spliff_nr21_growing.pdf

(6639 KB) Pobierz
225289811 UNPDF
WERSJA ONLINE
WWW.SPLIFF.PL
#21 Numer Specjalny
DLA OSób
pełnoletnich
GAZetA
BeZpłAtnA
W numerze:
Pytają, czemu w dzień zbioru pachną fantastycznie,
ale później pojawia się woń siana, schną ekstremalnie
szybko i bardzo gryzą w gardło, albo z kolei bywają
zbyt wilgotne i robią się oślizgłe. strona 3
Zaawansowani hodowcy korzystają z filtrów
odwróconej osmozy, aby przygotować doskonały
roztwór odżywczy... strona 4
Wziąć 0,5 kg suchych kwiatostanów
konopi jak najwyższej jakości. Powinno to
dać ok. 60 gramów (55-60 ml) ekstraktu, co
wystarczy dosłownie każdemu na miesiące.
strona 8
W yczaruj
klony!
Szafa gra ?
P rzed Wami wydanie specjalne Gazety Konopnej, poświęcone wyłącznie zagadnieniom związanym z uprawą roślin. jesień,
znajdujemy się na przełomie sezonów. Ci, którzy sadzili na dworze, mają okres żniw. Natura była łaskawa i cieszyliśmy się
dobrą przeważnie pogodą, przynajmniej ci z nas, którzy rezydują w Europie Środkowej - mamy nadzieję, że wykorzystaliście to
i nie narzekacie na rezultaty swoich trudów. W outdoorze nigdy jednak nic nie wiadomo... pewno niestety część hobbystów
miała pecha i złodzieje, szkodniki lub kataklizmy przyrodnicze pozostawiły ich ubogich w zapasy lub z wręcz z pustymi rękami,
na łasce, wiecie, nie wiadomo kogo. Inni nie mają możliwości, aby włóczyć się po odległych zakątkach albo po prostu lubią obie
szkoły uprawy. Sami uważamy, że jedno i drugie ma nieodparty urok. Sadzenie w pomieszczeniu czy w szafie pod lampą ma swoje
oczywiste wady, ale też zalety. Do pierwszych należą np. niebagatelne koszty sprzętu i energii elektrycznej oraz większa ilość
pracy do wykonania. Nie jest jednak prawdą, że na polu dużo łatwiej o wysokie plony. Tam jest to zwyczajnie loteria, podczas
gdy w domu to tylko kwestia poświęcenia odpowiednich zasobów, a nawet przy wysokich potrzebach indywidualnemu growerowi
łatwo się zaopatrzyć. Wielu osobom wydaje się także, iż krzaki robione w sztucznych warunkach muszą przypominać dominujące
na czarnym rynku paskudztwa. Otóż nie; po pierwsze, nie będą fałszowane dla wagi czy wyglądu, domieszkami typu soda, drobny
piasek czy jeszcze gorszym świństwa; po drugie, nasza w tym głowa, żeby w smaku nie było czuć nawozu; po trzecie, jeśli kogoś
nudzi specyficzna, intensywna woń Skunków, ma całą paletę nowych odmian do skosztowania. Uprzedzając częsty zarzut, zwią-
zany z bezpieczeństwem – my odradzamy kultywację konopi w krajach, które za to prześladują.
B ezpłciowo rozmnażane konopie są coraz popularniejsze*:
ich wady są do przyjęcia, a ich zalety są przekonujące. Dobrej
jakości ziarna kosztują, potrzebują też sporo czasu, aby wy-
dać okazały krzew. Kto posiada wyposażenie do hodowli na-
sion, może – poczyniwszy niewielkie inwestycje – uniezależ-
nić się od rynku i pracować stale z dobrymi, zdefiniowanymi
płciowo roślinami, których właściwości, w przeciwieństwie
do roślin wyrastających z kupnych nasion, są ogrodnikowi
znane.
Czy to prawda, że indoor jest trudniejszy? Właściwie
tak – trochę jest; ale naprawdę też nie wymaga specjal-
nych zdolności. Konopia to twarda roślina, wręcz chwast i
wystarczy nie kombinować bez potrzeby, nie robić dużych
błędów. W tej sztuce mamy bardzo wiele tricków i specjal-
nych sposobów, które pozwalają na niesamowite rzeczy.
Mniej zaawansowani bez kłopotu zadowolą się wypróbo-
wanymi patentami, dającymi „zaledwie” solidne, dobre
zbiory; moc kwiatów spod lampy też raczej nie rozczaro-
wuje. Na wszystko jest metoda, osiągnięcia techniki i po-
koleń ogrodników. Są też fora i poradniki. Teraz właśnie
pragniemy wydrukować coś dla początkujących.
widzimisię: im dłużej, tym większe krzaczki. Rozkwit to
clou, gwóźdź programu i przeważnie fazę wegetatyw-
ną robi się krótszą: pięć tygodni, siedem. Dobowy pro-
gram naświetlania to przeważnie 12h na drugim etapie,
a na pierwszym 18-24h (raczej 18). Załóżmy zatem 400 W
x (18h/dz. x 5 tyg. x 7dni w tygodniu + 12h/dz. x 8 tyg.
x 7dn.) = 520,8 kWh. Przy cenie 65 gr/kWh wyniesie to
338,52 PLN na przestrzeni 13 tygodni; przy 0,5 g/W mamy
200 g suchych kwiatów.
Dobranie nasion jest absolutnie najważniejszą sprawą –
genetyki nie przeskoczysz. Sadzonki z klonów byłyby lep-
sze, ale są mało dostępne. Lepiej kupić pestki feminizowane,
w 99% dające same żeńskie rośliny, bo interesują nas tylko
ich kwiatki; kosztują dwakroć drożej, ale nie zmarnujemy
miejsca, światła, wysiłku itd. na te, które okażą się męskie i
pójdą do wyrzucenia. Bierzemy, wiadomo, z pewnego źró-
dła, odmianę na indoor, zwartą i niewysoką, jakąś łatwą w
obsłudze (np. popularny Big Bud – niekoniecznie). Powinna
też możliwie szybko kwitnąć i oprócz przyzwoitej zawar-
tości substancji aktywnych dawać godne zbiory. Będzie to
więc Indica lub hybryda zachowująca się podobnie. Komu
wyjątkowo zależy na bardziej orzeźwiającym działaniu,
niech szuka takiego mieszańca, ale nie polecamy Sativ, któ-
re są trudniejsze, potrzebują więcej czasu i są mniej obite.
Samokwitnące (autolo) zwykle są mało wydajne. Zwabieni
niższą ceną i perspektywą różnorodnych wrażeń ludzie chęt-
nie kupują tzw. indoor mixy, ale lepiej mieć dobrą, stabilną
odmianę (nie powinno zdarzyć się, że 1 lub 2 trai się jakaś
mniejsza i słabsza, nie będzie problemu z niejednoczesnym
kwitnieniem, różnymi wymaganiami środowiskowymi czy
odżywczymi, do czego nie da się tak łatwo dostosować).
Cena paczki (10/5/3 fem.) to od 70-80 do stukilkudziesięciu
zł. Tyle nam wystarczy, nawet jeśli któraś nam nie wykiełku-
je lub nie przeżyje. ciągdalszynastr.4
Klonowanie przynosi growerowi kilka istotnych korzyści.
Konopie powstałe z nasion mogą zacząć kwitnąć dopiero
po pewnym czasie (w zależności od odmiany, powiedzmy,
po 8-10 tygodniach). Klony, zwane również szczepkami, są
stuprocentowymi kopiami matki. Szczepka jest częścią ro-
śliny żeńskiej w fazie wzrostu, która w dobrych warunkach
szybko zapuszcza korzenie i wyrasta potem na pełnowy-
miarowy krzak. Jako iż grower-palacz interesuje się z re-
guły tylko roślinami żeńskimi, siłą rzeczy interesujące są
dla niego tylko klony roślin żeńskich. Klon pod względem
genów odpowiada w stu procentach matce, co oznacza, że
płeć i właściwości są identyczne, jak u niej. Nie oznacza to,
że wygląda zawsze dokładnie tak samo jak matka, z której
został odcięty, bowiem fenotyp rośliny dopasowuje się do
aktualnego środowiska i jego warunków.
Oznacza to jednak, że z genetycznego punktu widzenia
jest w tym samym wieku, co ona. Jeśli zdejmie się go z
ośmiomiesięcznej rośliny i ukorzenia przez dwa tygodnie,
ma tak naprawdę osiem miesięcy i dwa tygodnie. W ten
sposób ogrodnik może zapoczątkować fazę kwitnienia u
rośliny, która dopiero co została ukorzeniona lub rosła je-
dynie kilka dni/tygodni (dużo zależy od odmiany). Pozwala
to również na uprawę względnie niewysokich egzemplarzy.
Zapoczątkować kwitnienie u szczepki o wysokości 15 cm
to żaden problem, u roślin robionych z nasionek byłoby to
niemożliwe (poza nielicznymi wyjątkami, np. u samokwit-
nących).
Ponadto wszystkie klony matki mają podobne (żeby nie
powiedzieć takie same) wymagania odnośnie zaopatrzenia
w substancje odżywcze. Z tego powodu, jak również dlate-
go, że znana jest płeć klona, w przypadku hydrosystemów
bardziej zasadne zdaje się być pracowanie z klonami, gdyż
wtedy wszystkie rośliny mogą być zaopatrywane tym sa-
mym roztworem.
ciągdalszynastr.2
Dlaczego warto spróbować sił w indoorze? Śpimy spo-
kojni o swoją dolę, nie musimy wychodzić z domu. Nie
jesteśmy zależni od pory roku ani od aury. Cały proces
trwa krócej, niż te pół roku od wiosny do jesieni, które też
przecież czasem nie wystarczy, by krzaki zdążyły dojrzeć
przed końcem wegetacji. Jakość zbioru będzie wyższa, niż
to, za czym kiedyś uganialiśmy się po osiedlach. Wresz-
cie, nowa, fascynująca przygoda. To dość?
A koszty? Będą. Gdyby nie to, nikt by się przecież nie
wahał. Co to jednak jest w porównaniu do kupowania
ziela? Różnica przynajmniej kilkunastokrotna. Jednym z
głównych obciążeń przy prostych projektach jest zwykle
prąd. Z drugiej strony zwykły komputer stacjonarny po-
żera podobne jego ilości, lodówka jeszcze więcej. Dużą
część sprzętu da się wykonać samemu. Dokonujemy kilku
prostych kalkulacji i już wiemy, na czym stoimy. Tak jak
przy każdym przedsięwzięciu, zaczynamy od planowa-
nia, aby uniknąć niespodzianek.
Omówmy więc po kolei najważniejsze elementy: na-
siona, podłoże (glebę), lampy, szafę, nawozy i niezbędne
akcesoria. Najpierw trzeba zdefiniować swoje potrzeby
i możliwości. Dla oszacowania ilości plonu i zużytego
prądu decydujące znaczenie ma oczywiście lampa. Stan-
dardowo przy umiarkowanej skali uprawy przyjmuje się
wydajność ok. 1 grama lub nieco mniej (wysuszonych i
pozbawionych liści kwiatów) z wata. Da się rzecz jasna
uzyskać więcej, ale biorąc pod uwagę prawdopodobnie
skromne założenia i bezpieczne, tanie rozwiązania oraz
niewielkie własne doświadczenie, załóżmy na wszelki
wypadek ok. 0,5g/W. Kompleksowy przelicznik powinien
wyglądać raczej tak: gram/wat/czas uprawy, ale uprości-
my to. Dalej, przy żarówce 150 W wydajność świetlna jest
obniżona (im większa, tym bardziej się opłaca), nie wy-
starcza to raczej do „obsługi” paczki nasion, a zachodu
przy mini-grow niewiele mniej. Polecamy użycie przynaj-
mniej 250 watów, najlepiej 400. Cena elektryczności jest
bardzo różna w zależności od miejsca zamieszkania. W
Polsce dostawcy zwykle komplikują wyliczenia, np. roz-
dzielają opłaty właściwe i dystrybucyjne, ale jest to dobre
parędziesiąt groszy za wat. Ocena przyszłego poboru prą-
du też nie jest jasna. Czas kwitnienia zależy od odmiany
(7-11 tyg.), a czas poprzedzającego je wzrostu od naszego
R
E
K
L
A
M
A
R
E
K
L
A
M
A
225289811.048.png 225289811.049.png 225289811.050.png 225289811.051.png 225289811.001.png 225289811.002.png 225289811.003.png 225289811.004.png 225289811.005.png 225289811.006.png 225289811.007.png 225289811.008.png 225289811.009.png 225289811.010.png 225289811.011.png 225289811.012.png 225289811.013.png 225289811.014.png 225289811.015.png
2
growing
W yczaruj klony!
R E D A K C J A
Celem niniejszej publikacji nie jest nakłanianie do zażywania
narkotyków. Nadużywanie marijuany może powodować poważne
szkody zdrowotne i społeczne. Doświadczenie pokazuje jednak, że
bez względu na status prawny zawsze znajdą się ludzie gotowi z nią
eksperymentować. Redakcja Gazety Konopnej – SPLIFF dokłada
wszelkich starań, by obok publikowania informacji dotyczących
wykorzystań konopi, rozpowszechniać podstawowe fakty
umożliwiające redukcję szkód zdrowotnych, społecznych i prawnych,
które mogą powstać w wyniku jej stosowania. Jesteśmy członkiem
ENCOD – Europejskiej Koalicji dla Racjonalnych i Efektywnych
Polityk Narkotykowych oraz Deutscher Hanf Verband (Niemiecki
Związek Konopny).
...ciąg dalszy ze str. 1
P omyślne klonowanie możliwe jest wtedy, gdy mamy do
dyspozycji zdrową, silną matkę znajdującą się w fazie wegeta-
tywnej (rzecz jasna). Aby zdefiniować płeć rośliny uprawianej
z pestki przed jej rozkwitem, doświadczony ogrodnik odcina
od rośliny w połowie fazy wzrostu trzy gałązki (które służą
TYLKO określeniu płci), oznacza je oraz matkę i oświetla w
czasie ukorzeniania przez dwanaście godzin, pozostawiając je
przez pozostałe dwanaście godzin w ciemności. Po ok. 10-15
dniach szczepki zdradzą swoją płeć, ukażą się zawiązki kwia-
towe (ang. pre-flowers). Teraz wiadomo już, jaką płeć ma mat-
ka (brzmi to nielogicznie, ale przecież nie nazwiemy jej „oj-
cem”), grower natychmiast pozbywa się męskich osobników
oraz ich klonów.
Od pozostałych dużych roślin można pobrać szczepki, jed-
nakże nieznane są jeszcze ani atrybuty kwitnienia (proporcja
kwiatów do liści, dokładna ilość potrzebnego czasu, plon itd.),
ani jak smakuje i jak działa wysuszony produkt końcowy.
Dlatego z każdej z pozostałych żeńskich roślin ogrodnik po-
nownie pobiera klony mając teraz dwie możliwości:
A) pozostawia matkę na stałe w fazie wzrostu ukorzenia-
jąc szczepki, pozwalając im rosnąć i kwitnąć, i w ten sposób
dowiaduje się, jak roślina spisze się na tym etapie oraz jaki
daje materiał; B) daje matce zakwitnąć, poznaje jej właściwości,
smak i działanie, ukorzeniając równocześnie klony i pozwala-
jąc im rosnąć, aby w razie potrzeby uzyskać z nich nową, dużą
matkę.
Kto ma dużo przestrzeni, może wypróbować pierwsze roz-
wiązanie. Kto chce poświęcić mniej energii i posiada skrom-
niejsze warunki, niech skorzysta z wariantu B.
Klony są materiałem wyjściowym dla obfitych plonów. Dla-
tego warto trzymać się zasady: tylko najlepsze są dobre. Wska-
zane jest pobieranie większej ilości klonów, niż potrzeba. Co
prawda przy zastosowaniu odpowiedniej techniki ukorzenia-
nia niewiele szczepek obumiera, jednakże podrośnięte klony
czasem znacznie różnią się od siebie jakością i wzrostem. Np.
te odcięte z niższych, zdrewniałych, starych dolnych gałęzi są
znacznie słabsze od pochodzących z wyżej położonych, ela-
stycznych i świeżych. Z reguły wolniej się ukorzeniają i dają
mniejszy plon.
Dlatego warto odcinać jak najwięcej zdrowych klonów z gór-
nej części matki (od 2/3 wysokości) i wybrać potem z ukorze-
nionych roślinek najsilniejszą, najszybszą i najlepszą.
Szczepka, która ma być odcięta od matki i ukorzeniona, po-
winna zawsze mieć kształt młodej konopi (czyli nie zdrewnia-
ła gałązka z bocznymi odgałęzieniami) i długość ok. 8-12 cm.
Mniejsze również by się ukorzeniły, potrzebowałyby jednak
więcej czasu. Większe byłyby mniej płodne i ciężko zmieściły-
by się w boksie.
Co się tyczy kwestii technicznych, dla 30-50 klonów potrzeb-
na jest domowa szklarenka, mata grzewcza z termostatem,
odpowiednie medium (Jiffis, wełna mineralna, Oasis), dwie
świetlówki o kolorze światła 865, ukorzeniacz (np. Juicy Roots,
Rhizopon lub Clonfix), płynny stymulator korzeni oraz czysty
skalpel.
Za pomocą skalpela ogrodnik odcina szczepki od matki. Usu-
wa największe liście i pozostawia górne dwa rozwinięte liście,
ewentualnie odcinając za pomocą nożyczek zbyt duże blaszki
(w celu zmniejszenia powierzchni liści, a zarazem powierzchni
utraty wody przez parowanie, ponieważ przez samą łodyżkę
klon nie potrafi jej uzupełnić). Miejsce odcięcia szczepki po-
winno być czyste i najlepiej powinno znajdować się na rozga-
łęzieniu.
Przy zastosowaniu Rhizoponu jako ukorzeniacza należy
nałożyć go na wilgotną łodyżkę przed operacją, bowiem nie
powinien on bezpośrednio zetknąć się z miejscem cięcia. Przy
użyciu Juicy Roots i Clonfixu odcięta szczepka powinna zostać
zanurzona w substancji lub posmarowana nią przed wstawie-
niem w podłoże.
Korzystający z
wełny mineralnej
albo Oasis powinni
najpierw dobrze je
namoczyć (pH wody
ok. 5,8) i przed posa-
dzeniem dobrze wy-
cisnąć, tak aby me-
dium nie było zbyt
wilgotne, co mogło-
by umożliwić rozwój
grzybów i pleśni. To
samo dotyczy Jiffy,
jednak tu wartość
pH nie musi być ści-
śle przestrzegana.
Szczepki postawione na medium wsadzane są następnie
do szklarenki. Ta stawiana jest na macie grzewczej, czujnik
termostatu maty wkłada się podobnie jak klony do podłoża,
pomiędzy nie, aby ustawiona temperatura odpowiadała tem-
peraturze medium. 24-26 stopni Celsjusza to dobry zakres dla
skutecznego ukorzeniania.
Świetlówki powinny oświetlać pojemnik dwadzieścia go-
dzin dziennie, przez pozostałe cztery godziny powinien być
pozostawiony w ciemności.
Należy zwrócić uwagę na zupełne zamknięcie wywietrzni-
ków szklarni przez pierwsze dwa dni, aby uniknąć wyschnięcia
klonów i medium. Po 3-5 dniach można otworzyć wywietrzniki
do połowy. Po kolejnych trzech dniach otwieramy je całkiem,
aż do całkowitego zdjęcia pokrywy w momencie, gdy szczepki
wypuszczają pierwsze korzenie.
Klony i podłoże nigdy nie mogą być suche. Jednak nie można
też pozwolić na to, by były zbyt mokre. Doświadczeni ogrod-
nicy nawadniają maleństwa delikatnie, tylko za pomocą spry-
skiwacza. Nigdy wszak nie pryskają zwykłą czystą wodą, gdyż
wymyłaby ona jony ze szczepek, które nie wypuściły jeszcze
korzeni. Istnieje wiele dedykowanych odżywek (np. Jump
Start), wnikających przez liście, które można dodać do wody
przeznaczonej do spryskiwania i do utrzymywania prawidło-
wej wilgotności medium. Gdy tylko klony wytworzą pierwsze
wyraźne korzenie, potrzeba dostarczyć im więcej substancji
odżywczych. Należy je zatem szybko wsadzić do ziemi lub – w
przypadku hydrosystemów – nakarmić nawozami mineralny-
mi.
Spliff – Gazeta Konopna to periodyk wydawany w Berlinie dla Polaków
żyjących na terenie Unii Europejskiej.
Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam.
Zawarte w publikowanych tekstach poglądy autorów niekoniecznie
muszą odpowiadać poglądom redakcji.
Gazeta dla osób powyżej 18 lat.
Stopka redakcyjna
Wydawca:
Eurolistek LTD.
Dunkerstr. 70
10437 Berlin
mail: biuro@spliff.com.pl
mail: redakcja@spliff.com.pl
tel: 0049 30 44793285
Reklama:
UE – (emmi@spliff.com.pl)
Polska – (reklama@spliff.com.pl)
Redakcja:
Wojciech Skura (wojtek@spliff.com.pl), Lutek Gontarski
(glutek@spliff.com.pl)
Współpraca:
MaxAir, Kimo, J. Bayer, Z. Crha, Paul C.
Graika:
Tomasz S. Kruk (graik@spliff.com.pl)
Foto:
Internet, lutek, toudy, redakcja Spliff & Hanf Journal & Konoptikum
Dystrybucja:
biuro@spliff.com.pl
Druk:
Union Druckerei Weihmar GmbH
Redakcja Gazety Konopnej Spliff poszukuje tłumaczy (angielski,
niderlandzki, niemiecki, ukraiński, rosyjski) oraz autorów
tekstów, szczególnie z zakresu medycznych i przemysłowych
zastosowań Cannabis oraz jej profesjonalnej uprawy.
Zgłoszenia prosimy przysyłać na adres redakcja@spliff.pl
* szczególnie na terenie RFN są często spotykane, co wiąże się z
faktem, iż ziarenka są wyjęte spod prawa
MaxAir
225289811.016.png 225289811.017.png 225289811.018.png 225289811.019.png 225289811.020.png 225289811.021.png 225289811.022.png 225289811.023.png 225289811.024.png
growing
3
Z bie ra jm y p ra wi dło w o
Z aprzyjaźniony ogrodnik ciągle powtarza, że przy zbio-
rach popełnia się więcej błędów, dbając o kwiaty gorzej, niż w
trakcie ich produkcji.
Growerzy pytają mnie cały czas, dlaczego ich pąki w dzień
zbioru pachną fantastycznie, kilka dni później jednakże poja-
wia się woń siana lub zielska, schną ekstremalnie szybko i są
bardzo gryzące w gardło; albo też z kolei – bywają zbyt wil-
gotne i robią się oślizgłe. W każdym razie nie wyglądają tak
jak powinny, lub jak oczekuje się od danej odmiany.
W większości przypadków powodów należy dopatrywać
się nie w samej uprawie, nie w sposobie podlewania lub odży-
wiania, nie w mikroklimacie w boksie, a już z pewnością nie
w odmianie i w czasie zbioru, lecz w sposobie obchodzenia
się z zebranymi kwiatami.
Żeby uniknąć podstawowych błędów, jak również nie ryzy-
kować utraty smaku czy części plonów, doświadczeni hodow-
cy postępują zawsze w ten sam sposób.
W dniu zbiorów ścina się są wszystkie rośliny, rozdziela
na gałęzie i ręcznie uwalnia od liści wachlarzowych, ang. fan
leaves, czyli tych większych i ciemniejszych. Czy ręcznie, czy
z pomocą jednego z wielu oferowanych w tym celu gadżetów,
nie odgrywa większej roli. Ważne jest, aby ogrodnik usunął
możliwie dużo małych listków z dojrzałych topów. [Warto
oddzielić to od usuwania starych liści, bo teraz mamy do czy-
nienia ze znośnym surowcem, nie odpadem. Pozostawienie
którychkolwiek na czas suszenia niczemu nie służy i jest błę-
dem – red.] Mankamentem wszystkich dostępnych narzędzi
jest to, że nie są w stanie oddzielić od gałęzi listków spomię-
dzy kwiatów bezpośrednio przy łodydze i sięgają tylko wy-
stających czubków liści.
Z możliwie oczyszczonych od listowia gałęzi ogrodnik
oddziela następnie pojedyncze kwiatostany i rozdziela je na
pączki wielkości piłeczki pingpongowej (maksymalnie wiel-
kości jajka). Takie pozbawione liści i rozdrobnione pojedyn-
cze sztuki kładzione są następnie do wyschnięcia na sito. W
handlu dostępne są w korzystnych cenach różne sita do su-
szenia, zarówno dające się powiesić, jak i układać jedno na
drugim. Sprawdzi się tu także kwadratowa drewniana rama
z naciągniętym sitkiem lub delikatnym materiałem czy starą
firanką.
Podczas suszenia rozłożonych na sitach kwiatów, boks, w
którym odbywa się suszenie, powinien być stale zaciemniony
oraz wietrzony przy pomocy wentylatora kanałowego plus
filtr z węgla aktywnego. Przełączany wentylator w ustawie-
niu na niskie obroty zapewnia dobrą cyrkulację powietrza w
trakcie suszenia i zapobiega powstawaniu pleśni i stęchlizny
[red.: inna opcja to ustawić go normalnie, ale z timerem, 15
min/h].
Żaden uważny ogrodnik nie zapomni o zastosowaniu wę-
glowego filtra, ponieważ inaczej nie da się zapanować nad
niemożebnie silnym zapachem roznoszącym się przy wietrze-
niu.
Absolutna ciemność podczas suszenia jest sprawą podsta-
wową, bowiem światło niszczy THC, a w dodatku chlorofil
(zielony pigment roślinny) tylko w absolutnej ciemności może
rozkładać się szybko nie pozostawiając żadnego posmaku.
Wywietrznik i przełączany wentylator umożliwiają ciągły
przepływ powietrza, który zapewnia szybkie – byle nie zbyt
szybkie – schnięcie. W tym czasie należy strzec się nadmier-
nie wysokich temperatur w pomieszczeniu i niedostatecznej
wilgotności powietrza. Przy zbyt ciepłym i suchym powie-
trzu kwiaty wysychają szybciej, niż może się rozpaść, rozło-
żyć chlorofil. Wtedy pąki są suche, lecz zachowują zielony
kolor i smak oraz zapach siana.
Jeśli jednak jest za zimno i za wilgotno, pojawiają się prob-
lemy z pleśnią lub wysychanie następuje pomału, a to pociąga
za sobą stęchły „aromat”, kwiatki mają też obślizgłą konsy-
stencję.
Doświadczeni ogrodnicy unikają ekstremów, jeśli chodzi o
temperaturę i wilgotność i za wszelką cenę starają się utrzy-
mać temperaturę między 18 a 22 stopniami Celsjusza oraz
względną wilgotność powietrza między 20 a 40%.
Po pięciu-siedmiu dniach leżenia na siatkach kwiaty wy-
glądają z zewnątrz na względnie suche. Najlepiej, gdy części
łodyżki są takie, że nie trzeszczą, ale przy wyginaniu rozdzie-
lają się na poszczególne włókna [wolimy sprawdzać, czy łam-
liwe są same topy – red].
Teraz, siódmego dnia wieczorem nadszedł idealny moment,
by prawie doschnięte pączki przełożyć z sita do szczelnie za-
mykanych plastikowych woreczków (np. zip lock albo inne
systemy pakowania próżniowego). Ważne jest, aby delikat-
nie, nie przyciskając zbyt mocno kwiatów, usunąć z worka
nadmiar powietrza [świetny patent to wyssać je przez słomkę,
czy nawet lufkę – red.;] .Zamknięty worek należy przez noc
trzymać w ciemności w temperaturze pokojowej. Następnego
poranka powinno się wyjąć kwiaty z torebki i rozłożyć je na
dzień w poprzednim miejscu. Wieczorem znów chowamy ma-
teriał do wora i cały proceder powtarzamy tak długo, dopóki
nie osiągniemy oczekiwanego stopnia wyschnięcia pączków,
odpowiedniej tekstury, zapachu i wilgotności.
To naprawdę potrzebne, szczelnie zamykać na noc po mniej
więcej tygodniu. Podczas suszenia na sicie powietrze wysysa
bowiem z kwiatów wilgoć od zewnątrz aż do ich wnętrza,
zatem kwiaty schną stopniowo coraz głębiej, na zewnątrz są
już gotowe... jednak w środku wciąż mokre. Ich pakowanie
sprawia, że pozostała wilgoć występuje i równomiernie roz-
prowadza się po całym pączku. Podczas kolejnego dziennego
wietrzenia na siatce kwiaty znów tracą wilgoć i ich zewnętrz-
na strona znów powoli suszeje.
Gdy zrezygnujemy z chowania ziela na noc do torebek,
może się zdarzyć, że topy pozostaną w środku wilgotne, przez
co będą bardzo podatne na pleśń, a ich jakość dramatycznie
spadnie. Możliwe jest też, że kwiatki będą przesuszone, a za-
tem zbyt lekkie, ostre i niearomatyczne. [Red.: nie powinny
one kruszyć się w palcach na pył; gdybyśmy jednak wyciągali
wodę z wewnętrznych części w agresywny sposób, zniszczy-
my strukturę kwiatostanów, będą łatwo osypywać się na po-
wierzchni i obłamywać w kawałeczkach.]
Ogólnie uznaje się, iż tydzień pakowania kwiatów na noc
do woreczków wystarczy, by osiągnąć satysfakcjonujący re-
zultat.
MaxAir
R
E
K
L
A
M
A
R
E
K
L
A
M
A
225289811.025.png 225289811.026.png 225289811.027.png
4
growing
Woda osmotyczna
(mus w hydroponice)
Szafa gra?
C o to – woda osmotyczna? Woda oczyszczona z soli, które nor-
malnie w niej występują (zdysocjowane, w postaci jonów), dzię-
ki iltrowi odwróconej osmozy. Wskaźnik przewodnictwa (EC
– electric conductivity) elektrycznego takiej wody to 0,0 mS.
Czemu w uprawach indoor często używa się wody osmotycz-
nej?
Co właściwie
to daje??
Lepsze plony. Licz-
ni growerzy starają
się o ekstra efekty
za pomocą różnych,
często drogich suple-
mentów, nie osiąga-
jąc sukcesu. Trzeba
wiedzieć, że pomimo
obecności pełnowar-
tościowych nawozów
w roztworze, roślina
nie jest w stanie tego
wszystkiego wchło-
nąć, gdy woda jest od
początku zasolona.
Gadżety typu Bloom
Booster mają poważnie ograniczone zastosowanie. Są i więk-
sze bolączki...
Do czego może prowadzić słaba woda, widać najlepiej w hy-
droponice czy aeroponice, tam, gdzie często występują deficyty
makro- i mikroelementów. Najlepszy przykład to niedobór fo-
sforu, oznaczający m.in. słabszą kondycję i gorsze kwitnienie,
przejawiający się czerwonawymi łodygami. Filtracja zażegnuje
takie zagrożenie. W uprawach ziemnych oraz we włóknie ko-
kosowym także widać różnicę, ale nie jest tak uderzająca.
Inny możliwy problem związany z zanieczyszczoną wodą.
Jeżeli damy „odpowiednią” dawkę nawozu, EC będzie zbyt
wysokie. Oznacza ono ogólną ilość minerałów w wodzie, a w
zależności od wielkości, wieku, tempa metabolizmu roślinki
potrzebują określonej ich zawartości; ponieważ jest już tego
trochę z zanieczyszczeń (wysokie pierwotne EC samej wody),
wynika z tego przekroczenie progu, nadmierne stężenie. Nie
przyswojone w całości sole tworzą zwiększone osady na częś-
ciach instalacji, a co gorsza, odkładają się w substracie; pomi-
jając nawet przyszły aspekt ekologiczny tego zjawiska, szkodzi
to korzeniom, blokuje pobór wody lub dalszych pierwiastków,
stanowi zagrożenie dla zdrowia uprawy. Próba zwalczenia
niedoborów potencjalnie wiedzie w końcu do pewnego prze-
nawożenia.
Decyzja co do podłoża, w którym nasza konopia będzie rosnąć,
jest też decyzją, czy zastosujemy bezglebowy system hydroponicz-
ny z automatycznym nawadnianiem. W nim nigdy nie brak wody,
korzenie są napowietrzone, czyste i zdrowe oraz zawsze w pełni
zaopatrzone w nawóz – przynajmniej w teorii; co za tym wszyst-
kim idzie, wzrost jest znacznie szybszy. Stanowczo odradzamy
wchodzenie w to bez doświadczenia, mimo oczywistych korzyści
i rozpowszechnienia. Wymaga precyzyjnego dawkowania i intu-
icji, łatwo o deficyt, łatwo o tragiczne w skutkach przenawożenie.
Ziemia sama w sobie zawiera substancje odżywcze, zamortyzuje
tak niedobory, jak i jednorazowy drobny nadmiar nawozu. Dobrze
jest zmieszać ją z materiałami specjalnymi, jak włókno kokosowe,
wełna mineralna, keramzyt, perlit bądź wermikulit, z ogrodnicze-
go lub „zwierzęcego” sklepu; miks będzie pulchny (korzenie oddy-
chają i nie gniją) i będzie dobrze trzymać wodę. Kilkanaście procent
objętości to minimum. Szukamy dobrej, czarnej ziemi; pamiętamy,
że podany poziom kwasowości, pH, może być nieco zawyżony,
optymalny to ponad 6, możemy więc dodać garstkę drobniutko
zmielonych skorupek jajka lub kredy do całości.
Na początek można kiełki posadzić w kubeczkach, przechodząc
do małych, np. 2 litrowych doniczek, a potem do większych, po-
wiedzmy 6 l; więcej raczej nie będzie potrzeba w naszych warun-
kach, ale zależy to od różnych czynników, podajemy te wielkości,
aby było z grubsza wiadomo, ile powinno być podłoża.
Zwykle nie ma możliwości, aby zaopatrywać domową kultu-
rę uprawną deszczówką. Ta byłaby optymalnym rozwiązaniem,
ale przeważnie jest z tym problem. Nawet jeśli ktoś jest w stanie
ją zbierać, w niektórych miejscach i ona niestety jest skażona z
uwagi na zatrucie atmosfery. „Kranówa” zawiera wapienie (tzw.
twardość) i inne sole, np. związki żelaza, chloru itd., jej EC może
wynosić np. 0,5 mS i więcej. Zwykle w dużych miastach, szcze-
gólnie położonych w środkowym lub dolnym biegu rzek woda
jest po prostu dość podła.
Tymczasem producenci nawozów zalecają na etykietach daw-
ki, jakie powinno się podawać stosując wodę wysokiej jakości, o
EC 0,3. Surowiec, którego mamy pod dostatkiem z wodociągów
nie odpowiada w pełni roślinom stojącym w indoorze. Co za tym
idzie, powiemy za chwilę.
Zaawansowani hodowcy korzystają z iltrów odwróconej
osmozy, aby przygotować doskonały roztwór odżywczy. Wodę
kranową miesza się z wodą RO (reverted osmose); tej, zdemine-
ralizowanej i pozbawionej jonów, nie można używać w „stupro-
centowym stężeniu”, gdyż nie dałoby się wtedy regulować jej
odczynu pH za pomocą np. kwasu fosforowego czy azotowego.
Brak żelaznej reguły, w jakich proporcjach łączyć, bo w różnych
miejscach jest też różna woda w kranie. Dążyć należy właśnie
osiągnięcia do EC o wartości 0,3. Hydro prowadzone w sposób
fachowy nie może i tak obejść się bez miernika.
Lampy. Wymaganą moc już znamy, pozostaje rodzaj. Świetlówki
są tańsze, ale mają poważne minusy. Z uwagi na mniejszą wydaj-
ność bardziej się grzeją, słabiej świecąc, w stosunku do poboru; co
gorsza, ich chłodna barwa sprzyja powstawaniu liści, wzrostowi, a
nie pąkom. Te topowe, ekonomiczniejsze, jako rury np. T5, czy w
wersji CFL, kompaktowej, mogą być stosowane w fazie wegetatyw-
nej lub tylko we wczesnym vegu, jeżeli mamy w nich mało watów.
Do tego dobrze się nadają, roślinom nie szkodzi też, gdy są umiesz-
czone tuż przy nich. Korzyść z dodatkowego zakupu i montażu jest
taka, że nie musimy zapalać wielkiej, jasnej i energochłonnej lampy
sodowej HPS, dopóki maleństwa jej intensywności nie spożytkują.
(Oprócz rozrostu kwiatostanów barwa powoduje także niepożąda-
ne rozciąganie łodyg na długość, przez co w szafie zostaje mniej
miejsca dla liści i topów.) Jeżeli kupujemy tylko jedną lampę, musi
to być sodówka. Większość osób tak robi i by nie spalić młodych
roślinek, umieszcza ją najpierw np. aż 65 cm wyżej, licznik jednak
bije. Droższe metalohalogeny, MH, należą również do l. wyładow-
czych, ich barwa jest dość chłodna, są wydajne, ale nie warto ich
brać jako uniwersalnego źródła światła; kolejnym wariantem jest
jednak zakup samej żarówki MH i wkręcenie do układu zapłono-
wego HPS na czas rozrostu. Koszt lampy sodowej to minimum ok.
200 zł, ale służą one wiele sezonów i możemy kupić używaną i/lub
sprzedać po wykorzystaniu. Odbłyśnik? „Must be”.
Wielu jednak pomimo lat spędzonych przy tym hobby waha się,
czy inwestować w instalację do odwróconej osmozy. Do niedaw-
na był to duży wydatek (co w znacznym stopniu się zmieniło),
poza tym nie czują pewności, czy wyniki będą warte spróbowa-
nia. Dziś wystarczy spojrzeć na ceny i wydajność oraz żywotność
sprzętu, policzyć swoje zapotrzebowanie i... nie wychodzi tak
wiele. [Z pewnością jednak absolutnie nie ma sensu rozważać
nawet najtańszej wody źródlanej lub destylowanej/deminerali-
zowanej do akumulatorów, żelazek itd.! Jeszcze jedna uwaga na
marginesie – woda pozbawiona jonów, minerałów nie nadaje się
do spożycia dla ludzi ani zwierząt: wyciąga sole z organizmów,
co jest niezdrowe, szkodliwe]. Filtry są dostępne w handlu, także
wysyłkowym. Im więcej mamy roślin, tym bardziej się opłaca.
Nasze próby nie mają sensu bez nawozów. Trzeba nam co naj-
mniej innej odżywki na okres wzrostu części zielonych i do kwit-
nienia (o odp. proporcjach głównych pierwiastków. azotu, fosforu
i potasu, N-P-K).
Niech nie będą to najtańsze azofoski, a w miarę możliwości jakiś
wydajny markowy produkt do podłoża ziemnego, zawierający azot
w różnych formach i mikroelementy. Nawozy mineralne są najła-
twiej przyswajalne i ekonomiczne (z obu powodów trzeba zawsze
je dawkować ostrożnie, stopniowo, od małych ilości poczynając,
to nie żarty). Nawozy naturalne, humusy itp. mają bogaty, szeroki
skład, ale w nieskoncentrowanej, niesproszkowanej formie schodzą
całymi butelkami, odpada więc popularny Biohumus, bo stracimy
sporo forsy. Nie dodajemy niczego na samym początku i końcu ży-
cia roślin, powiedzmy tydzień. Zapotrzebowanie zależy głównie
od ilości światła i wielkości krzaczka. Nasze wymagają na pewno
więcej niż zwykłe pelargonie z parapetu. Podlewamy, gdy gleba
trochę przeschnie, aż napełnią się podstawki; wodą deszczową lub
odstaną, o temperaturze pokojowej.
Dopóki nie mamy dostępu do ekologicznej deszczówki, sy-
stemy osmotyczne dają okazję na zrealizowanie pełnego poten-
cjału wzrostowego roślin, umożliwiając optymalne wchłanianie
odżywek... oraz w rezultacie znacznie zwiększoną produkcję.
( KIMO/l)
R
E
K
L
A
M
A
Boks. Jeśli nie chcemy wydać na gotowy – budujemy sami.
Umieszczenie nie powinno budzić podejrzeń; niedobre też prze-
strzenie nieogrzewane w zimie. Minimum to 80x80 cm, metr kilka-
dziesiąt wysokości, bo sporo zabiorą same doniczki i lampa, która
też musi być od roślin odsunięta. Wnętrze pokrywamy starannie
dobrą białą farbą lub specjalną folią refleksyjną, mocno i równo-
miernie, bez odblasków odbijającą światło, zasób deficytowy (nie
np. zwykłą aluminiową). Ponieważ rośliny chcą świeżego powie-
trza (by dobrze rosnąć i pozostać wolne od pleśni i szkodników) o
temp. najwyżej 27 stopni (ale w nocy najlepiej tylko 8 stopni mniej),
zaopatrujemy się i montujemy wentylator. Powinien wysysać po-
wietrze u góry, przyda się też otwór wejściowy na dole. „Kaliber”
dopasowujemy do czynników wpływających na poziom ciepła, jak
otoczenie growboxa, jego wielkość (mały szybko się przegrzewa)
i moc żarówki (zwykle trza ok. 1m3/h przepustowości na każdy
wat). Mniejsze, a także tańsze nieraz hałasują. Nie zapominajmy
o niedyskretnej woni naszych kilku kwiatków, którą skutecznie
stłumi rura z filtrem z węgla aktywnego. Wiatraczki komputerowe,
jonizatory, odświeżacze itp. nadają się do (mało ekonomicznych)
mikro-upraw. Szafkę uszczelniamy (zapach, światło). Przydatne
będą również wkręty, gwoździe, taśma, haki, łańcuchy lub moc-
ne linki, choćby do zamontowania lampy z możliwością regulacji
wysokości. Koniecznie dodać do niej timer-programator czasu pra-
cy, termometr; zalecana wilgotność to min.60%/max.40% (wzrost/
kwitnienie): nie zaszkodzi higrometr i spryskiwacz.
Opisaliśmy już wszystko. Teraz sprawdzamy funkcjonowanie
systemu przez dobę, kiełkujemy ziarnka w ciepłym i zacienionym
miejscu zawinięte w mokrą ligninę. Wsadzamy 5 mm w ziemię: go-
towe.
Tak, zamieszczamy materiały instruktażowe
dotyczące uprawy roślin konopi. Przestrzegamy
zarazem, ze względu na BHP nie należy robić
tego w Polsce. Jeżeli cierpisz na nowotwór,
anoreksję, jaskrę, AIDS, stwardnienie rozsiane
lub którąś z innych chorób leczonych przy
pomocy Cannabis, dla ratowania własnego
zdrowia i życia postaraj się o własne kwiaty,
ale wcześniej opuść terytorium RP. Jeżeli
stosujesz susz konopny lub haszysz jako używkę,
rób to odpowiedzialnie - nie kupuj jej od
handlarzy, ponieważ często zawiera niezdrowe
domieszki (jak choćby drobno mielone szkło dla
zwiększenia wagi), a pieniądze mogą wspierać
nieuczciwy biznes. Na szczęście w wielu krajach
można bezpiecznie uprawiać swoje rośliny na
własne potrzeby.
ciąg dalszy ze str. 1
225289811.028.png 225289811.029.png 225289811.030.png 225289811.031.png 225289811.032.png 225289811.033.png 225289811.034.png 225289811.035.png 225289811.036.png 225289811.037.png 225289811.038.png 225289811.039.png 225289811.040.png 225289811.041.png
growing
5
Reflektory specjalne
K onwencjonalne reflektory szybko ujawniają swoje ograni-
czenia. Dystrybucja światła jest poniżej optimum; oprócz tego,
z powodu kształtu odbłyśnika nawet przy dobrych warunkach
uprawy mogą wystąpić problemy – gdy tylko zrobi się tro-
chę cieplej. Jako iż prawo „kąt padania = kąt odbicia” dotyczy
również odbijania światła, w przypadku zastosowania stan-
dardowych reflektorów na środku tworzy się „hot spot” (gorą-
cy punkt, miejsce, gdzie dochodzi do nadmiernego skupienia
promieni i akumulacji energii). W dwojaki sposób wpływa to
dalej na złe rozmieszczenie światła i ciepła w pomieszczeniu.
Aby zapobiec spaleniu roślin znajdujących się na środku,
musi zostać zachowany względnie duży odstęp od roślin, co
oznacza zmarnowaną energię. Po drugie, na brzegi dociera
mniej światła niż do środka i co za tym idzie, roślinki rozwijają
się nierównomiernie. Jak dotąd wypracowano kilka rozwiązań
tego problemu, dwa najpopularniejsze to odbłyśnik Adjust-a-
Wing oraz Cooltube.
W przypadku Cooltube chodzi o rurę z wysokiej jakości szkła
i systemem wietrzenia wraz z mini-reflektorem. W ten sposób
powstające wewnątrz ciepło może zostać odessane, co pozwala
na utrzymanie względnie niewielkiego odstępu od roślin, ok.
20 cm przy reflektorze 400 W oraz 25-30 cm przy 600 W.
Wadą Cooltube jest załączony do niego, naprawdę zły od-
błyśnik. Używający Cooltube powinni powiesić nad nim jesz-
cze standardowy, w przeciwnym razie oświetlenie po bokach
jest niewystarczające. Drugą wadą jest to, że szkło również po-
chłania trochę cennego światła. Mimo to w pomieszczeniach,
w których występuje ryzyko przegrzania, Cooltube jest dobrą
i dość korzystną cenowo propozycją.
Uwaga! W przypadku nieużywania spreadera należy zacho-
wać ostrożność, jeśli chodzi o cytowane powyżej dane doty-
czące odstępu. Dane naszego australijskiego kolegi odnoszą
się do minimalnego odstępu. W przypadku nieużywania spre-
adera należy na początku dodać do sugerowanych odległości
jeszcze 5-10 cm jako „bufor bezpieczeństwa”. Jeśli nie pojawią
się żadne oznaki przypalenia, można zmniejszyć odstęp do po-
danych wartości.
śnika, gdyż im więcej
światła mogą przyjąć
rośliny, tym więcej
substancji odżyw-
czych mogą wchło-
nąć (oraz wytworzyć
więcej kwiatów). Kto
używa Winga, z pew-
nością zaobserwuje,
że zapotrzebowanie
na minerały oraz od-
ległość rośliny od
reflektora są ściśle
ze sobą związane. W
fazach, kiedy dystans
jest najmniejszy, wy-
raźnie zwiększa się
zapotrzebowanie na
nawóz, wraz z odda-
leniem – spada.
Pozycja spreadera i żarówki
Super-spreader zapobiega powstawaniu nawet najmniejsze-
go hot spotu i sprawia, że cała powierzchnia oświetlona jest
równomiernie. Żeby w pełni wykorzystać potencjał „Skrzy-
deł”, spreader jest niezbędny. Również tutaj należy zwrócić
uwagę na kilka rzeczy.
Tarcza ochronna montowana jest 2-5 mm pod żarówką i wy-
gięta w ten sposób, aby znajdowała się dokładnie równolegle
do odbłyśnika.
Można również zmienić sam dystans od reflektora do żarów-
ki, dzięki temu możliwe jest optymalne oświetlenie upraw o
różnych wymiarach. W przypadku szafy o wymiarach 80x130
żarówka umieszczana jest bliżej odbłyśnika, aby światło nie
uciekało po bokach. Przy boksie o wymiarach 100x100 cm, np.
w HomeBoksie, można zwiększyć trochę tę odległość, tak, że
lampa świeci bardziej na szerokość.
Prostą regułą jest tutaj: światło powinno po bokach sięgać
tak wysoko, jak wysoko sięgają czubki roślin tam rosnących.
Mały odstęp jest przyczyną dobrego funkcjonowania odbły-
Praca z Adjust-a-
Wings jest kwestią doświadczenia, jak wszystko w przypadku
uprawy w pomieszczeniu. Ambitny ogrodnik z biegiem czasu
nabędzie wyczucia, którego dnia należy dokonać zmiany po-
zycji skrzydeł lub całego odbłyśnika i w ten sposób stopniowo
nauczy się korzystać z całego dobrodziejstwa tego narzędzia,
wynalezionego przez prawdziwych mistrzów w swoim fachu.
KIMO / Paul C.
Preferowanym przeze mnie rozwiązaniem jest odbłyśnik
Adjust-a-Wings Medium. Został skonstruowany w Australii
przez „ekspertów od upałów” i od ok. 3 lat kontynuuje swój
triumfalny pochód na scenie growerskiej. Z bardzo prostego
powodu: dzięki elastycznej formie odbłyśnik ten, razem z su-
per-spreaderem, pozwala na uniknięcie powstawania hot spo-
tu i równomierne rozprowadzenie światła na całej powierzch-
ni uprawy.
Odbłyśnik Adjust-a-Wings Medium produkowany jest z
gładkiego aluminium MIRO 9 o współczynniku odbijania 95%,
z powłoką, dzięki czemu nadaje się nawet do kilkusezonowe-
go użycia. Jego mniejszy brat, Adjust-a-Wings Devender, nie
posiada powłoki i z czasem odbija światło coraz gorzej.
Cechą wspólną obydwu jest to, że funkcjonują bez zarzutu
i nieraz przynoszą lepsze efekty, niż zmiana nawozu czy ża-
rówek.
Instalacja i ustawienie są niezwykle ważne, aby w pełni wy-
korzystać potencjał tego, wcale nie najtańszego, narzędzia.
Zarówno pozycja reflektora, jak i zasięg odgrywają dużą rolę
i muszą być stale dopasowywane w zależności od wielkości
roślin. Na ten temat krąży wiele plotek, nawet w kręgach gro-
werskich rzadkie są stuprocentowo pewne informacje. Dlatego
w kolejnych akapitach przedstawimy w kilku słowach najważ-
niejsze parametry niezbędne do skutecznego zastosowania.
Właściwe użycie odbłyśnika
Na początku fazy wegetatywnej odbłyśnik wieszany jest
względnie wysoko nad roślinami (45 cm ze spreaderem, 60
cm bez spreadera przy 600 W żarówce sodowej). „Rozpiętość
skrzydeł” ustawiona jest w pozycji „wąsko”. W ten sposób sy-
mulowane są warunki wiosenne. W początkowej fazie wzrostu,
tzn. gdy rośliny zaczynają kwitnąć i wyciągać się (stretching),
ustawiamy rozpiętość odbłyśnika w pozycji „szeroko”. Odstęp
reflektora od rośliny zmniejszamy stopniowo do 30 cm (bez
spreadera) lub 45 cm (ze spreaderem). Cieplejsze powietrze,
bardziej intensywne światło symuluje warunki letnie.
Gdy kończy się już wzrost, a kwiaty robią się większe i za-
czynają mocniej pachnieć, stopniowo podnosimy reflektor i
znów ustawiamy rozpiętość w pozycji „wąsko”. Ostateczna
odległość wynosi 45 cm z i 75 cm bez spreadera (dla sodówki
600 W). W ten sposób symulowane są warunki jesienne, pobu-
dzające produkcję hormonów i tym samym tworzenie się gru-
bych, bogatych kwiatów.
225289811.042.png 225289811.043.png 225289811.044.png 225289811.045.png 225289811.046.png 225289811.047.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin