ŚWIĄTECZNA ULICA.doc

(85 KB) Pobierz
ŚWIĄTECZNA ULICA

ŚWIĄTECZNA ULICA

 

 

Obsada: Gazeciarz, Biznesmen I, Biznesmen II, milczący Żebrak, Pelagia, Franciszka, Facet z choinką, Dziewczyna, Kobieta, Lekarka, Sanitariusz I, Sanitariusz II, Widz I, Widz II, Mąż, Żona, Nastolatka I, Nastolatka II

 

 

SCENA I

 

Gazeciarz, Biznesmen I, Biznesmen II, milczący Żebrak.

Na scenie znajdują się trzy budynki: bank, sklep i dom, pod którym siedzi Żebrak. Z dala zza kulis słychać głos Gazeciarza.

 

 

 

Gazeciarz: Najświeższe wiadomości! Ostatni numer przed świętami!

 

Przechodzi przez środek sceny, wymachuje gazetami – może użyć nazwy pisma miejscowego.

Gazeciarz angażuje uwagę widza, teraz z banku wychodzą dwaj biznesmeni, są elegancko ubrani, dopinają płaszcze.

 

Biznesmen I : nie wiem, czy dobrze zrobiłem, sprzedając te marki. Jesteś pewien, że po świętach spadną?

 

Biznesmen II : No jasne. Mówiłem ci przecież,  że to całkiem normalne zachowanie rynku. Ceny walut są niestabilne, zawsze skaczą przed świętami. Odkupisz je potem z zyskiem.

 

Gest usprawiedliwienia, wyciąga przed siebie rękę.

 

O. K. Nawet jeśli nie, to na pewno nie stracisz, najwyżej odzyskasz po tej samej cenie. Zresztą i tak są ci potrzebne złotówki.

 

Biznesmen I : Właśnie! Jeszcze nie mam prezentów dla Marty i Ewy. Która godzina?

 

Biznesmen II : (patrzy na zegarek) Spokojnie, masz czas. Dopiero dziesięć po drugiej.

 

Biznesmen I : Dopiero? Muszę lecieć, obiecałem, że chociaż w tę wigilię pomogę Marcie.

 

Biznesmen II : (lekceważąco) stary, chyba nie będziesz biegał po kuchni?

 

Biznesmen I : (zażenowany) niee … tylko wiesz, choinka …

 

Biznesmen II : Przecież córa sobie poradzi. A ty o czymś nie zapomniałeś?

 

Biznesmen I : Nie rozumiem …

 

Biznesmen II : O 16:oo jesteśmy umówieni z Holendrami. Musimy przed świętami sfinalizować ten interes.

 

Biznesmen I : (przerywa, zdenerwowany) Nie mówiłeś, że to dzisiaj. Ja nie mogę.

 

Biznesmen II : Jak to nie możesz? (zirytowany, za chwilę spokojnie) Nie przesadzaj.

 

Biznesmen I : Obiecałem, że najpóźniej o piątej będę w domu.

 

Biznesmen II : ( zdecydowanie ) Po pierwsze, jesteś prawnikiem, po drugie – radcą i do tego MOIM. ( pauza )

Bez ciebie nie sporządzę umowy. Zadzwonisz do domu ( wyjmuję swój telefon komórkowy, który zaraz chowa ) i wytłumaczysz Marcie. Poza tym, facet, taki interes nie trafia się często. Wiesz, ile wyniesie zysk? Ha! Już to wstępnie obliczyłem ( może wyjąc kalkulator albo wydruk komputerowy) No, ładnie … Spokojnie możesz obiecać rodzinie wakacje na  Karaibach, ferie może w Alpach? …

 

Biznesmen I : Nno, nie wiem …

 

Biznesmen II : Teraz idziemy do sklepu, coś kupisz, a potem będziemy myśleć ( głośno się zastanawia ) O piątej w „ Merkurym „ ( można uzyc nazwy miejscowego hotelu, znanej restauracji itp. ) Podrzucę cię moim nowym Fordem, wczoraj go odebrałem … ( mówi, mówi )

 

Biznesmen I : ( zrezygnowany, nie słucha ) One mi tego nie wybaczą …

Mężczyźni nie schodzą ze sceny, stają z boku.

 

 

 

SCENA II

 

Pelagia, Franciszka, milczący Żebrak.

Od tyłu, środkiem sali, pomiędzy widownią wolno idą dwie starsze panie, odpowiednio ubrane, z siatkami, torebkami, jedna z parasolką.

 

 

Pelagia : Dobrze, że się spotkałyśmy na świątecznych zakupach. Razem zawsze raźniej. Pani wie, że ta moja sąsiadka przyjęła na pokój dwie dziewczyny.

 

Franciszka : Nie trzeba nic mówić. Już sobie wyobrażam!

 

Pelagia : Ale niech pani posłucha, ja tam nie chcę nic złego mówić, nie rozumiem tylko, jak one mogą się uczyć. Wracają późno albo od nich towarzystwo wychodzi nad ranem.

 

Franciszka: Sama pani widzi, rodzice dają pieniądze, a te co?

 

Pelagia : (mówi z troską o swoich dzieciach) nie wiem, jak one tak mogą życ? Kiedy one zmądrzeją?

 

Franciszka : Nigdy! Też coś, zmądrzeją. Ale Kowalska pani numer wykręciła. Specjalnie pewnie sprowadziła te dziewuchy. Przeszkadzają tylko spokojnym mieszkańcom.

 

Pelagia: (próbuje bronić) Nie, one są spokojne, nie hałasują. Zresztą ona z nimi nie mieszka.

 

Franciszka : A widzi pani? Ja już swoje wiem. Jest obrażona od czasu, kiedy nie dostała tych grzybków, co to je pani, pani Pelagio zaprawiała u pana Ksawerego.

 

Pelagia : Niemożliwe, przecież pani też ich nie dostała. Ale! Dobrze, że mi się przypomniało. Niedawno najmłodsza córka pana Ksawerego urodziła synka.

 

Franciszka : Co?! To już czwarty wnuk! I dopiero teraz mi pani mówi? Trzeba pójść pogratulować. Pewnie już to pani zrobiła? 

 

Pelagia : Gdzieżbym też sama tam poszła.

 

Franciszka : No ja nie wiem, nie wiem. Ale to szczęście! Czwarty wnuk (wzdycha)

 

Pelagia : Pani Franciszko, nie można narzekać. Takie dwie śliczne wnusie…

 

Franciszka : Tak, ale za oceanem. To nie to samo, co pani – 50 km.

 

Pelagia : Przepraszam, nie chciałam pani urazić (chwila milczenia) . A jak dziewczynki? Pisały coś przed świętami?

 

Franciszka : Pewnie, zawsze piszą! Młodsza, Lucyna chodzi już do przedszkola, więc moja Ania pisze to, co mała chce mi powiedzieć. Ale za to Marysia, już sama pisze. Tylko, że list jeszcze nie doszedł. Zawsze tak długo idzie …

Babcie wchodzą na scenę, z daleka słychać nadjeżdżający tramwaj albo autobus, by zachować miejscowe realia.

 

Franciszka : Ojej! O mało pani nie zabił ! Wandal jeden ! Nic się pani nie stało?

 

Pelagia : Nie, nie, to wszystko przez moją nieuwagę, ale … (chwyta się za serce) Moje serce …

(opiera się na ramieniu Franciszki, słabnie)

 

Franciszka : Niech ktoś pomoże ! Ratunku !

 

 

 

SCENA III

 

Pelagia, Franciszka, Facet z choinką, Biznesmen I, Biznesmen II, Dziewczyna, milczący Żebrak.

W głębi sceny stoją ciągle biznesmeni ze sceny I. Nadbiega facet z choinką.

 

 

 

 

Facet : (krzyczy) Ja pomogę !

Rzuca choinkę i pomaga Franciszce wprowadzić chorą do sklepu.

 

Biznesmen II : Ale babcie narozrabiały. Obie wpakowałyby się pod tramwaj. Mogłyby trochę uważać, przecież ludzie pracują.

 

Biznesmen I : Nie przesadzaj.

Biznesmen II w tym czasie podnosi choinkę stawia obok wejścia do sklepu, staje obok.

 

Biznesmen I : (pokazując głową w stronę choinki) Po co to?

 

Biznesmen II : Popilnujemy, żeby nikt nie ukradł.

 

Biznesmen I : Masz rację, dzisiaj to ludzie wstydu nie mają. (podchodzi bliżej, ogląda choinkę) Nawet ładne to drzewko …

 

Dziewczyna : O, jaka piękna choinka! Za ile?

 

Biznesmen II : Słucham?

 

Dziewczyna : Pytam, za ile pan sprzedaje tę choinkę.

 

Biznesmen II : (irytuje się, wymachuje rękoma) Jak pani mogła pomyśleć coś takiego! Pani wie, kim ja jestem?!

Dziewczyna chrząka i uśmiecha się ironicznie.

 

Biznesmen I : (uspokaja kolegę) Daj spokój. Już wyjaśniam, to choinka młodego człowieka. Pomógł starszej pani, która zasłabła.

 

Dziewczyna :  Coś poważnego?

 

Biznesmen I : Hmm?

 

Dziewczyna : Z tą panią.

Ze sklepu wychodzi właściciel choinki.

 

Biznesmen I :O mało nie wpadła pod tramwaj, więc pewnie się zdenerwowała.

 

Facet : Może to nawet zawał. Ta druga pani chce wezwać pogotowie.

 

Biznesmen II : Też coś.

 

Dziewczyna : Lepiej od razu zrobić EKG. Nigdy nic nie wiadomo. A jutro to pewnie szpitale będą nieczynne. No chyba, że ostry dyżur …

Biznesmen II podaje właścicielowi choinkę.

 

Facet : Bardzo dziękuje. Przepraszam, ja się spieszę. Czy mogłaby pani poczekać z tymi babciami na pogotowie?

 

Dziewczyna : Oczywiście. Niech pan idzie.

Dziewczyna wchodzi do sklepu, facet zbiega jedną stroną sceny, mężczyźni schodzą drugą – rozmawiając. Z daleka dobiega głos wykrzykującego Gazeciarza.

 

 

 

SCENA IV

 

Facet z choinką, Kobieta, milczący Żebrak.

Od tyłu, pomiędzy widownią, idzie kobieta z wózkiem. Z drugiej strony nadbiega facet z choinką, podnosi wzrok i …

 

Facet : Magda?!

 

Kobieta : Paweł?!

Stoją naprzeciw siebie, chwila ciszy po ożywieniu.

 

Kobieta: Myślałam, że ciągle jesteś w Anglii.

 

Facet : Wróciłem jakiś czas temu.

 

Kobieta : Nie odpisywałeś …

On milczy, ona nerwowo kołysze wózkiem.

 

Kobieta : Miałeś się odezwać zaraz po dyplomie.

 

Facet : (skrępowany, rusza choinką, mówi niepewnie) Zacząłem pracować, włóczyłem się trochę po Europie, sama wiesz, jak to jest …

 

Kobieta : Hm … Tak …

 

Facet : (patrzy pytający na wózek) A? …

 

Kobieta : ( udaje, że nie rozumie) Gośka wyszła za mąż, (chwilę się waha, potem zdecydowanie dodaje) ja też …

 

Facet : (szybko podnosi głowę) Czy … go znam?

 

Kobieta : (z goryczą) Jakie to ma teraz znacznie? (po chwili spokojniej) Co u Ciebie?

 

Facet : Jja… nie. (pokazuje choinkę) To do domu. Obiecałem siostrze, że z nią ubiorę.

 

Kobieta : Ile Ania teraz ma? Siedem?

 

Facet : (zdziwiony) Pamiętasz?

 

Kobieta : Wszystko dobrze pamiętam … Pewnie już musisz iść. Zawsze się spieszysz…

 

Facet : (uśmiecha się smutno, mówi jakby z wysiłkiem)   Odezwij się.

Kobieta : Po co ? (pyta ostro, ale zaraz pyta się spokojnie, poważnie, prawie serdecznie) Czy tego naprawdę chcesz? (chwila ciszy) Wesołych Świąt, Paweł. Pozdrów rodzinę.

 

Facet : Wesołych Świąt… dla ciebie… i …

Odchodzi ze spuszczoną głową. Kobieta długo się ogląda, jakby chciała wskrzesić przeszłość. Kołysze wózkiem, poprawia kołderkę. Wreszcie pochyla się nad dzieckiem. Scenicznym szeptem …

 

Kobieta : Cii … moje maleństwo, bo powiem mamie. Cichutko, CIOCIA już idzie do domu.

Podchodząc do właściwej sceny, skręcają. W tym czasie słychać już sygnał karetki pogotowia ratunkowego.

 

 

 

SCENA V

 

Lekarka, Sanitariusz I, Sanitariusz II, Pelagia, Franciszka, Dziewczyna, Gazeciarz, milczący Żebrak.

Od tyłu Sali nadbiega dwóch sanitariuszy z noszami i lekarka. Zbliżają się do sceny, narzekają.

 

 

Lekarka: Że też ludzie nie mają kiedy chorować? Nie pomyślą o rodzinie ani swojej, ani mojej. Kiedy j coś przygotuje na te Święta? Ciągle tylko dyżur i dyżur. Ja rozumiem, że Stefan jest sam z dzieckiem, więc nie bierze nocek, że Janina ma pogrzeb ojca, ale dlaczego jeszcze ludzie muszą chorować? Ja się wykończę …

 

Sanitariusz I : Niestety, pani doktor, ludzie są bez serca.

 

Sanitariusz II : Serca to oni mają, tylko że chore, w tym pech.

Podchodzą do sklepu, z którego wychodzi dziewczyna podtrzymująca panią Franciszkę.

 

Lekarka : Dzień dobry.

 

Dziewczyna : Dzień dobry … (widząc pytający wzrok lekarki) To tutaj. Ta chora pani jest w środku.

Wskazuje ręką sklep. Lekarka i sanitariusz wchodzą do środka, dziewczyna i babcia stoją z boku. Wchodzi gazeciarz, tym razem cicho, układa sobie gazety.

 

Franciszka : O Boże, takie zamieszanie przed  świętami… Jak pani myśli, dobrze, że to pogotowie zabierze panią Pelagię? Może nie trzeba było? …

 

Dziewczyna : Tak będzie lepiej.

 

Franciszka : (wzdycha ciężko) Ale na same święta …

 

Gazeciarz : Najświeższe wiadomości! Może dla pań?

 

Franciszka : Nie, dziękuje…

 

Dziewczyna : (uśmiecha się) Już mam.

 

Gazeciarz : W takim razie – Wesołych Świąt. Najświeższe wiadomości!

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin