Roman_Dmowski_w_propagandzie_III_RP_-_referat,_6[1].I.2007.doc

(161 KB) Pobierz
Roman Dmowski w propagandzie III RP

Roman Dmowski i Ruch Narodowy w propagandzie III RP

 

Wstęp

 

Mówiąc o Romanie Dmowskim narodowcy postrzegają go przez pryzmat idei, którą stworzył i myśli politycznej prowadzącej do odbudowy niepodległości Polski po roku 1918 roku. Można się zastanawiać dlaczego w tytule mojej pracy umieściłem słowo „propaganda” skoro żyjemy w wolnym kraju i każdy przecież może pisać co chce.

 

Propaganda jest komunikowaniem jednego punktu widzenia, jest przekonywaniem do jakiegoś rozwiązania (...) niż formą informowania. Obejmuje zręczne posługiwanie się obrazami, symbolami, stereotypami; odwołuje się do naszych uprzedzeń i emocji. Zawsze jest jednokierunkowa: sugestie co robić i jak myśleć płyną od źródła wpływu (często będącego autorytet lub przynajmniej przedstawiającego się w ten sposób) do mas (a nie odwrotnie).[1]

 

Uważam, że dziś postać tego wybitnego Polaka w powszechnym poczuciu budzi negatywne emocje właśnie z powodu propagandy. To właśnie propaganda formułowana na podstawie negatywnych stereotypów, jednostronnego przekazu bazującego na złych emocjach, ukształtowała w powszechnej świadomości obraz Romana Dmowskiego. To, że propaganda panuje i w III RP i na pewne tematy pisać nie wolno, mógł przekonać się choćby Stanisław Remuszko wyrzucony z „Gazety Wyborczej” za poruszanie niewygodnych tematów, którego teksty wielokrotnie redakcja odrzucała[2]. Z drugiej strony propagowano określoną linię ideologiczną jeśli chodzi o Dmowskiego i Ruch Narodowy, aby nie być gołosłownym przytaczam poniżej znalezione z łatwością cytaty:

 

Nie mam żadnej wątpliwości, że Roman Dmowski był ideologicznym łobuzem i stworzył to wszystko co jest najgorsze w polskiej tradycji. Dlatego jestem przeciwny nadawaniu imienia Dmowskiego nawet najmniejszemu placykowi, na którym sikałyby psy z całej okolicy.[3]

 

Dziw bierze, że takie zdanie wypowiada historyk idei, osoba, która powinna być zorientowana w myśli politycznej Romana Dmowskiego. Wyraża on swoje zdanie w sposób bezkrytyczny i nieznoszący sprzeciwu. Inne osoby publiczne wyraziły protest wobec budowy pomnika Romana Dmowskiego w Warszawie w sposób następujący:

 

Nie zgadzamy się na wprowadzenie do polskiego panteonu człowieka, którego program polityczny opierał się na nienawiści. Nazwisko Dmowskiego nierozerwalnie wiąże się z ideą rasizmu, szowinizmu, "egoizmu narodowego", a przede wszystkim antysemityzmu. (...) Nie widzimy różnicy między stawianiem pomnika Dmowskiemu a propagowaniem faszyzmu. Nie zgadzamy się na finansowanie pomnika z publicznych pieniędzy. Wnosimy obywatelski wniosek, aby władze Warszawy cofnęły zgodę na ten pomnik, a pieniądze na jego budowę przeznaczyły na rzeczywiste potrzeby miasta.[4]

 

Tym bardziej nie może dziwić taka kwestia wypowiedziana później przez przedstawiciela młodego pokolenia - na jednym z portali – który recenzując książkę Rafała Ziemkiewicza podkreśla, że zgadza się we wszystkim z autorem, ale razi go jego stosunek do postaci Dmowskiego:

 

Dla mnie człowiek taki jak Dmowski nie może być żadnym wzorem. Jak, jako przykład dobrego Polaka można podawać kogoś, kto był antysemitą i skrajnym nacjonalistą gotowym do szykanowania wszelkich innych narodowości? Jak można pisać o kimś takim teraz, gdy potrzebujemy przykładów tolerancji, a nie wrogości? Może i faktycznie Dmowski dał podwaliny pod kształtowanie się polskiej sceny politycznej, może i faktycznie robił coś pożytecznego dla Polaków znajdujących się w zaborze rosyjskim... ale to już minęło. Nie można, moim zdaniem, w XXI wieku stawiać za wzór do naśladowania człowieka wywodzącego się - pozwolę sobie na użycie sformułowania ukutego przez Michnika - z "endeckiego ciemnogrodu”.[5]

 

Są i tacy, którzy odbierają Dmowskiemu wszelką cześć i wiarę przypisując mu wszystkie jak najgorsze cechy jak choćby pisarz i agent służb PRL Henryk Grynberg:

 

Roman Dmowski w 1905 r. współdziałał z rosyjskim zaborcą w tłumieniu rewolucji, która w Królestwie Polskim miała charakter narodowowyzwoleńczy, i w nagrodę za kolaborację otrzymał krzesło poselskie w Dumie. Na konferencji pokojowej w Wersalu znalazł się na czele polskiej delegacji, ponieważ reprezentował orientację prorosyjską, a Rosja formalnie należała do państw, które zwyciężyły. O co się tam targował? O ograniczenie praw obywatelskich dla polskich Żydów.

 

Ale to nie koniec bzdur, bo Grynberg dodaje:

 

(...) po marcu 1968 r. dorwali się wreszcie do władzy i sprawowali ją aż do niesławnego końca PRL. Tak, komunistyczną władzę w Polsce najdłużej sprawowała służalczo prorosyjska i obłędnie antyżydowska czerwona endecja, a jedyne, co Polska zawdzięcza tym potomkom Dmowskiego, jest to, że ich prymitywizm przyspieszył rozkład i rozpad systemu. Powiedz mi, kogo czcisz, a powiem ci, kim jesteś. Dlatego cień Dmowskiego padnie na Polskę i Polaków.

 

Dodatkowo postanawia obrazić Dmowskiego i Polaków pisząc następującą rzecz:

 

Zwolennicy chcą koniecznie nazywać Dmowskiego myślicielem. Pewnie dlatego że napisał książkę pod tytułem "Myśli nowoczesnego Polaka", tytułem bardzo mylącym, bo to płody zacofanego, prymitywnego umysłu, którego jedyną "nowoczesnością" były demagogia i cynizm. "Dmowski był jedną z najbardziej negatywnych postaci w historii Polski (...). Jak mało kto umiał wyczuwać nastroje historycznie niedojrzałych mas polskich, umiał grać na ich lękach, umiał trafiać do tego, co w Polsce było najprymitywniejsze" - pisał o nim naoczny świadek tamtych lat Aleksander Hertz ("Wyznania starego człowieka", Londyn 1979)[6]

 

Jak widać z powyższego Grynberg ma Polaków za ludzi schlebiających zacofaniu, prymitywizmowi i demagogii. Dodatkowo cytuje jako autorytet w sprawach polskich emigranta żydowskiego pochodzenia o poglądach marksistowskich Aleksandra Hertza[7]. Jak wiemy marksizm, to ideologia, która z gruntu kłóciła się z ideą narodową stąd sąd tego człowieka nie może być traktowany jako obiektywny. Dmowski będzie krytykowany przez ludzi poglądów lewicowych, którzy będą go oskarżać o antysemityzm i niemal obciążać winą za cały holocaust. Tak pisze o tym w swoich „Dziennikach” Stefan Kisielewski:

 

Histeryczne żydowskie wymyślanie na endeków, jakby to oni, a nie Hitler wymordowali Żydów. Zrugałem autora, ale nie przekonałem.[8]

 

 

Różnice poglądów w dwudziestoleciu

 

Celem owej pracy nie jest jednak polemika z tymi poglądami, ale raczej prześledzenie tego wachlarzu twierdzeń-dogmatów, środowisk, które takie poglądy prezentują, a także zastanowienie skąd takie postrzeganie osoby Romana Dmowskiego wynika w III RP. Dlaczego? Bo...

 

Gazety piszą nieprawdę, ale tak daleko posuniętą i wykorzenioną, że aby udowodnić nieprawdziwość jednego zdania, trzeba by takich zdań powiedzieć dziesięć (...) „Udowodnij ześ nie wielbłąd” – taki wywód musi być długi, podczas gdy twierdzenie „jesteś wielbłąd” brzmi krótko i jasno.[9]

 

Należy jednak stwierdzić tyle, że twórca Narodowej Demokracji od samego początku swojej działalności miał wielu wrogów ideowych od konserwatystów galicyjskich i ludowców poprzez socjalistów z PPS aż do komunistów spod znaku sierpa i młota. Wszyscy oni mieli inną wizję Polski niepodległej bądź nie mieli jej wcale. Jednak to koncepcja polski wielkiej, trójzaborowej zwyciężyła. Program Dmowskiego nie był ani proniemiecki, ani prorosyjski (co dziś wielu próbuje mu przypisać), ale propolski. Bo Dmowski jako pierwszy postawił na polski interes narodowy jako główny cel, którym powinniśmy się kierować przy podejmowaniu ważnych dla kraju decyzji. Interes narodowy będzie dla Dmowskiego najważniejszym motorem działania czego wielu nie będzie w stanie pojąć. W 1912 obieca  Żydom wycofanie się z bojkotu ich handlu w zamian za nieprzeszkadzanie w sprawach polskich na polu międzynarodowym[10]. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej nie powróci szybko do kraju - mimo, że Piłsudski postanowił iść do władzy ręka w rękę z lewicą – ponieważ chce walczyć nad Sekwaną dyplomatycznie o uzyskanie dla Polski jak najlepszych warunków pokojowych, a w kraju nie doprowadzać do niepotrzebnych wówczas walk politycznych, które mogłyby zachwiać nową państwowością[11]. O ile jednak w dwudziestoleciu Dmowski miał wielu przeciwników - głównie wśród mniejszości narodowych (które chciał traktować jak gości, zaś Polaków jak gospodarzy), lewicy której z kolei obce było przywiązania do nauk Kościoła Katolickiego, a także komunistów przeciwnych bytowi narodowemu jako takiemu – to wówczas  nikt nie ośmieliłby się jak dziś odbierać Romanowi Dmowskiemu szacunku za doprowadzenie do budowy Polski w takim kształcie w jakim powstała ona w 1918 roku.  Wychodziło także sporo prasy narodowej, a Narodowa Demokracja aż do czasu zamachu majowego otrzymywał wysokie wyniki w wyborach parlamentarnych[12].

 

Jeśli chodzi o zagrożenie ze strony lobby żydowskiego obaw Romana Dmowskiego nie można traktować jak fobii zdziwaczałego antysemity, bowiem:

 

Idea budowy własnego państwa żydowskiego w Palestynie wydawała się jeszcze bardzo odległa i mało realna. W związku z tym syjoniści w Polsce wystąpili z propozycją, by odbudowujące się państwo polskie przekształcić w państwo dwunarodowe – polsko-żydowskie (Judeo-Polonia). Żydzi byliby w nim, obok Polaków, narodem współrządzącym. Ideę takiego państwa gotowi byli poprzeć, gwarantując poprzez swoje wpływy w Londynie i Stanach Zjednoczonych przesunięcie jego granic daleko na wschód. W przypadku odrzucenia przez przywódców polskich tej idei grożono obcięciem Polski na wschodzie do linii etnicznej tj. linii Bugu.[13]

 

Na szczęście udało się zapobiec temu zagrożeniu. Spowodowało to jednak wielką niechęć środowisk żydowskich do Romana Dmowskiego i endecji, która to niechęć będzie trwać aż do obecnych czasów. Nie mogą więc dziwić ataki Marka Edelmana, Henryka Grynberga, Jacka Kuronia, Seweryna Blumsztajna czy Adama Michnika oraz innych osób odwołujących się do swojego żydowskiego pochodzenia na Romana Dmowskiego.

 

Podobnie sprawa będzie musiała się mieć z komunistami, którzy występują przeciwko niepodległości państwa polskiego. Ze swojego założenia komunizm bowiem to ruch internacjonalistyczny, nie uznający więzi narodowych, a jedynie klasowe. Tak pisał o tym komunista Adolf Warski:

 

Hasło niepodległości nie da się pogodzić ze wspólną walką proletariatu polskiego i rosyjskiego o zburzenie caratu i rewolucję socjalistyczną.[14]

 

Nie można zapomnieć o ataku bolszewików na tworzącą się dopiero Polskę w roku 1920. Nawoływali wówczas komuniści do walki z „rządami panów – gnębicieli robotnika i chłopa”[15]. Jednak plan z roku 1920 nie wypalił. W późniejszych latach komuniści chcieli rozbicia Polski przez mniejszości narodowe żyjące na jej terytorium domagając się dla nich więcej autonomii i oddzielenia od Rzeczpospolitej. Tak pisano w uchwale na VI Zjeździe Komunistycznej Partii Polski w 1932 roku w sprawie powrotu Górnego Śląska, Pomorza i Gdańska do Niemiec:

 

KPP walczy o prawo każdego narodu ujarzmionego przez imperializm polski do całkowitego samookreślania, aż do oderwania się od państwa polskiego.[16]

 

Abstrahując od słuszności czy nie ideologii komunistycznej zaznaczyć trzeba, że osoby o tych poglądach stoją w odwrotności  do Narodowej Demokracji, a w szczególności do jej twórcy Romana Dmowskiego.

 

Z kolei różnice między socjalistami, a ruchem narodowym ukazuje swojej książce „Z nadzieją w przyszłość” prof. Maciej Giertych, który przytacza wspomnienia swojego ojca Jędrzeja:

 

W roku 1907 był świadkiem skutecznego napadu bojówki PPS na kasę fabryki „Poręba” pod Zawierciem. Było to w dniu wypłacania pensji pracownikom, w większości prostym robotnikom, których interesów rzekomo bronili socjaliści(...) Jacek Kuroń z aprobatą opisuje („Wiara  i wina, do i od komunizmu”, 1990, str. 6-7) jak to jego stryjeczny dziadek, Władysław Kuroń, pseudonim partyjny „Julek”, działając w okolicach Zawiercia, w ramach rewolucji 1905r., dzielnie zdobywał pieniądze na potrzeby organizacyjne PPS, dokonując tzw. ekspropriacji na burżujach. (...) To, co dla Kuronia było dowodem patriotycznego bohaterstwa, dla mojej rodziny było przejawem pospolitego bandytyzmu (...)Socjaliści uważają, że trzeba zabrać bogatym, by mieć na swoja działalność polityczną. Narodowcy zaś uważają, że trzeba sumienną pracą zarabiać na chleb i opodatkowywać się na cele patriotyczne.[17]

 

Można więc zauważyć sporo różnic między Dmowskim, endecją a innymi znaczącymi wówczas lub w przyszłości nurtami politycznymi. Później dojdą także antyklerykałowie czy anarchiści, którzy w dwudziestoleciu nie odgrywali w Polsce większego znaczenia, a którzy z ruchem narodowym zaczną walczyć głównie z powodu jego silnych związków z katolicyzmem. Innym ważnym nurtem przeciwnym Dmowskiemu będzie z pewnością masoneria, której niebezpieczne działanie zauważał wówczas twórca Narodowej Demokracji.

 

U progu PRL

 

Sądzę, że najsilniejszy stereotyp związany z postacią Romana Dmowskiego ukształtował się za czasów PRL i ma odbicie po dziś dzień w propagandzie III RP. Ma to ścisły związek z powstaniem Polskiej Partii Robotniczej w 1942 roku oraz działaniem budowanych przez nią organizacji zbrojnych czyli Gwardii Ludowej przekształconej następnie w Armię Ludową.

 

Polska Partia Robotnicza została założona już po tym jak Adolf Hitler zaatakował Związek Radziecki. Wcześniej komuniści aktywnie zwalczali rząd polski na wychodźstwie nazywając go „agenturą”, z czasem tylko dla niepoznaki zaczęto odwoływać się do haseł niepodległościowych i narodowowyzwoleńczych[18]. Uznano wówczas słusznie, że hasła rewolucji proletariatu nie znajdą uznania w społeczeństwie polskim. Zamierzeniem komunistów pochodzenia polskiego było przekształcenie polski w jedną z republik radzieckich, zbudowanie państwa dyktatury proletariatu czyli tak naprawdę aparatu komunistycznego. Nawet sama nazwa „Polska Partia Robotnicza”, a nie „Komunistyczna” miała być dla społeczeństwa myląca. Nazwę „Polska Partia Robotnicza” wymyślił sam Stalin, który stwierdził wówczas:

 

Będzie lepiej założyć Polską Partię Robotniczą z komunistycznym programem. Partia komunistyczna odstrasza nie tylko obcych, lecz także niektórych z tych, którzy z nami sympatyzują. Na aktualnym etapie walka o wyzwolenie narodowe. Jednak samo przez się jest zrozumiałe, że to nie będzie partia typu Labour Party.[19]

 

W narodzie, którzy w 1920 odparł bolszewików ideologia komunistyczna nie mogła znaleźć posłuchu. Stefan Kisielewski zauważy po latach:

 

(...) powiedziałem Ważykowi, że to, co robią Żydzi, zemści się kiedyś na nich srodze. Wprowadzili do Polski komunizm w okresie stalinowskim, kiedy mało kto chciał się tego podjąć z „gojów” (poza gorliwcem Gomułką). Społeczeństwo było wtedy jednolicie antykomunistyczne, więc nienawidzono ich.[20]

 

Serwowano tylko propagandę, która miała przekonać Polaków, że PPR także walczy o niepodległość. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że komuniści to tylko ludzie podporządkowani reżimowi Józefa Stalina. Głównym wrogiem, którym stał na przeszkodzie komunistom do przejęcia wpływów stało podziemie niepodległościowe, a w jego ramach Armia Krajowa i Narodowe Siły Zbrojne. Stąd często zdarzała się współpraca komuniści-gestapo, denuncjowano żołnierzy podziemia, by w ten sposób pozbyć się konkurenta do władzy. Znany jest przypadek kolaboracji z nazistami przedwojennych działaczy KPP Wacława Kwiatkowskiego i Stefena Majchrzaka[21] Jest to ohydne, szczególnie zważywszy na to, że po wojnie komuniści to właśnie AK i rządowi londyńskiemu zarzucali współpracę z Hitlerem. Komuniści także cały czas przybierali maskę walczących z „faszyzmem” bojowników o wolność. Instrukcje dla działaczy PPR informowały:

 

Idzie o rozbicie faszyzmu, który zniewolił wiele narodów i dąży do zniewolenia innych.[22]

 

Propagandowe gazetki komunistów nakazywały zapomnieć kto zaatakował Polskę we wrześniu 1939r., że było wówczas dwóch najeźdźców, a nie tylko jeden. Tymczasem dowództwo Polskiego Państwa Podziemnego nakazało nie występować po stronie żadnego z wrogów. Chciano, aby III Rzesza i Związek Radziecki wzajemnie się wykrwawili. Po wojnie posłużyło to komunistycznej propagandzie do udowadniania jakoby rząd londyński i władze Polskiego Państwa Podziemnego współpracowali z Hitlerem. Inną rzeczą, która przepełniła czary goryczy było rozprawianie się z komunistycznymi bandami leśnymi w czasie wojny. Armia Krajowa i Narodowe Siły Zbrojne wielokrotnie musiały pacyfikować zbrodnicze działania Gwardii Ludowej i Armii Ludowej przeciwko ludności polskiej. To jeszcze bardziej wzmagało wrogość PPR przeciwko patriotom i narodowcom po zakończeniu okupacji. Na ulicach Warszawy komunistyczne władze rozlepiały plakaty o takiej treści:

 

POD SĄD

SKRYTOBÓJCÓW

z  A.K. i N.S.Z.

POMOCNIKÓW HITLERA![23]

 

Rozpoczęła się masowa eksterminacja bohaterów podziemia. Komuniści bardzo obawiali się tej siły, która mogła się odrodzić, gdyby Europa Zachodnia zdecydowała się udzielić Polsce pomocy. Ostateczny spokój uzyskali PPRowcy dzięki układom w Jałcie i Poczdamie, a polscy patrioci mogli przestać się łudzić, że uda im się odzyskać wpływy w Polsce. W czasie negocjacji na temat wschodnich granic Polski premier Wielkiej Brytanii - której nieba bronili nasi lotnicy - Winston Churchill powiedział szefowi rządu londyńskiego Stanisławowi Mikołajczykowi:

 

Nie macie poczucia odpowiedzialności (...) Nie myślicie o przyszłości Europy, macie na myśli tylko swój własny, pożałowania godny interes![24]

 

Po wojnie – okres zakłamania

 

Po tych wydarzeniach władze w kraju pełni przejęli komuniści, którzy przystąpili do budowy ustroju represyjnego, ale także zakłamanego stworzonego na fałszu i opartego na terrorze. W procesach politycznych skazano na wieloletnie więzienie wielu bohaterskich narodowców. Utworzono szkoły partyjne, w których nakazywano uczyć fałszywej wizji historii:

 

W roku 1944 i następnych CSP (Centralna Szkoła Partyjna) i propaganda komunistyczna poświęcały szczególnie wiele energii na ukształtowanie wizerunku okresu dwudziestolecia międzywojennego ze względu na to, że większość społeczeństwa pamiętała te lata z własnego doświadczenia, należało się więc liczyć z pozytywnymi wspomnieniami, przywiązaniem do Piłsudskiego i Dmowskiego.[25]

 

O ile jednak postać Piłsudskiego opromieniała przez ostanie lata II Rzeczpospolitej propaganda sanacyjna o tyle Roman Dmowski mógł sobie liczyć na życzliwość społeczeństwa ze względu na liczne zasługi jakie miał dla Polski. Później propaganda komunistyczna misternie budowała obraz Dmowskiego jako faszysty i antysemity. W „Małej Encyklopedii Powszechnej PWN” pod hasłem „DMOWSKI Roman” napisano:

 

„1905-07 zwalczał ruch rewolucyjny; nacjonalista; propagator antysemityzmu”[26]

 

Ciekawe, zważywszy, że było to już po wydarzeniach marca 1968, kiedy to partia położyła „ogromne zasługi” w propagowaniu antysemityzmu. Podstawową cechą tego systemu stawało się zakłamywanie rzeczywistości. Szczególnie próbowano doprowadzić do amnezji historycznej, by samu wyjść na niewinnego i obciążyć innych swoimi grzechami. Trzeba było wmówić społeczeństwu pewne tezy dlatego zakładano szkoły partyjne, które zakładały, że:

 

(...) nie wiedza sama w sobie była najważniejsza, ale ideologiczne zindoktrynowanie  słuchacza, ukształtowanie go na oddanego i wiernego członka partii. (...)”Nowy człowiek partii” był kształtowany według dokładnie opracowanego schematu, a wiedza jaką miał posiąść, nie była przypadkowa. (...) System komunistyczny jest reprezentantem wszystkiego co postępowe w historii Polski (...) Walka o niepodległość  Polski jest dobra, ale należy zwrócić uwagę kto ją prowadzi – „lud polski”, nie naród[27]

 

Próbowano urobić Polaków tak, by zapomnieli o swojej przeszłości. A jak wiadomo naród, który zapomina o swojej historii ginie, kto nie zna historii jest skazany na jej repetowanie. Komuniści bowiem bali się prawdy, tak jak boją się jej elity III RP. A prawdy boi się właśnie ten, który ma coś na sumieniu. Polscy komuniści mieli na sumieniu bardzo wiele. Kilka tysięcy skazanych na śmierć bohaterów, a wśród nich Adam Doboszyński czy August Fieldorf – „Nil”. Doboszyński, przedwojenny działacz narodowy, został skazany za „szpiegostwo na rzecz Niemiec” w jednym z najgłośniejszych procesów pokazowych w PRL i stracony 29 sierpnia 1949 roku. Także i dziś Adam Doboszyński jest atakowany za faszyzm i antysemityzm. Pytanie czy coś od tych czasów PRL się zmieniło? W uzasadnieniu trzech wyroków śmierci w tzw. procesie kurii krakowskiej skład orzekający Mieczysław Widaj (przewodniczący), Roman Waląg i Bazyli Mielnik stwierdził:

 

Mając na uwadze, że wszyscy trzej skazani podjęli działalność szpiegowską na bazie swych poprzednich powiązań w faszystowskiej organizacji NOW [...] Sąd wyrażą opinię, że żaden ze skazanych nie zasługuje na ułaskawienie.[28]

 

Już wówczas szermowano posądzeniami o faszyzm, którymi będzie się uderzać w patriotów walczących o niepodległość Polski. Tak wspomina to senior ruchu narodowego Edward Węgierski:

 

(...) Obóz Narodowy wszedł w okres powojenny z bardzo dużymi stratami. Tępiono nas zajadle, a dalecy byliśmy ideologicznie od niemieckiego hitleryzmu.(..)Wśród sądzonych grup byli członkowie Młodzieży Wszechpolskiej czy Młodzieży Wielkiej Polski, które współpracowały z SN. Ci młodzi narodowcy, nieraz prawie dzieci, byli niszczeni jak ich starsi koledzy (...) W orzeczeniach sądowych były kary śmierci czy wieloletnie więzienia. [29]

 

W więzieniu znalazł się m.in. Władysław Gędłek, żołnierz Armii Krajowej, jej szef na powiat krakowski, jeden z najmłodszych w kraju dowódców, przed wojną działacz Narodowej Organizacji Gimnazjalnej. Był okrutnie torturowany w śledztwie i zmuszany do składania fałszywych zeznań. Nie ugiął się, jednak i przesiedział sześć lat w komunistycznym więzieniu[30]. Poza Władysławem Gędłkiem na śmierć i więzienie skazywano także wielu innych narodowców: Władysława Furkę, Tadeusza Radwana, Stanisława Kasznicę, Lecha Haydukiewicza, Leona Dziubeckiego i wieli innych. Zdarzało się i tak, że:

 

(..) w śledztwie człowiek aresztowany tajnie umierał, grzebano go gdziekolwiek, nie zawiadamiając o tym nikogo, nawet organów prokuratorskich. W ten sposób wielu ludzi przepadało bez wieści. (...) Każda aresztowana osoba była traktowana jak wyjęta spod prawa[31]

 

W aparacie bezpieczeństwa pracowali m.in. Jakub Berman – wuj Marka Borowskiego, zaś sędzią stalinowskim był Stefan Michnik – brat Adama, redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Rodziny wielu osób z obecnego świata polityki i mediów było związanych z KPP jak choćby ojciec Adama Michnika – Ozjasz Szechter, a także jego matka (pisząca ohydne podręczniki szkolne sławiące Stalina i Lenina), podobnie było z Sewerynem Blumsztajnem, Dawidem Warszawskim czy Heleną Łuczywo (wszyscy z „Gazety Wyborczej”). Rodzina Włodzimierza Cimoszewicza, Moniki Olejnik, Jerzego Owsiaka czy Roberta Kwiatkowskiego była powiązana z wysokim aparatem bezpieczeństwa PZPR.[32] Wszyscy oni po roku 1989 stanowili chyba najważniejsze środowisko opiniotwórcze. Stali się swego rodzaju autorytetami czy wyroczniami. Kreowanymi zresztą byli na takich przez media czy sami bezpośrednio te media kształtowali i kierowali nimi. Dużą rolę środków masowego przekazu zauważył już w 1959 Władysław Gomułka:

Najpotężniejszym środkiem kształtowania opinii mas i popularyzacji naszej polityki jest prasa i radio, stała się również telewizja[33]

 

Tego zdania będą wszyscy w PRL wszyscy komunistyczni przywódcy, a także inni przeciwnicy Ruchu Narodowego przejmując media, w których kształtowano kłamstwo. Trudno, by dzieci działaczy partyjnych szkalowały swoją rodzinę, mimo że jej przeszłość była niegodna. Starano się raczej usprawiedliwiać tamte czasy i lekceważyć zło, które działo się w przeszłości.

 

Zresztą zbrodnie popełnione „przy budowie socjalizmu” nie są zbrodniami[34].

 

Ironizował Stefan Kisielewski. Opierano się na patrzeniu w przyszłość:

 

Komuchy bazują na ludzkim braku pamięci – oto co w tym wszystkim najgłupsze[35]

 

Zresztą te osoby były bezpośrednio powiązane z myślą marksistowską jak Jacek Kuroń, Karol Modzelewski, Adam Michnik, Seweryn Blumsztajn. Tak pisze o nich Stefan Kisielewski:

 

(...) przemówienia przed sądem Kuronia i Modzelewskiego. Piękne nawet, ale to głosy wołające na puszczy, obce mi w dodatku, bo powołujące się wciąż na „socjalizm”. „Ci dopiero daliby nam w dupę” – Powiedział Paweł (...)[36]

 

A poza tym:

 

Wykładnie rewizjonizmu dali Kuroń i Modzelewski w „Liście otwartym do partii”, stawiając tezę o konflikcie pomiędzy nomenklaturą a klasą robotniczą i domagając się demokratyzacji komunizmu w duchu marksistowskim[37]

 

Oni później emanowali na młodych, którzy chłonęli od nich ideologię:

 

Bohater nasz [Adam Michnik] cacka się ogromnie ze swoim ciągle podkreślanym marksizmem i „socjalizmem”, dużo też mówi o Kuroniu i Modzelewskim, drobiazgowo analizując swoje z nimi różnice. Przypomina mi to rabiniczne dyskusje między Plechanowem, a Leninem – znów jakieś marksistyczne szakale przygotowują się, aby nami rządzić (...) Nie żal mi tych maniaków, wszystkich dyskutujących o „dyktaturze proletariatu” do ciupy i kwita![38] 

 

W nimbie opozycjonistów budowali oni wszyscy zgodnie Komitet Obrony Robotników marginalizując w nim ludzi o poglądach bardziej konserwatywnych jak Antoni Macierewicz i Piotr Naimski. Widać w środowisku Komitetu Obrony Robotników wyraźną fobię przed ideą narodową:

 

(...) przykładem może tu być problem ideologii RMP [Ruch Młodej Polski]. Była to zasadniczo ideologia neonacjonalistyczna, ale dodatek „neo” ma duże znaczenie. Grupa ta, akcentując zarazem swój katolicyzm, zmodyfikowała znaczenie tradycyjnej treści nacjonalizmu polskiego w duchu posoborowych tendencji Kościoła. Problem podporządkowania jednostki narodowi daleki był już od charakterystycznego w latach międzywojennych ujęcia zmierzającego do rozwiązań totalitarnych, był stawiany bardziej w duchu, powiedzmy prymasa Wyszyńskiego niż ideologów nacjonalizmu polskiego, Romana Dmowskiego i Zygmunta Balickiego. Ciekawe, że publicyś...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin