00:00:50:CUDOWNI CHŁOPCY 00:02:13:"Młoda dziewczyna siedziała idealnie|nieruchomo w konfesjonale... 00:02:17:słuchajšc odgłosu butów jej ojca|skrzypišcych jak kreda... 00:02:20:na starożytnych stopniach| schodów kocioła... 00:02:23:odgłosy ucichły,|potem zupełnie zniknęły. 00:02:26:Wyczuwała obecnoć księdza|za kratš--" 00:02:28:W ten szczególny |pištkowy wieczór... 00:02:30:ostatniego stycznia... 00:02:32:czytałem opowiadanie na |wykładach zaawansowanego pisarstwa... 00:02:35:autorstwa Jamesa Leera,|młodego nadzorcy... 00:02:38:i jedynego mieszkańca|jego własnego mrocznego gułagu. 00:02:42:"Siedziała z zagryzionymi wargami... 00:02:44:z zamkniętymi oczyma, bezgłonie." 00:02:51:Opowiadania Jamesa były|tak słoneczne, jak jego usposobienie. 00:02:54:Byłem roztargniony. 00:02:56:Może miało to co wspólnego|z faktem,... 00:02:58:że moja żona|opuciła mnie tego ranka. 00:03:00:- Kto się zgłasza? 00:03:03:Może nie.|Żony już wczeniej mnie zostawiały. 00:03:05:- Carrie.|Jak zwykle, koledzy z klasy Jamesa... 00:03:08:wiadomi wrodzonej|uczuciowoci pisarskiej... 00:03:11:przedstawiali swoje wrażliwe,|delikatne opinie. 00:03:16:- Jezu,|co z wami, katolikami? 00:03:18:- W porzšdku. W porzšdku. 00:03:21:Spróbujmy być... 00:03:23:trochę bardziej konstruktywni,|dobrze? 00:03:27:Howard, co ty powiesz?|- Okropieństwo. 00:03:30:- Jego opowiadania powodujš,|że mam samobójcze myli. 00:03:33:- To niedokładnie to,|co miałem na myli... 00:03:36:mówišc "konstruktywni", Howard. 00:03:42:Tak, Hanna?|- Mylę, że może gubimy istotę rzeczy. 00:03:45:Hanna Green.|Utalentowana pisarka... 00:03:47:która wynajęła pokój|w moim domu. 00:03:49:Znałem jš jako dociekliwš,|uprzejmš i nałogowo chodzšcš... 00:03:52:w czerwonych kowbojskich butach. 00:03:55:Właciwie to nigdy jej bez|nich nie widziałem. 00:03:59:- Szanuje nas na tyle, aby o nas zapomnieć,|a... to wymaga odwagi. 00:04:03:- Dobrze powiedziane, Hanna.|I dobra uwaga na zakończenie. 00:04:07:I nie zapomnijcie o|więcie Słowa w ten weekend. 00:04:11:A ci z was, którzy przywożš VIPów|dzi wieczorem na koktajl party... 00:04:15:powinni być z nimi w domu rektora|nie póniej niż o 5:30. 00:04:21:Dziękuję za to. 00:04:23:Z nim wszystko w porzšdku? 00:04:27:- Tak mylę.|A z panem? 00:04:31:- Ze mnš? Tak. A czemu?|-Tylko sprawdzam. 00:04:40:- Proszę zgasić wiatło. 00:04:52:Dobrze było być znów w samochodzie. 00:04:54:Samotnie.|Tu mogłem spokojnie pomyleć. 00:05:01:Dzi było otwarcie|więta Słowa, corocznego... 00:05:03:maratonu "gadaniny"|na naszym uniwersytecie... 00:05:05:dla pisarzy|i chcšcych nimi zostać. 00:05:07:Mój redaktor, Terry Crabtree,|przylatywał na to wydarzenie. 00:05:13:Tylko on był obrońcš|mojej ostatniej powieci, "Córki Podpalacza"... 00:05:16:a jej ogromny sukces|zapewnił nam obu rozgłos. 00:05:19:Ale to było siedem lat temu... 00:05:21:a ja cišgle nie dokończyłem|mojej następnej ksišżki. 00:05:24:Wiedziałem, że Terry nie dałby... 00:05:26:złamanego grosza za więto Słowa. 00:05:28:Przyjeżdżał do miasta, aby... 00:05:30:rzucić okiem na|mojš mocno opónionš ksišżkę. 00:05:33:Trzeba było trzymać go na dystans. 00:05:37:-A, Tripp.|-Crabtree, jak się masz, przyjacielu? 00:05:39:- Miło znów cię widzieć, Tripp.|- Pomogę ci. 00:05:43:- Przywitaj się z mojš nowš przyjaciółkš. 00:05:46:Panna Antonia... |- Sloviak. 00:05:49:- Miło paniš poznać.|Tędy proszę. 00:05:52:- Pozwoliłem sobie zaprosić|Antonię na dzisiejsze obchody. 00:05:54:- Im więcej, tym lepiej. 00:05:56:- Terry opowiadał mi o panu w samolocie.|To było tak interesujšce... 00:05:58:- Włanie tłumaczyłem,| jak ukazuje się ksišżka,... 00:06:00:co ty robisz jako autor,| co ja jako redaktor. 00:06:05:- Ja wypruwam żyły przez pięć lat,|a on koryguje interpunkcję. 00:06:07:- To włanie powiedział.|- Znamy się jak łyse konie. 00:06:09:I w sumie|to już siedem lat. 00:06:15:- Wiesz ile razy wsiadałem|do samolotu modlšc się... 00:06:17:żeby taka laska jak ona|siedziała zaraz obok mnie? 00:06:21:- Ona jest transwestytš.|- Jeste naćpany. 00:06:23:- Mimo to jest transwestytš. 00:06:25:- A jak tam ksišżka? 00:06:27:- Hm, wietnie.|Skończona. 00:06:30:W zasadzie.|Jeszcze tylko parę poprawek. 00:06:33:- Wspaniale!|Mam nadzieję, że dasz mi na niš... 00:06:35:zerknšć podczas tego weekendu. 00:06:37:- To będzie trochę trudne.|Muszę jeszcze dopracować wštki... 00:06:39:- Podobno tylko drobne poprawki? 00:06:41:- Cóż, tak,|ale jest jeszcze parę... 00:06:43:ważnych szczegółów do opracowania. 00:06:47:- Nie będę naciskał.|Włanie wysiadłem z samolotu. 00:06:48:Wiesz, na mnie naciskajš. 00:06:50:Rozumiesz, o co mi chodzi? 00:06:54:Co u diabła jest w tej|krowiastej walizie? 00:06:58:- To jest tuba. 00:07:05:- Właciwie to chyba|nie kupiłe tego wozu, prawda? 00:07:07:- Nie, dostałem go od Jerrego Nathana.|Był mi winien trochę forsy. 00:07:10:- On wszystkim wisi kasę. 00:07:13:Łšcznie z mojš prowizjš|z tej jego gorszšcej powieci. 00:07:16:- Te twoje perfumy, Antonia,|to nie sš czasami "Cristall"? 00:07:19:- A tak, zgadza się.|Skšd wiedziałe?| 00:07:23:- Szczęliwy traf. 00:07:26:Imprezę otwierajšcš|więto Słowa zawsze... 00:07:28:prowadzili Sara i Walter Gaskellowie. 00:07:31:Ona była rektorem,|który nadzorował uniwersytet. 00:07:35:Jej mšż, dr Gaskell, był|dziekanem Wydziału Anglistyki... 00:07:37:co znaczyło,|że on nadzorował mnie. 00:07:45:- Jaka miła cieplarnia,|prawda? 00:07:47:- To pani Gaskell.|To jej hobby. 00:07:50:- Mylałem, że to ty byłe|hobby pani Gaskell. 00:07:52:- Odczep się,|Crabs, dobrze? 00:07:54:Straciłem dzisiaj żonę.|- Znajdziesz sobie nowš. 00:07:56:Będzie młoda i piękna. 00:07:58:Zawsze takie sš. 00:08:04:- O, witam wszystkich. 00:08:06:Terry, miło cię znów widzieć. 00:08:08:- Pani rektor.|Wyglšda pani olniewajšco. 00:08:13:- Przepraszam, przepraszam.|To te cholerne buty. 00:08:16:Nie wiem, jak można|w tym w ogóle chodzić. 00:08:19:- Praktyka. 00:08:21:- My chyba się nie znamy. 00:08:23:- Antonia Sloviak. 00:08:28:- Poe. Poe! Poe! 00:08:33:-To chyba pies Waltera,|prawda? 00:08:36:- Na kogo on teraz szczeka?|-Wcišż na mnie. On jest lepy. 00:08:45:Przepraszam, muszę z paniš przez|chwilę porozmawiać, pani rektor. 00:08:47:- Ja również.|Pomoże mi pan zanieć... 00:08:49:te płaszcze na górę|do pokoju gocinnego? 00:08:52:- Chętnie, ale nie wiem|gdzie ten pokój gocinny. 00:08:55:- Pokażę panu. 00:08:57:Terry. 00:08:59:- Tak. O tak.|Rozgocimy się tutaj. 00:09:01:Niech Poe nas oprowadzi.|Dzięki. 00:09:13:- To nowe, prawda? 00:09:15:- Tak, Walter włanie odebrał|to od szklarza. 00:09:19:Ty pierwszy. 00:09:24:- Dzi rano...|- Jestem w cišży. 00:09:32:Jestem tego pewna. 00:09:40:Cóż, to...|to wielka niespodzianka. 00:09:46:Czy Walter wie, że... 00:09:48:- Mylę, że dla Waltera|była by to... 00:09:50:trochę większa niespodzianka. 00:10:02:- Emily zostawiła mnie dzi rano. 00:10:05:- Odchodziła już wczeniej. 00:10:08:- Wczeniej wychodziła z pokoju,|ale zawsze wracała. 00:10:15:- Więc... 00:10:18:Rozumiem, że rozchodzimy się z naszymi|małżonkami, pobieramy się... 00:10:21:i będziemy mieli to dziecko, prawda?|Proste. 00:10:26:- Tak, racja. Proste. 00:10:35:- Czy to "Cristall"? 00:10:37:O Boże.|Używam takich samych perfum... 00:10:39:jak ten transwestyta. 00:10:43:Ona jest transwestytš, prawda? 00:10:46:- Jeli nawet nie jest, to Terry|upewni się, czy jest, przed końcem tygodnia. 00:10:51:- Pytał cię już o ksišżkę?|-Tak. 00:10:52:- I co? 00:10:58:Zamierzasz mu powiedzieć? 00:11:02:- Nie. Może.|Nie wiem, co zamierzam zrobić. 00:11:06:- Ja również. 00:11:09:- Rekord DiMaggio|w trafieniach w kolejnych meczach... 00:11:12:jest chyba najbardziej|imponujšcym wyczynem sportowym... 00:11:15:i moim zdaniem,|nigdy nie zostanie pobity. 00:11:17:Chod tu, wielki facecie. 00:11:19:-Jego stan jest taki smutny. 00:11:21:- Tak, ale nawet lepy, cišgle się rusza. 00:11:24:Zwykle nie piję... 00:11:27:ale ten dzień stawał się|wyjštkowo przepierdolony. 00:11:30:A teraz poczułem się bardzo|blisko męża Sary i jego psa, Poe. 00:11:36:- Walter, widzę że poznałe mojš przyjaciółkę.|-O, tak. Jest czarujšca. 00:11:38:Pomimo jego wychwalanej|edukacji z Harvardu... 00:11:41:Dr Walter Gaskell nie miał zielonego|pojęcia o swojej żonie i o mnie. 00:11:44:- Po prostu, Di Maggio reprezentował... 00:11:47: mówišc metaforycznie, rzecz jasna,|męża jako leniucha. 00:11:50:Poe nie cierpiał mnie|już od pierwszego dnia. 00:11:52:- Faktycznie, osobicie uważam... 00:11:55:że każda kobieta w jaki sposób|pragnie być Marilyn Monroe. 00:12:00:- O, zgadzam się całkowicie. 00:12:04:- Oczywicie miałem wiele sukcesów|przez te wszystkie lata. 00:12:07:Q.|Q był bogaty. 00:12:08:Q był sławny. 00:12:12:Q kończył powieć|co 18 miesięcy. 00:12:14:Nienawidziłem go. 00:12:16:- Najlepsze moje prace,|to były te pierwsze pięć. 00:12:19:Więc poczułem się zagubiony. 00:12:21:- Zapytaj go, czy czuje się zagubiony... 00:12:23:w zwišzku z domem w Hamptons. 00:12:25:- Grady!|- Czeć, profesorze. 00:12:27:- Dla twojej informacji, Q,... 00:12:29:Hanna opublikowała|już dwa opowiadania... 00:12:32:w "Przeglšdzie Paryża", więc lepiej... 00:12:34:odwież swój najlepszy materiał. 00:12:36:- Nie powiedziała,|że jeste pisarkš. 00:12:38:- Nie pytał pan. 00:12:40:- Jak podobała ci się adaptacja? 00:12:42:- Była bardziej literacka,|niż kinowa. 00:12:45:- Grady.|Douglas Triddley, Uniwersytet w Amherst. 00:12:47:Przerabiałem twojš "Córkę Podpalacza"... 00:12:50:z moimi studentami przez trzy lata. 00:12:53:- W takim razie nic dziwnego,|że cišgle jš drukujš. 00:12:56:- Dużo czasu minęło od |"Córki Podpalacza". 00:13:18:- A, tutaj jeste.|Mógłbym przysišc, że miałem dla Q.., 00:13:21:butelkę "Lafite Rothschilda" z 1975. 00:13:24:Wiedzšc, że będzie przemawiał...
fircynella