ŚPIĄCA KRÓLEWNA.doc

(39 KB) Pobierz
ŚPIĄCA KRÓLEWNA

ŚPIĄCA KRÓLEWNA

 

Ledwie to pamiętają najstarsi górale,
Więc trzeba tę historię przypominać stale,
By młode pokolenie z niej się dowiedziało
Co też się ciekawego w dawnych czasach działo.

Bajka ta się zaczyna w tajemniczym zamku,
Pełnym sekretnych komnat, uroczych krużganków,
Gdzie właśnie rzecz szczególna dziś się wydarzyła:
Jaśnie pani królowa córkę urodziła.

Młody król jest tym faktem ogromnie przejęty.
Biega więc po krużgankach ścinając zakręty,
Oznajmiając dworzanom radosne nowiny,
Od razu zapraszając na swej córki chrzciny.

Jego nadworny błazen przygląda się bacznie:
„Aż tak królu się nie ciesz, teraz Ci się zacznie!
Pieluchy na okrągło, noce nieprzespane,
Twe najbliższe miesiące będą przechlapane!”

„Może tak źle nie będzie,” – król na to odpowie
„Bo chętnych do pomocy jest tu całe mrowie.
Tym król jeszcze na szczęście martwić się nie musi.
Zostawiam to na głowie mej córki mamusi.”

Minęły dwa tygodnie i wielki tłum gości
Zjawił się, by wziąć udział w tej uroczystości.
Przyjechały powozy, złocone karety,
Zaś ci z pustą sakiewką piechotą niestety.

 

Wszyscy jednak przybyli w radosnych nastrojach.
Wszyscy obowiązkowo w eleganckich strojach.
Ci, którzy pracowali wzięli już urlopy.
Zabawa będzie trwała do przyszłej soboty.

Nastrojowa muzyka gościom czas umila,
Lecz oto już nadeszła najważniejsza chwila.
Oniemiały z zachwytu wszystkie dworskie służki,
Gdy się w sali zjawiły zaproszone wróżki.

Co za wdzięk! Co za gracja! Pełnia dostojeństwa!
Zaraz dadzą królewnie swe błogosławieństwa.
Wszystkie mają w swych oczach filuterne błyski,
Gdy kolejno podchodzą do ślicznej kołyski.

„Twoje piękno, królewno, przyćmi blask księżyca.
Wszyscy się będą Twoją urodą zachwycać.
Choć nie będziesz startować w konkursach piękności,
Nie będzie w tym temacie żadnych wątpliwości.

”Ja słowom mojej siostry wcale nie zaprzeczę.”
Druga wróżka wesoło na to jej odrzecze.
„Chętnie dodam z mej strony do daru piękności
To co mam najcenniejsze: daję dar mądrości.”

„Aby mądrość i piękno mogły chodzić w parze
Ja Cię z kolei małą drobnostką obdarzę.
By legendy o Tobie złośliwe nie były
Twe długie, piękne włosy czernią będą lśniły.”

„A ja zaś wlewam dobroć w Twe królewskie serce,
Aby Twoi poddani nie byli w rozterce,
Czy Ci mają złorzeczyć czy też kochać szczerze.
Wypełni się to drugie, gorąco w to wierzę.”

„Tak do końca szczęśliwym być się jednak nie da,
Jeśli z każdego kąta przygląda się bieda.
Będziesz zatem królewno niezmiernie bogata
I jeszcze coś dołoży Twój kochany tata.”

„Ale na cóż pieniądze, mądrość i uroda,
Gdy najważniejszej rzeczy tutaj się nie doda.
Niech ona w Twoim sercu po kres życia gości.
Przyjmij, proszę, ode mnie wieczny dar miłości.”

 

Odchodzą czarodziejki od królewny łóżka,
Gdy wtem wpada na salę jeszcze jedna wróżka.
„Co? Nie zostałam tutaj dzisiaj zaproszona?
Jestem za to na wszystkich bardzo obrażona!

Taka rzecz nie powinna w ogóle się zdarzyć.
Wiedzcie, że nie pozwolę siebie lekceważyć.
Gdy tylko ta królewna lat szesnaście skończy
Również się jej pomyślność bezpowrotnie skończy.

Wasze czary są na to niestety zbyt słabe.
Zamienię ją w paskudną i oślizgłą żabę!”
„Nasza droga siostrzyczko! Jesteś zbyt wzburzona!
Przecież nie ona w żabę ma być zamieniona!

 

Jeśli nie chcesz zaczynać tutaj z nami waśni
Zachowaj takie czary do następnej baśni!”
„No dobrze. Niech wam będzie. Zmienię swoje czary
Ale jednak królewna nie uniknie kary.

Ukłuje się wrzecionem, zamknie swe powieki
Będzie tak spała smacznie bez końca na wieki.
A wraz z nią cały zamek we śnie się pogrąży
Tak, że nikt po ratunek wyjść z niego nie zdąży!”

„Zbyt sroga jest Twa klątwa” – jedna z wróżek rzecze.
„Gdy kiedyś jakiś książę z pozłacanym mieczem
Odnajdzie śpiący zamek, a w nim swą królewnę,
Wszyscy wrócą do życia, jest to całkiem pewne!”

 

 

Spojrzał król i królowa na małą królewnę,
Ciurkiem po ich policzkach pociekły łzy rzewne.
„Przecież tak dobrze nam się wszystkim tutaj wiedzie.
Mamy przez tyle czasu robić za niedźwiedzie?”

W bajkach czas płynie szybko, zatem jednym susem
Wjedziemy w tunel czasu szybkim autobusem.
Pomińmy, co królewna robiła za młodu.
Przenieśmy się szesnaście pełnych lat do przodu.

Znów zjechali się goście i cała rodzina.
Wszyscy chcą być obecni dziś na urodzinach.
Królewna jest naprawdę wyjątkową duszą.
Zawsze w jej obecności lody puścić muszą.

Oczarowuje wszystkich niebiańską urodą,
Zwykle skromnie ubrana, chociaż zgodnie z modą.
A każda z nią rozmowa to dla uszu nektar
Wlewa w serce słuchacza przyjemności hektar.

Gdy zaśpiewa to jakbyś wysłuchał słowika.
Cały smutek od razu z twego serca znika.
Być może jej rodzice trochę przesadzają,
Bo już od dosyć dawna na zimne dmuchają.

Kazali spalić wszystkie w królestwie wrzeciona,
By nie była ich córka na nie narażona.
Król kazał też wyrzucić wszystkie ostre igły
I dla wszelkiej pewności również wszystkie widły.

Gdy królewna swych gości już zadowoliła
Poczuła, że się troszkę zabawą zmęczyła.
Wybrała się samotnie na szczyt wielkiej wieży,
Która chyba na oko ze sto metrów mierzy.

Ze zdumieniem odkryła nieznaną komnatę,
Bo zna jak własną kieszeń swych rodziców chatę.
Otwiera drzwi, chce wiedzieć, co się dzieje wszędzie:
Jakaś starsza niewiasta kołowrotkiem przędzie.

Była to owa wróżka. Choć trudno uwierzyć,
Jednak na nich też można upływ czasu zmierzyć.
Bo gdyby tak nie było to w dzisiejszych czasach
Wiele z nich by mieszkało w okolicznych lasach.

 

„Podejdź, śliczna dziewczynko, może ty spróbujesz.
Z pewnością się w paluszek igłą nie ukłujesz.”
Siada ufnie królewna, wtem woła: „O rety!”
Dziabnęła się niechcąco wrzecionem niestety.

Wstaje szybko ze stołka, lecz pada zemdlona
Prosto w podstępnej wróżki otwarte ramiona.
„O rety!” Tak tym razem wróżka zawołała,
Bo w tym momencie nagle się zorientowała,

Że rzuciła zaklęcie na wszystkich w zamczysku.
Nie będzie dla niej z tego zbyt wielkiego zysku.
Wkrótce tak jak królewna powieki zamknęła.
Smacznie na długie lata razem z nią zasnęła.

Jesteśmy sto lat później. Niedaleko wieży
Młody, piękny królewicz na swym koniu bieży.
Przedziera się ambitnie przez ogromne chaszcze,
Co chwila jakaś rózga po buzi go chlaszcze.

„Jak można było swoją tak zaniedbać chatę?
Trzeba ogrodnikowi obniżyć wypłatę!”
Przydała się do czegoś klinga pozłacana
Wkrótce droga do zamku jest utorowana.

Już wchodzi na komnaty i oczom nie wierzy:
Oto barwny tłum gości leży wśród talerzy!
Król trzyma w ręku kielich do góry wzniesiony.
Nie zdążył wznieść toastu za zdrowie swej żony!

 

 

Wszędzie w komnatach nocnych i komnatach dziennych
Pełno ludzkich postaci w pozach niecodziennych.
Tak samo, gdy otworzył małe drzwi kuchenne.
„Czyżby przedawkowali pastylki nasenne?”

„Dziwne są tu zwyczaje. Ja bym takich śpiochów,
Żeby się obudzili, powrzucał do lochów.
Pójdę jeszcze na wieżę, choć tracę nadzieję,
Że mi ktoś wreszcie powie co się tutaj dzieje!”

Gdy się dostał na górę nogi miał jak z waty,
Ale na końcu trafił do tajnej komnaty.
„To z pewnością królewna, a ta w śmiesznych kapciach
Przypuszczam, że to chyba musi być jej babcia!”

 

 

Pocałował królewnę, a serce mu biło.
Chciał, by to przedstawienie już się zakończyło.
Już chyba wszyscy wiedzą, co się wnet zdarzyło:
Całe śpiące zamczysko znienacka ożyło!

Odezwała się wróżka; „Dobrze się wyspałam.
Wszystko sobie porządnie we śnie przemyślałam.
I już nigdy nie będę aż taka dożarta.
Gdy będę rzucać czary to już tylko w żartach!”

Królewna oczywiście wróżce wybaczyła,
Bo to dzięki jej czarom męża zobaczyła.
Wróżka się też zgodziła, by zostać jej babcią.
Potem, po kilku latach, była też prababcią.

 

Czas już kończyć opowieść o śpiącej królewnie,
Bo jak myślę jesteście już zmęczeni pewnie.
Jeśli was nie znudziły te fantasmagorie
Chętnie kiedyś opowiem kolejne historie.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin