Michaels Leigh - Kłamstwo z miłości.pdf

(362 KB) Pobierz
LEIGH MICHAELS
LEIGH MICHAELS
Kłamstwo z miłości
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Jessica Bennington podjęła pracę w Toolshop Software przed kilkoma
miesiącami. Przez ten czas firma nieprzerwanie miała kłopoty
finansowe. Tym razem jednak sytuacja wyglądała wręcz groźnie.
Konto Toolshop Software już świeciło pustką, mimo iż Jessica jeszcze
nie uiściła wszystkich płatności.
Przerwała sprawdzanie rachunków i zaczęła przeglądać
korespondencję. Kilka zamówień od bogatych klientów natychmiast
rozwiązałoby sprawę na dwa, trzy tygodnie. Niestety, nie znalazła ani
jednego. Odkładając kolejne pismo, zauważyła, że nadal świeci się
czerwone światełko telefonu. Postanowiła sprawdzić, czy szef tylko
źle odłożył słuchawkę, czy też w ogóle nie odebrał telefonu.
Podeszła do drzwi pokoju, który w duchu nazywała norą. Zapukała i
weszła, nie czekając na zaproszenie.
Maleńka klitka była niebywale zagracona. W oczy rzucały się przede
wszystkim dwa nowe komputery i stara drukarka, połączone
pajęczyną kabli. Stały na płycie ze sklejki, leżącej na poobijanych
zielonych szafkach kartotekowych. W kącie, obok stosu książek,
leżało szare plastykowe pudło.
Na sfatygowanej kanapie i podniszczonym dywanie walały się
przeróżne podręczniki i katalogi. Telefon przepadł gdzieś w tym
nieopisanym bałaganie. Jessica rozejrzała się bezradnie, ale na
szczęście dostrzegła sznur, który ginął pod papierami i kanapą.
Stała w drzwiach niezdecydowana, ponieważ nie lubiła przeszkadzać.
Keir Saunders siedział przed komputerem tak skupiony, że nie widział
nic poza tym, co było na ekranie:
Jessica zauważyła, że szef jest bardzo zmęczony. Zgarbił się, jakby
stanowczo za długo siedział w tej samej pozycji. Miał potargane
włosy, co świadczyło, że w zamyśleniu stale je przeczesuje palcami.
— Keir — odezwała się wreszcie — zapomniałeś o telefonie?
Saunders nie oderwał oczu od ekranu.
— Co -Facet jeszcze nie zrezygnował?
— Nie. Jest uparty i chce się dowiedzieć, co z jego
oprogramowaniem. W ubiegłym tygodniu obiecałeś mu, że je
sprawdzisz, pamiętasz? To ten spec od nieruchomości, więc lepiej z
nim porozmawiaj.
Keir westchnął i się odwrócił.
— Wybacz, Jess, ale akurat jestem w trakcie wyszukiwania wirusa.
Jessica wolała pełne brzmienie swego imienia i nie lubiła zdrobnień,
lecz już dawno zrezygnowała ze, zwracania szefowi uwagi.
— Zmagam się z tym od wczoraj — dorzucił zmęczonym głosem — i
prawie skończyłem. Jeszcze kilka godzin i...
Miał podkrążone oczy i ciemne ślady nie zgolonego zarostu na
policzkach i brodzie. /
— Pracujesz nad jego programem?
Keir przecząco pokręcił głową.
— Skądże. To, co teraz robię, jest dużo ciekawsze od sprawdzania cen
nieruchomości.
— Ale pewnie nie będzie z tego żadnego zysku. Zgadłam?
— Wyciągnęła telefon i postawiła koło komputera. — Mała przerwa
dobrze ci zrobi. Szanuj oczy. Bądź uprzejmy dla tego faceta i uspokój
go, bo stracimy klienta.
Keir położył rękę na telefonie, lecz nie podniósł słuchawki.
— Z tego, co mówisz, wnioskuję, że znowu mamy kłopoty z
dopływem gotówki.
— Co znaczy twoje „znowu” — spytała bardzo cierpkim tonem.
—. 0, aż tak źle? Ale jestem pewien, że i tym razem sobie poradzisz.
Zawsze ci się udaje.
— Cieszę się, że masz o mnie taką dobrą opinię, ale...
— Jasne, że mam — zapewnił z całkowitym przekonaniem.
— Potrafisz dokonywać cudów. Dzień, w którym zgłosiłaś się do
pracy uważam za najszczęśliwszy w moim życiu. Od tam tej chwili
nie muszę się o nic martwić.
Jessica prychnęła zdesperowana, lecz nie zdążyła nic po wiedzieć.
— Coś podobnego! Mam — zawołał Keir i spojrzał na nią
roziskrzonym wzrokiem. — tyle godzin szukałem, a znalazłem, gdy
weszłaś i musiałem przerwać. Przynosisz mi szczęście. Jesteś moją
maskotką. Amuletem...
Nie wierzyła ani jednemu słowu. Wiedziała, że Keir zapomni o niej,
gdy tylko zamkną się za nią drzwi.
— Jestem również twoim sumieniem — przerwała jego za chwyty. —
Dlatego przypominam, że masz odebrać telefon. Ja wychodzę, bo
jestem głodna. Czy kupić dla ciebie to, co zawsze?
Saunders skinął głową i podniósł słuchawkę.
— Dzień dobry, panie …. — Zaczął przerzucać papiery, leżące na
podłodze. Wyciągnął jeden arkusz. — Mam go w ręce. Sprawa nie
jest taka prosta, więc chyba zgodzi się pan, żebyśmy poświęcili jej
nieco więcej czasu. Zmodyfikujemy parametry i...
Jessica pokręciła głową. Jak zwykle ogarnęło ją zdumienie, że Keir
zawsze wszystko znajduje i bałagan wcale mu nie przeszkadza.
Czasami nawet me patrzył na plik papierów, a mimo to wyciągał
potrzebny dokument.
Cieszyła się, że jej praca nie wymaga obsługiwania komputera,
ponieważ wszystko, co Saunders na ten temat mówił, było dla niej
zupełnie niezrozumiałe. Na szczęście wystarczało, że znała podstawy
zarządzania firmą.
Pomyślała o swej sympatii. Ogromny kontrast między bujającym w
obłokach Keirem Saundersem a stojącym twardo na ziemi Trevorem
sprawiał, że tym bardziej doceniała tego drugiego. Po dniu spędzonym
z Keirem spotkanie z Treyorem stanowiło niewątpliwą przyjemność.
Miło jej było, że ktoś ją rozpieszcza, docenia jako kobietę i troskliwie
się nią opiekuje. I traktuje jak drogocenny skarb, nie zaś jako
pożyteczne wyposażenie biura.
Weszła do pobliskiego baru.
— Dzień dobry. Proszę razową kanapkę z pastrami i ostrym
cheddarem oraz pszenną z bologna i mayo.
Ekspedientka z wprawą zaczęła przygotowywać kanapki.
— Czy szef znowu pracował całą noc — spytała.
Jessica przytaknęła skinieniem głowy.
— Tak myślałam. Bo wpadł tu tuż przed zamknięciem i kupił sobie
kanapki z nutellą, bananem i galaretką. Zawsze kupuje coś takiego,
gdy gonią go terminy.
Jessica wzruszyła ramionami.
— Moim zdaniem już bologna jest ohydna, ale nutella, banan i
galaretka... Brrr!
Jak taka elegancka dama wytrzymuje z takim bałaganiarzem -
zapytała ekspedientka, krojąc i pakując kanapki.
Jessica przygryzła wargę. Wiedziała, że pytanie było zdawkowe, a
mimo to potraktowała je jak nadmierną ciekawość. I zirytowała się.
Głównie z powodu własnego przewrażliwienia. Kiedy kształciła się,
nawet jej przez myśl nie przeszło, że mogłaby pracować w małej i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin