Pogarda nasza powszednia (Marek Przychodzeń s24.pl).doc

(30 KB) Pobierz

Pogarda nasza powszednia

 

Jedną z rzeczy, którą podziwiam u Amerykanów, a której brakuje mi w Polsce, to przyjaźń obywatelska. W Ameryce, w przeciwieństwie do naszego kraju, trudno spotkać kogoś, kto gardzi pracą drugiego, obojętnie jaka by była. Arystoteles twierdził, że w społeczeństwie ważniejsza jest przyjaźń niż sprawiedliwość, co można rozumieć tak, że dla dobrego funkcjonowania społeczeństwa konieczna jest wzajemna życzliwość obywateli i zgoda.

 

           Wzajemną życzliwość wyobrażam sobie na przykład tak, że ludzie szanują swoją pracę, ponieważ rozumieją jej konieczność. Słyszałem niedawno o pewnej sprzątaczce w szkole prywatnej, która zwróciła uwagę studentowi, żeby podniósł papier, który właśnie na jej oczach ostentacyjnie wyrzucił na podłogę. W odpowiedzi na swoją uwagę usłuszała: „niech Pani się cieszy, że może podnieść ten papier, bo dzięki mnie ma Pani w ogóle pracę”.

 

           Istnieją dwa obrazy społeczeństwa. Jeden obraz to obraz worka kartofli, mówiąc obrazowym językiem Karola Marksa, społeczeństwa jako zbioru indywiduów, których nic nie łączy, oprócz konieczności, które dyktuje życia. W takim społeczeństwie pracodawca nie musi traktować pracownika jak człowieka, wystarczy, że będzie on dla niego „zasobem pracy”. W tej zbiorowości ludzie głównie myślą o sobie, a innych traktują jak otoczenie, przyrodę, środowisko naturalne. Proszę sobie wyobrazić, jak trudno żyć w takim społeczeństwie osobom mniej uprzywilejowanym.

 

           W drugim obrazie społeczeństwo stanowi pewien system relacji, czyli mówiąc prościej, jest czymś na kształt organizmu, do funkcjonowania którego potrzebne są wszystkie członki i organy. W tej drugiej metaforze nie szanować drugiego, to tak, jakby serce nie szanowało nóg, jakby inżynier nie potrzebował czystych i przejezdnych dróg. Drugi obraz społeczeństwa jest zasadniczo trafny, co oddaje Arystotelesowskie powiedzenie, że jednostka ma się do społeczeństwa tak, jak część do całości.

 

           Pogarda dla drugiego, dla pracy, jaką wykonuje, ostatecznie uderza w Ciebie, ponieważ stanowi wyraz złego stosunku do bliźniego, który służy Ci swoją pracą. Odwrotnie, kiedy dajesz siebie innym, nawet w postaci zwykłej życzliwości, dopiero wtedy stajesz się sobą.

 

Marek Przychodzeń

Zgłoś jeśli naruszono regulamin