Wanessa.doc

(173 KB) Pobierz
Akcja powieści pt: „Gdzie mieszka Wanessa” toczy się na perypetiach miasta Grinchocz

Akcja powieści pt: „Gdzie mieszka Wanessa” toczy się na perypetiach miasta Grinchocz. Wanessa, bo tak ma na imię główna bohaterka powieści, opowiada o swoim życiu szkolnym jak i rodzinnym. Bohaterka ma dwie siostry. Wanessa jest najstarszą ze swojego rodzeństwa, bo ma 18 lat, a jej rodzeństwo liczy po 10 i 12 lat. Rodzice Wanessy pracowali dzień i noc, aby utrzymać rodzinę. Po ulepszeniu finansów rodzina postanowiła przeprowadzić się do Grinchocz. I tak zaczyna się opowieść o Wanessie Kolończyk.

 

Po wprowadzeniu się do nowego mieszkania w Grinchocz, rodzice Wanessy postanowili zapisać dziewczynę do publicznego liceum. Nie pytając o zgodę pełnoletniej córki. Dowiedziawszy się, Wanessa, lecz nie z ust rodziców była bardzo rozczarowana postanowieniem rodziców. Po rozmowie z nimi zrozumiała, że zrobili to dla jej dobra. Podziękowawszy i przeprosiwszy rodziców, wyszła…. Pierwszego dnia z rana Wanessa o niemal nie zaspała, bo nie zadzwonił budzik. Zdenerwowana zeszła na dół, bo miała pokój na piętrze), zapytała:

- gdzie jest moje śniadanie?!- mama dziewczynki podając jej śniadanie powiedziała!!- nie tym tonem, jesteś jeszcze za smarkata, choć nie wiem, dlaczego się tak zachowujesz. To chyba z tego powodu taka jesteś, że idziesz do nowej szkoły, czyż nie mam racji??..

- tak mamo, masz rację, moje zachowanie spowodowane jest tym, że idę za chwilkę na zajęcia do nowego liceum, przecież Ja tam nikogo nie znam…

- ależ dziecko, ile razy zmieniałaś szkołę i po przyjściu krzyczałaś, że do fajnej klasy trafiłaś…

- wiem, o tym, ale i tak się boję. Ale teraz przepraszam, bo właśnie podjechał autobus. Cześć mamo!..

- zaczekaj!!, o której wrócisz??..

- chyba o 16..

- cześć córciu..

Dziewczyna do szkoły jeździ autobusem, ponieważ od domu do szkoły jest 2 km. Wanessa siedziała w autobusie i myślała jak to będzie, nikogo tam nie zna, nie wiadomo czy Ją polubią. Gdy taj rozmyślała, znienacka podszedł do niej jakiś koleś…

- ktoś Ty??..

Dziewczyna odpowiedziała…

- nazywam się Wanessa Kolończyk.. A Ty??..

- Ja to jestem, sobie taki Ziomek..

- ale nadal nie wiem, jak masz na imię??..

- mam na imię Wiesiek, Wiesiek Sroka, wołają na mnie Ziomek, a na Ciebie jak wołają??..

- Jestem tu nowa i nie wiem jak będą na mnie wołali..

- jak to nowa??..

- tydzień temu przeprowadziłam się tu z rodzicami i mama przepisała mnie do tego liceum, a Ty Ziomek gdzie chodzisz do szkoły??..

- do tego liceum, gdzie zapisała Cię mama i możliwe, że do tej samej klasy co i Ty. A do jakiej klasy trafiłaś?? Bo ja jestem w II..

- Do II..

Gdy dojechali na miejsce Ziomek oprowadził dziewczynę po szkole i zapoznał z innymi, bo on do tej szkoły chodzić będzie już drugi rok. Zajęcia mijały, godziny też i pora, była, aby wracać do domu. Gdy Wanessa czekała na autobus, jakiś nieznajomy samochód zatrzymał się obok niej. Gdy okno otworzyło się, za kierownicą siedział Ziomek..

- nie podwieźć Cię do domu??..

Wanessa bardzo długo wahała się, ale po chwili wsiała i pojechali. Po dwudziestu minutach byli na miejscu. Dziewczyna wysiadając z auta, potknęła się i upadła. Po chwili chłopak wyszedł jej na pomoc. Podniósł Wanesse i zaprowadził do domu, aby nie przewróciła się gdzieś jeszcze. Dziewczyna podziękowała i zapytała się czy wejdzie na herbatę??..

Chłopak nie wiedział, co ma odpowiedzieć, ale po chwili zamyślenia odpowiedział:..

- bardzo dziękuję za zaproszenie, ale zaraz po szkole obiecałem mamię, że pomogę jej w porządkach domowych. A może przyjechać po Ciebie jutro do szkoły??..

- jeśli nie będzie sprawiało Ci to kłopotu, to tak..

- to o której??

- około 8

- dobrze, będę na pewno…

Gdy dziewczyna weszła do domu , zaraz z progu, mama zapytała jak było na zajęciach, kto to był. Dziewczyna nie nadążała odpowiadać, a mama zadawała wciąż mnóstwo nowych pytań, jak, gdzie, kiedy. Niektóre pytania, były tak nudne, że nie chciało mi się odpowiadać. Cała ta rozmowa trwała zaledwie kilka minut, kiedy mama zorientowała się jak jest już późno. Gdy poszła do kuchni mama dokończyć obiad, Ja mogłam spokojnie iść do swojego pokoju, odrobić lekcje i się pouczyć. Po chwili usłyszałam jak z dołu mama woła mnie na obiad. Zeszłam na obiad i wtedy się zaczęło. Nie dość, że z „samego progu” mama zaczęła mnie wypytywać to teraz tata..

- powiedz mi córeczko jak tam nowa szkoła i klasa??..

- a dobrze, tato..

- mama wspomniała mi, że do domu przywiózł Cię jakiś młody dżentelmen??..

- mama to jak zwykle, coś pokręci, to nie żaden dżentelmen, tylko Ziomek..

- jaki znowu Ziomek??..- odpowiedział z zaniepokojeniem tata..

- a tak Ziomek, tak go przezywają w szkole, a na imię ma Wiesiek…

- jak zwykle zapomniałaś, zapytać jak ma na nazwisko…

W chwili wtrąciła się mama..

- ależ, mężu przestań, zapomniała czy nie to i tak z biegiem czasu się zapyta…

Nagle do rozmowy wtrąca się Wanessa..

- wcale nie zapomniałam. Ma na nazwisko Sroka, to bardzo zabawne nazwisko i utkwiło  mi w pamięci. Po ostatniej odpowiedzi dziewczyny, nagle do domu wpada jedna ze sióstr, jak by ją ktoś gonił i krzyczy!!..

- tato, tato sam nie uwierzysz, ale tak fajnie było w nowej szkole, że nie chciało mi się wracać do domu, a Ela to wracała do domu z jakimś kolegą…

Wtrąca się mama:..

- a gdzie w ogóle jest Ela??..

- stoi pod domem z tym chłopakiem i …

- dokończ.. i co Ela??..

- nic, zobacz sama…

Pani Kolończyk po dłuższej rozmowie z młodszą siostrą Wanesst, poszła do łazienki. Mąż Pani Kolończyk nie wiedział, co powiedzieć na takie postępowanie młodszego dziecka. I po rozmowie z nią poszedł na górę do Wanessy. Otworzył drzwi i ujrzał, pilnie uczącą się córkę, nie chcąc jej przeszkadzać poszedł do drugiego pokoju. Usłyszawszy, że ojciec oddalił się od jej pokoju, złapała za telefon i zadzwoniła do koleżanki z byłej klasy, by sobie poplotkować o tym i o tamtym, godziny mijały, a dziewczyna „wisiała” na telefonie, aż nagle do pokoju zajrzał tata i …

- powiedziałaś, że idziesz na górę się uczyć, a ty godzinami „wisisz” na telefonie…

- tato, jestem już pełnoletnia i mogę robić co mi się chce, a nie tak jak Ela  i Kasia, uczyć się tylko i uczyć…

- no nie wiem, czy tak wszystko ci już wolno, ale jesteś dorosła, więc rób tak żebyś nie żałowała i bądź rozsądna. Jak by, co to wal do mnie i do mamy jak w dym, My ci zawsze pomożemy. Jeśli będziemy potrafili i wiedzieli jak..

- dziękuję, i zaczęła dalej rozmowę przez telefon.

Po godzinie czasu do pokoju wpada jak strzała Kaśka. Wanessa nie pytając, o co chodzi, domyśliła się, że chodzi o popołudniowe spotkanie jej z kolegą. W końcu Kaśka powiedziała:..

- jak ty miałaś chłopaka, to czy mama i tata też robili Ci takie awantury??..

- słuchaj, Kaśka, Ty jesteś jeszcze za mała, żebyś spotykała się z chłopakami, ponadto całowała się z nimi. Mama z tatą bardzo się boją o Ciebie, żeby Ci się nic nie stało..

- chyba zaczynam pojmować, dzięki siostra za rozmowę..

- ale, biegnij odrabiać lekcje, bo ja muszę skończyć rozmowę z koleżanką…

- co, o chłopakach??..

- „spadaj” do swojego pokoju…

Nagle do pokoju wchodzi mama i prosi mnie na kolację. Schodząc na dół do kuchni usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć i nagle usłyszałam jak mama woła mnie do drzwi. Podeszłam i ujrzałam Wieśka..

- cześć…

-cześć Wanessa, przyniosłem Ci notatki z zeszłego roku, mogą ci pomóc w nauce…

- bardzo Ci dziękuję, może wejdziesz, właśnie jemy kolację..

- nie chcę przeszkadzać…

- wchodź, wcale nie będziesz przeszkadzał…

Po kolacji poszliśmy na górę do mojego pokoju. Mama przyniosła nam deser, po kawałku ciasta i herbatę, a my jak to koledzy ze szkoły porozmawialiśmy o tym i o tamtym i wtedy zadzwonił telefon, a ta mała zołza Ela, bez pukania paradowała do mojego pokoju ze słuchawką, bo dzwoniła Kaśka. Odebrałam telefon i wytłumaczyłam Kasi, że nie mogę rozmawiać teraz, i że zadzwonię do niej później. I właśnie teraz pocałował mnie, wcale nie podobało mi się to i bezczelnie powiedziałam mu, to co o nim sądzę. Było mi bardzo smutno i przykro, ale po chwili przeprosiłam go i dałam mu na przeprosiny dużego całusa w policzek. Zapytałam czy się nie gniewa:..

- Wanesso jak bym mógł się na Ciebie gniewać, Ja po prostu zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia…

- ja w sumie, też cos podobnego poczułam..

- przepraszam cię Wanesso, ale jest już bardzo późno i muszę iść, jutro rano tak jak ustaliliśmy wpadnę po Ciebie do szkoły…

- dobrze..

I odprowadziłam go do drzwi. Później poszłam do swojego pokoju i nawet nie chciało mi się myśleć, że rodzice nie spytali, co robiliśmy, albo czym zajmują się jego rodzice. Rozebrałam łóżko i poszłam się umyć, ale nawet łazienka Ne była zajęta, umyłam się i poszłam spać.

 

I tak kończy się pierwszy dzień z życia Wanessy i jej rodziny. Zobaczymy, co ta sprytna bohaterka wymyśli i zrobi w następnym dniu, a to już za niedługo…

 

 

Następnego dnia z rana powtórzyła się sytuacja z wczoraj. Wanessa zapomniała nastawić budzik pół godziny wcześniej i znowu, by zaspała. Mama weszła na górę, by obudzić córkę, bo spojrzała na zegarek, która jest już godzina i zawołała:..

- Wanessa!! Wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły…

- jeszcze chwilkę i wstanę, mam dzisiaj na trzecią lekcję..

- córeczko słyszę, to już od godziny. Jest już  7:30. wstawaj, szybko za 20 minut przyjedzie Wiesiek…

- co!!!?? Trzeba było tak od razu. Spóźnię się!..

- budzę Cię już od dawna, więc nie miej do mnie pretensji..

Nie słuchając dalszej rozmowy Wanessa błyskawicznie zeskoczyła z łóżka i wybiegła z pokoju trzymając ubrania w ręku. Niestety, było już za późno. Z końca korytarza dojrzała głupkowaty uśmieszek siostry, która zamykała się w łazience.

- otwieraj drzwi „parszywy” bachorze!!- krzyknęła waląc w drzwi…

- przykro mi Wan!...

- otwieraj! Mówię po raz ostatni..

- trzeba było wczoraj nie plotkować przez telefon do drugiej rano z Kaśką, tylko spać, a dzisiaj zwlekłabyś swoje dupsko z łóżka wcześniej i nastawiła byś budzik…

-  nie, to nie. Jeszcze się policzymy!..

Podeszła do drzwi swojego pokoju, trzasnęła nimi udając, że wchodzi do środka, a następnie zaczaiła się pod łazienką. Tak jak podejrzewała, po chwili wyjrzała z niej twarz Kaśki. Złapała ją za ucho, wyciągnęła na korytarz, a sama zamknęła się w łazience. Rzuciła swoje rzeczy na łazienkowe kafelki i spojrzała w lustro, przypatrując się podkrążonym oczom. Stała tak chwilkę, nagle ocknęła się, spojrzała na zegarek. Zobaczyła, że zostało jej 5 minut do przyjazdu Wieśka, wzięła błyskawiczny prysznic, ubrała się, zrobiła makijaż i zbiegła na dół do salonu z koszulką tył na przód. Tam zobaczyła ten sam obrazek, co zawsze. Nie, nie Lon   ( pokojówka przyjęta na czas pobytu w tym domu państwa Kolończyków) miotała się po pokoju najmniejszej drobinki kurzu, którą mogła by sprzątnąć. Kaśka siedziała przed telewizorem komentując bajkę, w której jakiś śmieszny ludzik walczył z przerośniętym królikiem. Wanessa skierowała się do kuchni, wypiła szklankę soku i wybiegła z domu tylnymi drzwiami, usłyszawszy dźwięk klaksonu  w samochodzie Ziomka. Za sobą słyszała głośne uwagi Lon na temat swojego zachowania. Wan dobrze wiedziała, że nie jest w stanie nauczyć się jej dobrych manier, nie wstanie przypominając sobie o mówieniu między innymi dowidzenia, więc nie robiła tego, aby Lon bardziej zdenerwować. Nie zastanawiając się dłużej, pobiegła przez podwórko, przeskoczyła przez ogrodzenie i skierowała się do stojącego naprzeciwko samochodu, gdzie czekał Wiesiek. Po malutkim buziaku na przywitanie pojechali do szkoły. Po długotrwałych lekcjach pojechali na wspólny obiad. Choć Wanessa zapomniała, co obiecała mamie. Po dwóch godzinach przypomniała sobie, że mama prosiła, aby po zajęciach zrobiła jej większe zakupy w tamtej części miasta. Nie zbaczając na mniejszość czasu poprosiła Wieśka czy  pomoże jej z zakupami. Chłopak bardzo chętnie pomógł jej. Po wielkich i wyczerpujących zakupach przyszedł czas wracać do domu. Mama czekała z niecierpliwością na swoje zakupy. Gdy dziewczyna weszła  do domu, mama nie pytając o nic, wzięła zakupy i poszła do kuchni. A Wan jak zwykle poszła do siebie do pokoju na górę poplotkować przez telefon z Kaśka. Z braku czasu dziewczyna zapomniała o Bożym świecie, nie odrobiwszy lekcji i nauczeniu się na następny dzień, poszła się umyć i położyła się spać, rodzice nie mogli pojąć, co skłoniło córkę, że poszła tak wcześnie spać. Nawet tata zaczął wypytywać, młodsze rodzeństwo, czy nie wie, co jest siostrze. A dziewczyna po prostu była zmęczona tym dzisiejszym dniem.

 

 

Trzeciego dnia w nowym domu, dziewczyna poczuła tęsknotę do tamtego czasu, gdzie mieszkała ponad 10 lat. Rodzice byli tak zajęci swoją pracą, że dziewczyna nie mogła się wyżalić nawet swojej ukochanej mamie. Tata, też nie zdołałby wysłuchać dziewczyny, ponieważ ciężko pracował jako kasjer. Wanessa wiedziała, że w takich warunkach dalej się uczyć, nie będzie potrafiła, ponieważ rodzice, w niektórych momentach zapominali, że mają dzieci. Byli tak zapracowani. Jednym spostrzeżeniem, że dzieci są w domu, to tylko to jak ktoś do mnie przyszedł. Wtedy rodzice pytali się: kto to był??... tego dnia, kiedy tak sobie myślałam, mama weszła do mojego pokoju i oznajmiła, że musi wyjechać w sprawach służbowych. Wtedy pomyślała, że już nawet taty nie będę widywać. Po rozmowie z mamą, jak co dzień zeszłam na dół na śniadanie i  na dzień dobry zapytałam:…

- dlaczego w takich momentach, kiedy ja mam jakiś problem i potrzebuje Was obojga, ty mamo musisz wyjechać, nie wspomnę o tacie, który pracuje całymi dniami…

- córciu, to nie moja wina, taki jest mój zawód i nie mogę sprzeciwić się mojemu pracodawcy..

- ależ, mamo.., jak byś chciała to byś powiedziała mu, że masz dzieci w domu i nie możesz ich zostawić samych bez opieki przez tyle dni, bo mąż pracuje całymi dniami….

- dziecko moje…

- nie mamo…, ty po prostu nas nie kochasz i …

Nie dokończywszy zdania, wybiegła tylnym wyjściem, przeskakując ogrodzenie i pobiegła przed siebie. Rodzice, po tej rozmowie zrozumieli, że ich dziecko przechodzi trudny okres w swoim życiu i nie ma nawet, z kim o tym pogadać. Po kilku godzinach Wanessa wróciła do domu i w salonie ujrzała Lon, która sprzątała jak co dzień. Nie mówiąc jej dzień dobry pobiegła na górę. Złapała za słuchawkę i zadzwoniła do swojej najlepszej koleżanki..

- dzień dobry.. czy zastałam Kasię??..

- dzień dobry.. jest Kasia, a kto mówi??..

- Wanessa Kolończyk..

Głos w słuchawce zawołał dziewczynkę i poinformował ją, kto dzwoni…

- cześć Wan..

- cześć.. muszę z Tobą porozmawiać…

- ale o czym??...

- pokłóciłam się poważnie z Wieśkiem i nie wiem jak mu wytłumaczyć, że to, co usłyszał, to totalna pomyłka..

- nie możesz porozmawiać o tym z mamą, ona pewnie doradzi ci, co masz w takiej sytuacji zrobić…

- ale, w tym problem, że mama wyjeżdża służbowo i nie ma czasu ze mną porozmawiać. -----  - Nawet przy śniadaniu pokłóciłam się z nimi o to…

Dziewczyny bardzo długo rozmawiały ze sobą. Dziewczyna po rozmowie z koleżanką poczuła wielką ulgę, że mogła się komuś wygadać. Chyba jedynie mogła liczyć tylko na nią. Po rozmowie Wan wzięła się do ostrej nauki, bo za dwa dni miała mieć klasówkę. Dziewczyna uczyła się ponad pięć godzin, dosłownie do czasu, kiedy mama zawołała ją na kolację. Kiedy Wan kończyła robić ściągę do pokoju wpadła jak szalona jej siostra Ela…

- choć na kolację kujonie…

- Ela!, nie przesadzaj. Gdybyś ty się tyle uczyła, to było by to w porządku..

- dobra, dobra, choć już..

- idę…

Wanessa zeszła jak zawszę na dół na kolację, przy stole nikt do nikogo się nie odzywał. Tylko dziewczynki, coś tam szeptały, do siebie..

- masz rację Wan…-powiedziała mama- tata całymi dniami pracuje, a jak bym wyjechała to cały dom, byłby na twojej głowie. A ty przecież masz teraz klasówki itd. Oznajmiłam mojemu szefowi, że nie mogę wyjechać z powodów osobistych..

- tak mamo, ale ja też nie miałam racji i nie potrzebnie nakrzyczałam na Ciebie. Przepraszam..

Bardzo długo ze sobą rozmawiały, ale wreszcie doszły do zgodnego porozumienia i  w tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.., przed drzwiami stał kurier, z pięknym bukietem kwiatów..

- czy tu mieszka Pani Wanessa Kolończyk??..

- tak to Ja..

- więc, to dla Pani..

- ale…ale od kogo??..

- do kwiatów dołączony jest bilecik… dziękuję i życzę spokojnej nocy… dobranoc..

- dziękuję i wzajemnie.. dobranoc…

Na bileciku było napisane.. „ Droga Wan.., ten bukiet róż jest na przeprosiny, bo to Ja powiedziałem wczoraj, coś przykrego, a dzisiaj nie miałem odwagi się Tobie na oczy pokazać.. więc za wszystko przepraszam.. Ziomek…

Dziewczyna natychmiast poszła zadzwonić do chłopaka, aby mu podziękować za kwiaty…

i poszła spać…

 

 

              Następnego dnia z rana Wan wstała i miała zamiar iść do łazienki, aby się przeprać. Rodzice jeszcze smacznie spali, ale dziewczyna nie mogła sobie znaleźć miejsca. Chodziła z kąta w kąt i spoglądała na zegarek. Gdy wybiła godzina 10, pod domem pojawił się Wiesiek. Dziewczyna wypruła z kuchni tylnymi drzwiami, przeskakując jak zawsze ogrodzenie do auta. Mieli jechać na ogłoszenie wyników tzw. Klasówki, ale  sama nie wiedziała, czy ma jechać ona czy wysłać tam samego Wieśka, który powie jej później czy dostała się na wymarzone studia czy nie…

- Wan, wsiadaj!!…

- już, już, wsiadam… boje się… a może jednak się nie dostałam…

- nie pleć głupstw, na pewno się dostałaś..

Po krótkiej rozmowie pojechali. Dziewczynie droga do szkoły wydawała się tak blisko, jakby przeskoczyła ogrodzenie i już była na miejscu. Gdy dojechali na miejsce wyników jeszcze nie było. Dziewczyna podeszła do swojej „paczki” i ..

- cześć..

- cześć.. no i jak myślisz.. dostałaś się czy nie??..

- ja myślę, że tak, ponieważ z ostatniego ustnego dostałam piątkę, a na pisemnym dużo napisałam na dany temat,..

Z oddali słychać głos..

- Ty Wan to na pewno się dostałaś na sto procent, bo my przy tobie to takie „głąby” to pewni nie..

- ale co ty wygadujesz, nie jesteście znowu „głąbami” i na pewno się dostaniecie…

Wreszcie sekretarka wyniosła wyniki. Dziewczyna szukała swojego nazwiska na liście, ale nie mogła znaleźć, ale po chwili szukania, zauważyła na liście swoje nazwisko, które widniało na pierwszym miejscu. Wszyscy jej zazdrościli tak dobrego rezultatu..

- no i jak Ziomek??..

- dostałem się, a Ty??..

- ja również się dostałam…

Po powrocie do domu, dziewczyna nie zdążyła dobrze przekroczyć progu, a mama zasypywała ją pytaniami..

- córciu jak ci poszło, dostałaś się??..

- tak, dostałam się i poszło mi bardzo dobrze…

- ale powiedz….

- daj kobito dziewczynie wejść spokojnie do domu, daj jej coś zjeść i dopiero pytaj..

- dobrze, ale…

- bez żadnego, ale

Dziewczyna po interwencji ojca weszła spokojnie do mieszkania, zjadła smaczny obiad, a przy kawie powtórzyła się sprawa przy wejściu. Mama nadal zasypywała ją pytaniami, że biedna nie nadążała odpowiadać. Po długo trwałym przesłuchaniu poszła do swojego pokoju odetchnąć po przebytych wrażeniach. Po godzinie zaczęła się uczyć do jutrzejszego ostatniego egzaminu. Niestety, gdy zaczęła się uczyć, ktoś niezapowiedziany zapukał do drzwi.. był to ponownie kurier..

- czy tu mieszka Pani Wanessa Koloń…- przerwała mu dziewczyna..

- tak, to Ja..

- w takim razie ten bukiet kwiatów jest dla Pani i poproszę o podpis…

- dziękuję, dowidzenia..

- dowidzenia..

Dziewczyna domyślała się, że bukiet jest znów od Ziomka i natychmiast złapała za słuchawkę i słyszy:..

- już będziesz wydzwaniała??..

- tak, ale krótko…

- ja znam twoje krótko, skończy się po dwóch lub trzech godzinach-oznajmił tata..

- nie tato, dzisiaj krótko…

Po małej sprzeczce z ojcem, zadzwoniła do Ziomka.

- dzień dobry, czy zastałam Wieśka??..

- tak, a kto mówi??..

- Wanessa…

- a Wanessa, już wołam Wieśka…

Po chwili w słuchawce odzywa się głos…

- słucham..

- domyślasz się, kto dzwoni??..

- no pewnie..

- chciałam Ci podziękować za kwiaty..

- ale nie ma za co…

- są bardzo piękne…jeszcze raz dziękuję, będę już kończyła, bo mój tata się denerwuję jak długo wiszę na telefonie.. pa Ziomcio..

- pa Wan..

Po zakończonej rozmowie, nadal się uczyła. Dziewczyna siedziała przed książkami do bardzo późna nawet nie jedząc kolacji. Gdy wybiła godzina pierwsza rano Wan przestała się uczyć i poszła się umyć i spać.

 

 

              Następnego dnia Wan wcześnie wstała i jeszcze raz powtarzała wszystkie tematy. Egzamin miał być, o10,więc miała jeszcze dużo czasu. Godziny mijały i naszła pora iść na egzamin. Wchodząc na salę Wan nie omal się przewróciła. Egzamin trwał ponad dwie godziny. Po zakończeniu, zmęczona dziewczyna poszła do domu. Nie miała siły nawet opowiedzieć domownikom jak było. Przy obiedzie bardzo długo rozmawiali. Dziewczyna żaliła się, że tym razem egzamin był trudny i może go nie zdać. Mama pocieszała ją jak tylko mogła. Późnym popołudniem, gdy do domu wrócił tata, dziewczyna nie miała siły opowiadać mu jeszcze raz tego samego, co mamie. Przywitała się z ojcem i poszła na górę.

Mąż z ciekawości zapytał się żony…

- co jest z naszą córką??..

- miała dzisiaj trudny egzamin i boi się, że nie zda..

- ona jest mądra i zda, ale troszkę płochliwa…

- to samo jej powiedziałam…

Dziewczyna siedziała w swoim pokoju do samego wieczora. Gdy młodsza siostra zawołała ją na kolację, na dole nikt już jej nie wypytywał tylko tata wtrącił, że będzie wszystko dobrze

i, żeby się nie martwiła niepotrzebnie. Po kolacji wszyscy razem usiedli przed telewizorem i oglądali komedie. Wanessa nie dotrwała do końca komedii, bo była tak zmęczona dniem, że położyła się wcześniej spać. Rodzice z młodszym rodzeństwem obejrzeli komedie do końca

i dopiero poszli spać.

 

 

              Następnego dnia z rana (sobota) Wan nie miała zamiaru wstać z łóżka.

- Wan ty śpiochu.. Wstawaj!!, zaraz będzie śniadanie..

- Ela, powiedz mamie, że później zjem śniadanie…

- mama powiedziała, że masz zejść na śniadanie..

- dobra, zaraz zejdę, tylko się ubiorę..

Po dziesięciu minutach dziewczyna zeszła na śniadanie..

- cześć mamuś..

- cześć córciu, jak się spało??..

- dobrze, ale cały czas myślałam o wynikach egzaminu..

- a o której ogłaszają wyniki??..

- na zebraniu, po egzaminie dyrektor oznajmił, że wyniki będą o trzynastej..

- to zaczym pójdziesz, zrobisz mi zakupy..

- dobrze, mamo..

Wanessa po obfitym śniadaniu, poszła po zakupy, o które prosiła ją mama. Bardzo długo nie wracała. Mama denerwowała się o nią, bo zbliżała się godzina trzynasta. Nagle do domu weszła dziewczyna…

- gdzieś tak długo dziewczyno była??, dochodzi godzina trzynasta..

- no gdzie, po zakupy.. no i co że dochodzi trzynasta, póki Ziomek nie przyjedzie, nigdzie nie idę..

Właśnie w tym momencie, podjechał pod dom Ziomcio. Nie zastanawiając się, co w tym momencie powie mama, krzyknęłam przez okno..

- Ziomcio, tu w oknie!

- cześć Wan..

- poczekaj na mnie dziesięć minut..

- dobrze, ale pośpiesz się, jest już trzynasta…

- dobrze…

Dziewczyna poszła się przebrać na górę. Minuta po minucie mijały. W końcu dziewczyna zeszła na dół. Wychodząc z domu usłyszała..

- powodzenia córciu…

- nie dziękuje, mamo..

Przywitała się i pojechali. Gdy dotarli na miejsce, dziewczyna wyparowała z samochodu wprost pod tablicę z wynikami. Niestety wyników jeszcze nie było. Podeszła do swojej grupki, przyjaciół i zaczęli rozmawiać o wynikach, które miały być już godzinę temu. Wreszcie, na tablicy pojawiły się długo oczekiwane wyniki.. wszyscy rzucili się pod tablicę i szukali swoich nazwisk. Dziewczyna tym razem znalazła prędzej swoje nazwisko i znów była na pierwszym miejscu..

- co się stało Ziomek??..

- dostałem się… a Ty??..

- ale mnie nastraszyłeś swoją miną.. Ja też się dostałam…

Po podzieleniu się nowinami, chłopak odwiózł dziewczynę do domu. Mama czekała na nią w kuchni, bardzo denerwowała się jak jej poszło. Kiedy Wan weszła, zaczęła od progu krzyczeć:..

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin