Impreza_-_rodział_II_[NZ].doc

(35 KB) Pobierz
Autor: hopsz

Autor: hopsz

Korekta – Karolcia955 :D


ROZDZIAŁ II
Zielonego pojęcia nie miałam, co Alice szykuje, ale byłam tym przerażona. Edward siedział na łóżku i przyglądał mi się z uśmiechem. Przez głowę przeszło mi kilka pomysłów, zaczynając od piżama party po bal w sukniach galowych. Rzecz jasna sukienka czekałaby na mnie w domu Cullenów. Jak najszybciej odgoniłam od siebie te myśl i wyciągnęłam dżinsy a do tego niebieską bluzkę. Przez chwile zastanawiałam się, czy iść do łazienki czy przebrać się tu.
Ja oczywiście nie miałabym nic przeciwko przebieraniu się tutaj, ale nie chciałam wystawiać mojego ukochanego na próbę.
Chociaż z drugiej strony mogło to być korzystne. Uśmiechnęłam się do swoich myśli i mogłam się spodziewać tego pytania.
- Bello, o czym myślisz?
A ja uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Nie dając mu odpowiedzi powędrowałam do łazienki. Starałam się chodzić bardzo cichutko, aby Charlie nie przerwał swojej drzemki na kanapie i nie przyszedł na górę. Aż strach pomyśleć jakby zareagował widząc mnie w ubraniu.
Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi.
- Nie ukrywam, że nie podoba mi się ten pomysł. - Powiedziałam doskonale wiedząc, że Edward mnie usłyszy.
Ściągnęłam mój ukochany dres i odłożyłam do na ziemię.
Starannie założyłam dżinsy uważając by się przy tym nie przewrócić i nie narobić hałasu. Uff udało się. Potem bluzka i po kłopocie. Przez chwile wpatrywałam się w lustro. Cieszyłam się, że nie umyłam dzisiaj włosów, bo musiałabym je suszyć.
Edward powinien mnie uprzedzać przed takimi rzeczami. Cóż nie ukrywam, że z jednej strony podobał mi się pomysł wymknięcie się na całą noc z Edwardem, a z drugiej przerażał powód, dla którego się wymykamy.
- Och Alice, co Ty knujesz? - Odezwałam się sama do siebie.
Przeczesałam włosy pozostawiając je rozpuszczone.
Wyłączyłam światło, wzięłam dres i wyszłam z łazienki. Pamiętałam, żeby zabrać dres cóż Charliego mogłoby zaniepokoić to, że moja piżama leży w łazience i przyszedłby sprawdzić czy jestem w pokoju.
Przy wchodzeniu do pokoju potknęłam się o próg, ale Edward zdążył mnie przytrzymać.
- Zdaje sobie sprawę, że Ci się ten pomysł może nie podobać. - Odpowiedział na moje zdanie wypowiedziane wcześniej w łazience.
- Powiesz mi w końcu, co to za impreza, jak będzie wyglądać, z jakiej jest okazji oraz dlaczego uważasz, że mi się spodoba?
Edward bardzo dobrze wiedział, że nienawidzę być w centrum uwagi, ani tym bardziej jakichkolwiek przyjęć z tym związanych. I znów wspomnienie moich nieszczęsnych urodzin z przed ponad pół roku.
- Widzisz kochanie, gdybym Ci powiedział Alice nie wybaczyłaby mi tego przez najbliższe ćwierć wieku.
- No dobrze, ale dlaczego uważasz, że ta impreza mi się spodoba?
- Bo widzisz najdroższa, to miała być też niespodzianka dla mnie, ale że każdy o tym non stop myślał... Cóż sama rozumiesz. Alice prosiła mnie, żebym Ci nic nie mówił. Baa ona żądała.
- Tak cała Alice. - Burknęłam.
- Będą wszyscy prawda?
- Tak.
Hm widok Emmetta bardzo mnie rozweselał, i pomimo, że ten śmiał się z mojej niezdarności uwielbiałam tego osiłka. Czasami denerwowały mnie jego docinki, ale zazwyczaj w tym momencie, kiedy się irytowałam ogarniał mnie spokój.
Tak Jasper i jego zdolności. Rose... Jedyna członkini rodziny Edwarda, która za mną nie przepadała.
- Rosalie. - Wymamrotałam.
- Stara się być miła. - Edward przypomniał mi, chociaż rozumiał mnie w stu procentach.
Zdałam sobie sprawę, że stawianie oporu nie ma najmniejszego sensu.
- No dobrze, więc? Idziemy?
I w tym momencie złapał mnie i wsadził sobie na plecy. Objęłam go przy tym nogami w pasie, a ręce oplotłam wokół jego szyi. Nawet nie zauważyłam, kiedy wyskoczyliśmy przez okno. Biegliśmy w ciszy aż nagle poczułam jak Edward całuję mnie w rękę.
- Spodoba Ci się, zobaczysz. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, ale kiedy w końcu powiesz mi, co to za niespodzianka?
- Już niebawem się dowiesz kochana.
Już nic nie odpowiedziałam, delektowałam się wiatrem i zapachem lasu. Dobiegaliśmy już do domu Cullenów.
Edward postawił mnie nie jak zazwyczaj przed schodami tylko około 10 metrów przed domem i złapał mnie za rękę.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie a on stanął przede mną.
Pocałował mnie prosto w usta, ale szybko się oderwał. Popatrzałam na niego jak dziecko, któremu zabrano lizaka.
- Proszę Cie nie patrz tak na mnie? Postawiłem Cie tutaj, ponieważ chce żebyś zobaczyła dom. Ślicznie wygląda prawda?
Dopiero teraz zauważyłam, że dom jest przyozdobiony bukietami czerwonych róż powiązanych w wianeczki, a pomiędzy nimi wisiałby biały lampiony.
- O mój Boże...
Edward zaśmiał się głośno, musiałam mieć bardzo głupią minę.
-Oj dobrze już dobrze - powiedział - Chodźmy.
Jęknęłam głośno i poczułam jak Edward ściska mnie za rękę i tym razem całuje w policzek.
Staliśmy już przy drzwiach, weszłam pierwsza. Wszyscy stali jakieś 5 metrów ode mnie.
- Cześć Bella! - Podskoczyła do mnie Alice, tuląc mnie przy tym.
Mogłam się na nią złościć za jej pomysły w domu, ale nie teraz i nie tutaj. Uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- Hej wszystkim! - Przywitałam się. Usłyszałam zaraz odpowiedzi Emmetta, Jaspera, Esme oraz Carlisle'a.
Rosalie uśmiechnęła się do mnie subtelnie. Cóż muszę przyznać, że ta piękna wampirzyca starała się być dla mnie miła.
I nagle poczułam, że się uśmiecham.
- Widzę, że dopisuję Ci humor - usłyszałam Emmetta. - To aż niesamowite, że się uśmiechasz, chociaż nie masz pojęcia, z jakiej okazji to wszystko
- Oj Emmett mogę się w końcu dowiedzieć, z jakiej to okazji?
I nagle wszyscy krzyknęli razem.
- Wszystkiego Najlepszego Edward!
A ja myślałam, że zwariowałam. I nagle zrozumiałam. To to była ta niespodzianka, ta impreza, hm to przyjęcie było z okazji urodzin Edwarda, to nie ja miałam być w centrum zainteresowania tylko on, to jego przyjęcie, dlatego miało mi się podobać.
A zarazem zdałam sobie sprawę, że Edward nigdy nie podał mi daty, kiedy stał się wampirem.
Nie wiedziałam, co robić, spojrzałam na niego i poczułam jak po policzkach ciekną mi łzy.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin