W zamku nad Loarą.pdf

(538 KB) Pobierz
W zamku
nad Loarą
PROLOG
Sierpień
- Oczywiście, że nie zapłaciliśmy Edwardowi za to, by się z
tobą ożenił! – wykrzyknęła z oburzeniem Renee Swan. - Chociaż
przyznaję, że istotnie wchodziły tu w grę pewne bodźce
finansowe.
- Och... - wyszeptała Bella.
Nie były sobie z matką bliskie, mimo to u niej szukała
pomocy, gdy przeżywała ciężkie chwile. Ale Renee, zamiast
okazać współczucie, wbiła ostatni gwóźdź do trumny. Bella
pomyślała, że po tym, co teraz usłyszała, absolutnie nie może
zostać z Edwardem.
- Kochanie, musisz zrozumieć, że Edward Cullen nie jest
podobny do innych mężczyzn. Nie zdobywa się
wielomilionowego majątku, jeśli nie potrafi się postępować
bezwzględnie. Twój mąż jest przede wszystkim biznesmenem.
- Wiem - mruknęła Bella.
Nie trzeba jej było przypominać o tym, jak bardzo Edward
zatraca się w pracy. Mimo to jakoś by się pogodziła z jego
nieustannymi podróżami służbowymi i długimi godzinami
spędzanymi w biurze, gdyby tylko mogła mieć nadzieję, że ją
pokocha.
- Bella, kłopot z tobą polega na tym, że jesteś romantyczką -
kontynuowała matka, widząc jej smutek. - Może Edward
rzeczywiście flirtuje ze swoją sekretarką, ale to ty jesteś jego żoną
i w najlepszym interesie wszystkich jest, byś nią pozostała. Ciąża
może spowodować wielki stres - dodała, rzucając okiem na
ogromny brzuch Belli.
- Gdy dziecko się urodzi, wszystko wróci do normy.
Zobaczysz.
Ale co jest normą? - zastanawiała się Bella.
Nie minęło wiele czasu od ślubu, a już zdążyła się
zorientować, że jej rola jako żony Edwarda ogranicza się w
zasadzie tylko do wspólnego sypiania. Szalony seksualny pociąg,
który zaistniał między nimi od pierwszej chwili, był właściwie ich
jedyną formą porozumienia. Poza nim nie mieli nic.
W parku, przez który wracała do domu, było gwarno. Całe
rodziny korzystały z pięknej pogody późnego lata. Bella
przyglądała się mężczyźnie z małym chłopczykiem, którzy
puszczali latawiec.
W sercu poczuła szarpnięcie bólu. Jej syn nigdy nie będzie się
cieszył taką radosną zabawą z ojcem. Co ma zrobić? Zostać i dla
dobra dziecka nie zauważać, że mąż jest niewiernym kłamcą?
Ale nawet to nie było najgorsze. Najgorsze było to, że Edward
nie chciał dziecka. Jego przerażone spojrzenie, gdy dowiedział się
o ciąży, i chłód, z jakim się do niej odnosił, tylko wzmacniały jej
przekonanie, że ich małżeństwo było błędem.
Od jak dawna trwa romans z sekretarką? - rozmyślała,
coraz bardziej nieszczęśliwa. Jessica Stanley pracowała u niego
od lat i od samego początku nigdy nie przepuściła okazji, by
podkreślić, że z Lukiem łączy ją wyjątkowa więź. Bo była nie
tylko zwykłą pracownicą. Była także wdową po jego bracie. Bella
próbowała odpędzić od siebie zazdrość i nie myśleć o wyraźnie
widocznej sympatii, jaką jej mąż darzy osobistą asystentkę.
Teraz jednak miała niezbity dowód, że Jessica naprawdę jest
kochanką Edwarda, i poczucie zdrady było nieznośne.
A co z dzieckiem? Radość, gdy badanie USG wykazało, że to
chłopczyk, zwarzył smutek, bo Edwarda nie było przy niej. Ze
wszystkich cierpień, jakie jej przysporzył, to było najgorsze. Nie
pofatygował się do szpitala, gdzie poszła na badanie USG. Nie
poświęcił ani chwili, by zobaczyć magiczne, pierwsze zdjęcie ich
dziecka, i musiała pogodzić się z faktem, że nic go to nie
obchodzi.
Nawet gdy mu powiedziała, że będą mieli syna, jego postawa
się nie zmieniła. Z każdym dniem wydawał się coraz bardziej
daleki. Jego obojętna uprzejmość sprawiała jej wielki ból. Chyba
lepiej będzie odejść teraz, zanim dziecko się urodzi, niż cierpieć,
gdy się okaże, że jego ojciec ma kawał lodu w miejscu serca.
Jeśli porzuci Edwarda, będzie rozpaczliwie nieszczęśliwa, ale
pozostanie z nim mogłoby ją zabić, pomyślała, a z jej gardła
wydarł się szloch.
A może dać mu jeszcze jedną szansę? Może było jakieś
racjonalne wyjaśnienie tego, że noc po powrocie z Australii
spędził z Jessicą, zamiast wrócić do domu, do niej? Rozpacz ją
przytłaczała.
To koniec, powiedziała sobie, zagryzając wargę aż do krwi.
Edward jej nie kocha i, trzeba mu to przyznać, nigdy nawet nie
udawał miłości. Rewelacja matki, że ożenił się z nią w ramach
finansowej umowy, tylko uwiarygodniła ten fakt.
A ona kochała go tak bardzo, może za bardzo. Był jej życiem,
jej racją istnienia. W tej chwili poczuła, jak dziecko się porusza,
jak nóżka rozpiera się w jej brzuchu. Teraz ma nową rację
istnienia, napomniała się ostro.
Zatrzymała taksówkę i podała adres swojej przyjaciółki Alice.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Rok później, San Antonia
- Na pewno wszystko spakowałaś? Paszport, bilety, klucze do
mieszkania?
- Wszystko. Przestań się tak martwić – Bello czule
napomniała przyjaciółkę. - Masz dość innych zajęć. O, jest już
taksówka.
W dzień przyjazdu nowych gości zawsze panowała tu
gorączkowa atmosfera. Farma San Antonia w Hiszpanii kiedyś
stanowiła spokojny azyl chłopaka Alice i tłumu jego przyjaciół
artystów.
Wszystko się zmieniło, gdy Jasper namówił Alice, by do nich
dołączyła, a ona otworzyła tam szkołę gotowania. Szkoła odniosła
natychmiastowy sukces. Turyści chętnie brali udział w kursach
prowadzonych przez kucharza o nowatorskich pomysłach, który
przedtem pracował w wielogwiazdkowych restauracjach
Londynu. Bella cieszyła się sukcesem przyjaciółki i chętnie
pomagała w hotelu, ale nadszedł czas, by wrócić do Anglii i
przejąć kontrolę nad swoim życiem.
- Mam nadzieję, że sobie poradzisz - powiedziała Alice. -
Może mnie nie być przez kilka miesięcy, bo zapewne tyle potrwa
załatwianie rozwodu.
- Z gorzkiego doświadczenia wiem, że to może potrwać o
wiele dłużej - odparła Alice ponuro. - Mnie zajęło ponad rok i
kosztowało majątek.
- Nie przewiduję kłopotów - zapewniła ją Bella. - Edward
będzie szczęśliwy, gdy nasze małżeństwo dobiegnie końca. - Nie
wątpiła w to, zwłaszcza teraz, gdy w jakiejś angielskiej gazecie
zobaczyła jego zdjęcie. Nadal był taki przystojny! Zaszokowało
ją, że ciągle jeszcze wywiera na niej tak ogromne wrażenie. Ale to
stojąca obok niego, oszałamiająco piękna Jessica Stanley stała się
katalizatorem i pomogła podjąć ostateczną decyzję, aby położyć
kres farsie, jaką było ich małżeństwo.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin