HPDM Prywatna rozgrywka.doc

(8 KB) Pobierz

Autor: monalo4

 

Do oryginału: http://miniaturkihp18.blox.pl/2012/01/HPDM-Prywatna-rozgrywka.html

 

+ 18

 

 

 

- Cholera! - głośny okrzyk Dracona Malfoya rozszedł się echem po pustym korytarzu. - Głupi Potter!

 

Chłopak szedł dość szybko i nerwowo. W pewnej chwili gwałtownie zawrócił, a za moment zrobił to ponownie. Dla postronnego obserwatora mogło to wyglądać tak, jakby nagle sobie o czymś przypomniał, ale sytuacja wyjaśniła się w chwili, gdy ściana po jego prawej stronie poruszyła się. Kilka sekund później znajdowały się tam pełnowymiarowe drzwi, które blondyn popchnął mocno, a następnie zatrzasnął za sobą.

 

Pokój Życzeń wyglądał na pierwszy rzut oka jak zwykły pokój gościnny, ale właśnie tak miał wyglądać. Malfoy skierował się w stronę szerokiego fotela, osłoniętego od drzwi regałem z książkami, i rozsiadł się w nim wygodnie. Po krótkim namyśle zażyczył sobie kieliszek czerwonego wina, wciągnął jego aromat, po czym wypił połowę trunku i odstawił naczynie na stolik. Odetchnął głęboko i z lekkim wahaniem rozpiął spodnie, osuwając się niżej na siedzeniu.Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy, przyglądając się po raz kolejny scenie, która rozgrywała się w jego umyśle.

 

Brunet z wzburzonymi włosami krążył dziś wokół niego przez cały mecz, jakby znicz był przyklejony do jego czoła lub ramienia i wymagał stałej obserwacji. To właśnie tym zachowaniem tak bardzo poruszył Ślizgona, który właśnie próbował poradzić sobie z nagromadzonym napięciem.

Poczuł, jak jego palce coraz szybciej przesuwają się po sztywnej już męskości, a z jego ust wymknął się cichy jęk.

 

Nagle zorientował się, że drzwi otwierają się z nieznacznym zgrzytem. Poderwał się z przerażeniem w oczach i przywarł do boku regału, ostrożnie zapinając spodnie i jednocześnie zerkając w stronę wejścia.

 

Na progu stał Harry, wciąż w stroju do quidditcha, i rozglądał się po pomieszczeniu. Draco poczuł silniejszy ucisk w bokserkach i w mgnieniu oka podjął dość szaloną decyzję. Wyciągnął z kieszeni różdżkę i wyszeptanym zaklęciem unieruchomił drugiego chłopaka.

 

Wyszedł z ukrycia i z satysfakcją zauważył, że przeciwnik wpatruje się w niego szeroko otwartymi oczami - w końcu nic więcej nie mógł zrobić.

 

Obszedł go dookoła, podziwiając szczupłą sylwetkę szukającego Gryfonów. Przez moment wahał się przed następnym krokiem, ale szybko otrząsnął się z tego stanu. Popchnął Pottera na najbliższą ścianę i oparł go o nią wyprostowanymi rękami.

 

- Czy Ci się to podoba czy nie, będę Cię dziś miał, Potter...

 

Przysunął się do niego na tyle blisko, że otarł się podbrzuszem o jego pośladki, przez co przeszedł go lekki dreszcz. Wiedział, że czar powoduje jedynie fizyczną niesprawność, ale nie dbał o to w tym momencie - najwyżej będzie musiał zmodyfikować chłopakowi pamięć.

 

Kolejnym zaklęciem pozbawił go wierzchniej szaty, a następnie przesunął dłońmi wzdłuż jego boków, kierując się ku guzikom spodni. Sprawnie uporał się z przeszkodą i pozwolił okryciu swobodnie zsunąć się na podłogę. W tym samym czasie, wiedziony jakimś dziwnym impulsem, przejechał wargami po karku chłopaka, gdzieś w środku żałując, że ten nie może nijak na to zareagować.

 

Równie szybko pozbył się jego bielizny i rozebrał samego siebie. Był już tak podniecony tą sytuacją, że nie wiedział, jak udało mu się jeszcze nie wtargnąć gwałtownie w Gryfona. Teraz jednak miało to zmienić, choć o wiele spokojniej.

 

Przez chwilę rozkoszował się jeszcze gładką skórą na tyłku Pottera, aż w końcu odnalazł na jego środku miejsce, którego tak w tej chwili pragnął. Nawilżył palec zaklęciem i szybkim ruchem wsunął go w chłopaka, starając się maksymalnie rozluźnić jego mięśnie. Kiedy już mu się to udało, przesunął różdżką wzdłuż swojego penisa i dotknął nim do otwartego już wejścia na tej samej wysokości. Ciepło, które poczuł, nakazało mu pchnąć szybko i mocno, ale resztki rozsądku powstrzymały go przed tym.

 

Chwycił bruneta za biodra i zaczął powoli przybliżać się do niego. Na Salazara, jaki on ciasny... Draco przypuszczał, że właśnie jako pierwszy odwiedził niezbadane dotąd zakątki ciała Pottera i ta myśl spowodowała dwie rzeczy: poczuł przypływ mimowolnej dumy oraz chęć, aby jeszcze bardziej zwolnić, żeby nie skrzywdzić chłopaka. Nie miał jednak na tyle silnej woli.

 

Wysunął się tylko z niego prawie do końca i pchnął ponownie, wciągając gwałtownie powietrze, gdy prześlizgiwał się przez wąski kanał. W tym momencie zauważył, że przyrodzenie Harry'ego jest dalekie od jego standardowej pozycji. Przypomniał sobie, że zaklęcie nie uniemożliwia również odruchów bezwarunkowych, dlatego potraktowana nim osoba może normalnie mrugać czy oddychać, ale nigdy wcześniej nie sprawdzał go w takich okolicznościach. To normalna reakcja czy może Potterowi się to podoba...?

 

Niezależnie od przyczyny stwierdził, że nie będzie jeszcze bardziej się nad nim pastwić. Złapał jego penisa w dłoń i zaczął nią przesuwać w górę i w dół, w rytm swoich pchnięć. Poczuł, że chłopak zaczyna reagować na jego działania, więc przyspieszył jeszcze bardziej, jednocześnie ponownie zajmując się jego szyją.

Czuł, że i jemu samemu sprawia to przyjemność, choć z początku traktował to tylko jako czysto fizyczne zaspokojenie własnych potrzeb. Wiedział, że już długo nie wytrzyma, więc ponownie złapał go za szczupłe biodra i zaczął wbijać się z niego z całej siły, po chwili tryskając w jego wnętrze i rejestrując, że chłopak doszedł prawie w tym samym momencie.

 

Gdy już złapał oddech, odsunął się od niego i, niewiele myśląc, odczarował Gryfona. Ten obrócił się błyskawicznie i złapał Malfoya za kołnierz, gniotąc jego szatę i celując różdżką w jego twarz. Dracon uderzył plecami w ścianę i spojrzał na niego z lekkim strachem, a jednocześnie rezygnacją, w końcu był świadom tego, że zasłużył sobie na porządny łomot z jego strony. Harry jednak tylko spojrzał na niego spod przymrużonych powiek i uśmiechnął się złośliwie.

 

- Jutro. O tej samej porze - powiedział cicho. - I tym razem to Ty będziesz gryzł ścianę...

 

Po tych słowach wpił się brutalnie w jego wargi, przygryzając lekko jedną z nich, a następnie podciągnął spodnie, złapał wierzchnią szatę i wyszedł z pokoju, zostawiając oniemiałego Ślizgona stojącego pod ścianą.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin