Coś fajnego do łamania języka(1).doc

(34 KB) Pobierz
GIMNASTYKA DLA JĘZYKA

GIMNASTYKA DLA JĘZYKA

 

BĄK
Spadł bąk
na strąk,
a strąk
na pąk,
pękł pąk,
pękł strąk,
a bąk się zląkł.

BYCZKI
W trzęsawisku trzeszczą trzciny,
trzmiel trze w Trzciance trzy trzmieliny,
a trzy byczki znad Trzebyczki
z trzaskiem trzepią trzy trzewiczki.
Najlepsza trzepalnia trzewiczków - Trzebyczka 333.

BZYG
Bzyczy bzyg znad Bzury
zbzikowane bzdury,
bzyczy bzdury, bzdurstwa bzdurzy
i nad Bzurą w Bzach bajdurzy,
bzyczy bzdury, bzdurnie bzyka,
bo zbzikował i ma bzika!

CHRZĄSZCZ
Trzynastego, w Szczebrzeszynie
chrząszcz się zaczął tarzać w trzcinie.
Wszczęli wrzask Szczebrzeszynianie:
- Cóż ma znaczyć to tarzanie?!
Wezwać trzeba by lekarza,
zamiast brzmieć, ten chrząszcz się tarza!
Wszak Szczebrzeszyn z tego słynie,
że w nim zawsze chrząszcz BRZMI w trzcinie!
A chrząszcz orzekł nie zmieszany:
- Przyszedł wreszcie czas na zmiany!
Dawniej chrząszcze w trzcinie brzmiały,
teraz będą się tarzały.

TRZNADLE
W krzakach rzekł do trznadla trznadel:
- Możesz mi pożyczyć szpadel?
Muszę nim przetrzebić chaszcze,
bo w nich straszą straszne paszcze.
Odrzekł na to drugi trznadel:
- Niepotrzebny, trznadlu, szpadel!
Gdy wytrzeszczysz oczy w chaszczach,

z krzykiem pierzchnie każda paszcza!

 

CIETRZEW
Trzódka piegży drży na wietrze,
chrzęszczą w zbożu skrzydła chrząszczy,
wrzeszczy w deszczu cietrzew w swetrze
drepcząc w kółko pośród gąszczy.

CZYŻYK
Czesał czyżyk czarny koczek,
czyszcząc w koczku każdy loczek,
o czym przykrył koczek toczkiem,
lecz część loczków wyszła boczkiem.

DZIĘCIOŁ
Czarny dzięcioł
z chęcią
pień ciął.

GORYL
Turlał goryl po Urlach kolorowe korale
rudy góral kartofle tarł na tarce wytrwale,
gdy spotkali się w Urlach
góral tarł, goryl turlał,
chociaż sensu nie było w tym wcale.

HUCZEK
Hasał huczek z tłuczkiem wnuczka
i niechcący huknął żuczka.
- Ale heca... - wnuczek mruknął
i z hurkotem w hełm się stuknął.
Leży żuczek, leży wnuczek,
a pomiędzy nimi tłuczek.
Stąd dla huczka jest nauczka
by nie hasać z tłuczkiem wnuczka.

ŻABA
Warzy żaba smar,
pełen smaru gar,
z wnętrza gara
bucha para,
z pieca bucha żar,
smar jest w garze,
gar na żarze,
wrze w żarze smar.

JAMNIK
W grząskich trzcinach i szuwarach
kroczy jamnik w szarawarach,
szarpie kłącza oczeretu
i przytracza do beretu,
ważkom pęki skrzypu wręcza,
traszkom suchych trzcin naręcza,
a gdy zmierzchać się zaczyna
z jaszczurkami sprzeczkę wszczyna,
po czym znika w oczerecie
w szarawarach i berecie.....

KRÓLIK
Kurkiem kranu kręci kruk,
kroplą tranu brudząc bruk,
a przy kranie,
robiąc pranie,
królik gra na fortepianie.

KRUK
Za parkanem wśród kur na podwórku
kroczył kruk w purpurowym kapturku,
raptem strasznie zakrakał
i zrobiła się draka,
bo mu kura ukradła robaka.

PCHŁA
Na peronie w Poroninie
pchła pląsała po pianinie.
Przytupnęła, podskoczyła
i pianino przewróciła.
W gąszczu szczawiu we Wrzeszczu
klaszczą kleszcze na deszczu,
szepcze szczygieł w szczelinie,
szczeka szczeniak w Szczuczynie,
piszczy pszczoła pod Pszczyną,
świszcze świerszcz pod leszczyną,
a trzy pliszki i liszka
taszczą płaszcze w Szypliszkach!

MUSZKA
Mała muszka spod Łopuszki
chciała mieć różowe nóżki -
różdżką nóżki czarowała,
lecz wciąż czarne nóżki miała.
- Po cóż czary, moja muszko?
Ruszże móżdżkiem, a nie różdżką!
Wyrzuć wreszcie różdżkę wróżki
i unurzaj w różu nóżki!

 

BZYG - owad z rodziny muchówek, swoim wyglądem przypominający pszczołę.
CIETRZEW - ptak nieco mniejszy od kury; samice mają ubarwienie brązowe,
samce są jaskrawsze, a ich ozdobą jest ogon w kształcie liry; wiosną samce
wydają dźwięki: "bul-got, bul-got, czu-szy".
DREWIEJ - dawno temu.
HUCZEK - inaczej grzebiuszka, płaz bezogonowy, podobny do żaby; jego głos
przypomina
bulgotanie lub mruczenie.
PIEGŻA - ptak leśny, podobny do wróbla;
grzbiet ma brązowy, spód ciała biały a głowę szarą jak popiół; śpiewa bardzo
słabo.
TRZNADEL - niewielki ptaszek, główkę i spód ciała ma żółty, a kuper
rdzawo - czerwony;

 

ABECADŁO
Moi Drodzy! Abecadło
to jest liter zgodne stadło –
wszystkie stoją grzecznie w rządku,
w zgrabnym szyku i porządku.

A, choć zawsze na czele,
to się tym nie chwali wcale,
Ż, choć tkwi na samym końcu,
wciąż się czuje doskonałe.

Każda z liter jest potrzebna,
bo słów przecież jest bez liku –
zaraz to możecie sprawdzić,
choćby tylko w tym wierszyku:

ara budzi cara, durne emu fika,
gna hiena i jenot krokiem lunatyka,
łypie mors na osę, pstry rak sadzi tuje,
upiór woła yeti, zaś źrebak żongluje!

GRZECZNA DAMA
Grzecznej damie, tuż nad uchem,
brzuchomówca brzęczał brzuchem –
brzdęk, brzdęk! brzdąkał na gitarze,
niczym dżezmen grał na tarze,

bzyczał jak na wiolonczeli
i brzmiał niczym trzódka trzmieli,
skrzypiał wdzięcznie jak skrzypeczki
i podzwaniał jak dzwoneczki.
Grzeczna dama oburzona,
rzekła strasznie obrażona:
- Uhu-huhu! Uhu-huhu!
Ależ panu burczy w brzuchu!

KOCURY
Rudy kocur w kolorowym garniturku
gra na trąbie serenadę na podwórku,
serenadę gra na trąbie,
rabarbarem drewno rąbie,
rekinami dyrygując w rybim chórku.
Bury kocur w okularach i turbanie
turla perły po królewskiej porcelanie,
na organkach ćwiczy chorał,
zagłuszając cały morał,
a więc wierszyk bez morału pozostanie.

TYP SPOD SOPOTU
W połowie lata, w pewną sobotę,
typ spod Sopotu kupił kapotę,
lecz miał z kapotą niemały kłopot,
bo mu kapota wpadała w łopot.
Klap! klap! kapota klapie na typie,
typ spod kapoty na klapy łypie,
klapie klapami typa kapota,
z łopotem typem kapota miota.
Wtem tupnął na mnie typ spod Sopotu:
- Dość mam łypania, klap i łopotu!
Kto dziś kupuje ten typ kapoty?!
I po co pisać takie głupoty…




ŻYCIE W PSZENŻYCIE

Jeśli w pszenżyto ruszysz o świcie,
ujrzysz, jak chrzęści życie w pszenżycie –
brzęczy żuczek,
skacze liszka,
szepcze tygrzyk
do widliszka
świerszcz za ważką
gna w poskoczkach,
nie spuszczając
chrząszcza z oczka,
świdrzyk, wstężyc
i winniczek
kroczą boczkiem
do dżdżowniczek,
a szczypawy
pośród trawy
szczypią trzmiele
dla zabawy.
Szumi o świcie życie w pszenżycie –
sami zajrzyjcie, jak nie wierzycie!

Ballada ćwiczebna na tempo i dykcję
Pewien optyk mieszkał z synem
a ten syn był synoptykiem
i ten syn miał konkubinę
ożenioną z pewnym prykiem.
Pryk okazem był sceptyka
jak po cichu mawiał optyk,
a pryk mawiał do optyka,
że sceptykiem jest synoptyk.
Raz objadłszy się papryką
poszedł w miasto syn z patykiem
i rzuciwszy synoptykę
zajął się wyłącznie prykiem.
Wtedy dwaj posterunkowi
przyskrzynili syna za to
i donieśli optykowi:
„Syn synoptyk tkwi za kratą”.
Biedny optyk chcąc być z synkiem
nie rozmyślał ani szczypty
tylko ją się skradać rynkiem
by z muzeum ukraść tryptyk.
Lecz gdy tryptyk kładł do kosza
i czas trwonił przy tryptyku
nagle słyszy głos kustosza:
„Tryptyk kradniesz ty optyku”.
Prokurator rozgryzł problem
bez sięgania do detali,
złapał skobel i tym skoblem
zamknął wszystkich w dużej Sali.
Siedzi optyk razem z prykiem,
konkubina i synoptyk
oraz kustosz wraz z tryptykiem,
tym co go chciał ukraść optyk
Wprawdzie kupy się nie trzyma
przedstawiona tutaj fikcja

i puenty wcale nie ma,
Ale za to
jak bogato
się przedstawia moja dykcja!

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin