DROGA KRZYŻOWA A CAŁUN.docx

(111 KB) Pobierz

DROGA KRZYŻOWA

NASZEGOPANA

JEZUSACHRYSTUSA

W ŚWIETLE CAŁUNU Z TURYNU

NOWE OPRACOWANIE

DR STANISŁAW WALISZEWSKI

ROGOŹNO 2007

 

OBJAŚNIENIA WSTĘPNE

Dawniejsze opracowanie (1968) obecnie zostało

wzbogacone najnowszymi badaniami naukowymi z zakresu

syndonologii. Uwzględniono również właściwe, nieco szersze,

zrozumienie liturgii pogrzebu żydowskiego wg tekstu św. Jana

Ewangelisty (19, 40). Jak się bowiem okazuje, Ciało Jezusowe

przed pogrzebem nie było obmyte. Również niezupełnie typowe

zawijanie Ciała Jezusowego przy pogrzebie, wskazywało nie

tylko na pewien pośpiech , ale raczej na tymczasowość (J 19,

42; Łk 23, 56). Uwzględniając zatem wspomniane okoliczności

autor był zmuszony zmienić tekst niektórych Stacji pierwotnego

wydania.

Również w tym nowym opracowaniu uwzględniono fakt

trójwymiarowości św. Całunu ( syndonolodzy amerykańscy z

NASA, Colorado).

Każda Stacja składa się z trzech części:

I. Cytatu z Pisma św.

II. Części opisowo- lekarskiej, określającej stopień i rodzaj

męczarni, jakich doznawał: Pan Jezus w określonym miejscu

Drogi Krzyżowej, uwzględniającej wyniki najnowszych badań

nad Całunem turyńskim.

III. Części dydaktycznej, zawierającej wnioski o

charakterze społeczno- moralnym. Wnioski te, podane w formie

rozważań, zostały ujęte w dwóch wersjach. Pierwszej z nich

starano się nadać postać skrótowo- telegraficzną natomiast

wersja druga, znacznie obszerniejsza, może być przedmiotem

rozważań „Drogi Krzyżowej rekolekcyjnej" lub materiałem

uzupełniającym do kazań pasyjnych. Każde rozważanie w

wersji drugiej kończy się jednym z odpowiednio dobranych

wezwań litanii loretańskiej z uwagi na zasadniczy współudział

Matki Najświętszej w dziele Odkupienia.

UWAGI

A. Stacja XIII ma dwie wersje opisowo- lekarskie. Autorowi

chodziło, by w jednej z nich wyjaśnić Janowe: ...i natychmiast

wypłynęła krew i woda (J19, 34).

B. Obie wersje Stacji XIII, jak również Stacja XIV z uwagi na

wyczerpującą i obszerną część lekarską mają tylko po jednym,

bardzo zwięzłym wariancie rozważań.

C. Całość „Drogi Krzyżowej" uzupełnia dodatek na

Zmartwychwstanie Pańskie. Jest on logicznym zakończeniem

powyższych rozważań w oparciu o św. Całun z Turynu,

dokumentującym w sensie rewelacyjnym fakt

Zmartwychwstania Pana naszego. Może być wykorzystany

podczas kazania na rezurekcję lub w okresie wielkanocnym.

D. W tym opracowaniu dodano jeszcze na koniec zwięzły zarys

przyczyn śmierci Jezusa.

E. Z uwagi na tematykę opracowania autor był zmuszony

posługiwać się także Pismem św. Nie jest jednak specjalistą w

egzegezie, stąd jego pokorna prośba do czcigodnych Księży

teologów o uzupełnienie względnie poprawienie go w tym

względzie o ile zajdzie taka potrzeba.

Veni, Sancte Spiritus!

"Boleść męki Zbawiciela to zenit cierpienia."

(wgSalvifici Doloris"- Jan Paweł II)

[...] Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?

(Mt 27,46)

[..] Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią...

(Łk23,34)

[...] kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u

Pana;

(Prz 8, 35)

STACJA I. JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w

Nim żadnej winy”.

(J19,6)

O Panie mój! Ostatni raz stanąłeś przed Piłatem, aby

usłyszeć wyrok skazujący Cię na śmierć. Zostałeś już jednak

przedtem ubiczowany według prawa rzymskiego. Zwyczajowo

jednak na skazańcach karę biczowania stosowano dopiero po

wyroku. W wypadku Jezusa- Piłat chcąc wpłynąć być może na

zmianę zawziętości u Żydów, czy też raczej z przekory- kazał

ubiczować Jezusa przed wyrokiem skazującym (Łk 23, 16).

Najprawdopodobniej bowiem, chciał na biczowaniu poprzestać

wiedząc, iż tak ubiczowany osobnik albo umrze wnet

samoistnie albo pozostanie do końca życia kaleką. Wiedział

także, że Jezusa oskarżono niesłusznie- z zawiści. Jezus jednak

doznał kaźni biczowania w stopniu co najmniej podwójnie

surowym niż było to w zwyczaju u Żydów (39 uderzeń). O

karze bicza rzymskiego (flagrum Romanum) poeta rzymski

Horacy powiada „straszliwe biczowanie”. A trzeba pamiętać, iż

podczas ciężkiej duchowej agonii w Ogrójcu, znaczonej

krwawym potem, tkanka podskórna Jezusa w całej swej

rozciągłości była silnie nacieczona zastoinowo krwinkami w

naczyniach włosowatych. Oczywiście stan ten pogłębiał

znacznie i uwidaczniał skutki razów bicza rzymskiego.

Drogi Bracie i Siostro! Czy wiecie na czym dokładnie

polega kaźń bicza rzymskiego? Miał on kilka odmian. Ten,

którego razów doznał na swym Ciele Chrystus, należał do

najokrutniej szych. Bicz rzymski posiadał bowiem podwójne

lub potrójne rozgałęzienia rzemienne zakończone

ósemkowatymi kulkami ołowianymi, żeliwnymi albo

kamiennymi. Za jednym więc uderzeniem bicza zadawano kilka

ran w kształcie wydłużonej cyfry „8". Uderzenia te były tak

silne, że przecinały skórę, tkankę podskórną, powięzie i

mięśnie, zatrzymując się dopiero o kostną strukturę organizmu.

Włoski badacz św. Całunu Giulio Ricci, stwierdził na podstawie

bardzo wnikliwych obliczeń, iż podczas tej kaźni, Chrystus Pan

mógł otrzymać nawet ponad 60 uderzeń biczami podwójnie i

potrójnie zakończonymi kulkami ołowianymi. W sumie dało to

121 ran. W swych obliczeniach Ricci wziął naturalnie także pod

uwagę obłość ciała ludzkiego. Chrystus Pan był biczowany w

pozycji pochylenia w zależności od dość niskiego wymiaru

słupa biczowania, do którego był przywiązany sznurami

poprzez swoje skrępowane dłonie.

Korona cierniowa była uwita w formie szerokiego wieńca

lub, jak chce tego francuski chirurg dr Piotr Barbet - nawet w

postaci czepca, pokrywającego także czubek głowy. Składała

się ona z gałązek krzewu, należącego do gatunku „jujuby”, o

nazwie „ziziphus spina Christi”. Ważne jest, iż kolce tego

krzewu, liczne i bardzo silne, twarde jak stal, mają przeciętnie

po 5-7 cm długości.

Na głowie Pana spowodowały one 70 głębokich ran.

Pewnym jest, iż podczas bicia Pana Jezusa trzciną po głowie,

podczas Jego upadków na Drodze Krzyżowej i konania na

krzyżu- kolce te wielokrotnie poruszane i uciskane- na nowo

podrażniały zadane uprzednio nimi rany- raniąc boleśnie skórę

powięź, mięśnie płaskie głowy, „dzięki" swej długości i

twardości- do nagiej czaszki.

Rozważajmy nieco:

Wersja pierwsza. Padają ostre, niepohamowane, pełne złości

i gniewu słowa. Głowa pręży się dumnie do góry, pięść

zaciśnięta grozi lub uderza. A umysł... umysł pieści się myślą o

podstępnej zemście lub miotany podłą bojaźnią- robi uniki. No

bo jak to? Czasem nie można tak po prostu, nieraz trzeba dla

kawałka chleba. No i co się stanie, jak ktoś powie, że nie

widział, nie słyszał, że po prostu go tam nie było? Boże mój. O

kim to mowa? Zdaje się, że znam kogoś, kto dziwnie

przypomina tego rzymskiego żołdaka, ten motłoch żądny krwi

Jezusowej... ba, nawet samego Piłata. Ależ tak, ten ktoś jest mi

znajomy. C z y ż b y m t o j a s a m n i m b y ł ? ? ?

Wersja druga. Drodzy Uczestnicy tej Drogi Krzyżowej. Czy

można sobie wyobrazić ból, jaki odczuwał Pan nasz podczas

biczowania, cierniem koronowania? Jak okropnie wyglądała

Jego Boska Postać po tych męczarniach? Zaiste, jest to trudność

nie do przezwyciężenia. Nikt z nas bowiem, nie wytrzymałby

fizycznie nawet cząstki tego bólu. Popatrzmy tylko: strzyknęło

nam coś w lędźwiach, mamy „lumbago", trudno nam chodzić,

pocimy się z bólu. Kładziemy się do łóżka, ba- nawet prosimy

lekarza, szukamy ulgi. A tam stoi Chrystus. ...już nie człowiek,

ale robak... a myśmy Go mieli za trędowatego”, powie o nim

prorok Pański. Oto Pan całego stworzenia- stoi sponiewierany w

Swym Boskim Majestacie. Obok Niego- Piłat, namiestnik

cesarski, obojętny, lecz nie nastawiony wrogo. I ten Piłat, o

twardym sercu Rzymianina powie o Umęczonym słowa

najwyższego uznania: Ecce Homo” („Oto Człowiek”). Ale

szacunek nie wystarcza. Podburzone tłumy żądają śmierci

Jezusa. Przecież powiedział, że jest królem. Więc wołają: jeśli

Go nie wydasz na śmierć, nie jesteś przyjacielem Cezara” (J19,

12). Przewrotność triumfuje: Piłat boi się, by okrzyk tłumu nie

dotarł do Rzymu lub na dwór Tyberiusza. Ustępuje zatem,

wbrew własnemu sumieniu. Umywa ręce...

Drodzy! Ileż to razy w decydujących chwilach życia

umywaliśmy ręce, wydając ponownie wyrok na Boskiego

Mistrza? Ileż to razy tchórzyliśmy jak Piłat, bo brak nam

odwagi, by przyznać się, że jesteśmy katolikami? Czyżby to, że

nasze myśli, zamiary, czyny opierają się o samego Boga i Jego

prawo- miało oznaczać jakąś rzecz hańbiącą? Dlaczego więc tak

często umywamy ręce? Czemu brak nam odwagi, by

przyklęknąć obok kapłana spieszącego z Wiatykiem? Nic

czynimy tego, ponieważ inni także tego nie robią, bo po prostu

jesteśmy tchórzami.

A może właśnie w tej chwili Bóg żąda ode mnie osobistego

przykładu i odwagi katolika? Z reguły uciekamy od wszelkich

publicznych scen gorszących. A może właśnie trzeba w tej

chwili zwrócić uwagę młodym, by nie plugawili naszego

pięknego języka ojczystego, nie obrażali moralności swego

środowiska. A może jednak należy podejść do zacietrzewionych

sąsiadek, choćby z zapytaniem: „czy wy się Boga nie boicie?"

W pędzącym pociągu z sąsiedniego przedziału nagle słychać

krzyk i szamotanie. Wpadają tam cztery osoby: trzy młode,

silne niewiasty i rosły mężczyzna. Widok jest przerażający:

jakiś bandyta usiłuje zamordować 60- letnią niewiastę. Czy

„lecą" go powstrzymać, oderwać od swej ofiary? Nic

podobnego! Patrzą na tę scenę jak na widowisko teatralne.

Wreszcie sam zbrodniarz decyduje się na rezygnację i zostawia

na wpół uduszoną ofiarę na ziemi. Sam, nie spiesząc się

zbytnio, ucieka, bo pociąg przed stacją zaczął zwalniać biegu.

Efekt tego zdarzenia: ten sam człowiek wolno puszczony na

oczach czworga silnych i młodych ludzi- za pół godziny

zamordował w drugim pociągu jadącym w przeciwną stronęinną

młodą kobietę. Obojętność i tchórzostwo, kompletna

znieczulica, wydała tutaj okrutny, piłatowski wyrok śmierci na

niewinnego bliźniego.

Drodzy Czciciele Męki Pana naszego. Bójmy się Boga

mijającego nas obok. Timeo Deum praetereuntem (św.

Augustyn- Wyznania). Może ten Bóg jest cały w ranach, słaby,

biedny, nagi lub w łachmanach, może jest właśnie mordowany.

Nie bądźmy Piłatami dla naszych sumień, nie stańmy się

Piłatami własnej szczęśliwości wiecznej.

„MATKO CHRYSTUSOWA -MÓDL SIĘ ZA NAMI"

STACJA II. JEZUS BIERZE KRZYŻ NA

SWOJE RAMIONA

A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane

Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota.

(J19,17)

Za czasów rzymskich skazaniec niósł na miejsce swej kaźni

tylko poprzeczną belkę krzyża. Zwała się ona po grecku < ho

stauros>, a po łacinie < patibulum>- od słowa < patior>-

cierpieć. Śmierć na krzyżu była nie tylko hańbą. Słynny pisarz

rzymski Cicero, nazywa ją słusznie „ crudelissimum

supplicium”- najstraszliwszą kaźnią.

Pionowa część krzyża, czyli pal wysokości 3m, zwana po

grecku „to xilon”, a po łacinie „stipes, była na stałe wkopana w

ziemię na miejscu kaźni i służyła dla wielu skazańców- aż do

zużycia. Niesiona przez Chrystusa belka poprzeczna

<patibulum> nie była lekka. Mierzyła bowiem około 200 cm

długości, była na 20 cm gruba i 30 cm szeroka. Ważyła więc

około 60 kg. Aby jej ciężar mógł Jezus jako tako donieść na

Kalwarię, przy...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin