Alfred Szklarski - 6.Tomek wśród łowców głów.pdf
(
895 KB
)
Pobierz
ALFRED SZKLARSKI
Tomek w
Ļ
ród łowców głów
Isla de la Mala Gente
1
E
leli Koghe samotnie szedł
Ļ
cie
Ň
yn
Ģ
przez d
Ň
ungl
ħ
porastaj
Ģ
c
Ģ
górskie zbocza.
Nat
ħŇ
onym wzrokiem uwa
Ň
nie rozgl
Ģ
dał si
ħ
po g
Ģ
szczu tropikalnej zieleni. Jego wełnistowłos
Ģ
głow
ħ
zdobiły br
Ģ
zowo-zielono-czerwone pióra królewskiego rajskiego ptaka. Uj
ħ
te przepasan
Ģ
wysoko na czubie głowy plecionk
Ģ
z łyka, wygl
Ģ
dały jak szeroko rozło
Ň
ony wachlarz, mieni
Ģ
cy
si
ħ
purpur
Ģ
krwi. Według wierze
ı
niektórych papuaskich plemion, pióra tego wspaniałego ptaka
miały nie tylko chroni
ę
wojownika przed zranieniem w walce, lecz były równie
Ň
skutecznym
amuletem przeciwko puri-puri, czyli czarom, których obawiali si
ħ
nawet najodwa
Ň
niejsi. M
ħŇ
ny
Eleli Koghe nigdy nie rozstawał si
ħ
ze swoim cennym pióropuszem i dlatego wła
Ļ
nie obdarzono
go imieniem oznaczaj
Ģ
cym w miejscowym narzeczu - Czerwony Rajski Ptak. Niemal od
chłopi
ħ
cych lat był wojownikiem i my
Ļ
liwym, tak jak prawie wszyscy m
ħŇ
czy
Ņ
ni
Ň
yj
Ģ
cy w gł
ħ
bi
tej olbrzymiej, tajemniczej wyspy. Na prawym ramieniu niósł teraz widome tego oznaki: łuk z
palmowego drzewa, długie strzały z zadziorami, dzid
ħ
i kamienny topór, mocno przytwierdzony
łykiem do styliska z gał
ħ
zi.
Krajowiec był nagi. Jedynie biodra osłaniała opaska z białej kory. Całe ciemnobr
Ģ
zowe,
błyszcz
Ģ
ce ciało pomalowane było w czarne i białe pasy. Lekko wyd
ħ
te usta oraz przenikliwie
spogl
Ģ
daj
Ģ
ce, czarne jak w
ħ
giel oczy otaczały koła z jasnoczerwonego i
Ň
ółtego barwnika.
Wysuszone, nadple
Ļ
niałe
Ļ
wi
ı
skie ogonki, zwisaj
Ģ
ce z przedziurawionych mał
Ň
owin usznych i
ko
Ļę
kazuara
2
w chrz
Ģ
stce nosowej wskazywały,
Ň
e Eleli Koghe jest osobisto
Ļ
ci
Ģ
w
Ļ
ród swoich.
Na szyi przecie
Ň
nosił sznur upleciony z cienkich lian, na którym widniało zawi
Ģ
zanych osiem
w
ħ
złów. Ka
Ň
dy z nich oznaczał własnor
ħ
cznie pokonanego wroga.
Eleli Koghe szedł ostro
Ň
nie, gotów do odparcia niespodziewanej napa
Ļ
ci. Był przecie
Ň
cz
Ģ
stk
Ģ
d
Ň
ungli, w której od wieków trwała, jak w całej przyrodzie, nieustanna walka. Atak,
obrona, triumf i
Ļ
mier
ę
szły tam z sob
Ģ
w parze. Zwyci
ħŇ
ał bardziej przedsi
ħ
biorczy, słabszy
musiał gin
Ģę
, aby silniejszy mógł dalej istnie
ę
.
Korony drzew pi
ħ
ły si
ħ
w szale
ı
czym wy
Ļ
cigu ku niebu. W niezwykłej pl
Ģ
taninie trudno
nawet było odgadn
Ģę
, kto zwyci
ħŇ
ył, a kto został zwyci
ħŇ
ony. W dole, u stóp le
Ļ
nych
olbrzymów, bujnie krzewił si
ħ
drugi, jeszcze bardziej bezlitosny, ni
Ň
szy g
Ģ
szcz paproci,
kolczastych palm, bambusów i ró
Ň
nych pn
Ģ
czy.
ĺ
wiat ro
Ļ
linny i zwierz
ħ
cy tworzył w d
Ň
ungli
nierozerwaln
Ģ
cało
Ļę
w walce o zachowanie istniej
Ģ
cego stanu. Drzewa i liany dusiły si
ħ
wzajemnie w u
Ļ
ciskach, owady dr
ĢŇ
yły drzewa, ptaki po
Ň
erały owady, ludzie polowali na ptaki,
a krokodyl, drapie
Ň
nik nowogwinejskiej d
Ň
ungli, czyhał na wszystkie
Ň
yj
Ģ
ce istoty z człowiekiem
wł
Ģ
cznie. Krajowcy zamieszkuj
Ģ
cy d
Ň
ungl
ħ
równie
Ň
toczyli mi
ħ
dzy sob
Ģ
prawie nieustanne
wojny i uprawiali kanibalizm.
Eleli Koghe samotnie pod
ĢŇ
ał przez d
Ň
ungl
ħ
do strumienia, niedawno, bowiem odkrył
miejsce, w którym łatwo mo
Ň
na łowi
ę
ryby. Nikt z jego plemienia nie kwapił si
ħ
z pomoc
Ģ
. Do
owego miejsca trzeba było i
Ļę
przez okolic
ħ
, któr
Ģ
nawiedzały złe duchy. Eleli Koghe był
odwa
Ň
ny, lecz mimo to niepokój jego pot
ħ
gował si
ħ
teraz z ka
Ň
dym krokiem. Ju
Ň
niedaleko, w
zielonej g
ħ
stwinie po prawej stronie
Ļ
cie
Ň
yny, le
Ň
ał olbrzymi, samotny głaz. Na jego płasko
Ļ
ci
ħ
tym szczycie, pokrytym grub
Ģ
warstw
Ģ
zielono
Ň
ółtego mchu, rosła k
ħ
pa s
ħ
katych drzew. Ich
korzenie zwisały wokół jak
Ň
ółte jadowite w
ħŇ
e i cz
ħĻ
ciowo osłaniały widoczn
Ģ
tu
Ň
przy ziemi
czarn
Ģ
szczelin
ħ
. Nikt nie potrafił wyja
Ļ
ni
ę
, w jaki sposób samotny blok skalny dostał si
ħ
w gł
Ģ
b
d
Ň
ungli, lecz z pokolenia na pokolenie w
Ļ
ród okolicznych mieszka
ı
ców przekazywano sobie
legend
ħ
,
Ň
e w ciemnej grocie pod głazem mieszkaj
Ģ
bardzo złe duchy. Miały posiada
ę
ogniste
oczy, z których wyrastały
Ň
ółte
ŇĢ
dła.
W pobli
Ň
u g
Ģ
szczu kryj
Ģ
cego samotn
Ģ
skał
ħ
Eleli Koghe przyspieszył kroku. Odwrócił
głow
ħ
, by przypadkiem nie napotka
ę
zabijaj
Ģ
cego spojrzenia demona. T
ħ
dy nawet w dzie
ı
najbezpieczniej było przechodzi
ę
w towarzystwie czarownika, znaj
Ģ
cego ró
Ň
ne zakl
ħ
cia. Tym
razem równie
Ň
udało si
ħ
Eleli Koghe przej
Ļę
spokojnie obok siedliska duchów. Westchnienie ulgi
wyrwało si
ħ
z jego piersi. Pobiegł w kierunku brzegu strumienia. Wkrótce usłyszał szum wody
przedzieraj
Ģ
cej si
ħ
przez rzeczne progi.
Las rzedn
Ģ
ł... Eleli Koghe zwolnił kroku. Zacz
Ģ
ł si
ħ
uwa
Ň
nie rozgl
Ģ
da
ę
. Niebawem
odnalazł miejsce, w którym poprzednim razem przygotował sprz
ħ
t rybacki. Ku swemu
zadowoleniu stwierdził,
Ň
e owalna obr
ħ
cz o
Ļ
rednicy ponad półtora metra jest ju
Ň
zasnuta sieci
Ģ
utkan
Ģ
w du
Ň
e oczka. Z wdzi
ħ
czno
Ļ
ci
Ģ
spojrzał na siedz
Ģ
cego w niej paj
Ģ
ka wielko
Ļ
ci laskowego
orzecha, o włochatych, ciemnobr
Ģ
zowych nogach. Pomysłowi mieszka
ı
cy tej doliny nieraz
wykorzystywali pracowitego paj
Ģ
ka do robienia oryginalnych sieci na ryby. W tym celu
wybierali w lesie odpowiedni rozmiarami bambus, zginali go od wierzchołka w kabł
Ģ
k, a reszty
pracy dokonywał za nich paj
Ģ
k, który znalazłszy obr
ħ
cz, nadaj
Ģ
c
Ģ
si
ħ
do sporz
Ģ
dzenia pułapki na
owady, zasnuwał j
Ģ
elastyczn
Ģ
, do
Ļę
mocn
Ģ
i trwał
Ģ
sieci
Ģ
, odporn
Ģ
nawet na wod
ħ
.
Eleli Koghe dzid
Ģ
ostro
Ň
nie przepłoszył paj
Ģ
ka, po czym kamiennym toporkiem
Ļ
ci
Ģ
ł
bambus. Teraz ruszył ku pobliskiemu brzegowi strumienia. Niebawem przystan
Ģ
ł na du
Ň
ym
kamieniu. W tym wła
Ļ
nie miejscu rumowisko skalne cz
ħĻ
ciowo tarasowało nurt rzeki, powoduj
Ģ
c
pr
Ģ
d wsteczny i wirowanie wody. Eleli Koghe odło
Ň
ył bro
ı
. Uj
Ģ
ł w dłonie bambus i szerokim
ruchem zagarn
Ģ
ł sieci
Ģ
wod
ħ
w toni. Po jakim
Ļ
czasie złowił kilka niedu
Ň
ych ryb. Wło
Ň
ył je do
siatki uplecionej z lian, a nast
ħ
pnie zarzucił j
Ģ
na rami
ħ
; zabrał bro
ı
oraz sie
ę
i ruszył w kierunku
grupy skał, gdzie zamierzał ukry
ę
swój sprz
ħ
t rybacki. Wkrótce znalazł odpowiednie miejsce.
Teraz powracał do wioski wzdłu
Ň
łagodnego, bezdro
Ň
nego zbocza górskiego. Naraz z platformy
poło
Ň
onej na ostro
Ļ
ci
ħ
tym szczycie rozbrzmiały melancholijne okrzyki.
Eleli Koghe przystan
Ģ
ł. Zacz
Ģ
ł nasłuchiwa
ę
. Po chwili u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
, to ptak golove
3
Ļ
piewał swoj
Ģ
miłosn
Ģ
pie
Ļı
... Eleli Koghe bez najmniejszego szmeru ostro
Ň
nie wspi
Ģ
ł si
ħ
na
szczyt. Ukryty w g
Ģ
szczu przygl
Ģ
dał si
ħ
uzdolnionemu ptakowi. Ptak ten, zwany przez nas
ogrodnikiem, jest nadzwyczaj pomysłowym budowniczym.
Na okres godów samiec golove przygotowuje w ci
Ģ
gu kilku miesi
ħ
cy wspaniał
Ģ
sal
ħ
balow
Ģ
. Przede wszystkim wybiera odpowiednie miejsce, jak najbardziej równe i nie poro
Ļ
ni
ħ
te
drzewami. Dziobem i pazurkami oczyszcza ziemi
ħ
z trawy, niweluje j
Ģ
; je
Ļ
li s
Ģ
tam jakie
Ļ
krzewy, zrywa z nich li
Ļ
cie oraz kor
ħ
, aby zwi
ħ
dły. Pozostawia tylko jeden krzak i naokoło niego
buduje ziemn
Ģ
platform
ħ
w kształcie koła o
Ļ
rednicy mniej wi
ħ
cej jednego metra. Nast
ħ
pnie
przynosi szorstki mech i proste łodygi pewnego gatunku storczyka, który ro
Ļ
nie p
ħ
kami na
gał
ħ
ziach omszałych, wielkich drzew, by z nich zrobi
ę
okładzin
ħ
wzmacniaj
Ģ
c
Ģ
kraw
ħ
d
Ņ
platformy. Potem zbiera w lesie gał
Ģ
zki i złote listki, jagody czerwone, białe i zielone, z których
układa ró
Ň
ne wzory na swej sali godowej. W
Ļ
ród ozdób nie brak równie
Ň
kolorowych kwiatów,
owoców, a nawet grzybków i pi
ħ
knie ubarwionych owadów. Gdy ozdoby przez dłu
Ň
sze le
Ň
enie
trac
Ģ
Ļ
wie
Ň
o
Ļę
, ptak je wyrzuca i zast
ħ
puje innymi.
Eleli Koghe w skupieniu przysłuchiwał si
ħ
miłosnym trelom golove. Cieszył si
ħ
razem z
ptasim zalotnikiem. Krajowcy doskonale znali zwyczaje golove i uwa
Ň
nie
Ļ
ledzili ich prace przy
budowie sal godowych. Poszczególne czynno
Ļ
ci ptaka-ogrodnika stanowiły dla nich naturalny
terminarz własnych zaj
ħę
gospodarskich. Gdy golove zaczynał drapa
ę
ziemi
ħ
, kobiety wiedziały,
Ň
e czas ju
Ň
oczyszcza
ę
miejsce na poletko. Kiedy ptak przyst
ħ
pował do budowania platformy,
kobiety kopały sw
Ģ
ziemi
ħ
zaostrzonymi kijami, natomiast, gdy wzmacniał platform
ħ
okładzin
Ģ
z mchu, one ogradzały poletka, by ochroni
ę
je przed dzikami. Przystrajanie platformy ró
Ň
nymi
ozdobami oznaczało czas sadzenia jarzyn, uko
ı
czenie za
Ļ
budowy i miłosny
Ļ
piew były
zapowiedzi
Ģ
,
Ň
e warzywa dojrzewaj
Ģ
na poletkach. Dlatego te
Ň
rado
Ļę
owładn
ħ
ła sercem Eleli
Koghe. Oto nadchodziła pora
Ň
niw, syto
Ļ
ci,
Ļ
piewów i ta
ı
ców. Eleli Koghe po cichu wycofał si
ħ
z kryjówki. Niebawem był na skraju d
Ň
ungli.
Tropikalny
Ň
ar słoneczny uciszył
Ň
ycie g
Ģ
szczy le
Ļ
nych. Eleli Koghe bez po
Ļ
piechu
wszedł do d
Ň
ungli. Miał do
Ļę
czasu, by powróci
ę
do wioski, zanim kobiety zaczn
Ģ
przygotowywa
ę
przed zmierzchem główny posiłek dnia. Wtem w ciszy le
Ļ
nej, niemal
jednocze
Ļ
nie, rozległ si
ħ
Ļ
wist strzały i ostry krzyk
Ļ
miertelnie ugodzonego rajskiego ptaka. Eleli
Koghe odruchowo przykucn
Ģ
ł za pniem drzewa. Łowił uchem trzepot skrzydeł, szelest gał
ħ
zi i
głuchy odgłos padaj
Ģ
cego na ziemi
ħ
ptaka. Kilka cichych skoków przybli
Ň
yło Eleli Koghe do
miejsca nieoczekiwanych łowów. Ostro
Ň
nie rozchylił pn
Ģ
cza.
Zaledwie o par
ħ
kroków od niego, u stóp drzewa, pochylał si
ħ
nad swym łupem jaki
Ļ
m
ħŇ
czyzna z łukiem w dłoni. Ubrany był w szeroki czarny pas pleciony i przepask
ħ
z kory. Nos,
przez którego chrz
Ģ
stk
ħ
przegrodow
Ģ
przesuni
ħ
ta była ko
Ļę
kazuara, pomalowany miał na
Ň
ółto,
a na policzkach widniały symetryczne czerwone pasy. Z uszu zwisały mu wysuszone kolibry, na
szyi za
Ļ
sznury muszli i psich z
ħ
bów. Obok niego, porzucone, le
Ň
ały dzida i kamienny topór.
Przykl
ħ
kn
Ģ
ł nad jeszcze drgaj
Ģ
cym ptakiem.
Błysk gniewu zamigotał w oczach Eleli Koghe. Obcy my
Ļ
liwy nale
Ň
ał do plemienia
Mafulu, z którym plemi
ħ
Tawade
Ň
yło na wojennej stopie. Pobliski strumie
ı
stanowił granic
ħ
pomi
ħ
dzy terenami łowieckimi obydwóch plemion. Przekroczenie jej przez któr
Ģ
kolwiek stron
ħ
zawsze powodowało krwawy odwet. Eleli Koghe ostro
Ň
nie oparł dzid
ħ
o drzewo; topór i siatk
ħ
z
rybami poło
Ň
ył u jego stóp. Uj
Ģ
ł haczykowat
Ģ
strzał
ħ
, po czym mocno napi
Ģ
ł ci
ħ
ciw
ħ
łuku.
Strzała ostro bzykn
ħ
ła w powietrzu. Nieszcz
ħ
sny Mafulu z szyj
Ģ
przebit
Ģ
na wylot poderwał si
ħ
z
ziemi, lecz w tej chwili druga strzała ugodziła go prosto w pier
Ļ
. Wydawszy stłumiony okrzyk,
ci
ħŇ
ko osun
Ģ
ł si
ħ
na martwego rajskiego ptaka.
Eleli Koghe podbiegł do pokonanego wroga. Wojny w
Ļ
ród krajowców przewa
Ň
nie
ograniczały si
ħ
do pojedynczych napadów z zasadzki. Ten, kto zabijał nieprzyjaciela nie
nara
Ň
aj
Ģ
c siebie, zyskiwał sław
ħ
najwi
ħ
kszego bohatera. Tote
Ň
Eleli Koghe z dum
Ģ
zawi
Ģ
zał
teraz dziewi
Ģ
ty w
ħ
zeł na swym złowieszczym naszyjniku z lian. Pospiesznie zabrał bro
ı
zabitego
Mafulu oraz martwego rajskiego ptaka i własn
Ģ
sie
ę
z rybami, po czym pobiegł w kierunku
wioski z radosn
Ģ
wie
Ļ
ci
Ģ
.
Rodzinna wie
Ļ
Eleli Koghe le
Ň
ała na ostro
Ļ
ci
ħ
tym płaskowy
Ň
u górskim. Kilkana
Ļ
cie
domów, zbudowanych ponad ziemi
Ģ
na wysokich palach, stało w dwóch równoległych rz
ħ
dach,
obramowuj
Ģ
c do
Ļę
szeroki plac z ubitej czerwonej gliny. Na samym ko
ı
cu, tu
Ň
nad brzegiem
przepa
Ļ
ci, znajdowała si
ħ
nieco obszerniejsza od innych budowla, zwana emone. Słu
Ň
yła ona za
miejsce zebra
ı
starszyzny, a zarazem była stałym mieszkaniem wodzów oraz sypialni
Ģ
kawalerów. Ka
Ň
dy dom posiadał z frontu mał
Ģ
nadziemn
Ģ
platform
ħ
, ocienion
Ģ
okapem dachu
tworz
Ģ
cego jakby wygi
ħ
ty do góry łuk. Cała wioska otoczona była półkolist
Ģ
palisad
Ģ
z
zaostrzonych na ko
ı
cu pali. Te zabezpieczenia
Ļ
wiadczyły o wojowniczo
Ļ
ci Tawade, którzy stale
napadaj
Ģ
c na s
Ģ
siadów, sami ustawicznie musieli strzec si
ħ
odwetu.
Eleli Koghe biegł, co tchu do swoich. Ju
Ň
wpadł w obr
ħ
b palisady. Zwyci
ħ
ski okrzyk
wojownika od razu zwrócił na niego uwag
ħ
m
ħŇ
czyzn gaw
ħ
dz
Ģ
cych na werandach. Zaraz te
Ň
pod
ĢŇ
yli za nim do emone, tam, bowiem skierował si
ħ
Eleli Koghe. Wiadomo
Ļę
o nowym
zwyci
ħ
stwie lotem błyskawicy obiegła cał
Ģ
wie
Ļ
. Kilku wojowników natychmiast przygotowało
si
ħ
do drogi, aby wyruszy
ę
z Eleli Koghe do d
Ň
ungli. Wszystkich ogarn
ħ
ło radosne podniecenie.
Podczas gdy jedna grupa szybko oddalała si
ħ
w d
Ň
ungl
ħ
, druga pospieszyła do kobiet
pracuj
Ģ
cych na poletkach na niedalekim zboczu górskim. Wobec pojawienia si
ħ
wroga na
terenach Tawade nale
Ň
ało natychmiast wzmocni
ę
stra
Ň
pilnuj
Ģ
c
Ģ
bezpiecze
ı
stwa kobiet. Wkrótce
grupka wojowników rozbiegła si
ħ
po wzgórzach otaczaj
Ģ
cych poletka, sk
Ģ
d dobrze było wida
ę
najbli
Ň
sz
Ģ
okolic
ħ
. Wie
Ļę
o nieoczekiwanej mo
Ň
liwo
Ļ
ci napadu rozeszła si
ħ
błyskawicznie po
polach. Niskie, grube, przewa
Ň
nie niezgrabne kobiety podawały j
Ģ
sobie z ust do ust. Chodziły
niemal nago. Jedynie male
ı
kie fartuszki ze sznurków lian zakrywały doln
Ģ
cz
ħĻę
brzucha. Nigdy
nie myte ciała u wielu były oszpecone strupami po
Ņ
le leczonych ranach. Jak przystało na
wojownicze plemi
ħ
, kobiety nosiły na szyi nanizane na cienkich lianach ko
Ļ
ci swych m
ħŇ
ów lub
bliskich krewnych poległych w walce.
Zaledwie usłyszały wie
Ļ
ci przyniesione przez wojowników, zacz
ħ
ły krz
Ģ
ta
ę
si
ħ
jeszcze
Ň
wawiej. Nale
Ň
ało przecie
Ň
zebra
ę
wi
ħ
cej jarzyn na wieczorn
Ģ
uczt
ħ
. W obszernych siatkach
uplecionych z lian znikały czerwonawo brunatne, chropowate bataty
4
, które stanowiły
podstawowe po
Ň
ywienie mieszka
ı
ców wyspy, taro
5
wyrosłe jak kalarepy z czarnymi skórami,
trzcina cukrowa
6
i najcenniejsze z wszystkich papuaskich jarzyn - du
Ň
e bulwy zwane jamsami
7
.
W nast
ħ
pnej kolejno
Ļ
ci do siatek wło
Ň
ono małe pasiaste dynie, ogórki i nieco li
Ļ
ci tytoniu. Gdy
wszystkie kobiety były ju
Ň
przygotowane do powrotnej drogi, zarzuciły sobie na plecy p
ħ
kate
siatki, przewi
Ģ
zuj
Ģ
c je paskiem przeło
Ň
onym przez czoło na pochylonej do przodu głowie. Na
samym wierzchu olbrzymiego ładunku warzyw i rur bambusowych napełnionych wod
Ģ
matki
sadzały okrakiem swe niemowl
ħ
ta lub te
Ň
umieszczały je tam zamkni
ħ
te w specjalnych
bambusowych klatkach. Je
Ļ
li która
Ļ
z kobiet karmiła własn
Ģ
piersi
Ģ
prosiaka, niosła go na r
ħ
kach
przed sob
Ģ
. Obładowane niczym juczne muły, kobiety ruszyły w drog
ħ
, eskortowane przez
m
ħŇ
czyzn nios
Ģ
cych jedynie swoj
Ģ
bro
ı
.
Natychmiast po powrocie do wioski kobiety rozpaliły ogniska, aby w nich rozgrza
ę
a
Ň
do
biało
Ļ
ci długie, płaskie kamienie. Pieczenie potraw w my
Ļ
l miejscowego zwyczaju odbywało si
ħ
w ten sposób,
Ň
e do wykopanego w ziemi rowu na przemian kładziono gor
Ģ
ce kamienie i
warstw
ħ
produktów, a
Ň
zaimprowizowany piec napełniono po brzegi. Wtedy przysypywano go
ziemi
Ģ
. Mniej wi
ħ
cej po dwóch godzinach rozgrzebywano kopiec i rozpoczynano uczt
ħ
. Tym
razem jednak, zanim jeszcze głazy zostały nagrzane, radosny nastrój zakłócił niezbyt fortunny
powrót wojowników, którzy razem z Eleli Koghe udali si
ħ
do d
Ň
ungli. Otó
Ň
zamiast pokonanego
Mafulu przynie
Ļ
li dwóch zabitych własnych wojowników. W pobli
Ň
u miejsca, gdzie Eleli Koghe
stoczył zwyci
ħ
sk
Ģ
walk
ħ
, znacznie liczebniejszy oddział Mafulu, ukryty w le
Ļ
nych zaro
Ļ
lach,
znienacka zasypał ich gradem strzał z łuków. Od razu padło dwóch Tawade, kilku innych zostało
rannych. Jedynie dzi
ħ
ki ostro
Ň
no
Ļ
ci Mafulu, którzy mimo przewagi bardzo si
ħ
obawiali
słyn
Ģ
cych z okrucie
ı
stwa wojowniczych s
Ģ
siadów, udało si
ħ
Tawade wycofa
ę
z tak gro
Ņ
nej
sytuacji. Poległ, wi
ħ
c tylko brat Eleli Koghe i jeszcze jeden starszy wojownik.
ĺ
mier
ę
brata Eleli Koghe, zgodnie z miejscowymi zwyczajami, mogła by
ę
traktowana
jako wyrównanie porachunków. Przecie
Ň
tym razem wła
Ļ
nie Eleli Koghe pierwszy zabił jednego
Mafulu, a w d
Ň
ungli obowi
Ģ
zywało niepisane prawo: głowa za głow
ħ
. Lecz drugi poległy
Tawade oraz kilku innych rannych powinni by
ę
pomszczeni, co najmniej tak
Ģ
sam
Ģ
liczb
Ģ
zabitych i rannych.
Z okolicznych gór płyn
Ģ
ł rechot małych
Ň
ab, który brzmiał jak subtelny d
Ņ
wi
ħ
k srebrnych
dzwoneczków. To wła
Ļ
nie tak zwane toundule rozpoczynały swój przedwieczorny koncert.
Tymczasem w wiosce Tawade zamiast radosnych pie
Ļ
ni rozległy si
ħ
płacze i lamenty. Jedyna
Ň
ona poległego brata Eleli Koghe i trzy
Ň
ony starszego wojownika, całe wysmarowane biał
Ģ
glin
Ģ
na znak
Ň
ałoby, tarzały si
ħ
w popiele i gło
Ļ
no zawodziły. Na przemian sławiły utraconych m
ħŇ
ów
i złorzeczyły zabójcom. M
ħŇ
czy
Ņ
ni równie
Ň
nie pró
Ň
nowali. Eleli Koghe przewi
Ģ
zał swój
kamienny topór przepask
Ģ
na biodra poległego brata i zaprzysi
Ģ
gł krwaw
Ģ
zemst
ħ
. Podobne
przyrzeczenia składali bli
Ň
si i dalsi krewni innych zabitych, albowiem ognie zapalone na
szczytach górskich rozniosły wie
Ļę
o tragicznym wydarzeniu i spokrewnione plemiona ju
Ň
Ļ
ci
Ģ
gały na styp
ħ
.
Tego dnia dopiero pó
Ņ
nym wieczorem kobiety rozkopały smakowicie dymi
Ģ
ce piece.
Dwie zabite na styp
ħ
Ļ
winie oraz całe stosy jarzyn rozdzielono pomi
ħ
dzy domowników i go
Ļ
ci.
Starszyzna i sławni wojownicy otrzymali najlepsze cz
ħĻ
ci mi
ħ
siwa i jamsy. Ka
Ň
dy brał swoj
Ģ
porcj
ħ
na li
Ļę
i zajadał si
ħ
ni
Ģ
na uboczu. Kobietom rozdano ochłapy i jarzyny. W ko
ı
cu dzieci i
psy zacz
ħ
ły wygrzebywa
ę
z popiołu w piecach resztki jedzenia.
Uroczysto
Ļ
ci pogrzebowe miały trwa
ę
dłu
Ň
szy czas. Tote
Ň
po zako
ı
czeniu wieczerzy
m
ħŇ
czy
Ņ
ni udali si
ħ
do emone na narad
ħ
wojenn
Ģ
. Zasiedli rz
ħ
dami po obydwóch stronach ognia,
Ň
arz
Ģ
cego si
ħ
w wylepionym glin
Ģ
rowku po
Ļ
rodku podłogi wzdłu
Ň
domu. Naczelnik plemienia
zwin
Ģ
ł w rulon kilka
Ň
ółtawych li
Ļ
ci tytoniu, po czym wydobył z siatki oryginaln
Ģ
fajk
ħ
. Była to
do
Ļę
gruba rurka bambusowa o długo
Ļ
ci około trzydziestu centymetrów, zamkni
ħ
ta na obydwóch
kra
ı
cach naturalnymi przegrodami. W pobli
Ň
u ko
ı
ców fajki, na wierzchu rury, znajdowały si
ħ
pojedyncze otwory. W jeden z nich naczelnik zatkn
Ģ
ł rulonik li
Ļ
ci, który zapalił płon
Ģ
c
Ģ
gał
Ģ
zk
Ģ
.
Nast
ħ
pnie przyło
Ň
ył usta do drugiego otworu w fajce i tak długo wci
Ģ
gał powietrze, a
Ň
cała rurka
napełniła si
ħ
dymem. Teraz wyrzucił nie dopalone li
Ļ
cie i podał fajk
ħ
swemu s
Ģ
siadowi. Ka
Ň
dy z
zebranych kolejno zaci
Ģ
gał si
ħ
nagromadzonym w jej wn
ħ
trzu dymem. Po tej ceremonii
rozpocz
ħ
ły si
ħ
długie narady. Jednomy
Ļ
lnie postanowiono szuka
ę
pomsty na Mafulu, co
niew
Ģ
tpliwie powinno ucieszy
ę
dusze obydwóch poległych.
Plik z chomika:
Ambasador3
Inne pliki z tego folderu:
Alfred Szklarski - 8. Tomek w Gran Chaco.pdf
(1027 KB)
Alfred Szklarski - 8. Tomek w Gran Chaco.rtf
(1484 KB)
Alfred Szklarski - 7. Tomek u źródeł Amazonki.pdf
(1010 KB)
Alfred Szklarski - 7. Tomek u żródeł Amazonki.rtf
(1483 KB)
Alfred Szklarski - 6.Tomek wśród łowców głów.pdf
(895 KB)
Inne foldery tego chomika:
Abbott Jeff
Adam Dębowski
Adrian Lara-Pocałunek o północy
Amanda Quick
Andrzej Nowicki
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin