnocie - które jako podstawowy wyznacznik dobra wspólnego musi stanowic istotne kryterium wszystkich programów, systemów czy ustrojów. W przeciwnym razie zycie ludzkie równiez i w warunkach pokojowych skazane jest na wielorakie niedole, a w parze z nimi rozwijaja sie rózne formy przemocy totalizmu, neokolonializmu, imperializmu, zagrazajace równoczesnie wspólzyciu narodów. Jest bowiem rzecza znamienna, potwierdzona wielokrotnie przez doswiadczenia dziejów, iz naruszanie praw czlowieka idzie w parze z gwalceniem praw narodu, z którym czlowiek bywa zwiazany organicznymi wiezami jakby z rozlegla rodzina. (Encyklika "Redemptor hominis")
Nawet sytuacje wyjatkowe, które moga czasem wystapic, nigdy nie moga usprawiedliwic jakiegokolwiek pogwalcenia podstawowych praw, które tej wolnosci strzega. Uzasadniona troska o bezpieczenstwo kraju, którego wymaga dobro wspólne, moze rodzic pokuse podporzadkowania panstwu istoty ludzkiej, jej godnosci i praw. Kazdy przejaw konfliktu miedzy wymaganiami bezpieczenstwa i podstawowymi prawami obywatelskimi powinien byc rozwiazywany zgodnie z fundamentalna zasada, zawsze gloszona przez Kosciól, ze organizacja spoleczna istnieje po to, aby sluzyc czlowiekowi i ochraniac jego godnosc, oraz ze nie moze ona utrzymywac, iz sluzy wspólnemu dobru, gdy prawa ludzkie nie sa zabezpieczone.

(Oredzie do prezydenta i narodu filipinskiego, 17 II 1981)



Stylem oraz narzedziem polityki, która chce dazyc do prawdziwego rozwoju czlowieka, jest solidarnosc. Ta zas wymaga czynnego i odpowiedzialnego uczestnictwa w zyciu politycznym wszystkich i kazdego obywatela oraz rozmaitych grup, zwiazków zawodowych, partii: wszyscy razem i kazdy z osobna jestesmy odbiorcami polityki i jej aktorami. W tej dziedzinie solidarnosc, jak powiedzialem w encyklice "Sollicitudo rei socialis", jest czyms wiecej anizeli "tylko nieokreslonym wspólczuciem czy powierzchownym rozrzewnieniem wobec zla dotykajacego wielu osób, bliskich czy dalekich. Przeciwnie, jest to mocna i trwala wola angazowania sie na rzecz dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich i kazdego, wszyscy bowiem jestesmy naprawde odpowiedzialni za wszystkich".

(...) Owocem solidarnej polityki, przez wszystkich tak bardzo upragnionym, lecz jeszcze wciaz niedojrzalym, jest pokój. Swieckim nie wolno traktowac obojetnie, biernie i z dystansem tego wszystkiego, co jest z pokojem sprzeczne lub mu zagraza, jak przemoc, wojna, tortury i terroryzm, obozy koncentracyjne, militaryzacja polityki, wyscig zbrojen oraz zagrozenie nuklearne. Przeciwnie, jako uczniowie Jezusa Chrystusa, który jest "Ksieciem Pokoju" (Iz 9, 5) i "naszym pokojem" (Ef 2, 14), swieccy winni byc ludzmi "wprowadzajacymi pokój" (Mt 5, 9), zarówno przez nawrócenie "serca", jak przez dzialanie na rzecz prawdy, wolnosci, sprawiedliwosci i milosci, które stanowia niezbywalna podstawe pokoju.

Wspólpracujac ze wszystkimi, którym sprawa pokoju naprawde lezy na sercu, i korzystajac z pomocy specjalnych instytucji panstwowych i miedzynarodowych, swieccy katolicy powinni rozwijac dzielo wychowania majacego na celu przezwyciezenie panoszacej sie kultury egoizmu, nienawisci, zemsty i wrogosci, a równoczesnie wzrost solidarnosci na wszystkich szczeblach. Solidarnosc bowiem "jest droga do pokoju, a zarazem do rozwoju". Majac to na uwadze, synodalni wezwali chrzescijan do odrzucania wszelkiej niedopuszczalnej przemocy oraz do popierania postawy dialogu i pokoju, a takze do angazowania sie we wprowadzanie sprawiedliwego ladu spolecznego i miedzynarodowego.

(Adhortacja apostolska "Christifideles laici")



"Jeden drugiego brzemiona noscie" - to zwiezle zdanie Apostola jest inspiracja dla miedzyludzkiej i spolecznej solidarnosci. Solidarnosc - to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemie, to brzemie niesione razem, we wspólnocie. A wiec nigdy jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy brzemie dzwigane przez czlowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie moze byc walka silniejsza od solidarnosci. Nie moze byc program walki ponad programem solidarnosci. Inaczej rosna zbyt ciezkie brzemiona. I rozklad tych brzemion narasta w sposób nieproporcjonalny. Gorzej jeszcze, gdy mówi sie: naprzód "walka" - chocby w znaczeniu walki klas - to bardzo latwo drugi czy drudzy pozostaja na "polu spolecznym" przede wszystkim jako wrogowie. Jako ci, których trzeba zwalczyc, których trzeba zniszczyc. Nie jako ci, z którymi trzeba szukac porozumienia - z którymi wspólnie nalezy obmyslac, jak "dzwigac brzemiona". "Jeden drugiego brzemiona noscie".

(Homilia dla swiata pracy, Gdansk, 12 VI 1987)

Praca

 

Kosciól jest przekonany, ze praca stanowi podstawowy wymiar bytowania czlowieka na ziemi.

Bardzo gleboko wpisana jest w Slowo Bozego Objawienia ta podstawowa prawda, ze czlowiek, stworzony na obraz Boga, przez swoja prace uczestniczy w dziele swego Stwórcy - i na miare swoich ludzkich mozliwosci poniekad dalej je rozwija i dopelnia, postepujac wciaz naprzód w odslanianiu ukrytych w calym stworzeniu zasobów i wartosci. Prawde te znajdujemy juz na poczatku Pisma Swietego, w Ksiedze Rodzaju, gdzie samo dzielo stworzenia przedstawione jest na podobienstwo "pracy", która Bóg wypelnia w ciagu "szesciu dni", azeby dnia siódmego "odpoczac".

Wobec wspólczesnej rzeczywistosci (...) nalezy przede wszystkim przypomniec zasade, której Kosciól stale nauczal. Jest to zasada pierwszenstwa pracy przed kapitalem.

(Encyklika „Laborem exercens”)



Z sytuacja bezrobocia jest zwiazane takie podejscie do pracy, w którym czlowiek staje sie narzedziem produkcji, zatracajac w konsekwencji swa godnosc osobowa. W praktyce zjawisko to przybiera forme wyzysku. Czesto przejawia sie on w takich sposobach zatrudniania, które nie tylko nie gwarantuja pracownikowi zadnych praw, ale zniewalaja go poczuciem tymczasowosci i lekiem przed utrata pracy do tego stopnia, ze jest pozbawiony wszelkiej wolnosci w podejmowaniu decyzji. Wielokrotnie ów wyzysk przejawia sie w takim ustalaniu czasu pracy, iz pozbawia sie pracownika prawa do odpoczynku i troski o duchowe zycie rodziny. Czesto tez wiaze sie z niesprawiedliwym wynagrodzeniem, zaniedbaniami w dziedzinie ubezpieczen i opieki zdrowotnej. Wielokrotnie, szczególnie w przypadku kobiet, jest zaprzeczeniem prawa do szacunku dla osobowej godnosci.

Praca ludzka nie moze byc traktowana tylko jako sila potrzebna dla produkcji - tak zwana sila robocza. Czlowiek nie moze byc widziany jako narzedzie produkcji. Czlowiek jest twórca pracy i jej sprawca. Trzeba uczynic wszystko, azeby praca nie stracila swojej wlasciwej godnosci. Celem bowiem pracy - kazdej pracy - jest sam czlowiek. Dzieki niej winien sie udoskonalac, poglebiac swoja osobowosc. Nie wolno nam zapominac - i to chce z cala sila podkreslic - iz praca jest "dla czlowieka", a nie "czlowiek dla pracy".

(Homilia w czasie mszy sw. w Legnicy, 2 VI 1997)

Praca stanowi podstawe ksztaltowania zycia rodzinnego, które jest naturalnym prawem i powolaniem czlowieka. Te dwa kregi wartosci - jeden zwiazany z praca, drugi wynikajacy z rodzinnego charakteru zycia ludzkiego - musza laczyc sie z soba prawidlowo i prawidlowo wzajemnie sie przenikac. (Encyklika „Laborem exercens”)

Wartosc pracy nie ogranicza sie do korzysci jednostki. Prawdziwa wartosc pracy mozna pojac jedynie w jej relacji do rodziny i spoleczenstwa, rozumianych jako calosc. Praca utrzymuje rodzine i zapewnia jej stabilizacje. To w obrebie rodziny dzieci zaczynaja sie uczyc, jakie jest pozytywne i ludzkie znaczenie pracy. Praca ma podstawowe znaczenie spoleczne dla kazdej wspólnoty ludzkiej i dla kazdego narodu. Co wiecej, przeznaczeniem pracy jest sprawianie ludziom radosci dzieki udzialowi w pozytkach ze wspólnych osiagniec. Praca nie musi byc wcale przeklenstwem, jakim staje sie na skutek nadmiernej rywalizacji, wyzysku i konfliktów spolecznych. (Kazanie na mszy sw. w Los Angeles, 17 IX 1987)

[Praca jest dobrem nie tylko] uzytecznym czy uzytkowym, ale dobrem godziwym, czyli odpowiadajacym godnosci czlowieka, wyrazajacym te godnosc i pomnazajacym ja. Chcac blizej okreslic znaczenie etyczne pracy, trzeba miec przed oczyma te przede wszystkim prawde. Praca jest dobrem czlowieka - dobrem jego czlowieczenstwa - przez prace bowiem czlowiek nie tylko przeksztalca przyrode, dostosowujac ja do swoich potrzeb, ale takze urzeczywistnia siebie jako czlowiek, a takze poniekad bardziej staje sie czlowiekiem. (Encyklika „Laborem exercens”)

Czlowiek powinien pracowac zarówno ze wzgledu na nakaz Stwórcy, jak tez ze wzgledu na swoje wlasne czlowieczenstwo, którego utrzymanie i rozwój domaga sie pracy. Powinien czlowiek pracowac ze wzgledu na bliznich, zwlaszcza ze wzgledu na swoja rodzine, ale takze ze wzgledu na spoleczenstwo, do którego nalezy, na naród, którego jest synem czy córka, ze wzgledu na cala rodzine ludzka, której jest czlonkiem, bedac dziedzicem pracy pokolen, a zarazem wspóltwórca przyszlosci tych, którzy po nim nastana w kolei dziejów. To wszystko sklada sie na szeroko pojeta moralna powinnosc pracy. Kiedy wypadnie rozwazac odpowiadajace tej powinnosci moralne uprawnienia kazdego czlowieka ze wzgledu na prace, trzeba bedzie zawsze miec przed oczyma ów szeroki zasieg odniesien, w jakich ukazuje sie praca kazdego pracujacego podmiotu. (Encyklika „Laborem exercens”)



Ogromna jest liczba osób zyjacych dzis w warunkach skrajnego ubóstwa. Mysle tu miedzy innymi o dramatycznej sytuacji mieszkanców niektórych krajów Afryki, Azji i Ameryki Lacinskiej. Wielkie grupy ludzi, a czesto cale warstwy spoleczne, sa we wlasnych krajach zepchniete na margines zycia spolecznego: jest wsród nich coraz wiecej dzieci, które musza same zdobywac srodki do zycia, nie moga bowiem liczyc na nikogo innego. Tego rodzaju sytuacja nie tylko uwlacza ludzkiej godnosci, ale niewatpliwie stanowi takze zagrozenie dla pokoju. Kazde panstwo, niezaleznie od systemu politycznego i gospodarczego, pozostaje wewnetrznie slabe i niestabilne, jesli nie troszczy sie nieustannie o swoich najslabszych obywateli i nie czyni wszystkiego, co mozliwe, by zaspokoic przynajmniej ich najbardziej podstawowe potrzeby. (Oredzie na XXVI Swiatowy Dzien Pokoju, 1993)



Chcialbym tu zatrzymac sie jeszcze przy sprawie ludzkiej pracy. U poczatków mojego pontyfikatu poswiecilem temu zagadnieniu cala encyklike Laborem exercens. Dzis, po szesnastu latach od jej wydania, wiele problemów pozostalo nadal aktualnych. Wiele z nich w naszym kraju jeszcze bardziej sie uwydatnilo. Jak nie wspomniec tych, którzy na skutek reorganizacji przedsiebiorstw i gospodarstw rolnych staneli wobec dramatu utraty pracy, bezrobocia? Ile osób i calych rodzin popadlo z tego powodu w skrajne ubóstwo! Ilu ludzi mlodych nie widzi sensu podejmowania nauki, podnoszenia kwalifikacji/ studiowania, wobec perspektywy braku zatrudnienia w obranym zawodzie! W encyklice Sollicitudo rei socialis pisalem, iz bezrobocie jest znakiem niedorozwoju spolecznego i gospodarczego panstw. Dlatego nalezy zrobic wszystko, co mozliwe, aby temu zjawisku zapobiegac. Praca jest bowiem „dobrem czlowieka - dobrem jego czlowieczenstwa - przez prace (...) czlowiek nie tylko przeksztalca przyrode, dostosowujac ja do swoich potrzeb, ale takze urzeczywistnia siebie jako czlowiek, (...) poniekad bardziej »staje sie czlowiekiem «" (Laborem exercens, 9). Jest jednak równiez obowiazkiem plynacym z wiary i milosci, aby chrzescijanie, którzy dysponuja srodkami produkcji, tworzyli miejsca pracy, przyczyniajac sie w ten sposób do rozwiazania problemu bezrobocia w najblizszym srodowisku. Goraco prosze Boga, aby wszyscy ci, którzy moga uczciwie zdobywac chleb praca wlasnych rak, mieli ku temu wlasciwe warunki. (Homilia w czasie mszy sw. w Legnicy, 2 VI 1997)

Dla dobra czlowieka, a tym samym dla dobra pokoju, nalezy (...) jak najszybciej wprowadzic do mechanizmów ekonomicznych niezbedne zmiany, które zapewnia bardziej sprawiedliwy i równy podzial dóbr. Nie wystarczy tu tylko sprawnie funkcjonujacy rynek; spoleczenstwo musi spelnic ciazace na nim obowiazki, wzmagajac wysilki, w wielu wypadkach juz podjete na duza skale, w celu usuniecia przyczyn ubóstwa i jego tragicznych konsekwencji. Zaden kraj nie jest w stanie sam sprostac takiemu zadaniu. Wlasnie dlatego niezbedna jest wspólpraca i solidarnosc, jakiej wymaga wspólczesny swiat, objety coraz gestsza siecia wspólzaleznosci. Godzenie sie z sytuacja skrajnego ubóstwa prowadzi do ksztaltowania sie form wspólzycia spolecznego, w których coraz wieksze jest niebezpieczenstwo konfliktów i uzycia przemocy. (Oredzie na XVI Swiatowy Dzien Pokoju, 1993)

Nierównosci spoleczne istnieja nie tylko dlatego, ze niesprawiedliwosc spoleczna i niesprawiedliwe struktury spoleczne spotykaja sie z poparciem, wzglednie tolerancja ze strony pewnych ludzi czy grup nacisku. Wzrost obszarów poglebiajacej sie nedzy nalezy przypisac przede wszystkim wyborom osobistym, których (w obrebie istniejacych struktur) dokonuja jednostki. Walke z grzechem spolecznym trzeba zaczynac od nawrócenia w naszych sercach. Przypomnijmy slowa biskupów Ameryki: Niech Ewangelia wskaze kazdemu chrzescijaninowi, jak w zyciu spolecznym wypelniac przykazanie milosci Boga i blizniego. Trescia tego przykazania jest przede wszystkim nawrócenie sie we wlasnym sercu, wyrazane w chwaleniu Boga i konkretnych czynach opartych na milosci i sluzbie.

(Przemówienie do katolickich organizacji dobroczynnych, Kalifornia, 19 IX 1987)

Postep, który kosztem duzej czesci rodziny ludzkiej zapewnia zwiekszone korzysci kilku wybranym, jest postepem spaczonym i blednym. Stanowi policzek wymierzony poczuciu sprawiedliwosci i obraze godnosci kazdego czlowieka.

(W czasie audiencji generalnej przed podróza do USA, 1987)



W swietle slów Chrystusowych - to biedne Poludnie bedzie sadzic bogata Pólnoc. I beda sadzic ludzie i narody w rózny sposób biedne - nie tylko pozbawione zywnosci, ale takze pozbawione wolnosci i ludzkich praw - tych, którzy im odbieraja te dobra, zakladajac dla siebie imperialistyczny monopol ekonomicznej i politycznej przewagi kosztem innych.

(Kazanie w Edmonton, Kanada, 17 IX 1984)



W epoce niebywalego rozwoju techniki i nowoczesnej technologii dramat glodu jest wielkim wyzwaniem i oskarzeniem! Ziemia jest w stanie wyzywic wszystkich. Dlaczego wiec dzisiaj, pod koniec XX stulecia, tysiace ludzi ginie z glodu? Konieczny jest tutaj w skali swiatowej jakis powazny rachunek sumienia - rachunek sumienia ze sprawiedliwosci spolecznej, z elementarnej miedzyludzkiej solidarnosci.

Wypada przypomniec prawde podstawowa, ze ziemia jest Boza, a wszystkie jej bogactwa Bóg oddal w rece czlowieka, azeby on uzywal ich w sposób sprawiedliwy, by sluzyly dobru wszystkich. Takie jest przeznaczenie dóbr stworzonych. Przemawia za tym samo prawo natury. W czasie niniejszego Kongresu Eucharystycznego nie moze zabraknac naszego solidarnego wolania o chleb w imieniu tych wszystkich, którzy cierpia glód. Wolanie to kierujemy najpierw do Boga, który jest Ojcem calej ludzkiej rodziny: "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj!". Ale kierujemy je takze do ludzi polityki i ekonomii, na których spoczywa odpowiedzialnosc za sprawiedliwy rozdzial dóbr w skali swiatowej i w skali poszczególnych krajów: trzeba wreszcie polozyc kres pladze glodu! Niech solidarnosc wezmie góre nad niepohamowana checia zysku i nad stosowaniem tych zasad rynku, które nie biora pod uwage niezbywalnych praw ludzkich.

(Homilia na zakonczenie Kongresu Eucharystycznego, 1 czerwca 1997, Wroclaw)

Umieranie

Piecza nad chorymi i cierpiacymi jest scisle zwiazana z zyciem i misja Kosciola. Kosciól od poczatku wyznaje, ze zostal powolany przez Chrystusa, który nalozyl nan obowiazek opieki nad biednymi, slabymi, bezbronnymi, cierpiacymi i tymi, co placza. Oznacza to, ze gdy walczycie o ulzenie cierpieniom i staracie sie je uleczyc, to równiez w ten sposób dajecie swiadectwo chrzescijanskiemu pojmowaniu cierpienia. Takze w walce z bólem moze znalezc swój wyraz przekonanie o celowosci zycia i smierci, które jest jedna z podstaw swiatopogladu opartego na wierze chrzescijanskiej.

(Kazanie na mszy sw. w Los Angeles, 15 IX 1987)

 

Bóg jest po stronie ucisnionych: jest przy rodzicach, którzy oplakuja zabitych synów; slucha bezsilnego glosu bezbronnych, których prawa zostaly podeptane; jest solidarny z upokorzonymi przez gwalt kobietami; jest przy uchodzcach zmuszonych do opuszczenia swej ziemi i domów. Nie zapomina o cierpieniach rodzin, starców, wdów, mlodziezy i dzieci. To Jego lud umiera.

(Kazanie podczas mszy za Sarajewo, Castel Gandolfo, 8 IX 1994)

 

Jak (...) w latach starosci stawic czolo nieuchronnemu schylkowi zycia? Jaka postawe przyjac w obliczu smierci? Czlowiek wierzacy wie, ze jego zycie jest w reku Boga: "Ty, Panie, mój los zabezpieczasz" i godzi sie przyjac od Niego takze smierc: "Taki jest wyrok wydany przez Pana na wszelkie cialo: i po co odrzucac to, co sie podoba Najwyzszemu?". Czlowiek nie jest panem smierci, tak jak nie jest panem zycia; i w zyciu, i w smierci musi zawierzyc calkowicie woli Najwyzszego, zamyslowi Jego milosci.

(Encyklika „Evangelium vitae”, 1995)



Nieuniknionym przeznaczeniem istot ludzkich jest smierc. Jednak wpatrujac sie w Chrystusa, czlowiek uczy sie, ze zostal stworzony do zycia. Chrystusowa Eucharystia jest droga zycia. Ci, którzy przyjmuja Cialo Chrystusa i pija Jego Krew, juz teraz maja zycie wieczne (por. J 6, 54). Pokonawszy smierc przez zmartwychwstanie, Chrystus ujawnil, ze wszyscy smiertelni zmartwychwstana. Nasz Pan oglasza i objawia czlowiekowi jego przeznaczenie, którym jest zycie.

(Ad limina apostolorum. Poslanie do biskupów Los Angeles i San Francisco, 8 VII 1988)

 

 

„Odę na 80-te urodziny Jana Pawła II”, napisaną przez Laureata Literackiej Nagrody Nobla lat 80-tych, Czesława Miłosza:

Przychodzimy do ciebie, ludzie słabej wiary,
Abyś nas umocnił przykładem swego życia
I oswobodził od niepokoju o dzień i rok następny. 
Twój to wiek dwudziesty
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin