Św. Franciszek z Asyżu - mistrz modlitwy.doc

(93 KB) Pobierz
STANISŁAW MAZGAJ OFM

STANISŁAW MAZGAJ OFM

Św. Franciszek z Asyżu - mistrz modlitwy

Wprowadzenie

Św. Franciszek - Jan Bernardone - gromadząc pierwszą wspólnotę braci mniejszych, a później organizując Zakon, który pod wieloma aspektami stanowił nowość w rozumieniu życia zakonnego w Kościele, musiał zadbać także o formację zakonników. Nie chciał jednak, aby ta formacja dokonywała się na bazie którejkolwiek ze znanych szkół duchowości, czy na bazie którejś z istniejących reguł życia zakonnego [l ]. Inspirację dla życia osobistego i wspólnotowego Franciszek, podobnie jak inne ruchy laickie XII i XIII wieku [2], czerpie z Ewangelii. Ewangelia staje się dla niego regułą życia[3] i drogą do doskonałości; naśladowaniem Jezusa Chrystusa ubogiego, pokornego i posłusznego Ojcu aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu[4]. Franciszek cale więc swoje życie osobiste formuje na Ewangelii. Na tym samym fundamencie formuje pierwotną wspólnotę franciszkańską [5].

Jednym z aspektów formacji do życia zakonnego jest formacja do życia modlitwy. Modlitwa jest relacją pomiędzy Bogiem, który jest duchem6, którego nikt nigdy nie widział, a duszą człowieka, a więc również formą duchową. Modlitwa jest działaniem dokonującym się na płaszczyźnie duchowej. Relacją tajemniczą i intymną, dokonującą się w głębi duszy człowieka. Dlatego doświadczenie modlitwy jest trudne do przekazania w całej swej rozciągłości, zwłaszcza to o charakterze kontemplacyjnym. I chociaż o modlitwie napisano wiele [7], zawsze pozostaje jakaś część osobistego doświadczenia, której nie można ani opisać ani zdefiniować, bowiem słowa są zbyt ubogie, aby przy ich pomocy ukazać bogactwo wewnętrzych przeżyć. Jakkolwiek modlitwa jest osobistą relacją do Pana Boga poznanego wiarą, upragnionego nadzieją i ukochanego miłością, to jednak poszczególne szkoły duchowości starają się wytyczać pewne ścieżki tej relacji. Np. szkoła benedyktyńska i większość szkół o charakterze monastycznym stawiały na pierwszym miejscu modlitwę liturgiczną, szkoła "Devotio moderna" zalecała modlitwę indywidualną, jeszcze inne podkreślały znaczenie modlitwy myślnej, jak np. szkoła ignacjańska, lub kontemplacyjnej (szkoła karmelitańska).

Franciszek nie napisał żadnego traktatu na temat modlitwy, nie opracował też żadnej metody, ale, tworząc zręby Zakonu, wskazał także na pewne sposoby modlitwy, które polecał braciom[8]. Franciszek nie byt teologiem w znaczeniu scholastycznym, nie był też teoretykiem. Sam o sobie mówił, że jest prostym i nieuczonym, ale na pewno był filozofem i teologiem w znaczeniu wcześniejszym. Bowiem do XII wieku filozofia nie oznaczała ani tylko, ani głównie spekulacji czy czystego poznania, ale-życie poznaną prawdą, praktykę mądrości, praktykę ascezy to znaczy sposób pięknego życia, według doktryny ascetycznej, w kontemplacji. Filozof w ówczesnym języku, to ten, który prowadzi takie życie (za takich byli uważani mnisi). Także teologia nie była tylko jakimś sposobem poznania, ale sposobem życia: asceza to była teologia przeżyta, prowadziła do kontemplacji, zakładała umieranie dla namiętności[9]. Franciszek był więc teologiem praktykiem, który swoją wiedzę teologiczną czepał z kontemplacji słowa Bożego. Tak samo nie teoretyzował pojęcia modlitwy, ale po prostu ją praktykował, modlił się. Franciszek bowiem wszystko w swoim życiu przekładał na praktyczny i owocny język Ewangelii [10].

W refleksji nad tematem modlitwy w życiu św. Franciszka i pierwotnej wspólnoty franciszkańskiej odwołamy się do jego Pism i Wczesnych Źródeł Franciszkańskich, a zwłaszcza do życiorysów św. Franciszka autorstwa Tomasza z Celano i św. Bonawentury.

1. Franciszek mąż modlitwy według pierwszych biografów

Biografowie św. Franciszka starają się opowiedzieć nieco o wielkości jego modlitwy, o ile ją widzieli i o ile mogą ją przekazać ludzkim uszom, a potomnym ku naśladowaniu [11]

Żaden z biografów nic nie wspomina na temat życia religijnego i modlitewnego Franciszka przed nawróceniem. Zwracają jednak uwagę, że był on młodzieńcem nie tylko lubiącym się bawić, ale także szlachetnym, wspaniałomyślnym i szczodrym [12]. Można wywnioskować, że jego życie religijne niczym nie odróżniało się od jemu współczesnych. Zmianę dostrzegają dopiero po nawróceniu [13]. Wewnętrzna przemiana zwiększa zapotrzebowanie na głębszy kontakt z Bogiem [14]. Dar modlitwy Franciszek otrzymuje więc wraz z łaską nawrócenia. Dlatego odrywał się od spraw publicznych i udawał się na miejsca samotne, często byty to groty w okolicach Asyżu [15], gdzie bezustannie oddawał się długim Modlitwom, w czasie których nawiedzał go często Duch Swięty [l6] .W ten sposób Franciszek wchodzi coraz głębiej w dialog ze swoim Stwórcą, w czasie którego często stawia pytanie: Ktoś Ty jest, najsłodszy Boże mój? I któżem ja, najpodlejszy robak i bezużyteczny sługa Twój? [17]. W czasie tego dialogu pokornie błagał Bożą łaskawość, aby raczyła mu ukazać to, czym ma się zajmować w przysztości [18]. Na skutek częstej modlitwy wzrastat w nim gwattowny ptomień pragnień rzeczywistości niebios, a z mitości do niebieskiej ojczyzny pogardzat wszystkim, co ziemskie, jakby byto niczym. (...) Nie wiedziat jednak jeszcze, jak należy to zrobić. Nasuwaty mu się tylko myśli, że zajęcie się rzeczami duchowymi rozpoczyna się od wzgardy świata, a wstgpienie w szeregi rycerstwa Chrystusowego należy rozpoczgć od zwycięstwa nad samym sobą[19].

Okazja do zwycięstwa nad sobą nadarzyli się niebawem, kiedy podczas przejażdzki konnej doliną spoletańską Franciszek napotyka trędowatego. Widok trędowatych, jak sam to potwiedza, był dla niego nie do zniesienia [20]. Tym razem jednak przezwyciężył odrazę, nie tylko daje jałmużnę, ale i całuje trędowatego [21]. Ubogacony tym doświadczeniem Franciszek pewnego dnia wyszedł za miasto, aby wśród pól oddać się rozmyślaniu [22] i przechodził koło kościoła św. Damiana (...). Prowadzony przez ducha wstępuje, aby się pomodlić. Doznaje niezwykłych nawiedzeń łaski tak, że czuje się kimś innym, niż wszedł [23]. Od tej pory cały żar modlitwy Franciszek ukierunkowuje na Chrystusa ukrzyżowanego, pokornego i wyniszczonego z miłości do człowieka. Franciszek odkrywa także prawdę, że największym cierpieniem człowieka jest nie być zjednoczonym z Tym, który jest i objawia się jako nieskończone dobro[24]. Odkrył także, że człowiek na tę miłość nie odpowiada w pełni. To odkrycie czyni go Bożym żebrakiem, który z miłości do Boga-Miłości praktykuje ubóstwo, które z dnia na dzień staje się coraz bardziej radykalne. Odkrywa także naglącą potrzebę pokornej prośby o ducha ubóstwa oraz pełne nadziei oczekiwanie i zaufanie, że stanie się bliższym Bogu-Miłości mocą ubóstwa. U św. Damiana Franciszek odczytał konkretnie syntezę między miłością a ubóstwem napisaną krwią na ciele Ukrzyżowanego. Odczytał w ogołoceniu Chrystusie możliwość odpowiedzi na tę nieskończoną miłość [25] .

Słowa, westchnienia, jęki, łzy, które to określenia często znajdują się w opisach modlitwy św. Franciszka [26], uważane są za dialog. Ten dialog wyraża dużo, ale nie wyraża wszystkiego, a nawet nie może wszystkiego wyrazić. Gdzie zatrzymuje się rozmowa, otwierają się nowe przestrzenie dla działania łaski, dla pełnego udzielania się Boga z jednej strony oraz zatopienia się w nieskończoność z drugiej strony. Zaczyna się w tym momencie inny dialog pomiędzy Stwórcą a stworzeniem: nie słów, nie łkań czy łez, ale"święta i czysta prostota", dzięki której stworzenie jest bez przerwy zajęte przyjmowaniem daru miłości, na który odpowiada coraz głębszą pokorą i ubóstwem. Ten związek zachodzący pomiędzy miłością i ubóstwem jest komunią [27]. Życie i modlitwa stają się tutaj jednym.

Zaproszenie do modlitwy jest więc zaproszeniem do dialogu miłości. Miłość mówi, a Franciszek odpowiada. Miłość prosi, a Franciszek konkretnie daje. Ta konkretność odpowiedzi jest także tajemnicę, z powodu której ten dialog nie wydaje się być długim. Staje się natomiast coraz bardziej ścisły, coraz bardziej poufny i intymny [28].

Całkowite ubóstwo, które Franciszek wiernie naśladuje i jak zakochany wszędzie szuka pani swego serca, którą kocha, jest odpowiedzią miłości na miłość, jaka wypełnia jego serce jak obfita rzeka, a która .chce się rozlewać i dlatego szuka pustego miejsca, aby to uczynić. I tak modlitwa zmienią się w życie, a życie w każdej chwili staje się modlitwą.

Modlitwa św. Franciszka przechodzi więc etapy rozwoju od modlitwy początkującego (modlitwy ustnej, prośby, myślnej) do modlitwy kontemplacyjnej (modlitwy serca, modlitwy komunii).

Bracia, którzy z nim przebywali na co dzień, widzieli, jak codziennie i stale głosił Jezusa, jak słodko i rozkosznie rozprawiał o Nim, jak łagodnie i z miłością rozmawiał na jego temat. (...) Zaprawdę bardzo dużo miał wspólnego z Jezusem. Jezusa nosił w sercu, Jezusa na ustach, Jezusa w uszach, Jezusa w oczach, Jezusa na rękach, Jezusa w całym ciele. Ileż to razy, gdy siadał do stołu, słysząc, wzywając lub myśląc o Jezusie, zapominał o pożywieniu dla ciała (...). Po wiele razy, gdy szedł drogę, rozmyślając i śpiewając o Jezusie, zapominał o podróży i wszystkie żywioły zapraszał do pochwały Jezusa. (...) z przedziwną miłością zawsze nosił i chował w swoim sercu Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego [29] .

Ten ideał modlitwy ciągłej biografowie akcentują, używając sformułowań: nieustanna medytacja, skupienie, nieprzerwana modlitwa. Podkreślają także coraz bardziej wewnętrzny charakter modlitwy Franciszkowej: "Często modlił się wewnętrznie, bez poruszania wargami, a skierowując to, co zewnętrzne, do wnętrza, podnosił ducha ku niebu. Całą swoją intuicję i cały swój afekt stapiał w jedność, o jaką prosu Boga, do tego stopnia, że cały stał się nie tyle orantem, co samą modlitwą[30]. Dlatego jego najpewniejszym portem była modlitwa, nie krótka na chwilę, nie pusta czy zarozumiała, ale czasowo długa, pełna pobożności, pokornie łagodna. Jeśli ją zaczynał wieczorem, ledwo rano kończył. Modlił się chodząc, siedząc, jedząc i pijąc. Całe noce trawił na modlitwie w kościołach opuszczonych lub położonych na odludziu[3l].

Taka modlitwa przemieniała Franciszka wewnętrznie i rozpalała go do tego stopnia, że nawet na zewnątrz stawał się innym człowiekiem. Starał się to jednak ukrywać, zachowując się tak, jakby nic się nie wydarzyło, aby poprzez odmieniony wygląd nie utracić "złota łaski", jaką otrzymał w czasie modlitwy [32].

Modlitwa św. Franciszka, według świadectwa biografów, była bardzo skuteczna. Zawsze powracał z modlitwy z pełnymi rękami tego, o co go proszono. Skuteczności jego modlitwy doświadczają w pierwszej kolejności bracia Biedaczyny, którzy dzięki jego wstawiennictwu byli umacniani w wierze i cnotach, bądź uwalniani od wpływu szatana i pokus [33].

Skuteczności modlitwy doświadczyli także: opat klasztoru św. Justyna z Val d'Arno, który prosił Franciszka o modlitwę [34]; mieszkańcy Arezzo, których miasto dzięki modlitwie Biedaczyny zostało uwolnione od demona niezgody [35]; wieśniak i jego osioł, którzy mogli ugasić pragnienie wodą ze źródełka, jakie wytrysnęło dzięki modlitwie Świętego [36]. Jego modlitwa wprowadzała także pokój pomiędzy zwaśnionymi stronami [37]. Takich przykładów można by przytoczyć wiele.

Franciszek modli się wtedy, kiedy jest proszony o modlitwę. Modli się także wtedy, kiedy podejmuje jakiekolwiek działania, ponieważ we wszystkim, co czynu, nie ufając swoim zdolnościom, ufał łaskawości Bożej i w żarliwej modlitwie wszystkie swoje przedsięwzięcia powierzał Panu [38].

Mogłoby się wydawać, że Franciszek nie przeżywał żadnych trudności będąc na modlitwie. Biografowie wspominają jednak, że podczas modlitwy byt często atakowany przez szatana, nawet na sposób fizyczny [39]. (Takie ataki szatan stosuje tylko wobec ludzi będących na wyższym poziomie rozwoju życia duchowego, kiedy nie wystarcza zwykła pokusa.) Franciszek jednak wobec tych ataków wykazuje niezłomną postawę. Dzięki swej wytrwałości zawstydzał szatana.

Taką zdecydowaną postawę Święty z Asyżu przyjmuje także wobec roztargnień. Uważał, że ciężko obrazu Boga, jeżeli oddany modlitwie uległ wewnętrznie próżnym wyobrażeniom [40]. Starał się grzech ten jak najszybciej wyznać i naprawić. O zdecydowanej postawie wobec roztargnień świadczy fakt, że zniszczył gliniane naczynie, które zrobił własnymi rękami, a które stało się powodem rozproszenia podczas modlitwy. Uważał że to wstyd, abyśmy w czasie modlitwy, kiedy rozmawiamy z wielkim Królem, zbaczali na bezdroża nędznych rozproszeń [4l].

Warto jeszcze wspomnieć, jak biografowie postrzegają Franciszka w czasie modlitwy liturgicznej. Zaznaczają, że godziny kanoniczne odmawiał zarówno z bojaźnią jak i pobożnością. Podczas odmawiania psalmów, pomimo choroby czy słabości, nie opierał się o mur czy ścianę. Zawsze modlitwę liturgiczną odmawiał wyprostowany, bez kaptura na głowie, nie rozglądając się i dokładnie wymawiając wszystkie słowa. Nawet, będąc w drodze, nigdy nie zaniedbywał tego świętego przyzwyczajenia [42]. A gdy był chory lub słaby tak, że nie mógł sam odmawiać oficjum, chciał mieć przy sobie kleryka, który odmawiałby oficjum, zgodnie z zaleceniem Reguły [43].

Sama więc postawa św. Franciszka na modlitwie była dla jego braci szkołą modlitwy. Wysiłek, jaki czynią biografowie św. Franciszka, aby ukazać wielkość jego modlitwy, nie ukazuje całej istoty jego modlitewnego kontaktu z Bogiem. Głębi jego modlitwy nie oddają także w pełni modlitwy spisane, ale pozwalają nam przynajmniej poznać treść i formę jego modlitwy.

2. Treść i formy modlitwy Franciszkowej na podstawie jego Pism

Nie będziemy w tym miejscu analizować treści poszczególnych modlitw. Będzie to zadaniem innych referatów. Omówimy to zagadnienie tylko ogólnie. Modlitwy św. Franciszka znajdujące się w zbiorze jego Pism mają najczęściej wymiar trynitarny. Są one skierowane do Boga Trójjedynego: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Przybierają formę "latrii", która wyraża się w modlitwach uwielbienia, adoracji, podziwu, dziękczynienia. U Franciszka przyjmują one także formę śpiewu[44]. Do modlitw o charakterze trynitarnym trzeba zaliczyć: Modlitwy pochwalne odmawiane przy wszystkich Godzinach [45], Zachęta do uwielbiania Boga [46], modlitwa uwielbienia i dziękczynienia zawarta w 23 rozdziale Reguły niezatwierdzonej [47], Uwiebienie Boga Najwyższego [48] i Pieśń słoneczna albo pochwalna stworzeń [49].

Wymiar chrystocentryczny mają modlitwy: Wielbimy Cię, Panie Jezu Chryste...[50] i Oficjum o Męce Pańskiej [51], które są skierowane do Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego. Rozważanie Męki Pańskiej wyryło głębokie znamię w sercu Franciszka. Dzięki temu doświadczeniu Franciszek odkrywa wszechmoc i łaskawość Boga Trójjedynego, Ojca, Syna i Ducha Świętego i pragnie w prosty sposób przybliżyć je innym. Oficjum o Męce Pańskiej jest więc swego rodzaju syntezą Misterium Paschalnego, które Franciszek rozważa w swej całości, od wcielenia aż do powtórnego przyjścia Chrystusa, przechodząc przez kolejne etapy: mękę, śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie[52]. W przeżywanie tego Misterium pragnie wprowadzić także innych.

Franciszek swoje modlitwy kieruje także do Matki Najświętszej, z którą związany był szczególną miłością dlatego, że dzięki Niej Chrystus stał się naszym bratem i dostąpiliśmy miłosierdzia [53]. Przykładami modlitw maryjnych są: Pozdrowienie Błogosławionej Dziewicy Maryi [54] oraz antyfona Święta Maryjo Dziewico [55] odmawiana przy wszystkich godzinach Oficjum o Męce Pańskiej. Modlitwy te ukazują głęboką cześć, jaką żywi Franciszek do Maryi, pokornej służebnicy Pana, ubożuchnej Matki Zbawiciela i oblubienicy Ducha Świętego. Ukazują również franciszkański wymiar pobożności maryjnej. Franciszek bowiem zawsze patrzy na Maryję przez pryzmat Jezusa Chrystusa i czci Ją w łączności z Jezusem. Franciszek w swoich modlitwach odwołuje się także do wstawiennictwa świętych. W modlitwie zawartej w 23 rozdziale Reguły niezatwierdzonej, która stanowi swoistego rodzaju "prefację franciszkańską", przyzywa on wstawiennictwa zarówno aniołów jak i świętych Starego i Nowego Testamentu [56]. Szczególną zaś cześć okazuje św. Michałowi Archaniołowi, którego wstawiennictwa nie tylko przyzywa, ale i czci poprzez czterdziestodniowy post [57].

Teksty modlitw św. Franciszka ukazują także rozwój jego doświadczenia modlitewnego. Wychodząc od prostych form spontanicznej modlitwy prośby, jego modlitewny dialog przeradza się coraz bardziej w modlitwę kontemplacyjną. Spontaniczna prośba o oświecenie i udzielenie duchowych darów: wiary, nadziei i miłości oraz poznanie woli Bożej jest sformułowana w modlitwie przed krucyfiksem u św. Damiana. Franciszek odmawia ją u początku swojego nawrócenia. Modlitwy ułożone później mają charakter modlitw biblijno-liturgicznych. Korzystając ze znanych sobie tekstów Pisma świętego i innych tekstów Liturgicznych, Franciszek układa na sposób psalmów własne modlitwy, nie zawsze stanowiące wewnętrznie spójny tekst, ale odpowiadające jego wewnętrznym potrzebom wychwalania Boga w sposób prawdziwy i własny[58] . Należą tu: Modlitwy pochwalne odmawiane przy wszystkich Godzinach i Zachęta do uwielbiania Boga. Charakter modlitwy liturgicznej ma także Oficjum o Męce Pańskiej.

W kręgu modlitw biblijno-liturgicznych pozostaje również Wykład modlitwy Ojcze nasz. Św. Franciszek komentując werset po wersecie modlitwy Ojcze nasz, wchodzi w głębię tej modlitwy i do zasadniczej treści dodaje to, co wewnętrzne oświecenie i słowo Boże mu sugerują. Tak przetworzoną modlitwę Ojcze nasz ofiaruje tym, którzy chcą się razem z nim modlić do Boga Ojca. Nie jest to więc zwykły komentarz do słów Modlitwy Pańskiej, ale modlitwa, która się rozszerza, aby przyjąć echa i ubogacenie pochodzące ze słowa Bożego, z modlitwy liturgicznej i modlącego się serca Franciszka[59].

Natomiast modlitwa Uwielbienie Boga Najwyższego ukazuje charakter kontemplacyjny Franciszkowego doświadczenia modlitewnego. Zjednoczony całkowicie z Chrystusem Ukrzyżowanym poprzez stygmaty Franciszek adoruje Boga świętego, jedynego, wszechmocnego, najwyższego[60], podziwiając go i kontemplując czystym sercem i spojrzeniem. Modlitwa ta ukazuje także franciszkański sposób kontemplacji, polegający na uwielbianiu Boga Wszechmocnego, najwyższego Dobra, który stwarza cacy wszechświat i Miłosiernego Zbawiciela, który cierpi dla zbawienia człowieka.
Doświadczenie modlitewne Franciszka z Asyżu sprawia, że jego modlitwa nabiera cech o charakterze coraz bardziej uniwersalnym. W modlitwie przed Krucyfiksem u św. Damiana Franciszek zwraca się do Boga w liczbie pojedynczej: rozjaśnij ciemności mego serca..., daj mi wiarę, nadzieję i miłość..., daj mi zrozumienie i poznanie, abym wypełnił... W Wykładzie modlitwy Ojcze nasz Franciszek, używając podobnych zwrotów, zwraca się do Boga już w liczbie mnogiej: niech zajaśnieje w nas poznanie Ciebie, abyśmy poznali... W modlitwie kończącej List do całego Zakonu dodaje: ...daj nam nędznym czynić to, (...) co się Tobie podoba. Uniwersalny charakter modlitwy św. Franciszka wyraża się także poprzez otwieranie się na coraz to nowe obszary całego wszechświata. W modlitwie Kłaniamy Ci się... wielbi Boga we wszystkich kościołach na całym świecie. W Zachęcie do uwielbiania Boga zachęca, aby Boga chwaliły wszelkie duchy, wszystkie stworzenia, ptaki powietrzne, młodzieńcy i dziewczęta [61].

Wreszcie w Pieśni słonecznej albo pochwale stworzeń uniwersalny wymiar modlitwy Biedaczyny z Asyżu osiąga swój szczyt. Franciszek pojednany z Bogiem, sobą i wszelkim stworzeniem, całkowicie wyzuty ze wszystkiego, oderwany od tego co materialne, w każdej rzeczy stworzonej dostrzegał Mistrza. Cieszył się wszystkimi dziełami Pańskimi, a w przyjemnych widokach dostrzegał ożywiającą zasadę i przyczynę. W pięknych rzeczach poznawał Najpiękniejszego; bowiem wszystko, co dobre, wołało do niego: "Ten, który nas uczynił, jest najlepszy". Po śladach wyciśniętych w rzeczach wszędzie szedł za ukochanym, ze wszystkiego robił sobie drabinę, prowadzącą do Tronu [62].

Można powiedzieć, że Hymn stworzenia jest jakby syntezą modlitwy franciszkańskiej, która posiada szczególny rys prawdziwej radości. Franciszek bowiem układa te pochwały w czasie największego ogołocenia, chory i prawie całkowicie pozbawiony wzroku, a przecież prawdziwa radość polega na zachowaniu cierpliwości wobec różnego rodzaju utrapień życiowych [63]. Dlatego kazał braciom śpiewać sobie "Pochwały Pana", wtedy kiedy cierpiał w szczególny sposób [64], a nawet wobec śmierci[65 ].

3. Franciszek nauczyciel i mistrz modlitwy dla swoich braci

Modlitewny dialog św. Franciszka z Bogiem od samego początku do końca, jaki staraliśmy się wyżej przedstawić, jest dialogiem, którego nie można nauczyć ani ustnie, ani na piśmie. Zrozumiał to także Franciszek, który nie tylko był człowiekiem modlitwy, ale także doskonałym mistrzem. Wiedział, że uczyć modlitwy wcale nie oznacza uczyć słów dialogu, które nie zawsze muszą być takie same, ale uczyć, jak w godny sposób stanąć przed Tym, który zaprasza do dialogu [66].

Kiedy więc bracia proszą go, podobnie jak uczniowie Chrystusa (por. Łk 11,1), aby nauczył ich modlitwy, bowiem nie odmawiali jeszcze kościelnego oficjum, poleca im: "Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze nasz, a także Kłaniamy Ci się, Chryste, tu i we wszystkich kościołach Twoich, jakie są na całym świecie, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż swój święty odkupu świat."[67]

Kiedy Liturgia godzin staje się oficjalną modlitwą Zakonu, Modlitwę Pańską jako formę modlitwy Franciszek proponuje braciom nadal. W Regule niezatwierdzonej mówi: A gdy staniecie do modlitwy, mówcie: Ojcze' nasz, który jesteś w niebie [68]. W obydwóch zaś Regułach modlitwa ta pozostaje jako oficjum dla braci niekapłanów [69]. Modlitwę tę Franciszek poleca także wszystkim wiernym. Czytamy o tym w Liście do wszystkich wiernych pisze: "I wychwalajmy Go, i módlmy się w dzień i w nocy mówiąc: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, bo zawsze powinniśmy się modlić i nie ustawać" [70] .

Bowiem Franciszek zrozumiał, że chrześcijanin, albo musi się modlić modlitwą Ojcze nasz, albo modlić się w duchu modlitwy Ojcze nasz, jeżeli chce, aby jego modlitwa dotarta do serca Bożego [71].

Franciszek, ucząc tych modlitw swoich braci, dawał im nie tyle normy modlitwy, ile fundament samej modlitwy, tzn. ukazywał im sens ojcostwa Bożego oraz Jego sakramentalną obecność w kościołach, które mieli zwyczaj nawiedzać, aby się modlić.

Inną formą modlitwy, którą proponuje Franciszek swoim braciom, kiedy jeszcze nie posiadali ksiąg, była modlitwa oparta na rozważaniu "księgi Krzyża" [72]. Franciszek chociaż nie odkrył drogi modlitwy, to odkrył punkt jej dojścia. Nie odkrył etapów modlitwy, które prowadzą po stopniach do jedności, ale odczytał na ciele Chrystusa syntezę dokonaną pomiędzy nieskończoną miłością i nieskończonym ubóstwem. U niego stopnie modlitwy stają się czymś jednym z naśladowaniem Chrystusa i to Chrystusa Ukrzyżowanego.

Franciszek tej modlitwie dawał pierwszeństwo nawet przed modlitwą liturgiczną i chórową dlatego, że była ona dostępna dla wszystkich braci i pozwalała modlić się także prostym i nieuczonym. Tej modlitwie Franciszek przypisywał również większą skuteczność, aniżeli modlitwie odmawianej z ksiąg, nie dlatego jakoby księgi były bezużyteczne, ale dlatego, że modlitwa "prostych" braci była częściej wysłuchiwana aniżeli niektórych uczonych[73].

Kiedy Zakon został już uformowany, Franciszek polecił modlitwę oficjum Boskiego jako obowiązującą. Była to przede wszystkim modlitwa kleryków i tych, którzy potrafili czytać i śpiewać. W Regule niezatwierdzonej mówi: Klerycy niech odmawiają oficjum oraz modlą się za żywych i zmarłych według zwyczaju przyjętego wśród duchowieństwa [74]. W Regule zatwierdzonej poleca: Klerycy niech odmawiają oficjum Boskie według przepisów Kościoła rzymskiego, za wyjątkiem psałterza[75] .

Co do sposobu odmawiania oficjum znamienne pouczenie odnajdujemy w Liście do całego Zakonu, gdzie Franciszek napomina, aby klerycy odmawiali oficjum z pobożnością wobec Boga, nie tyle zważając na melodyjność głosów, co na harmonię ducha, aby głos zgadzał się z duchem, a duch z Bogiem, żeby mogli przez czystość serca przejednać Boga, a nie miękkością głosów pieścić uszy ludzkie [76].

Poza tymi podstawowymi zalecanymi formami modlitwy, wydaje się, że Franciszek pozostawia braciom dość dużą swobodę w wyborze sposobu i formy modlitwy. Poleca tylko, aby przede wszystkim pragnęli posiąść Ducha Pańskiego[77] i w jakikolwiek sposób, najlepiej, jak potrafią, służyli Panu Bogu, kochali Go, wielbili i czcili czystym sercem i czystym umysłem[78]. Sam bowiem Franciszek uczył się modlitwy od Ducha Świętego. Boże natchnienie było dla niego podręcznikiem modlitwy. Natomiast rozważanie Ewangelii, zwłaszcza Ewangelii św. Jana, było jego metodą modlitwy [79].

Jednak w formacji do życia modlitwy Franciszek kładzie duży nacisk na potrzebę wewnętrznego skupienia. Nawet wtedy, kiedy bracia muszą iść przez świat, aby głosić słowo Boże, powinni kontynuować doświadczanie życia na pustelni nieustannie się modląc. W imię pańskie idźcie drogę po dwóch, zachowując się godnie, a zwłaszcza od rana aż do Tercji. Chociaż bowiem jesteście w drodze, to jednak niech wasze postępowanie będzie godne, jakbyście przebywali w pustelni albo w celi, ponieważ gdziekolwiek jesteśmy i idziemy, mamy ze sobą celę. Naszą bowiem celę jest nasz brat ciało, a nasza dusza pustelnikiem, który mieszka w niej, aby się modlić i kontemplować Go. Jeżeli dusza nie pozostanie w spokoju i w samotności swojej celi, na niewiele przyda się zakonnikowi cela zbudowana rękę człowieka [80]. Wewnętrzne wyciszenie, o jakie prosi Franciszek, pozwoli braciom łatwiej uchwycić natchnienia i nawiedzenia Ducha Świętego.

Franciszek wyraźnie wskazywał braciom na pierwszeństwo modlitwy nad wszelkiego rodzaju pracą. Jeżeli poleca, aby bracia pracowali własnymi rękami lub intelektualnie, to zawsze zaznacza, by z tego powodu nie zaniedbywali życia modlitwy [8l] .

Ta nieustanna kontemplacja Boga w zaciszu własnego serca i oddawanie Mu czci w duchu i prawdzie [82] wymaga od brata mniejszego czystego serca i czystego umysłu [83]. W Napomnieniu 16 wyjaśnia, kto jest czystego serca: Prawdziwie zaś czystego serca sa ci, którzy gardzę dobrami ziemskimi, szukają niebieskich i nie przestaję nigdy czystym sercem i duszę uwielbiać i widzieć Pana, Boga żywego i prawdziwego [84].

Wzrost w modlitwie wymaga pokory. Franciszek upomina braci, aby zbytnio nie obnosili się z tym, czego doznają w czasie modlitwy. Tak mawiał: Kiedy sługa Boży na modlitwie dozna jakiejś nowej pociechy skutkiem nawiedzenia przez Pana, wtedy, zanim zakończy modlitwę, winien wznieść swe oczy ku niebu i ze złożonymi rękami powiedzieć Panu: "Panie, tę pociechę i słodycz zesłałeś z nieba mnie, niegodnemu grzesznikowi. Ja odsyłam ją Tobie, abyś ją dla mnie zachował, gdyż ja jestem rabusiem Twego skarbu". A także: "Panie, zabierz ode mnie Twe dobro na tym świecie i zachowaj mi je na życie przyszłe". Tak właśnie winien robić.

A gdy odejdzie z modlitwy, niech się okazuje innym ludziom, biednym i grzesznym, jakby nie otrzymał byt żadnej nowej faski. Zdarza się bowiem stracić rzecz bezcenną za marną zapłatę, a tego, kto ją dał, łatwo sprowokować do niedawania już więcej [85].

W Napomnieniu 28 dodaje z naciskiem: Błogostawiony sługa, który w niebie gromadzi dobra, jakie Pan mu okazuje i nie pragnie ujawniać ich ludziom dla zdobycia uznania, bo sam Najwyższy okaże jego czyny tym, którym zechce. Błogosławiony sługa, który tajemnice Pańskie za...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin