Witajcie Osobiście jestem osobą mocno techniczną i taki stan rzeczy mi odpowiada... Robiłem testy z izolowaniem G-Orme z soli ... http://www.fmix.pl/album/39366/krysztalki/1 Robiłem też wirówkę magnetyczną działa lepiej jak na wejściu wody ma się magnetyzer z magnesami ustawionymi tak: SN--SN. Woda po wirówce jest tak mocno naładowana iż odnosi się wrażenie lizania bateryjki 9V Robię też wodę aktywną, którą piję codziennie ... http://www.fmix.pl/album/...i-martwa-woda/3 Podlewam od wielu miesięcy moje kwiatki tą wodą bez dodawania nawozów czy innych paskudztw ... http://www.fmix.pl/album/60942/orchidea/1 Robię sobie ozon do oczyszczania mieszkania ... http://www.fmix.pl/album/60682/plazma/1 Wszytko to aktywuje ORME i umożliwia agregowanie go do poziomu polepszającego nasze szare życie fizyczne
100_2266 [800x600].JPGOrmusiki w szkalnce
Plik ściągnięto 92 raz(y) 74,04 KB
100_2600 [800x600].JPGstrażnik procesu
Blue, Rozpuszczam sol w wodzie demineralizowanej aby otrzymac wode morska zpowrotem. Nastepnie dzialam zasada sodowa. Trzeba miec bardzo dobre papierki uniwersalne lub czujnik elektroniczny do sprawdzania pH bo margines jest maly. Jak jest ok i sie uda to zaczynaja sie tworzyc (wytracac) cos w rodzaju "klaczkow kuzu" lub puchu gesiego lub sniegu. Tak bym to zobrazowal. Jak jest ich juz duzo to czekam 1-2 dni na sedymentacje. Potem przez kolejne dni plucze woda demineralizowana az osiagnie pH7 Nastepnie kolejne dni zlewam znad osadu aby uzyskac wieksza gestosc. potem gotuje 5 min i rozlewam do pojemnikow do kostek lodu. Wystawiam na ksiezyc i sloneczko do odparowania. Tabletki ormusowe gotowe Jest jeszcze dziwna zecz zwiazana z wytwarzaniem ormusu. Moze Metody by cos poradzil na to, a mianowicie: Jak sie biore do produkcji ormusu to caly swiat sie sprzysiega przeciwko mnie. Nagle powstaje 1000 spraw , ktore prubuja przeszkodzic lub odciagnac od tego. Bywalo ze pekalo naczynie z zaczynem samo z siebie i zawartosc sie wylewala. Znalazlem swoja metode na te chochliki. Nie robie zadnych przygotowan do tego , tylko ide z marszu i biore do pomocy osobe o jak najmniejszej swiadomosci, poza tym wogule nie wie co robi. Tylko wtedy sie udaje. To tak jakby jakies sily niewiem z kad pilnowaly tego. Wiem ze to brzmi niedozecznie i nawet wstyd mi to pisac bo staram sie byc racionalny w dzialaniu, ale po dziwnych przypadkach z ormusem zaczynam wierzyc w garbate aniolki. Ta energia w ormusie jakby zyla wlasnym zyciem. Sorry ale nie bierzcie mnie za wariata. Nawet tego posta pisalem 4 razy.Niezwykłe własności ORMUSÓW
Od czasu historycznego odkrycia Davida Hudsona poznano kilka metod otrzymywania ORMUS-ów oraz wiele obiecujących ich zastosowań, od przyśpieszania wzrostu roślin i ochrony środowiska po rozszerzanie ludzkiej świadomości.
Po tym, jak pod koniec lat 1950-tych nauczyłem się czytać, odkryłem komiksy. Moimi ulubionymi były te, które opowiadały o superbohaterach, takich jak Superman, Green Lantem czy Batman. Na początku lat 1960-tych. zacząłem czytać literaturę science fiction. Moimi ulubionymi autorami byli Robert A. Heinlein i Isaac Asimow Kiedy w połowie lat 1960. na półce mojej miejscowej biblioteki pojawiła się książka Heinleina Stranger in a Strange Land (Obcy w obcym kraju), byłem nią tak zafascynowany, że przeczytałem ją kilkanaście razy. Opisane tam połączenie zdolności psychicznych i udoskonalonych więzi międzyludzkich bardzo przemawiało do mnie jako nastolatka.
Pod koniec lat 1960-tych moją ulubioną książką science fiction stała się Duna (Diuna) Franka Herberta. Zafascynowała mnie idea substancji („melanż”), która usprawniała łączność psychiczną i odgrywała ważną rolę w teleportacji wykorzystywanej do podróży międzygwiezdnych. Nawet przez myśl nie przeszło mi wtedy, że sam odkryję taką substancję.
W latach 70-tych. moje zainteresowania zwróciły się w stronę „duchowych” nauk, do których zaliczają się przekazy Edgara Caycea i Jane Roberts/Seth oraz zaginione ewangelie opowiadające o Jezusie. Wszystkie te nauki zawierają wspólną myśl - nauczają, że każdy z nas jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w naszym życiu. Myślę, że Seth wyraziła to najlepiej: „Sam tworzysz swoją rzeczywistość”. Kiedy przeczytałem to po raz pierwszy w roku 1974, zastanawiałem się, jakiego typu rzeczywistości mogę doświadczyć i jak ma się mi ona objawić.
W latach 80-tych poznałem takie pojęcia, jak ograniczenia wzrostu, globalne ocieplenie, szczyt ropy i dominacja struktur na świecie. Pod koniec lat 80-tych i przez większość lat 90-tych działałem jako ekolog i aktywista leśny.
We wszystkich tych sprawach na całym świecie dostrzegałem rozbieżności. To zrodziło z kolei we mnie pragnienie rozszerzania współpracy między ludźmi.
Wiele problemów, z którymi borykamy się na świecie, jest efektem działania struktur, które sami powołaliśmy do życia. Tworzymy je i wdrażamy do działania, po czym zaczynają one żyć własnym życiem. Stają się naszymi panami, zamiast służyć nam zgodnie z naszymi oczekiwaniami.
Doświadczenie Jima z toksycznymi metalami
W połowie lat 70-tych poznałem wynalazcę imieniem Jim, a dekadę później współpracowałem z nim, pomagając mu w budowie i wprowadzeniu na rynek generatora superozonowego. W roku 1987 zacząłem zachęcać go do zastosowania ozonu z tego generatora do oczyszczania różnego typu toksycznych odpadów, które napotykałem jako działacz ochrony środowiska.
W roku 1989 Jim zaczął wykorzystywać swój ozon do oczyszczania toksycznych ścieków w kopalni złota we wschodnim Oregonie. W trakcie pracy urządzenia zauważył pewne niezwykłe zjawiska. W pojemniku zbiorczym pojawiała się substancja podobna do flegmy, która „znikała w błysku światła” po wysuszeniu na słońcu i odlatywała z jego rąk podczas suszenia jej w ciemnościach. Dzięki tym właściwościom, nazwał ten wysuszony proszek „lotnym popiołem”. Pewnego razu zauważył, że kałuża „wody” znajdująca się pod pojemnikiem zbiorczym przemieszcza się w kierunku najbliższej osoby.
Zapis wywiadu, jaki przeprowadziłem z nim na temat tych wydarzeń, jest dostępny pod adresem http://www.subtleenergies.com/ormus/tw/jimstory.htm .
Kilka tygodni po rozpoczęciu oczyszczania odpadów kopalnianych na jego ręce dostało się trochę ścieków aktywowanych ozonem, w wyniku czego doszło do poważnej reakcji. Doznał szoku i wypuścił z rąk zatyczkę, którą chciał uszczelnić przeciek. Gdy rozprostował dłonie, zobaczył, że z ich zewnętrznych powierzchni wychodzą złote włókna.
Przez kilka tygodni po tym zdarzeniu wzniecał iskry, gdy dotykał czegokolwiek. Potem zaczął czuć się źle i poszedł do lekarza. Doktor przebadał go i oznajmił mu, że w jego krwi znajduje się poczwórna śmiertelna dawka ołowiu i arsenu. Powiedział mu też, że umrze w ciągu dwóch tygodni, ale tak się nie stało. Zamiast tego przez następne 18 tygodni spał po ponad 20 godzin dziennie. Pod koniec tego okresu zbadał go inny doktor, który orzekł, że jego krew zawiera podwójną śmiertelną dawkę ołowiu i arsenu, co było znaczącą poprawą.
Potem straciłem z nim kontakt. Wciąż starałem się propagować wykorzystywanie jego ozonowej technologii do oczyszczania toksycznych odpadów, ale ilekroć do niego dzwoniłem, ludzie, z którymi mieszkał, mówili, że śpi i że nie chce, aby mu przeszkadzano. Sądzę, że myśleli, iż już nigdy się nie przebudzi. Kiedy go w końcu odwiedziłem, opowiedział mi o swoim stanie spowodowanym obecnością metali ciężkich w jego organizmie.
Moja matka miała sklep ze zdrową żywnością i zapytałem ją, co mogłoby pomóc w usunięciu metali ciężkich z organizmu. Zasugerowała mi pracę dra Kurta W. Donsbacha zatytułowaną Nadtlenek Wodoru , która opisuje, jak pozbyć się ołowiu i arsenu przy pomocy nadtlenku. Kupiłem tę książkę i zalecany w niej 35-proccntowy nadtlenek wodoru[i] i udałem się z nimi do Jima. Na początku wypił tylko kilka kropel rozpuszczonych w szklance wody. Zrobiło mu się niedobrze i zaczął wymiotować, ale następnego dnia poczuł się lepiej i ponownie je wypił. Z każdym dniem czuł się coraz lepiej pijąc kilka kropel nadtlenku wodoru rozpuszczonego w wodzie.
W roku 1995 przeprowadziłem z nim wywiad, któ...
niewmar