gloria victis.docx

(17 KB) Pobierz

Tytuł „gloria victis” oznacza z łaciny „chwała zwyciężonym”. „Vae victis” - „biada zwyciężonym”. Powstaje pytanie – dlaczego powstańcom, mimo ich przegranej, należy się „chwała”?

Na pytanie to odpowiedzieć stara się autorka w całym cyklu. Przytaczając w poszczególnych utworach losy konkretnych postaci, uogólniając je do losu typowego powstańca z 1863 r. i podbudowując refleksją historiozoficzną stara się uzasadnić słuszność słów, którymi wybrzmiewa zarówno sama nowela Gloria victis, jak i cały cykl.

Orzeszkowa pozwala sobie na stwierdzenie, że poległym należy się chwała, a nie biada dopiero na końcu, gdyż może już wtedy zakładać, że uważny czytelnik uzna ten komentarz za oczywisty i jedyny możliwy. Autorce nie chodzi tu bowiem o gloryfikowanie samego zrywu, jako czynu rewolucyjnego, ale o oddanie chwały heroizmowi i poświeceniu walczących. Zasłużyli oni na to już poprzez sam fakt podjęcia decyzji o przyłączeniu się do powstania, tym bardziej, że szanse powodzenia były bardzo nikłe. Sąd Orzeszkowej jest jednoznaczny: cześć i szacunek należy się walczącym w imię wyzwolenia ojczyzny, niezależnie od wyników walk.

Znamienne dla wymowy tytułu jest przywołanie wydarzeń mających miejsce w wąwozie termopilskim, od wieków symbolizujących bohaterstwo i umiłowanie ojczyzny. Tak jak w starożytnej Sparcie również w czasie walk styczniowych, aby zasłużyć na chwałę należało „wrócić z tarczą lub na niej”. Dlatego też należy docenić to, że w obliczu miażdżącej przewagi wroga (w noweli mowa o wielkiej szarej masie) powstańcy nie ulękli się, ale podjęli walkę. W związku z tym postawa bierności i niepamięci, jaka cechuje ludzi z początków XX w. wymaga wyraźnego potępienia, napiętnowania i zmiany tak, aby nie wiatr, ale ci, którzy przyszłą wolność swoją zawdzięczają m.in. bohaterstwu żołnierzy Traugutta, nigdy o tym nie zapomnieli. Słowa pisarki można by uzupełnić w ten sposób: chwała zwyciężonym… za to, że się nie ulękli i walczyli do końca, czym przybliżyli wolność przyszłym pokoleniom.

Elementy baśniowe w noweli „Gloria victis

Oprócz baśniowej narracji w utworze znajdują się liczne bezpośrednie odwołania do tego gatunku „Sto strzelb na jedną strzelbę. Sto pik na jedna szablę. Jak w baśniach. Lecz bywa to prawdą”. Zadania stojące przed powstańcami dąb – narrator przyrównuje do zadań, jakie mieli do wykonania bajkowi mocarze obdarzeni nadludzką siłą. W tej perspektywie walka z liczebnie przeważającym wojskiem rosyjskim nabiera cech heroicznego czynu. Również kurier działający po stronie powstańców jawi się „jak królewicz bajeczny”, który „dążył do zamku zaczarowanej królewny, przez zarośla cierniste, wrzawą upiorów napełnione…Czasem strażnik ginął ucisku upiora lub w paszczęce smoka, czasem docierał do celu”.

Kolejna baśniową cechą jest niewątpliwie nidosłowność znaczeń. W opowiadaniu pojawiają się przenośnie, porównania, niedomówienia. I tak wojsko, z którym walczą powstańcy nie jest dokładnie sprecyzowane, nie jest bezpośrednio wypowiedziane, że jest ono rosyjskie. Dzięki temu sens walki nabiera bardziej ogólnego charakteru. Czytelnik dowiaduje się, że jest ono „szarą masą ogromną”. Nabiera ono cech bezwzględnego oprawcy, który bestialsko morduje nawet bezbronnych i rannych Polaków.

Z baśniowością związana jest także mitologizacja. W utworze podlega jej wiele elementów: samo powstanie, konkretne zachowania, postawy patriotyczne. Widoczne jest to w specyfice przedstawiania postaci – dąży się do jak największej syntezy tak, aby postaci ulegały alegoryzacji i stawały się ikonami narodowymi. Dlatego też pełno jest w noweli (nie mówiąc już o całym cyklu) teatralnych gestów, np. patos śmierci młodego Tarłowskiego, czy gesty Traugutta, kiedy przemawia on do żołnierzy.

Warto w tym momencie przywołać postać Artura Grottgera, który był twórcą ikonografii patriotycznej. Sylwetki kreślone przez Orzeszkową doskonale pasują bowiem do wzorca postaci powstańca, jaki stworzył malarz. Wzorzec ów znamionował przede wszystkim tragizm, widoczny w każdym niemal rysie postaci. Tak też jest w Glorii victis. Nawet „anielska” uroda Marysia jest naznaczona elementem smutku, zadumy, widocznych na twarzy młodzieńca.

Mityzacji podlega w utworze także czas. Czas realny jest pusty znaczeniowo – być może zapadająca noc potęguje uczucie tajemniczości i pozwala rozszerzyć się perspektywie baśniowej, ale prawdziwe znaczenie zyskuje dopiero czas mityczny. Wnosi on do utworu przede wszystkim perspektywę wieczności, w której urzeczywistnia się marzenia o wolności. Znamienny jest tu fakt świadomości, że nie walczy się tu o niepodległość dla siebie, ale dla dalszych pokoleń.

W utworze widoczna jest nie tylko stylizacja na baśniowość, ale również stylizacja biblijna. Najdokładniej ujawnia się ona w scenie bitwy, która nie jest opisywana z epicką szczegółowością. Przeciwnie – wszystko rozgrywa się w gęstym tumanie kurzu, tak że dostrzec można jedynie niektóre wydarzenia. Dzięki takiemu opisowi scena walki nabiera wymiaru apokaliptycznego. Jest to scena ścierania się dwóch odwiecznych sił: dobra i zła. Stylizacja biblijna widoczna jest także w konstruowaniu postaci, zwłaszcza Traugutta czy Tarłowskiego. Pierwszy jest wprost nazwany świętym, zaś w drugim nietrudno dostrzec chrześcijańską postawę umiłowania całego świata przyrody (franciszkanizm) oraz heroizm ducha, spełniający się w scenie męczeńskiej śmierci. O Traugutcie mówi się niekiedy niemal jak o Chrystusie, który zdecydował się oddać życie z wolność ojczyzny, a więc za ludzi. Tak jak Zbawiciel ludzkości bierze on krzyż Ojczyzny na swe ramiona.
 

 

Język w „Gloria victis

Ze sposobem prowadzenia narracji silnie związana jest patetyczność utworu. Ostatnie opowiadanie cyklu, w związku z bardzo silną stylizacja baśniową, napisane jest poetyckim językiem. Dotyczy to zwłaszcza opisów przyrody, co jest zresztą znamienne dla całości pisarstwa Orzeszkowej. Występują tu rozbudowane ciągi metafor, porównań, a nade wszystko animizacji i personifikacji,Znaczący jest również dobór samego słownictwa. Oczywiste jest, że do zaistnienia patosu w utworze w dużej mierze przyczynia się styl wysoki. Dlatego też, poza licznymi poetyzmami, o których już była mowa, słownictwo cechuje się wysoką rangą stylistyczną oraz specyficznym zabarwieniem uczuciowym. Patosu dodają utworowi zwłaszcza określenia hiperbolizując – i to zarówno w odniesieniu do zasług, jak i do klęski i męki powstańców. Zwłaszcza słownictwo o „ciemnej”, ponurej tonacji, jak np. gniew, zemsta, żądza, trupy, mogiła, itp. tworzą nastrój ponurej i groźnej podniosłości, w którym ranga heroicznego czyn walczących urasta do symbolicznych, mitycznych czy baśniowych rozmiarów.

Również budowa zdania niesie za sobą określone sensy. Nie mogą pozostać niezauważone ciągi pytań retorycznych, pojawiających się zwłaszcza w początkowych partiach utworu oraz we fragmentach refleksyjnych o charakterze historiozoficznym. Są to właściwe nośniki idei, przesłania dzieła, nic zatem dziwnego w tym, że starała się Orzeszkowa nadać im odpowiedni – patetyczny – wydźwięk. Oczywiście o patosie utworu decyduje nie tylko sam język, ale także sposób prezentacji postaci czy konstruowania scen z życia powstańców. Opiera się on w dużej mierze na teatralizacji gestów i zachowań. Podziękowanie za uratowanie życia przeradza się niemal w uroczyste nadanie odznaczenia najwyższej rangi – jest publiczne wyróżnienie, gratulacje, zapytywania, uroczystości. Był to świadomy cel dążeń artystycznych Orzeszkowej, by z rzeczy codziennych wydobyć pierwiastki niezwykłości i heroiczności.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin