'' Szepty w ciemności ''.rtf

(196 KB) Pobierz

'' SZEPTY W CIEMNOŚCI ''

 

 

ROZDZIAŁ 1 :

 

              Stanęłam pracowni nauki o Ziemi przed klasą liczącą trzydzieścioro troje uczniów. Nabrałam powietrza w płuca i zaczęłam wygłaszać referat.

- Nietoperze, żaby, traszki...

- Nietoperze! Och, to niesmaczne! - pisnęła jedna z dziewcząt.

- A co powiesz o traszkach, Bello? - zażartował klasowy dowcipniś Mike Newton. - Są smakowite jak fistaszki?

              Wszyscy się roześmiali, a ja poczułam, że staję w pąsach. Publiczne wystąpienia sprawiały mi trudność, nawet gdy koledzy nie rozrabiali. Dlaczego właśnie mnie przypadło w udziale "szczęście" wygłaszania pierwszego referatu?

- Uciszcie się! - krzyknęła nasza nauczycielka, pani Meyer. - Jesteście nieznośni. Dopuśćcie Isabellę do głosu.

              Żarty i chichoty ucichły. Uczniowie słuchali pani Meyer, mimo że, jak na nauczycielkę, była dosyć młoda, pewnie nie miała nawet trzydziestki. Lubili ją za jej ciepło i zaangażowanie.

- Ma być spokój - powiedziała. - A ty, Michael, powinieneś wiedzieć, że traszka jest podobna do salamandry. To nie rodzaj orzeszka. Mów, Isabello.

              Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością, spojrzałam na notatki i zaczęłam od nowa.

- Nietoperze, jaszczurki, traszki, a nawet niektóre ryby zamieszkują głębokie, ciemne jaskinie. Brak światła wcale im nie przeszkadza. Ciemność i wilgoć doskonale im służą. - Zmarszczyłam czoło, bo zdałam sobie sprawę, że w niewielkim odstępie użyłam słów "ciemne" i "ciemność". Powinnam była poszukać bliskoznacznych wyrazów, na przykład cieniste, mroczne, pozbawione światła lub czarne jak smoła. Miałam nadzieję, że pani Meyer nie obniży mi oceny za brak pomysłowości. Och, trudno, stało się.

- W niektórych przypadkach - ciągnęłam, podnosząc głos, tak aby usłyszał mnie nawet odlotowy Edward Cullen, który siedział rozwalony w ostatniej ławce - jaskiniowe ryby tak doskonale przystosowały się do życia w ciemności, hm, to jest w mrocznych czeluściach, że nie mają oczu.

- I wciąż na coś wpadają - parsknął Mike. - Och, przepraszam, ale nie mam gałek ocznych!

              Wszyscy ryknęli śmiechem. Tylko moja najlepsza przyjaciółka, Angela Weber, mruknęła:

- Biedne małe, ślepe rybki.

- Wcale nie są biedne. - Posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie. Wiedziała, jak bardzo mi zależało na tym, by traktowano mnie serio. Trudno zdobyć sobie poważanie i gdy ma się zaledwie półtora metra wzrostu, brązowe włosy i duże brązowe oczy. Ludzie, zamiast słuchać, co do nich mówię, głaskali mnie po głowie, a to doprowadzało mnie do szaleństwa.

- Zostaw te żarty na czas przerwy, Michael. - Pani Meyer westchnęła.

              Poczekałam, aż śmiechy ucichną i mówiłam dalej. Mój głos rozbrzmiewał głośno i pewnie, bo dobrze znałam przedmiot. Nie na darmo byłam wiceprzewodniczącą szkolnego koła speleologów. Jaskinie fascynowa...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin