Dalsze losy Edwarda i Belli-02.doc

(108 KB) Pobierz

                                                                        II

 

 

 

 

Zakupy… zakłopotana spojrzałam na Alice. Chciałam się wykręcić…- Nie masz się, czego obawiać. Wolę masz silniejszą od każdego nas.- Powiedziała Alice. Zaśmiałam się cicho. Wyszłyśmy z domu zatrzaskując za nami drzwi. Biegłyśmy przez las parę minut aż dotarłyśmy do domu rodziny Cullenów. Mojej rodziny J. Weszłyśmy do domu zostawiając za sobą otwarte drzwi. Emmet siedział na kanapie i oglądał telewizje. Odwrócił się do nas i uśmiechnął się szyderczo.- Witam- zachichotał.- Emmet- zaczęłam- słuchaj mnie dobrze. Nessie ma być gotowa o 14.00. Tu ma ubranka na zmianę.- Powiedziałam rzucając w jego stronę torbę. Rzuciłam ją mocno a jednak nie miał problemu ze złapaniem jej.- Gdyby byłą głodna…- zaczęłam, ale Emmet mi przerwał.- Tak wiem.- Zawołać Rosalie.- Uśmiechnęłam się mimowolnie.-Na nas już czas- piskneła Alice. Pocałowałam Renesme czoło. Wyszłyśmy przed dom gdzie czekało na nas nowiutkie porsche. Alice poklepała ja po masce uśmiechając się.

 

 

 

 

Wsiadłyśmy i Alice ruszyła najpierw wolno, coraz szybciej i szybciej. Ani się oglądałam a na liczniku było już 170 km/h.- Alice- szepnęłam troszkę podenerwowana. Wiedziałam, że mnie słyszy.- Co jest?- Zwolnij trochę. Jeśli się nie mylę tutaj nie wolno przekraczać 80 a my jedziemy… O Boże…200!!! Alice!- Nagle spostrzegłam, że czemuś bacznie się przygląda.- Co jest?- Spytałam. Wiedziałam, że w tym momencie przygląda się swojej wizji.- O nie!!!- Krzyknęła, gdy tylko odzyskała świadomość.- Policja.- Dodała.- Miałam wizję, że nas złapią i wrzucą do więzienia.- Poczułam, że blednę.- Zwolnij do cholery!!!- Krzyczałam.- Zauważyłam, że kąciki ust Alice zadrgały. Wybuchła śmiechem.- Żartowałam głupolu. Przestań panikować! Jedziemy się odprężyć a nie denerwować. Pamiętasz??- Spojrzała na mnie rozbawiona a ja nie mogłam wstrzymać się od śmiechu i też wybuchłam. Alice ma racje. Nie powinnam barć wszystkiego, co wokół się dzieje poważnie. Nazywam się przecież Cullen!, Jestem wampirem, i mam mocną samokontrole!. Dojechałyśmy pod centrum handlowe 5 min. Później. Wchodząc do sklepu poczułam dziwny lęk. Cofnęłam się. Alice złapała mnie za rękę i pociągnęła na przód. Miała racje. Nie doceniałam swoich możliwości. Całe popołudnie spędziłyśmy relaksując się na zakupach i obeszło się bez żadnych niepotrzebnych,, wpadek’’. W drodze powrotnej zadzwoniłam do Emmeta czy wszystko w porządku. Odebrała Rosalie. Zapewniała mnie że wszystko jest w porządku, że Em z małą bawią się znakomicie. Wyłączając telefon zdziwiłam się sama sobie, że jestem taka spokojna. Nigdy nie wiadomo, co temu osiłkowi strzeli do głowy…

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin