spliff_nr3.pdf

(4493 KB) Pobierz
13627692 UNPDF
#3
Gazeta Konopna
Gazeta bezpłatna
Czerwiec/Lipiec 2007
§
Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii z 2005 roku
rozszerzyła możliwość zawieszenia postępowania
toczącego się przeciw użytkownikom narkotyków.
Strona 3
Maj, czerwiec, lipiec to czas, kiedy krzaki
wyciągają się w górę. Pracy za wiele nie ma, ba,
na upartego nie ma wcale... Strona 6
Zdołali ograniczyć produkcję opium do
rekordowo niskiego poziomu. Sytuacja musiała
być niepokojąca dla międzynarodowego
systemu inansowego... Strona 11
S.1
N EWS
S.6
G ROWING
S.9
H EMPLOBBY
S.10
K ULTURA
S.11
S TREFA
Jak się chamy do rządzenia w z ięły
Rozsądek vs LPR – 1 : 0 (do przerwy)
Z woli narodu urzędujący sejm V kadencji ma przed sobą nie
lada zadanie. Po wielu genialnych projektach, nad jakimi dane
mu było głosować, teraz na wokandę traia nowelizacja ustawy
o przeciwdziałaniu narkomanii i kodeksu pracy, autorstwa posła
Andriejuka z LPR. Zasadniczo, naszym kochanym faszystom
chodzi o to, by zakazać posiadania i obrotu nasionami (koniec
z makowcami?), zakazać produkcji gadżetów z listkiem,
wprowadzić testy narkotykowe do zakładów pracy... ogólnie
wesoło. Na szczęście idiotyzm tych propozycji, w szczególności
od strony prawnej, zauważyliśmy nie my jedni.
Konfederacja Pracodawców Polskich skrytykowała projekt
m.in. za jego ogólnikowość, brak konkretnych rozwiązań
co do sposobu przeprowadzania testów przez pracodawcę.
„Oceniamy tą propozycję negatywnie ” – piszą jasno o karaniu osób
prowadzących lokale gastronomiczne i rozrywkowe, na terenie
których sprzedawane
są narkotyki. W idealnym świecie LPR każdy właściciel klubu
powinien niezwłocznie zawiadamiać organy ścigania za
każdym razem, kiedy będzie miał najmniejsze podejrzenia. „W
tym kontekście zapis projektu może zostać uznany, jako ingerujący
w konstytucyjną sferę praw i wolności obywatelskich. Ponadto,
Konfederacja Pracodawców Polskich wyraża pogląd, że zamiast
nakładać na obywateli kolejne, wątpliwe prawnie obowiązki, należy
dążyć do poprawy pracy właściwych organów ścigania.”
„(...) należy zastanowić się nad celowością proponowanych zapisów.”
„Przedstawiony projekt oceniamy negatywnie (...)”
Swoich wątpliwości nie kryją też związkowcy – „(...) nie
podważając idei walki z narkomanią, zastanawia nas, czy faktycznie
istnieje konieczność dokonywania zmian, czy też wystarczające są w
tym zakresie istniejące ramy prawne”
12 maja 2007 w Warsz a wie tworzyła się historia
Million Marjuana March oczami Splifa
Dziękujemy też serdecznie wszystkim tym, którzy na marsz
przybyli – tym, którzy za kilka, kilkanaście lat, delektując się w
jednym z polskich cofeshopów, będą mogli powiedzieć BYŁEM
TAM.
Ostatnie tygodnie to coraz częstsze publikacje w mediach
(chociażby niedawny artykuł w Przekroju, za który serdecznie
dziękujemy), debaty, czy zabieranie głosu przez czołowych
polityków. Publiczna dyskusja o (bez)sensie karania
użytkowników konopi, czy w ogóle narkotyków, o której można
już naszym zdaniem mówić, nie zaczęłaby się nigdy bez Marszu
Wyzwolenia Konopi.
(m)
„(...) nale ży zastano wić się nad celowości ą pro-
po nowanych zapisów.”
Pracownicy Biura Bezpieczeństwa Kryzysowego, Policji,
strażnicy i urzędnicy wszelkiej maści robili co mogli, by
uniemożliwić, lub choćby przeszkodzić w marszu. Z trzech
lawet, które miały poprowadzić manifestacja, na miejsce
dojechały dwie – trzecia, najładniej przystrojona i mająca
napędzać całą imprezę ciężarówka została przez powyższych
zatrzymana. Za wysoka, za szeroka, za zielona – wersji pojawiło
się wiele, mało natomiast było z ich strony życzliwości. „Nie
straszne nam deszcze ni huragany, prohibicje razem pokonamy”
- zapewniał jednak jeden z urodzonych z megafonem w ręku,
rozkrzyczanych organizatorów. Koniec końców trzy tysiące
ludzi ruszyło spod Pałacu Kultury i Nauki, by przemaszerować
Alejami Jerozolimskimi i Nowym Światem pod siedzibę Naszego
Kochanego Rządu. Widok zablokowanego centrum stolicy, przez
które przelewał się strumień zielonej energii zapierał dech w
piersi. Kiedy na ostatnim przystanku mikrofon przechwycił Dana
Beal, pomysłodawca światowych Million Marjuana March, nikt
nie miał już chyba wątpliwości w nieuniknioność zasłyszanego
trzy godziny wcześniej hasła: prohibicje razem pokonamy.
Najbardziej ligowcom dostało się jednak od Prezesa Sądu
Najwyższego. „ W proponowanej zmianie posłużono się wysoce
niejasnym określeniem „wizerunek” substancji psychotropowej lub
środka odurzającego. Z uzasadnienia projektu wynika, że chodzi tu w
szczególności o obraz graiczny rośliny, z której produkuje się narkotyki,
np. obraz liścia marihuany. Sformułowanie uzupełniające rozpoczyna
się ponadto zwrotem, „a w szczególności”, co oznacza, że nie rozszerza
ono zakresu zakazanych działań, a tylko wyjaśnia, jakie działania
są uważane za reklamę lub promocję substancji psychotropowych.
Proponowana zmiana nie powoduje zatem żadnej merytorycznej
zmiany w stanie prawnym. Ze względu na swoją wieloznaczność
wprowadzona zmiana nie służy sprecyzowaniu treści zakazu, a tylko
wprowadza niejasności co do treści zakazu. Z wprowadzenia wyżej
wskazanych zmian należałoby zatem zrezygnować.” -
„Wprowadzenie do wskazanej ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii
projektowanego przepisu art. 60 ust. 2 stanowiłoby oczywisty błąd
w konstruowaniu prawa. (...) Nie do przyjęcia jest wprowadzenie
możliwości orzekania środka karnego w postaci zakazu prowadzenia
jakiejkolwiek działalności gospodarczej. Środek (...) jest nie tylko
niezgodny z istotą i celami sankcji karnych, ale jest także niezgodny z
konstytucyjnie gwarantowaną wolnością działalności gospodarczej”
dostaje się zapisom skierowanym przeciw właścicielom klubów.
„Wskazany przepis jest zbędny i stanowi wyraz nadmiernej kazuistyki
w tworzeniu przepisów prawa (...)”
„(...) proponowane zmiany nie są potrzebne. Proponowane przepisy
wykazują ponadto wady z punktu widzenia techniki legislacyjnej.”
Z niecierpliwością śledzić będziemy rozwój tego pogrzanego
projektu. Sobie i wam życzymy, by za tworzenie polityki
narkotykowej wzięli się wreszcie ludzie do tego przygotowani,
a pozostałym, jak mawiał pewien marszałek – kury szczać
prowadzać.
Organizatorom gratulujemy zapału i radzimy nie przejmować
się niedociągnięciami - nawet Rambo ma zły dzień, a co cię nie
zabje to cię wzmocni – tak trzymać!
(m)
13627692.051.png 13627692.055.png 13627692.056.png 13627692.057.png 13627692.001.png 13627692.002.png 13627692.003.png 13627692.004.png 13627692.005.png 13627692.006.png 13627692.007.png 13627692.008.png 13627692.009.png
2
R E D A K C J A
Pij, bo się ściemnia...
Celem niniejszej publikacji nie jest nakłanianie do
zażywania narkotyków. Nadużywanie marihuany może
powodować poważne szkody zdrowotne i społeczne.
Doświadczenie pokazuje jednak, że bez względu
na status prawny, zawsze znajdą się ludzie gotowi z
nią eksperymentować. Redakcja Gazety Konopnej -
SPLIFF dokłada wszelkich starań, by obok publikowania
informacji dotyczących wykorzystań konopi,
rozpowszechniać podstawowe fakty umożliwiające
redukcję szkód zdrowotnych, społecznych i prawnych,
które mogą powstać w wyniku jej stosowania.
Jesteśmy członkiem ENCOD – Europejskiej Koalicji dla
Racjonalnych i Efektywnych Polityk Narkotykowych
W Polsce za joya mogę mieć zmarnowane życie.
Podobnie jak alkoholik, które śpiąc na przy-
stanku legalnie niszczy sobie życie alkoholem.
Tylko że on, on jest wolny. A ja nie. On nawet
spać i żygać może na dworze. A ja spalić blanta
spokojnie – nie mogę.
wy w środku nocy idę do restauracji coś przekąsić – reszta kupu-
je po kieliszku żołądkowej, a budowlańcy dokupują piwa...
Kiedy wreszcie wylądowałem w Warszawie, kolega poprosił
mnie, bym zaszedł do nocnego i przyniósł mu coś do picia.
Oprócz mnie, w kolejce stało jeszcze trzech żuli, trochę agresy-
wnej „złotej polskiej młodzieży” i paru innych, wyglądających
na normalnych ludzi. Wszyscy bez wyjątku wyszli ze sklepu z
procentami w rękach. Po drodze na przystanek podsłuchałem
rozmowę dwóch gości – „Wczoraj wypierdoliłem 25 browarów”
– „Hehehe, to cieńki jesteś, ja 28”.
Skrajnie zniechęcony tymi widokami, od których zdążyłem się
już nieco odzwyczaić, wsiadłem do autobusu. Nie minęło pięć
minut, jak siedzący naprzeciw mnie gentleman wyciągnął z te-
czki jabcoka i zaczął pociągać z gwinta. Krańcową przesadą był
jednak widok, jakim powitało mnie osiedle kumpla, do które-
go jechałem. Biała jak tynk, wielka jak igloo dupa sra; co więcej,
oddający się tej czynności jednocześnie wymiotuje. Po chwili gość
chwieje się i nie przestając rzygać (tym razem już na siebie) leci
wprost w swoje odchody. Zdaje się, że resztkami świadomości
osobnik ten chciał schować się w krzakach, lecz niestety kom-
pletnie pomieszał kierunki i traił na miejscowy skwer. Co cie-
kawe, widok nieszczególnie dziwił czekających na przystanku
ludzi. Część się śmiała, część patrzyła z odrazą, lecz w gruncie
rzeczy ta ludzka tragedia nie wzbudzała w nich większej dozy
współczucia, czy przejęcia.
Czerwone, spite mordy, brudne łapy, smród, agresja i zamiesza-
nie, błędny wzrok. Spanie na ulicach, przystankach, pod drze-
wem czy w autobusie, o zachowaniu nie wspominając. Takimi
widokami przywitała mnie Polska, racząc mnie nimi wszystkimi
w ciągu jednego raptem weekendu. W Anglii odbywała się nie-
dawno debata między politykami konserwatywnymi i liberalny-
mi na temat problemu narkomanii, w tym także alkoholizmu.
Mimo, iż konserwatyści byli przeciwni legalizacji marihuany, to
do jednej wypowiedzi byli zgodzni ze swoimi politycznymi opo-
nentami. Gdyby wszystko narkomanii i alkoholicy palili trawę,
byłoby w kraju nie dość, że lepiej, to jeszcze weselej.
(siou)
„Zabje wszystkich złodziei”, wydarł się mój współpasażer. Matkę
mu okradli, tłumaczył potem. By uspokoić duszę, wyciągnął na
rozkładany, kolejowy stoliczek trzy bolsy, które jak podkreślił,
sam zrobił. Siedzący z nami dziadziu szybko załapał o co chod-
zi i jak gdyby przygotowany na taki rozwój sytuacji, wyciągnął
zwój wałówki na zagrychę. Raźni kompani, od początku podróży
mocno wstawieni, jeden pełen energii i agresywny, drugi całkiem
Spliff – Gazeta Konopna to periodyk wydawany w Berlinie
dla Polaków żyjących na terenie Unii Europejskiej
Wydawca oraz Redakcja nie odpowiada za treść
zamieszczanych reklam.
Stopka redakcyjna
Wydawca:
Agentur Sowjet GmbH
Dunkerstr. 70
10437 Berlin
mail: biuro@spliff.pl
mail: redakcja@spliif.pl
Reklama:
UE - Emanuel Kotzian (emmi@spliff.pl)
Polska - Wojciech Skóra (reklama@spliff.pl)
Redaktor:
Wojciech Skóra (wojtek@spliff.pl)
Współpraca:
Blink, Konrad Szlendak (Aktivist), Justyna Sobeyko,
Machabeus (machabeus@spliff.pl), Maciek (maciek@
spliff.pl), Maciej Nowaczewski, Michał Benke, Sioolyoo
(sioolyoo@spliff.pl), Sławomir Gołaszewski, Zbigniew
Jankowski
Graika:
Marker, Tomasz S. Kruk (graik@spliff.pl)
Dystrybucja:
Tomasz Obara (gota@spliff.pl)
Druk:
Union Druckerei Weihmar GmbH
bez życia, za nic mieli moje próby zdrzemnięcia się i zmuszali do
picia. Po czterech literatkach dałem pokaz swojej asertywności i
stanowczo odmówiłem, bo powoli przestawałem kojarzyć co się
dzieje. Powrót do rodzinnej Jeleniej Góry, po roku spędzonym
w Anglii, spędziłem więc w prawdziwie polskim towarzystwie,
pomyślałem. Pierwszy weekend upłynął pod znakiem relaksu.
Kilka jointów, spotkanie z dziewczyną, jakiś ilm. W tym samym
czasie, setki tysięcy moich rodaków zalewało pałę, zarzygując
się i śpiąc po przystankach.
Palę trawę od 10 lat. Wielu moich znajomych robi to znacz-
nie dłużej, nierzadko zdarza się, że robią to prawie całe życie.
Może czasem są trochę zapuszczeni i mają większe problemy z
pamięcią, ale trzeba przyznać, że żyją i mają się całkiem dobrze.
W przeciwieństwie do dorównujących im stażem trucia się al-
koholików. Kiedy dwa dni później podróżowałem autobusem
do Warszawy, moim oczom znów ukazał się nasz alko-folklor.
Żołnierze z Legnicy pją, budowlańcy ze stolicy pją, a ja jeden
przytomny między nimi, skazany na wysłuchiwanie ciągłych
zawodzeń w stylu „Jerzyyy, a dzie my jeziemy?”. W czasie przer-
foto: Toudy
„Zakaz konsumpcji narkotyków młodzieży poniżej 18-tego
roku życia“ - Tabliczka z klubu Cross Club w Pradze.
W każdym cywilizowanym kraju, dorosły obywatel może
sam decydować co konsumuje.
13627692.010.png 13627692.011.png 13627692.012.png 13627692.013.png 13627692.014.png 13627692.015.png 13627692.016.png 13627692.017.png
Stand up for you rights!
3
Artykuł 72 ustawy o przeciwdziałaniu
P ro si my n ie p ali ć
§
Ustawa o przeciwdziałaniu
narkomanii z 2005 roku rozszerzyła
możliwość zawieszenia postępowania
toczącego się przeciw użytkownikom
narkotyków. Warto przypomnieć ten
nieco zapomniany przepis.
Choć po rozbudzonych przez ministra Balickiego nadziejach na
depenalizację, ustawa z 2005 roku była pewnym rozczarowaniem, art. 72
jest w niej zdecydowanie jasnym punktem. To szczęście w nieszczęściu
daje osobie złapanej z przysłowiową luką możliwość zachowania
czystej kartoteki. Problem, jaki się pojawia, to przekonanie prokuratora
do zastosowania tego wciąż niezwykle rzadko wykorzystywanego
mechanizmu. Pamiętajcie jednak, że inicjatywa w tym zakresie zależy
od osoby podejrzanej i to ona powinna wystąpić do prokuratora z
wnioskiem o zawieszenie postępowania.
e k sp on ató w ...
W świetle starych regulacji, poddanie się leczeniu
mogło stanowić podstawę do zawieszenia i ewentualnego
umorzenia postępowania tylko wobec osób uzależnionych.
Obecnie artykuł 72 daje taką możliwość także osobom
używającym „substancji psychoaktywnych szkodliwie”, czyli
praktycznie wszystkim użytkownikom narkotyków. Warunkiem
zawieszenia postępowania jest podjęcie się uczestnictwa
w programie leczniczym i rehabilitacyjnym (dotyczy osób
uzależnionych), lub proilaktyczno-leczniczym (dotyczy
używających). W takiej sytuacji prokurator może zawiesić
postępowanie do czasu zakończenia programu.
Zainteresowanych skorzystaniem z takiej możliwości zapraszamy na
naszą stronę www.splif.pl , gdzie znajdziecie szkic tekstu, który
należy przedstawić prokuratorowi.
Muzea nie muszą być nudne. Wyjątkiem może być
chociażby otwarte w 1994 berlińskie Muzeum Konopi.
Masz problem z prawem? Interesuje Cię interpretacja
poszczególnych przepisów? Pisz na prawo@splif.pl - postaramy
się odpowiedzieć na Twoje pytania!
W samym sercu Berlina, zaraz nad brzegiem Łaby, do odwiedzin
zaprasza szyld ze znajomym liściem i intrygującym podpisem:
Hanf Museum. Kiedy już zdecydujemy się przestąpić jego
Ustawa nie podaje maksymalnego okresu, na jaki zwiesza
się postępowanie. Po zakończeniu leczenia, prokurator,
uwzględniając jego wyniki, postanawia o dalszym prowadzeniu
postępowania, albo występuje do sądu z wnioskiem o
warunkowe umorzenie postępowania. Rozwiązanie to można
zastosować względem sprawcy przestępstwa zagrożonego karą
nie przekraczającą 5 lat pozbawienia wolności. Zawieszenie
postępowania może nastąpić nawet w trakcie postępowania
sądowego, czyli już po skierowaniu aktu oskarżenia do sądu, aż
do zamknięcia przewodu sądowego, zatem aż do tego momentu
można i należy o nie wnioskować.
Art. 72.
/
1. Jeżeli osoba uzależniona lub używająca
substancje psychoaktywne szkodliwie, któ-
rej zarzucono popełnienie przestępstwa
zagrożonego karą nieprzekraczającą 5 lat
pozbawienia wolności, podda się leczeniu i
rehabilitacji lub udziałowi w programie
profilaktyczno-leczniczym prowadzonym
przez zakład opieki zdrowotnej lub inny
podmiot działający w ochronie zdrowia,
prokurator może zawiesić postępowanie do
czasu zakończenia leczenia.
2. Po podjęciu postępowania prokurator,
uwzględniając wyniki leczenia postanawia
o dalszym prowadzeniu postępowania albo
występuje do sądu z wnioskiem o warun-
kowe
umorzenie postępowania.
foto: Toudy
Instytucja zawieszenia postępowania z art. 72 ustawy jest
bardzo dobrym rozwiązaniem prawnym, pozwala bowiem
na skierowanie użytkownika narkotyków do odpowiedniego
programu leczniczego lub proilaktycznego bez konieczności
wcześniejszego skazywania takiej osoby. Innymi słowy, osoba,
która traia do programu terapeutycznego, ma „czystą kartotekę”.
Problem jednak w tym, jak skłonić prokuratora do zastosowania
omawianego mechanizmu. Inicjatywa w tym zakresie należy do
osoby podejrzanej, to ona powinna wystąpić z wnioskiem do
prokuratora o zawieszenie postępowania.
próg, w pierwszej sali czekają na nas gabloty prezentujące
mnogość możliwych zastosowań konopi w przemyśle: obok
„standardowych” lin, czy płócien, mamy konopne adidasy,
czy konopną ściółkę dla królików. Po przeciwnej stronie
prezentowana jest botanika konopi z jedyną chyba w kraju,
pokaźnych rozmiarów hodowlą indoor (jej rozwój można śledzić
na internetowej stronie muzem: hanfmuseum.de). Dalej naszym
zmysłom oferowane są wystawy historii kryminalizacji, ze
wspaniałą kolekcją propagandowych plakatów amerykańskich
z połowy XXw., czy kulturowych aspektów konopi, w tym cała
gama najróżniejszych przyrządów do palenia ze wszystkich
zakątków świata. Po obejrzeniu zbiorów, na chwilę relaksu
zaprasza kawiarnio-czytelnia, w której można obejrzeć
poświęcone konopiom książki i ilmy, oraz wyposażyć się w
konopne pamiątki.
3. Na postanowienie o dalszym prowadzeniu
postępowania podejrzanemu przysługuje
zażalenie.
4. W wypadku wskazanym w ust. 2 warunko-
we umorzenie można zastosować do
sprawcy przestępstwa zagrożonego karą
nieprzekraczającą 5 lat pozbawienia wol-
ności.
(Justyna Sobeyko)
(m)
foto: Toudy
Życie tej roślinki można podziwiać na stronie: hanfmuseum.de
13627692.018.png 13627692.019.png 13627692.020.png 13627692.021.png 13627692.022.png 13627692.023.png 13627692.024.png 13627692.025.png 13627692.026.png 13627692.027.png 13627692.028.png 13627692.029.png 13627692.030.png 13627692.031.png 13627692.032.png 13627692.033.png 13627692.034.png 13627692.035.png
4
Dana Beal
Ostracyzm medialny
przypowieść o czwartej władzy w IV RP
O marszu, konopiach i perspektywach na przy-
szłość rozmawiamy z pomysłodawcą świato-
wych marszy konopnych.
Jak narodziła się idea globalnego marszu konopi?
Pierwszym impulsem, do stworzenia międzynarodowej sieci
demonstracji było cofnięcie przez ówczesnego burmistrza No-
wego Jorku Rudiego Giulianiego zgody na przeprowadzenie co-
rocznego nowojorskiego marszu. Początkowo myśleliśmy o ma-
sowym zgłaszaniu się do organów ścigania i przyznawania się
do popełnienia przestępstwa, chcąc w ten sposób spowodować
paraliż systemu penitencjarnego. Ostatecznie okazało się jednak,
że idea spotkała się ze zbyt małym poparciem – wyglądało na
to, że ludzie jednak po prostu nie za bardzo lubią przebywać w
areszcie.
Obecna forma MMM o wiele lepiej oddziaływuje na ludzi, którzy
chcą nas wspierać,
ponieważ daje po-
czucie siły i jed-
ności. Właściwie,
prawdziwym pro-
toplastą świato-
wych marszy była
parada zorganizo-
wana podczas lata
miłości ’67. Praw-
dziwy boom na-
stąpił jednak wraz
z dobą Internetu.
To właśnie dzięki
niemu coroczne
marsze na Fith
Avenue rozszerzy-
ły się do 325 miast
na całym świecie
w 2001 roku.
Stało się – tegoroczny wiosenny marsz wyzwolenia konopi
za nami. Było pięknie, wesoło i kolorowo, a poziom
frekwencji przerósł najśmielsze nawet oczekiwania
organizatorów. Aż wierzyć się nie chce, że pomimo
braku podstawionych za rządowe pieniądze autokarów,
bez tysięcy złotych wydanych na kolorowe plakaty
i bilbordy, bez reklam w telewizji i pompatycznego
trąbienia partyjnych kacyków, kilka tysięcy młodych
ludzi postanowiło poświęcić sobotnie popołudnie na
to żeby wyjść na ulice Warszawy i otwarcie powiedzieć
„nie” prohibicyjnej paranoi. Każdemu kto chociaż trochę
zna realia naszej ojczyzny, nie trzeba chyba mówić o skali
ewenementu z jakim mieliśmy do czynienia. Wydawać by
się mogło – stuprocentowy sukces.
O ile nie dziwi brak reakcji ze strony telewizji publicznej
podległej Watykanowi i katoprawicowej władzy, to
całkowita medialna cisza z jaką mieliśmy do czynienia,
niezwykle wręcz sugestywnie zaczyna przypominać
jakąś groteskową rzeczywistość wyjętą żywcem z książek
Orwell’a. Nie chcąc jednak posuwać się do wygłaszania
poważnych teorii spiskowych, wypada stwierdzić tylko, że
stan polskich mediów, usilnie kreujących wizję pokolenia
JP2 i do obrzydzenia trzymających się politycznej
poprawności, przypomina to z czym mieliśmy do czynienia
za czasów PRL’u. Koryto inne, ale świnie te same.
Nie trzeba chyba mówić nikomu jak wielką silę
oddziaływania mają środki masowego przekazu, słusznie
przecież nazwane czwartą władzą. Marsz się odbył, to
sukces – pytanie tylko jak duży, kiedy przeciętny Nowak
czerpiący swoją wiedzę o świecie z telewizji, w ogóle nigdy
nie dowie się o tym że miał on miejsce. Smutne to, ale
brak jakiegokolwiek wydźwięku medialnego, powoduje
że równie dobrze manifestacji mogło nie być w ogóle.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że po raz
kolejny aparat propagandowy utłukł w zarodku jeszcze
jedną próbę podjęcia publicznej debaty na temat polityki
redukcji szkód.
Niestety – nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że
polityczna rzeczywistość w jakiej przyszło nam egzystować
potrai dokopać, czasem nawet ostro. Zapewne wielu
z was po marszu z ciekawości postanowiło zerknąć na
to co tym razem zaserwują nam nasze kochane „wolne
media” – i co? Ano przysłowiowe g**no. Nasi kochani
dziennikarze widać uznali, że kilkutysięczna demonstracja
która w godzinach szczytu z impetem przeszła przez
centrum stolicy, nie zasługuje na jakąkolwiek wzmiankę w
jakimkolwiek dzienniku informacyjnym. Pół biedy gdyby
ktoś raczył chociaż obsmarować te marne kilka tysięcy
parszywych anty rodzinnych ćpunów, ale kompletna cisza
- to już niebezpieczna przesada.
Pomimo jednak całego niesmaku jaki pozostał, ogromny
szacunek należy się wszystkim którzy poświęcili swój czas
i energię na to żeby zmienić chory układ w którym tkwimy.
Jako że narzekaniem nikt nigdy nic jeszcze nie zdziałał -
widzimy się ponownie za rok – walka trwa.
Przyjechałeś do
Polski również ze
względu na odbywającą się równolegle konferencję dotyczącą
redukcji szkód. Zamierzasz walczyć o prawa dla ibogainy, ro-
śliny która większości Polaków jest całkowicie nieznana.
Żadna z większych stacji telewizyjnych, nie pokusiła się
o nadanie nawet krótkiego spota. Tak samo w żadnym
z dużych opiniotwórczych portali internetowych nie
mogliśmy przeczytać ani słówka na temat tego w co
inwestuje energie kwiat młodzieży w IV Rzeczpospolitej.
Cisza jak makiem zasiał (wysoko-morinowym oczywiście).
Zamiast tego przez trzy dni tuba propagandowa upierdliwie
trąbiła o tym jak wstrząśnięta jest opinia publiczna słowami
papieża który potępił handlarzy narkotyków oraz o innych
niezwykle istotnych dla przeciętnego obywatela sprawach.
Tak więc ważniejsze okazały się np. relacje z żenującej
parady euroentuzjastów odbywającej się tego samego dnia,
lub kilkuminutowy reportaż w Teleexpressie opowiadający
o zagubionym pingwinku który przypadkiem przypłynął
na plażę w Peru. Wszystko wskazuje na to, że jedyną stacją
telewizyjną jaka ośmieliła się nadać cokolwiek na temat
marszu, była niszowa niestety Super Stacja.
(kebab)
Tak, ibogaina to jedna z roślin, która na skutek dezinformacyjnej
polityki narkotykowej pozostaje nieznana znakomitej większo-
ści społeczeństwa, a nawet samych użytkowników narkotyków.
Ibogaina to zawarty w korze zachodnioafrykańskiej rośliny al-
kaloid, stosowany w terapii uzależnień. Na skutek nie do końca
jasnych działań pewnych osób, środek ten jest jednak nielegalny,
niezwykle utrudnione jest również prowadzenie badań z jego
wykorzystaniem. Zalegalizujmy konopie i ibogainę. Ułatwmy
działalność programom wymiany igieł i zdekryminalizujmy
posiadanie „twardych” narkotyków. Moja recepta jest prosta i
skuteczna – w ten sposób zredukujemy przynajmniej 90% prob-
lemów powodowanych przez narkotyki. Pora skończyć z walką
z narkomanią – należy zacząć ją leczyć.
Niektóre władze są jednak dalej przekonane, że jeśli zakażą ja-
kichkolwiek przejawów społecznego zaangażowania w problem
kreowania polityki narkotykowej, to problem narkomanii roz-
wiąże się sam. 70 lat rozczarowań wynikłych z prohibicji to dla
nich, widać, za mało.
foto: Michał Benke
mea culpa:
- za chochliki z numeru
drugiego: przepraszamy
- za problemy z imprezą u gardzibucha
The Fresh: jeszcze bardziej przepraszamy.
organizatorzy MMM i Splif
foto: Michał Benke
foto: Michał Benke
foto: Michał Benke
foto: Toudy
foto: Toudy
13627692.036.png 13627692.037.png 13627692.038.png 13627692.039.png 13627692.040.png 13627692.041.png 13627692.042.png 13627692.043.png 13627692.044.png 13627692.045.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin