33 Wie�a Merlina Poniewa� by�em drug� osob� w pa�stwie i reprezentowa�em zar�wno w�adz� polityczn� jak i wszelk� inn�, przeto sk�adano mi ho�dy odpowiadaj�ce memu wysokiemu stanowisku. Ubrano mnie w odzie� z jedwabiu i aksamitu, haftowan� z�otem, co czyni�o j� ogromnie niewygodn�. Na skutek konieczno�ci jednak, pr�dko si� do tej niewygody przyzwyczai�em. Co do pomieszczenia � to wyznaczono dla mnie w pa�acu najpi�kniejsze komnaty ust�puj�ce przepychem jedynie kr�lewskim apartamentom. By�o w nich duszno od jedwabnych zas�on na oknach, pstrych i krzycz�cych. Na pod�odze jednak zamiast dywan�w le�a�a najrozmiatszych rodzaj�w trzcina. Co si� za� tyczy najbardziej elementarnych wyg�d, to by�y one tu ca�kiem nieznane. Masywne d�bowe krzes�a by�y co prawda �adne, ale siedzenie na nich traktowa� nale�a�o jedynie jako �agodny rodzaj tortur. Ani myd�a, ani zapa�ek, ani lustra tu nie znano. Miast tego ostatniego u�ywano metalowych blat�w, lecz przejrze� si� w nich mo�na by�o mniej wi�cej z tym samym powodzeniem, co w misce z wod�. I przy tym � ani jednej chromolitografii! Gdy by�em w fabryce, sam zajmowa�em si� t� sztuk� i przyzwyczai�em si� j� niejako uwa�a� za cz�� samego siebie. Smutek mnie ogarnia�, gdy patrza�em na otaczaj�cy mnie przepych i wspania�o�� i martwe, nagie �ciany. Z �alem niekiedy przypomina�em sobie swoje skromne mieszkanko w Hartfordzie, gdzie nie by�o pokoju, kt�ry by nie by� odzdobiony chromolitografi� lub przynajmniej znanym tr�jkolorowym obrazkiem �Niechaj B�g b�ogos�awi ten dom� wisz�cym nade drzwiami. W salonie u nas wisia�o dziewi�� chromolitografij, za� tutaj w mej olbrzymiej sali przyj�� nie by�o niczego podobnego do obrazka z wyj�tkiem czego� w rodzaju wielkiej tkanej czy haftowanej ko�dry miejscami zacerowanej. Na tym dziele sztuki zreszt� nie by�o ani jednej figury, ani jednej jednej �ywej barwy. Co si� za� tyczy jej proporcji, to sam Rafael przerazi�by si� ni�, nawet po swoim koszmarnym obrazie znanym pod nazw� s�ynnego Kartonu Southampto�skiego Dworu. Ma on poza tym jeszcze kilka dziwacznych obraz�w. W og�le jest dla mnie czym� ca�kowicie niezrozumia�ym to zachwycanie si� sztuk� Rafaela; malowa� on, jak ptak �piewa; wszystkie jego obrazy s� md�e i cudaczne. W zamku nie by�o oczywista dzwonk�w. Mia�em co prawda wiele s�ug, ale kiedy kt�ry� z nich by� mi potrzebny, musia�em sam chodzi� i szuka� ich po korytarzach, gdzie wiecznie sterczeli. Nie by�o ani gazu, ani �wiec; naczynia z br�zu wype�niane do po�owy wstr�tn� oliw� z p�ywaj�c� wewn�trz pal�c� szmatk� stanowi�y jedyne o�wietlenie. Bardzo wiele tych naczy� wisia�o na �cianach, lecz �wiat�o ich nie wystarcza�o, by rozproszy� ciemno�ci. Gdy si� wychodzi�o w nocy, s�udzy musieli o�wietla� drog� pochodniami. Nie by�o ani ksi��ek, ani atramentu, ani szk�a w otworach, zwanych oknami. Lecz najbardziej dawa� si� odczu� brak takich niezb�dnych produkt�w, jak herbata, cukier, kawa i tyto�. Wydawa�o mi si�, �e jestem drugim Robinsonem Crusoe, kt�ry trafi� na bezludn� wysp� zamieszka�� przez mniej lub wi�cej oswojone zwierz�ta z trudem tylko mog�ce zast�pi� ludzkie towarzystwo. A�eby uczyni� sw� egzystencj� zno�n�, musia�em tworzy� wszystko od nowa, czyni� wynalazki i odkrycia. Zmuszony by�em wyt�a� sw�j umys� i pracowa� r�koma, musia�em przekszta�ca� wszystko dooko�a. Lecz to w�a�nie bardzo przypada�o mi do gustu i odpowiada�o mej naturze. Jedno tylko niepokoi�o mnie pocz�tkowo, to mianowicie, i� za wiele zaciekawienia wzbudzam w narodzie. S�dz�c ze wszystkiego, ca�y kraj postanowi� mnie obejrze�. Wkr�tce bowiem sta�o si� wiadome, i� za�mienie wzbudzi�o nieopisany pop�och �r�d ca�ego ludu i �e ca�y kraj, jak daleko si�ga, znajdowa� si� w panicznym przestrachu. Wszystkie klasztory, ko�cio�y i cele pustelnicze przepe�nione by�y wznosz�c� mod�y ludno�ci�, p�acz�cymi istotami, kt�re �wi�cie wierzy�y, �e nadchodzi koniec �wiata. Nast�pnie zacz�y kr��y� wiadomo�ci, �e przyczyn� ca�ego wydarzenia by� cudzoziemiec, pot�ny czarownik na dworze kr�la Artura. Zgasi� on s�o�ce jak �wiec�, gdy gro�ono mu �mierci�, lecz zdj�� czary, za co s�awi� go teraz i za co powszechnie jest wielbiony i czczony jako cz�owiek, kt�rego pot�ga uratowa�a ziemi� od zniszczenia a ludzko�� od g�odowej �mierci. Je�eli za� teraz czytelnik sobie wyobrazi, �e nie by�o cz�owieka, kt�ry by nie tylko �lepo nie wierzy� temu wszystkiemu, ale kt�ry by cho� na chwil� �mia� w�tpi� w prawdziwo�� tego cudu, to zrozumie, �e ka�dy stara� si� za wszelk� cen� ujrze� pot�nego czarownika. M�wiono wy��cznie o mnie, wszystko pozosta�e by�o zapomniane, nawet kr�l zosta� usuni�ty na drugi plan. W ci�gu dnia i nocy zewsz�d przybywali pos�owie i wys�annicy. Prosty lud t�umem szed� w kierunku zamku. Przesz�o dwana�cie razy dziennie zmuszony by�em ukazywa� si� t�umom ze czci� i nabo�e�stwem wpatrzonym we mnie. By�o to nieco nu��ce i uci��liwe, chocia� nie mo�na powiedzie�, by przykre by�o cieszy� si� tak rozleg�� s�aw� i by� przedmiotem og�lnych ho�d�w. Merlin zielenia� z zazdro�ci i z�o�ci, co r�wnie� sprawia�o mi niema�� przyjemno��. Nie rozumia�em jednego tylko: dlaczego nikt nie prosi� mnie o autograf. Poruszy�em t� kwesti�, m�wi�c kiedy� z Klarensem. Lecz, m�j Bo�e, ile ogromnego wysi�ku kosztowa�o mnie wyja�ni� mu, o co mi chodzi! Zrozumiawszy wreszcie, o czym m�wi�, o�wiadczy� mi, �e w ca�ym pa�stwie pr�cz dziesi�tka mnich�w nikt absolutnie nie umie ani pisa�, ani czyta�. W ca�ym kraju! Prosz� to sobie tylko wyobrazi�! By�a jeszcze jedna okoliczno��, kt�ra wprowadza�a mnie w pewne zak�opotanie. Ca�y �ci�gaj�cy tu zewsz�d lud bezwzgl�dnie oczekiwa� ode mnie jakiego� nowego cudu. By�o to zreszt� zupe�nie naturalne. Przyjemnie jest mie� mo�no�� pochwalenia si� w kole swoich znajomych i bliskich, �e si� widzia�o w�asnymi oczyma cz�owieka, kt�remu pos�uszna jest ziemia i niebo, przyjemnie jest opowiada� o tych wszystkich cudach s�siadom i wzbudza� w ten spos�b ich zazdro��. Lecz o ile wzro�nie ta przyjemno��, je�eli si� obejrzy na domiar wszystkiego cud dokonany przez tak wielkiego cz�owieka! Nastr�j by� w najwy�szym stopniu napr�ony. Mia�em co prawda na podor�dziu za�mienie ksi�yca i wiedzia�em dok�adnie, kiedy nast�pi, lecz zostawa�o do� jeszcze dwa lata. Got�w bym by� ofiarowa� wszelkie mo�liwe prerogatywy, gdyby si� po�pieszy�o, gdy� w tej chwili by� na nie olbrzymi popyt. Z�o�ci�o mnie, �e nast�pi wtedy, gdy nikt ze� nie b�dzie m�g� wyci�gn�� takich korzy�ci, jakie bym obecnie m�g� wyci�gn�� ja. Gdyby mia�o nast�pi� za miesi�c, potrafi�bym jako� gra� na zw�ok� przygotowuj�c wszystkich do wielkiego nowego cudu, lecz obecnie nie widzia�em nic, co by mog�o s�u�y� podpor� mojej reputacji czarnoksi�nika. A tymczasem Klarens niejednokrotnie m�wi� mi, �e Merlin podjudza lud przeciwko mnie nazywaj�c mnie szarlatanem, kt�ry oszukuje ludzi i nie jest w stanie dokona� �adnego cudu. Nale�a�o dzia�a� i wobec tego zacz��em obmy�la� nowy plan. Korzystaj�c z nadanej mi w�adzy uwi�zi�em Merlina w baszcie, w tym samym lochu, do kt�rego niegdy� zosta�em wrzucony. Nast�pnie obwie�ci�em przez herold�w, �e w ci�gu dw�ch tygodni b�d� zaj�ty r�nymi pa�stwowymi sprawami, a w ko�cu tego terminu ze�l� ogie� z nieba i obr�c� baszt� Merlina w popi�. I niechaj si� strzeg� wszyscy rozpowszechniaj�cy o mnie oszczercze wie�ci oraz ci, kt�rzy tych bzdur s�uchaj�. Tych za�, kt�rzy by si� nie zadowolili maj�cym nast�pi� cudem, przyrzek�em zmieni� w konie robocze i zaprz�c do najci�szej pracy. Po tej mojej odezwie zapanowa� spok�j. Cz�ciowo wtajemniczy�em w swoje sprawy Klarensa, kt�ry musia� mi dopom�c w pracy. Powiedzia�em mu, �e cud, kt�rego mam zamiar dokona�, wymaga pewnych przygotowa�. Lecz doda�em, �e nag�a �mier� grozi temu, kto b�dzie o tych przygotowaniach opowiada�. Ostrze�enie u�mierzy�o jego wrodzony poci�g do gadulstwa. W najg��bszej tajemnicy, z zachowaniem wszelkich �rodk�w ostro�no�ci, sporz�dzili�my pewn� ilo�� prochu, po czym przy pomocy zaufanych ludzi postawi�em na baszcie piorunochron i przeci�gn��em druty. Stara kamienna baszta by�a w gruncie rzeczy ruin�, ale o bardzo masywnej strukturze � pami�� o niej si�ga�a jeszcze rzymskich czas�w i obliczano, �e ma oko�o czterystu lat. Bluszcz spowija� j� od st�p do wierzcho�ka i nie bacz�c na nieco prymitywne zarysy wygl�da�a bardzo efektownie. Sta�a na samotnym odosobnionym wzg�rzu, mniej wi�cej p� mili od zamku, lecz doskonale by�a ze� widziana. Pracuj�c po ca�ych nocach nadziali�my ca�� baszt� prochem, k�adli�my go nawet w �ciany, kt�re u podstawy dosi�ga�y pi�tnastu cali grubo�ci. Do ka�dego otworu wsypali�my co najmniej kwart� prochu. Z tak� ilo�ci� mo�na by�o wysadzi� nawet Wie�� Londy�sk�. Trzynastej nocy skierowali�my piorunochron na ca�� g�r� prochu i przeprowadzili�my druty do wszystkich szczelin zape�nionych prochem. Po moim o�wiadczeniu wszyscy omijali baszt� z daleka, lecz czternastego dnia uwa�a�em za wskazane ponownie uprzedzi� wszystkich przez herold�w, by nie podchodzili do baszty bli�ej ni� na jedn� czwart� wiorsty. Jednocze�nie zosta� obwieszczony termin dokonania cudu. Chor�gwie oraz pa�aj�ce pochodnie ostrzega�y wszystkich przyby�ych tu zewsz�d gapi�w. Burze zdarza�y si� ostatnio codziennie, wi�c nie l�ka�em si� niepowodzenia. Na wszelki wypadek wym�wi�em sobie jednak jeszcze dwa dni zapasowe powo�uj�c si� na wa�ne sprawy pa�stwowe i o�wiadczaj�c, �e lud mo�e jeszcze troch� zaczeka�. Jak na z�o�� dzie� wypad� jasny i s�oneczny, zdaje si�, �e po raz pierwszy od dw�ch tygodni. Odosobniwszy si� obserwowa�em niebo. Od czasu do czasu urywa� si� do mnie Klarens ogromnie zdenerwowany, by mi o�wiadczy�, i� og�lne podniecenie wzrasta coraz ...
Biluklb