OBŁOK NR 7
(Heinz Glaser)
Żył sobie chłopiec, który bardzo cierpiał, gdyż widział wszystkie nieszczęścia i bolączki świata. Postanowił, że gdy tylko urośnie, to wszystko zmieni się na lepsze.
Chłopiec wzrastał w latach i mądrości. Stał się pełnoletni. W dalszym ciągu miał niesprawiedliwość świata przed oczami i trwał przy swoim postanowieniu. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że w swojej aktualnej sytuacji nie może wiele uczynić. „Niech zarobię tylko pierwsze pieniądze, a wszystko będzie inaczej" — myślał sobie.
Zarobił swoje pierwsze pieniądze. Musiał jednak obiektywnie stwierdzić, że z taką ilością pieniędzy wiele w świecie nie zwojuje. „Zdobędę najpierw mocną pozycję w pracy, a potem przystąpię do naprawy świata" — podsumował ten etap swego życia.
Kiedy osiągnął i zaspokoił swoje ambicje zawodowe, musiał przyznać przed samym sobą, że sam w tej walce o sprawiedliwość nie ma większych szans. „Muszę przygotować odpowiednie społeczne i polityczne podstawy, coś takiego, co ułatwi przebudowanie stosunków międzyludzkich" — taka myśl mu teraz zaświtała.
Pracował pilnie i wytrwale na różnych stanowiskach i pełnił różne funkcje. Omawiał ze swoimi przyjaciółmi na wielu konferencjach sprawy przyszłości. Szczęście mu sprzyjało, został prezesem wielkiego międzynarodowego koncernu. Jako prezes miał teraz wielki wpływ na życie polityczne, gospodarcze i społeczne. I mimo wielu zajęć, stresowych sytuacji, nie zapomniał, że kiedyś pragnął usunąć z tego świata wszystko zło i całą niesprawiedliwość.
„Jako prezes mam prawo do oceny sytuacji tym bardziej, że z moim głosem się liczą" — myślał sobie pewnego wieczoru. Popatrzył na przyjaciół. Mogli być zadowoleni z tego, co posiadali. Jeśli nawet nie zaszli tak daleko i tak wysoko jak on, to sami sobie byli winni. On pracował najwięcej. Wszystko sam sobie zawdzięcza. Jak przystało na prezesa miał teraz — w swoim mniemaniu — szersze pole widzenia i głębiej sięgał problemów. W świecie nie było znowu tak wielkiego zła, jak to widział początkowo. Społeczeństwo nie było tak drapieżne i okrutne. Wobec młodych i zbuntowanych, którzy bez odpowiednich środków walczyli o lepsze jutro, wykazywał wiele zainteresowania. Musieli się jednak czymś wykazać, aby otrzymali od niego poparcie. Musieli mieć odpowiednią siłę przebicia. Śmiał się zaś szczerze, kiedy wnuczek mu opowiadał, jakie w przyszłości będzie budował domy, jak będzie leczył ludzi, jak dla wszystkich będzie wyrozumiały i dobry.
Pewnego dnia stanął ów człowiek przed Panem Bogiem, aby złożyć sprawozdanie ze swego życia. Pan Bóg polecił mu przedstawić wszystko, co w swoim życiu zrobił. „Przez całe moje życie — rozpoczął swoje sprawozdanie — walczyłem o sprawiedliwość w świecie. Cały czas miałem przed oczyma zło i cierpienie świata, wszystkie jego nieszczęścia. Muszę przyznać, że dzięki swemu bystremu umysłowi i silnej woli zło i cierpienie prawie przestało dla mnie w świecie istnieć. Pod koniec życia prawie ich nie dostrzegałem."
„A więc w ten sposób wypełniłeś zadanie swego życia" — mówił Pan Bóg cicho i poważnie — „Należy ci się nagroda za to. Będziesz tutaj żył w takim samym stanie jak na ziemi. Zamieszkasz na obłoku nr 7. Tam nie będziesz widział nic wokół siebie, będziesz miał tylko samego siebie i swoje interesy przed oczyma."
I siedzi ów człowiek na obłoku nr 7 do dzisiaj.
jolas_79