O PARASOLU PAWEŁKA B.docx

(11 KB) Pobierz

O PARASOLU PAWEŁKA - B. Lewandowska

 

Mokradełko to takie miasto, w którym zawsze pada deszcz. Bez deszczu nie byłoby tego miasta, więc nikt tu na ulewę nie narzekał.

Dopiero wczoraj mały parasol niedużego Pawełka bardzo się rozgniewał:

— Chyba pęknę ze złości! — zawołał. — Nie tylko kapie na mnie deszcz z chmury, jak na inne parasole, ale jeszcze z innych parasoli spadają na mnie strugi i potoczki. Moje druty uginają się pod ciężarem! Rączka opada ze smutku!

— Muszę ci pomóc! —postanowił właściciel małego parasola, nieduży Pawełek. — W naszym pięknym Mokradełku wszystkie parasole powinny moknąć tak samo!

Nie namyślał się nieduży Pawełek, tylko przywiązał do rączki parasola długą laskę swojego dziadka. Powiedział:

—Mój kochany parasolu! Nie jesteś już mały! J ponad inne parasole! Ciesz się, bo już na ciebie nie będą spływać strugi wody! Ale pamiętaj, że masz teraz nowe obowiązki: musisz mniejsze parasole osłaniać przed pierwszym deszczem! Zanim na maluchy spadną krople z chmury, ty już będziesz całkiem mokry. A to wielki zaszczyt! Spotyka tylko tych, którzy wyrastają ponad innych. Rozumiesz!

— Nie rozumiem! — zaczął się skarżyć mały parasol na pierwszym spacerze. — Nie rozumiem! Moknę jeszcze bardziej a parasole na dole wcale nie są zadowolone, że je osłaniam. Narzekają, że spływają ze mnie strugi... Dlaczego wciąż jest mi źle?

— Bo w czasie ulewy nie warto być, ani za nisko, ani za wysoko! — powiedział zwykły szary parasol. — Trzeba być na tej samej wysokości, co inne parasole!

— Albo zostać w domu! —poradziła zielona parasolka.

—Albo mieć właściciela ani za dużego, ani za małego, tylko w sam raz! — zawołały trzy czarne parasole nad trzema panami o równym wzroście.

—No, i kogo mam słuchać? —zmartwił się mały parasol i martwił się tak przez cały rok Pewnie martwiłby się jeszcze dłużej, ale właśnie jego właściciel nieco podrósł.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin