draconin.txt

(27 KB) Pobierz
Cz�� I
Wrzesie�
-1-
Zia-DraconinHarry siedzia� i z niecierpliwo�ci� patrzy� w pusty talerz. Czemu ta ceremonia trwa�a tak d�ugo? Oklaskuj�c kolejnego Gryfona poczu� jak burczy mu w brzuchu. Wreszcie profesor McGonnagal wyczyta�a ostatniego z listy "Wringle, Adam!" i Tiara Przydzia�u umie�ci�a go w Rawenclawie. Dyrektor szko�y, profesor Dumbledore wsta� i rozejrza� si� przyja�nie po Wielkiej Sali. Po lewej ujrza� rozgadanych �lizgon�w, kt�rzy klepali po plecach nowych koleg�w. Uciszy� ich jednym ruchem r�ki.
- Oto zaczynamy kolejny rok nauki w Hogwarcie. Serdecznie witam wszystkich, zar�wno pierwszorocznych jak i klasy, kt�re sko�cz� w tym roku nauk�. Mam nadziej�, �e umys�y wasze s� �wie�e i gotowe do poch�oni�cia nowej porcji wiedzy. Czas wi�c przej�� do uczty...
Harry zatar� r�ce i spojrza� wyczekuj�co na talerz. Nic.
- Zanim jednak to nast�pi, chcia�bym przedstawi� wam jeszcze jedn� uczennic�.
Wszyscy zdumieli si�. Jak to? Przecie� pierwszoroczni ju� przydzieleni. Dopiero teraz Harry zauwa�y�, �e tr�jnogi stolik i wy�wiechtana tiara wci�� stoj� na �rodku. Us�ysza� skrzypni�cie drzwi, otworzy�y si� one na o�cie� i wesz�a przez nie jaka� dziewczyna. Nie mog�a by� du�o starsza od Harry'ego, mia�a najwy�ej 16 lat. Jej wygl�d ci�ko by�o jednak por�wna� z czymkolwiek, co do tej pory Harry zobaczy�. Mia�a dwa lu�no zwi�zane kucyki, kilka pasemek spada�o jej na oczy, jednak te w�osy... By�y bia�e. Jak �wie�e mleko, jak �nieg na b�oniach w s�oneczny dzie�. Nie by�y siwe, ani jasnoz�ote jak u Malfoya. Nie by�y srebrne jak u Fleur. Tylko ca�kowicie bia�e.
Reszta osoby nie wyr�nia�a si� niczym szczeg�lnym, �redni wzrost, do�� szczup�a, sz�a szybkim i zdecydowanym krokiem obracaj�c g�ow� w obie strony i przygl�daj�c si� wszystkim ze s�odkim u�miechem.
Ron szturchn�� Harrego w bok.
- My�lisz, �e to Wila? - szepn��, gdy jego czarnow�osy przyjaciel odwr�ci� wzrok w jego stron�.
- A ty tylko o jednym. - �achn�a si� Hermiona siedz�ca z drugiej strony rudzielca. - Od razu wida�, �e nie. Ma zupe�nie inny rodzaj urody.
Nowa uczennica dosz�a do podestu i stan�a obok dyrektora. Obdarzy�a wszystkich przyjaznym spojrzeniem i przedstawi�a si� grzecznie.
- Jestem Zia. Przyjecha�am z Holandii i zamierzam si� uczy� w tej szkole.
- Panie i panowie. - odezwa� si� Dumbledore. - Powitajcie Zi�...
Brzmienie jej nazwiska zgin�o we wrzawie oklask�w i wiwat�w. Gdy ju� wszystko ucich�o dyrektor podni�s� ze sto�ka Tiar� Przydzia�u i wyja�ni� nowej:
- Teraz musimy ci� przydzieli� do kt�rego� z Dom�w. W�� prosz� tiar� na g�ow�, a b�dziemy mogli rozpocz�� dalsze wdra�anie ci� w system angielskiej o�wiaty czarodziej�w.
Sal� obieg�y przyciszone �miechy. Dziewczyna wyci�gn�a r�ce po kapelusz. Ledwie go z�apa�a, wykrzycza�:
- Slytherin!!!
Zapad�a cisza, wszyscy wpatrywali si� w Zi�. Jak to mo�liwe, �e Tiara wiedzia�a gdzie przydzieli� dziewczyn� zanim jeszcze znalaz�a si� na jej g�owie? Nawet Malfoy, kt�rego rodzina od lat nale�a�a do �lizgon�w, musia� za�o�y� ten kapelusz. Wi�c jak to mo�liwe, �e kto� z innego kraju nie?
Dumbledore wskaza� nowej st� Slytherinu. Zesz�a wolno z podium i uda�a si� w jego kierunku. Patrzy�a to na prawo, to na lewo, na zdziwione miny pozosta�ych uczni�w, a jej mi�y przedtem u�miech powoli zmienia� si� w ironiczny.
Draco Malfoy, pi�tnastoletni chudy ch�opiec o jasnych, przylizanych w�osach, zepchn�� swych dw�ch koleg�w z siedze� robi�c miejsce dla Zii. Ta usiad�a i z wy�szo�ci� omiot�a wzrokiem sal�. Ch�opak po jej lewej zacz�� bi� brawo. W �lad za nim posz�a reszta �lizgon�w. To samo uczynili wszyscy inni uczniowie.
- Uczt� czas zaczyna�! - wykrzykn�� dyrektor, a sto�y ugi�y si� pod r�norodnymi potrawami.
- Malfoy, Draco. - blondyn wyci�gn�� r�k� do nowej.
- Mi�o mi, Zia. - odpar�a dziewczyna �ciskaj�c jego d�o�.
- Pi�ta klasa - wypowiedzieli r�wnocze�nie i wybuchli �miechem.
- Super. - u�miechn�a si� bia�ow�osa. - B�d� mia�a z tob� wszystkie zaj�cia. Poopowiadasz mi o nauczycielach.
- Jak chcesz, to po kolacji oprowadz� ci� po zamku. - doda� podk�adaj�c jej pod nos pudding.
- To jest kolacja? - wskaza�a palcem na galaretowat� zawarto�� salaterki. - Ja mam to je��? - wypowiedzia�a to na tyle g�o�no by prawie ca�a sala us�ysza�a. Na jej twarzy zn�w zago�ci�a nutka ironii. Zamiesza�a p�ynem w swoim kubku. - A te p�ywaj�ce grudy? To jaka� wasza specjalno��?
- Sok z dyni, przysmak uczni�w. - odpar� Draco.
- Widz�, �e minie jeszcze wiele czasu nim przyzwyczaj� si� do miejscowej kuchni.
Tymczasem przy stoliku Gryfon�w wszystkie twarze odwr�ci�y si� zn�w w stron� talerzy.
- Co ona sobie wyobra�a? - wykrzycza� Ron �aduj�c sobie ca�ego ziemniaka do ust. - Przyjecha�a nie wiadomo sk�d i ju� si� panoszy. I co ona ma do naszego �arcia? - popi� sokiem z dyni.
Zia wzbudzi�a spore zainteresowanie ca�ej szko�y. �lizgoni odprowadzili j� do pokoju wsp�lnego, przedstawili opiekunowi ich domu, profesorowi Snape'owi - ponuremu, czarnow�osemu nauczycielowi eliksir�w o ziemistej cerze i wiecznie przet�uszczonej fryzurze. Nast�pnie Draco pokaza� spor� cz�� zamku. Niestety zrobi�o si� ju� do�� p�no i musieli uda� si� na spoczynek. ��ko dla Zii wstawiono jako sz�ste do sypialni dziewcz�t z pi�tego roku. Zm�czeni nadmiarem wra�e� wszyscy posn�li bardzo szybko.
Kolejny ranek, sobotni i s�oneczny, wydawa� si� idealny do zapoznania nowej kole�anki z terenami otaczaj�cymi zamek. Poniewa� nie mia�a nic przeciwko, Malfoy zaraz po �niadaniu schwyci� j� za r�k� i wyci�gn�� na b�onie. Szli w s�o�cu, Zia w milczeniu, Draconowi nie zamyka�y si� usta. Opowiada� jak nakry� Pottera i jego koleg� gdy w��czyli si� po nocy, jak hodowali skl�tki tylnowybuchowe, jak w jeziorze odby�a si� jedna z konkurencji Turnieju Tr�jmagicznego.
Na wprost nich sz�a tr�jka uczni�w. Gdy zbli�yli si� nieznacznie, Malfoy pozna� band� Pottera. U�miechn�� si�, szykuj�c ju� jakiej� ciekawej odzywki, kt�r� m�g�by rozdra�ni� tr�jk� Gryfon�w.
Odleg�o�� mi�dzy nimi mala�a szybko, szli dok�adnie na siebie, �adna z grup nie chcia�a ust�pi� z drogi. W ko�cu zatrzymali si� twarz� w twarz.

-2-
- Co Potter? Rozgl�dasz si� po starych w�o�ciach?
- H...Harry Potter? - wykrzykn�a Zia przerywaj�c Draconowi. Jej oczy rozszerzy�y si�, a twarz przybra�a wyraz mi�ego zaskoczenia. Podesz�a jeszcze jeden krok do przodu i pochwyci�a r�k� s�awnego ch�opaka.
- Mi�o mi, jestem Zia.
Harry widz�c tak mi�y u�miech poczu�, �e lekko si� czerwieni. Dziewczyna by�a nawet �adna kiedy nie krytykowa�a wszystkiego wko�o.
Draco oderwa� jej d�o� od r�ki Pottera. Popatrzy�a na niego ze zdziwieniem.
- Towarzystwo Bliznowatego i jego bandy nie jest odpowiednie dla ciebie. - rzek� sucho. - Ten piegus to Weasley, pochodzi z najbiedniejszej rodziny czarodziejskiej w ca�ej Anglii. Ma sze�cioro rodze�stwa, kilkoro z nich wci�� chodzi tu do szko�y. Poznasz ich po rudej czuprynie, twarzy w piegach i podartych ubraniach.
Ron zacisn�� pi�ci, Harry z�apa� go z ty�u za szat�.
- Ta wiewi�ra... - ci�gn�� Malfoy. - To Granger. Jest szlam�. Pr�buje nadrobi� ten fakt zakuwaniem, ale niekt�rych rzeczy nie da si� zast�pi� innymi...
- CO??? - wykrzykn�a Zia nie daj�c doko�czy� swojemu koledze. - W tej szkole s� SZLAMY??? Skandal! jeszcze dzi� poskar�� si� matce! Tam gdzie przedtem mieszka�am... to by�oby niedopuszczalne. - odwr�ci�a si� na pi�cie i odesz�a zdecydowanym krokiem. Malfoy dogoni� j� za chwil�.
- Mia�e� racj�, to nie towarzystwo dla mnie...Fan szlam...
Hermiona si�gn�a po r�d�k�, ale niefair by�oby strzela� komu� w plecy. Nawet takiej �mii jak ta nowa.
- Jeszcze raz si� odezwie do mnie to zma�� jej ten ironiczny u�mieszek z opalonej bu�ki. - zasycza�a.
Po Gryfindorze szybko rozesz�a si� wie�� o opryskliwo�ci Zii. Szukano sposob�w by si� jej odgry��. - Zia - �mija. - zawyrokowa� Ferd Weasley w niedzielny ranek, jeszcze przed �niadaniem.
- Parszywa kopia Malfoya. Podobny wygl�d, zachowanie... Pewnie jak by�a ma�a to j� oddzielili, ale tak naprawd� to jego zagubiona siostra.
- Do tego fanka. - doda� George, brat bli�niak Freda.
- Draconine... - wyszepta� nagle Lee Jordan, przyjaciel dw�jki ch�opc�w, ucze� ostatniej klasy.
- Co? - odwr�ci� si� Fred. - Draconine. Fanka lub siostra Draco.
- Jeste� genialny. - podchwyci� George. - Sam nigdy bym lepszego przezwiska nie wymy�li�.
Zeszli do Wielkiej Sali do�� wcze�nie, nie by�o jeszcze wielu os�b. Jednak ta, na kt�rej im teraz zale�a�o, siedzia�a ju� przy stole �lizgon�w mieszaj�c �y�k� w owsiance. Skr�cili w prawo i podeszli do niej.
- Hej Draconine - zagada� Fred. - gdzie tw�j idol? Opu�ci� ci�? A my�la�em, �e jeste�cie ju� nieroz�aczni.
- Nie jest moim idolem, Weasley. - wycedzi�a Zia znad talerza.
- To bratem? Kopiujesz jego zachowanie w ka�dym celu, Draconine. - odpar� Lee.
- Bratem te� nie. Nie nazywajcie mnie tak, mam na imi� Zia.
- Draconine, dziewczyna Dracona, nied�ugo ka�dy Gryfon si� przekona, �e s� nieroz��czni jak papu�ki, ca�ujemy pannie Malfoy n�ki. - George wyrecytowa� kr�tki wierszyk wymy�lony na poczekaniu.
- Wyno�cie si�. - pogrozi� Crabbe swoimi wielkimi �apami.
- No tak, panowie Crabbe i Goyle s� pewnie zazdro�ni, �e ich przyjaciel ma teraz now� dziewczyn�. Ju� was nie kocha, biedactwa. - Fred uda� zmartwion� min�, po czym szybkim krokiem odszed� wraz z pozosta�ymi Gryfonami �miej�c si� w g�os.
Po �niadaniu ju� ca�y ich dom zna� nowe przezwisko Zii, wkr�tce dowiedzieli si� o nim Krukoni i Puchoni. Wszystkim przypad�o do gustu, poza �lizgonom. Ci wymachiwali r�d�k� przed ka�dym, kto o�mieli� si� nazwa� tak ich kole�ank�.
Poniedzia�ek by� pierwszym dniem lekcji, rozleniwione g�owy, kt�re przez ca�e wakacje nie zmusza�y si� zbytnio do intensywnego my�lenia, odebra�y swoje nowe plany lekcji i poburkuj�c pod nosem rozesz�y si� do klas.
- Skandal! - zawyrokowa� Harry ogl�daj�c pergamin z rozpisk� zaj��. - Jak mo�na w poniedzia�ek mie� eliksiry? przecie� to mi popsuje ca�y tydzie�, tak zaczyna� ze Snapem.
- Nie martw si�- pocieszy� go Ron. - S� dopiero po �niadaniu. Wpierw mamy Obron� przed Czarn�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin