Chrystus na górze Oliwnej.doc

(53 KB) Pobierz
Chrystus na górze Oliwnej

Chrystus na górze Oliwnej

Kochani Bracia w Chrystusie!

Dwunastego sierpnia 1239 roku, na ulicach Paryża widać było olbrzymie tłumy ludzi. Swięty Ludwik, król francuski, od cesarza Balduina otrzymał w darze nadzwyczaj cenną rzecz: cierniową koronę Chrystusa. W miastach i wioskach, przez które przejeżdżała świta z tym niezwykłym podarunkiem, urządzano wielkie uroczystości, a jak głęboko przejęci byli ludzie, świadczy o tem fakt, że jeszcze i dziś mieszkańcy miast Varcelli, Sens, obchodzą pamiątkę tego dnia, kiedy gościli u siebie cenną relikwię.

O, tak! Dusza chrześcijańska zawsze odznaczała się wielkim pietyzmem, gorącą miłością dla cierpiącego Chrystusa i wszystkich pamiątek po Nim! Jeszcze i dziś najbardziej ulubionym tematem religijnym jest męka Pana Jezusa.

W naszych kazaniach doszliśmy do szczegółowego rozważania cierpień Chrystusa Pana.

Chrystus był wielki, kiedy nauczał, działał cuda - ale największym kiedy cierpiał. Sam Pan Jezus stwierdza tę prawdę w słowach wypowiedzianych do uczniów z Emmaus: "Izali nie było potrzeba, aby to był cierpiał Chrystus i tak szedł do chwały Swojej?" (Łuk. 24,26)

Istotną treść moich dalszych kazań mógłbym ująć w słowach: "Passio Domini nostri Jesu Christi..." "Cierpienie naszego Pana Jezusa Chrystusa".

Wierni chrześcijanie zawsze lubili kazania o Męce Pańskiej, ale zdaje się, że w obecnych trudnych czasach temat ten będzie bardziej zrozumiały. Droga krzyżowa, nabożeństwa pasyjne zawsze były lubiane, ale zdaje się, że nigdy tak, jak dziś, kiedy cała ludzkość przebywa drogę krzyżową i kona na Golgocie.

W następnych kazaniach będziemy towarzyszyli Chrystusowi po drodze krzyżowej i przekonamy się, jak prawdziwe są słowa św.Pawła: "My przepowiadamy Chrystusa ukrzyżowanego, Żydom wprawdzie zgorszeniem, a Grekom głupstwem, lecz samym wezwanym Żydom i Grekom, Chrystusa moc Bożą i mądrość Bożą" (I. Kor. 1, 23)

W ten sposób pragniemy rozważać cierpienie Pana Jezusa, żeby przez nie spłynęła łaska i moc Boża w nasze dusze.

I.

Krótka historia Męki Pana Jezusa.

Obraz ostatniej wieczerzy żywo stoi w duszy każdego chrześcijanina, więc zbyteczne jest rozwodzić się nad nim. Nie będę szczegółowo opowiadał całej historii cierpienia Chrystusa Pana, podkreślę tylko te momenty, które w dzisiejszych czasach są bardzo pouczające. Żeby przedstawić ogólny obraz męki Chrystusa, w którym moglibyśmy umieścić znane szczegóły,- uważam, że trzeba pokrótce zastanowić się nad ostatniemi godzinami życia Pana Jezusa.

Po spożyciu ostatniej wieczerzy, Pan Jezus z apostołami udał się na górę Oliwną, do ogrodu gethesemańskiego. Tu opanował Go przedśmiertelny strach, że aż krwią się pocił. Około północy pojmali Go wrogowie z Judaszem na czele i odprowadzili na posłuchanie do arcykapłana Annasza. Przez ten czas zebrał się sanhedryn na czele z Kaifaszem i przyprowadzono tam Chrystusa.

Posiedzenie nie dało żadnych wyników, bo świadkowie zaprzeczali sami sobie. Wtenczas arcykapłan postawił postawił uroczyście pytanie: "Poprzysięgam Cię przez Boga żywego, abyś nam powiedział, jeżeli Tyś jest Chrystus, syn Boży?" Rzekł mu Jezus: "Tyś powiedział". Wtedy najwyższy kapłan rozdarł szaty swoje, mówiąc: "Zbluźnił: cóż dalej potrzebujemy świadków? Otoście teraz słyszeli bluźnierstwo" (Mat. 26, 63-65).

Rada najwyższa zasądziła Chrystusa na śmierć. Ponieważ Żydzi byli pod protektoratem Rzymu i nie wolno im było samodzielnie wykonywać wyroków śmierci, więc następnego dnia wczesnym rankiem przyprowadzili Jezusa do Piłata, namiestnika cesarza, żeby potwierdził wyrok śmierci.

Około godziny ósmej Chrystus stanął przed Piłatem. Podniesiono zarzuty, że mieni Siebie królem, że buntuje lud. Piłat chciał uwolnić Jezusa, bo podał wniosek, żeby lud zadecydował, kogo zwolnić, czy mordercę Barabasza, czy Chrystusa, ale żydzi wypowiedzieli się za Barabaszem. Piłat rozkazał ubiczować Chrystusa w nadziei, że może to zaspokoi nienawiść żydów, ale oni twardo obstawali za swoim wnioskiem. Kiedy widzieli, że ich zarzuty polityczne robione Chrystusowi są mniej ważkie, wysunęli kwestie religijne: "My zakon mamy, a według zakonu ma umrzeć, że się Synem Bożym uczynił" (Jan. 19,7), ale to również nie zmieniło decyzji Piłata.

Poskutkowały dopiero dalsze groźby żydów, którzy rzekli Piłatowi, że oskarżą go przed cesarzem, że nie dba o dobro państwa. Piłat ustąpił i dał rozkaz ukrzyżowania Chrystusa.

Był to najstraszniejszy sposób gładzenia przestępców, stosowano go tylko względem największych zbrodniarzy. Według Cycerona była to najokrutniejsza kara: "crudelissimum teterrimumgue supplicium" (Cicero i Verr.V.641).

Kiedy przybijano Chrystusa do krzyża - podano Mu oszałamiający napój, ale go nie przyjął, chciał cierpieć z całą świadomością. Wisząc na krzyżu powiedział jeszcze siedm krótkich słów. Pod wieczór koło godziny 3-ciej zmarł.

Tak wyglądała krótka historia ostatnich godzin życia Chrystusa. Jak straszna głębia boleści i cierpień duchowych, ile podłości i nikczemności ludzkiej mieści się w tych kilku ostatnich chwilach życia Chrystusa. - zobaczymy to dopiero, szczegółowo rozważając niektóre momenty mąk Chrystusowych.

Przystąpmy ze współczuciem i pietyzmem do zastanawiania się nad cierpieniami Chrystusa. Stańmy obok Niego na górze Oliwnej.

II.

Chrystus na górze Oliwnej

Czwartek wieczór. Nad Jerozolimą zapadła ciemna noc, ludzie udali się na spoczynek. Pan Jezus razem z uczniami wychodzi z Wieczernika i przez potok Cedron idzie na górę Oliwną. Idzie na miejsce cierpień, żeby zadośćuczynić za winy, które człowiek popełnił w ogrodzie rozkoszy, w raju. Ludzie śpią spokojnie - ani przez myśl im nie przeszło, jak olbrzymiego znaczenia fakt rozgrywa się w tej chwili, wśród ciemnej nocy, na górze Oliwnej. Rozpoczyna się męka Pana Jezusa!

Chrystus klęczy osamotniony, spowity całunem nocy! Zapomnieli o Nim nie tylko grzesznicy, ale i najukochańsi uczniowie, trzej wybrani, których wziął ze Sobą do ogrodu, śpią najspokojniej.. Kiedy się modli na klęczkach, opanowuje Go niewymowny ból i tęsknota. On, który "będąc jasnością chwały" Boga, walczy teraz rozpaczliwie z grozą smierci. On, o którym napisane jest, że jest światłością prawdziwą, "która oświeca wszelkiego człowieka na świat przychodzącego" (Jan. 1, 9) walczy w ciemnościach nieograniczonego smutku. Ten, który na górze Tabor, jaśniał majestatem promienny, jak słońce, obecnie złamany, skruszony, zmaga się z cierpieniem!

Blady księżyć patrzy na Niego spoza drzew, tak samo jak niegdyś patrzał w raju na grzech pierwszego człowieka, który stał się powodem Chrystusowego cierpienia. Blada twarz księżyca rzuca tajemnicze cienie na bolesne oblicze Pana. Wzruszająca jest postać cierpiącego Chrystusa, który naprzód przeżywał Swoją straszną mękę! świat jeszcze czegoś podobnego nie oglądał! Bóg- człowiek walczy ze śmiercią!

Wzniosła, majestatu pełna chwila, w której Chrystus śmiało spojrzał w oblicze śmierci.

Inny jest los zwykłych skazańców. Wprawdzie w więzieniu czekają na śmierć, ale nie sami budują sobie szubienice, nie muszą na nią patrzeć przed śmiercią. Do ostatniej chwili mają nadzieję. W razie zatwierdzenia wyroku śmierci, prędko następuje jego wykonanie i ostatnie chwile skazańca mogą być uprzyjemnionego według jego życzeń. Doprowadzony na stracenie, krótko męczy się widokiem narzędzi śmierci.

Pan Jezus chciał umrzeć z całą świadomością groźnych okoliczności. Na górze Oliwnej, na długo przed śmiercią przeżył wszystkie udręczenia, związane ze Swoją męką.

Najpierw przebolał wszystkie czekające go męki ciała. Człowiek już na kilka dni przed ciężką operacją jest zdenerwowany, nie może sobie znaleźć miejsca. Chrystus był człowiekiem i Bogiem, widział naprzód wszystko szczegółowo, co Go czeka i przeżywał to jako człowiek; a ponadto Serce Jego ubolewało jeszcze nad niewdzięcznością ludzką. Przeżywał wszystkie czekające go upokorzenia i zniewagi. Widział i czuł, jak brutalni żołdacy rzymscy pluwają Mu w twarz, jak Go kopią, koronują cierniem, biczują, wyśmiewają się z Niego! Przeżywa uderzenia bicza, którego ostre końce szarpią Mu ciało, czuje, jak Go wloką na powrozie pod ciężarem krzyża. Widzi Golgotę i Siebie wiszącego między dwoma łotrami, słyszy przekleństwa i obelgi rzucane przez lud. Widzi, jak stojąca pod krzyżem Matka Bolesna przeżywa w męce hańbę swojego Syna.... Cóż dziwnego, że będąc człowiekiem, przeżywał to wszystko i wzdragał się na myśl okropnych mąk, że czuł się opuszczony, złamany, że krzyczał z głębi Swej zbolałej duszy: "Ojcze Mój, jeśli można, rzecz, niechaj odejdzie odemnie ten kielich" (Mat. 26, 39). W cierpieniu szuka pociechy u ludzi, idzie do Swoich uczniów, ale ci najspokojniej śpia. Biedny Chrystus, samotnie wydany na pastwę cierpień. Wraca na poprzednie miejsce, gdzie jeszcze większe ogarnia Go przygnębienie, smutek i ból.

Daleko większy ból od cierpień fizycznych, które przeżywał, sprawiało Chrystusowi bezbrzeżne morze ludzkich grzechów, które przyjął na Siebie, by nas odkupić. Wszystkie okrucieństwa, wstręt, hańba, płynąca z niezmierzonego bagna naszych win, zwaliły się na Jego drżące z bólu ramiona.

Przygniotły Go wszystkie grzechy - od czasów Adama aż po dziś dzień! Przyjął na Siebie wszystkie winy, popełnione przed Nim, w Jego czasach i po Nim, aż do skończenia świata! Przed oczyma Jego duszy przesunęły się stulecia wraz ze wszystkiemi brudami ludzkiemi, morderstwa, rozpusta, przekleństwa, cała ohyda niemoralności... Dusza Chrystusowa wolna nawet od cienia grzechu, spojrzała w bezdenną przepaść nędzy ludzkiej, która swemi odmętami zalała słodką, niewinną, świętą Jego postać. "Serce Jezusa, Syna Ojca przedwiecznego", rzucone w błocie! "Serce Jezusa, świątynio Boga" , powalone w brudy grzechu! "Serce Jezusa, dobra i miłości pełne", napiętnowane wszystkiemi grzechami świata!

On, o którym mówił święty Jan, że "grzechu w Nim nie ma" (I. Jan. 3, 5), przyjął na Siebie wszystkie grzechy świata. Przygniotły Go grzechy ludzkości od początku świata aż do chwili obecnej i ziściły się na Nim słowa proroka Izajasza: "Z złośnikami jest policzon, a On grzechy mnogich odniósł, a za przestępcę się modlił"(Iz. 53, 12). Słusznie pisze o Nim święty Paweł: "Jego, który nie znał grzechu, uczynił grzechem za nas, abyśmy się stali sprawiedliwością Bożą w Nim"(II. Kor. 5, 21). Kiedy Chrystus jęczał pod ciężarem grzechów świata i wił się przez nie z bólu, spełniło się to, o czem pisał później święty Paweł: "z wołaniem potężnem i łzami ofiarowawszy, był wysłuchany dla swej uczciwości"(Żyd. 5, 7).

Nikt nie pocieszył Chrystusa! Żaden żywy twór nie ulżył Jego smutkowi, ani nie dodał Mu otuchy! Cierpienie jest straszne, ale być w niem opuszczonym jest stokroć straszniejsze.

Pan Jezus ponownie wstał i przyszedł do swoich trzech ukochanych uczniów, którzy jeszcze spali.

Janie, śpicie? Wy, którzy jesteście Moimi przyjaciółmi, na których najbardziej liczyłem w Swojem cierpieniu?!

Kochani Bracia, czy nie wzruszą się wasze serca widokiem cierpiącego Chrystusa? Gorzkie wyrzuty, które czynił Apostołom i nas dotyczą. Jesteśmy otoczeni morzem grzechu, okrucieństwem zła, koło nas nurtują fale moralnego brudu, a uczniowie Chrystusa śpią. Tysiące sposobów walki zna podłość grzechu, - ulice, sklepy, wystawy są pełne brudu rozpusty, wszędzie czyha występek i niemoralność - a uczniowie Chrystusa spokojnie śpią!

Dziś również dzwięczy nam w uszach bolesne wołanie Chrystusa: Czy nie możecie czuwać ze mną choć jedną godzinę? Nie chcecie Mi pomóc w mojej cierpieniu i trudach, które za was ponoszę? Niestety, wielu ludzi pracuje na niwie grzechu - a znikoma liczba robotników Bożych. Przypatrzcie się, ilu ludzi ginie w przepaści grzechu - a nie ma nikogo, ktoby ich nawrócił na drogę cnoty!...

Uczniowie Chrystusa śpią - ale szatan czuwa i szykuje się do decydującego boju.

Chrystus po raz trzeci wraca na dawne miejsce i teraz walą na Niego najokropniejsze cierpienia. Największą męką Chrystusa nie była świadomość cierpień fizycznych, ani też ciężar grzechów, które przyjął na Siebie, ale to, że cierpiał za wielu daremnie.

Za chwile Judasz odpadnie z grona Jego wiernych, a potem przyjdą niezliczone szeregi innych Judaszów i będzie to trwało tysiąclecia.... Nad tem najbardziej bolał Chrystus.

Rozpoczyna się walka między Chrystusem a szatanem. Po upadku pierwszych rodziców, Chrystus stanął do boju ze złem i przybył na pole walki.

Nieprzyjaciel nie czeka. Z pośród drzew oliwkowych wyłania się olbrzymia postać odziana w purpurę, dumnie podnosi czoło przy bladem świetle ksieżyca, a na luarowym wieńcu, który nosi na czole, widać napis: Superbia! Pycha!

- Jestem! Wyzwałeś mnie na bój! Więc przyszłam ja, Pycha! Krzyczałam przez usta zbuntowanych aniołów w niebie: "Non serviam!" - "Nie będę służył". Ja namówiłam pierwszych ludzi w raju, żeby jedli owoc z zakazanego drzewa! Za moim podszeptem oddawano cześć boską tyranom świata. Rządziłam sercami okrutników, którzy wymordowali tysiące niewinnych ludzi i całe narody! Zakradam się do ludzkiego umysłu i każę mu wierzyć tylko we własne siły. Na moich usługach jest pieniądz, maszyna, pracownie, szkoły, gdzie walczą z wiarą, z cnotą, z Bogiem! Droga moja jest jednym triumfem! Przede mną korzą się matki, dziewice, mędrcy, politycy, władcy świata.... Ty chcesz ze mną walczyć? Ty, blady, wymizerowany, złamany, opuszczony człowieku? Próżno! Wszystko stracone!...

Chrystus padł na ziemię: "I stał się pot Jego, jak krople krwi zbiegającej na ziemię" (Łuk. 22, 44).

Chrystus podnosi Swoje skrawione oblicze... Okropność.... Zbiża się do Niego druga zjawa. Mniejsza od poprzedniej, nie zadziera głowy tak dumnie, jak pierwsza, filuternie usmiecha się, podobna do kobiety. Szaty nosi wymięte, podarte i brudne, ale widać, że niegdyś były kosztowne. eleganckie, bije od niej woń perfum... Na głowie nosi zwiędły wianek z napisem: Luxuria, Niemoralność!

- Co to? Czego się boisz? Czego drżysz? - mówi szyderczym głosem do Chrystusa. - Wezwałeś mnie na bój - jestem! Zawojowałam i podbiłam cały świat! Rozumiesz? Cały świat jest mój! Moją jest dziatwa, uważana przez rodziców za niewinną, a którą służba, lektura, obrazy już dawno przyprowadziły do mnie! Moi są młodzieńcy i panny - zabawy, kina, ilustracje, lektura, przyjaciele, towarzystwo - wszyscy przychodzą do mnie!

Moimi są małżonkowie, opanowani manią spędzania płodów i cudzołóstwem!

Moimi jest wielu starców i matron, które żyją w bagnie grzechów swojej młodości.

Spaliłeś deszczem siarkowym Sodomę i Gomorę - ale ja ocalałam! Teraz panuję w pałacach, w chatach, w sercach ludzi zamożnych i biedaków. Za mną idą miliony!

Szyderczy głos zjawy przeszył cichą noc. Chrystus dławiony bólem zawołał: "Ojcze Mój, jeśli można, rzecz, niechaj odejdzie odemnie ten kielich" (Mat. 26, 39).

Jezusie, co mówisz? Niech odejdzie od Ciebie ten kielich? Więc nie poto przyszedłeś, żeby wypić go do dna? Poco pracowałeś przez 33 lata? Poco cierpiałeś? Czy nie dlatego, by wypróżnić czarę cierpienia, by umrzeć? Teraz drżysz na widok bólu? Chciałbyś uniknąć cierpienia? Ociągasz się, Ty, który rzuciłeś hasło: "Żaden, który rękę swą przyłożył do pługa, a ogląda się nazad, nie jest sposobny do Krolestwa Bożego" (Łuk. 9, 62). Przyszła chwila naszego zbawienia, a Ty jesteś niezdecydowany, słaby? Panie, tylko teraz bądź silny! Nie odsuń kielicha cierpienia, bo jeśli go odrzucisz, co się z nami stanie?...

Nie! Nie odrzucił go! Upadł na ziemię, wił się z bólu, zsiniałemi wargami szeptał modlitwę: "Wszakże nie jako Ja chcę, ale jako Ty". (Mat. 26, 39)

Chrystus zgodził się na krzyż - na dzieło odkupienia!

***

Chrystus drżąc leży na ziemi, wyczerpany, zbroczony krwawym potem - współczuję Mu, chciałbym Go ucałować, przytulić do swojego serca.

Znamy trzy pocałunki w życiu Jezusa.

w Wielkoczwartkową noc Judasz złożył na Jego policzku pocałunek, który był znakiem zdrady i wydania w ręce nieprzyjaciół. Była to podła zniewaga pocałunku, który jest znakiem miłości i uszanowania. Dla Judasza stał się symbolem podłości i zdrady!

Nogi Chrystusa całowała Maria Magdalena. Z jej grzechami rozdartej duszy trysły potoki żalu i smutku, płacząc, rzuciła się do nóg Zbawiciela i serdecznie je całowa. - Były to pocałunki żalu za grzechy!

Trzeci pocałunek, o którym Ewnagelia nie wspomina, z pewnością składały na bladem czole Chrystusa, usta Jego Przenajświętszej Matki, kiedy zdjęto ciało Jej Syna, by złożyć je do grobu. Był to pocałunek czystej miłości!

Jakim pocałunkiem chcesz obdarzyć Chrystusa? Pocałunkiem Judasza? Pocałunkiem człowieka, w którego duszy roi się od grzechów, ale który na zewnątrz udaje pobożnego, świętego? Nie! Tak nisko jeszcze nie upadłem! Nie będę zdrajcą!

Może pocałunkiem Matki Bolesnej? Niestety, nie jestem godzien swój pocałunek upodobnić do pocałunku Najświętszej Panny - jestem grzesznikiem, który często obraża Boga.

Pozostaje mi tylko złożyć na Jego Przenajświętszem obliczu pocałunek pokutującej Magdaleny - pocałunek nawróconej do Boga duszy!

Klęknijmy w kornem milczeniu u stóp cierpiącego Chrystusa i módlmy sie w duszy:

Jezu Chryste, jesteśmy przy Tobie - podnieś się, wstań. Znikła zjawa Pychy i wyzywające oblicze Niemoralności, - jesteśmy z Tobą, my, Twoje wierne dzieci. Nasza pycha i nasza niemoralność były zjawami, które gnębiły Cię w ogrodzie Oliwnym - ale je pokonałeś i zbawiłeś nas. Błagamy Cię, zapomnij o naszej przeszłości!

Postaramy się poprawić! Przyrzekamy Tobie żyć odtąd lepiej! O Chryste, nie napróżno cierpiałeś.... O, nie, nie! Amen.

(kazanie pochodzi z książki: Ks. dr Tihamer Toth, "Chrystus w cierpieniu i w chwale", Kraków 1934, s.141-149)

Bp.Tihamer Toth

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin