00:02:16:"Cze�� m�wi Walter.|Chcesz zostawi� wiadomo��, to po sygnale." 00:02:19:Will...jeste� tam? 00:02:21:Gdzie indziej m�g�by� p�j�� w tym stanie? 00:02:23:Jest cholernie zimno... 00:02:25:Je�eli chcesz wzi�� prysznic,|czyste r�czniki s� w szafce w �azience. 00:02:37:"Cze�� m�wi Walter.|Chcesz zostawi� wiadomo��, to po sygnale." 00:02:40:Will...odbierz.|Wiem, �e tam jeste�. 00:02:44:Walter Finch. 00:02:47:Will Dormer.|Co ty robisz? 00:02:50:Pr�buj� ci pom�c|a ty gonisz jak pierdolni�ty maniak. 00:02:53:Zabijesz mnie? 00:02:55:A to jakby� wyt�umaczy�? 00:02:57:Nikt si� nie martwi kiedy morderca dzieci|zostanie z�apany martwy. 00:03:02:Nie ma dowod�w,|�e to ja zabi�em Kay. 00:03:04:Tylko ty wiesz bo ci powiedzia�em|co widzia�em na pla�y. 00:03:07:Co z tob� jest nie tak? 00:03:09:Chyba si� starzej�. 00:03:11:Chcia�bym si� przespa�, rozumiesz? 00:03:13:To si� po��. 00:03:14:R�czniki w �azience...|a moje ��ko jest wygodne. 00:03:18:Jak nie odpoczniesz|zacznie ci naprawd� odbija�. 00:03:23:A jutro, kiedy poczujesz si� lepiej|to si� spotkamy. 00:03:25:W miejscu publicznym.|Wyja�nimy par� spraw, dobra? 00:03:28:5 mil st�d jest port.|Prom odp�ywa o 11. 00:03:32:I Will...zanim wyjdziesz...|m�g�by� nakarmi� psy? 00:03:36:S� na diecie... 00:04:13:Dormer. 00:04:15:Faks z laboratorium. 00:04:17:Ta bro� to by� Smith&Wesson 38. 00:04:19:I Will...Ellie znalaz�a jeszcze co� kiedy... 00:04:22:Znalaz�am to. U Connel�w. 00:04:29:I? 00:04:31:I to jest ten sam autor,|kt�ry napisa� to co znale�li�my u Kay w plecaku. 00:04:34:Podpisane przez autora.|To chyba jaki� miejscowy pisarz. 00:04:37:Kay ma wszystkie jego ksi��ki. 00:04:40:Chyba powinni�my to sprawdzi�. 00:04:42:Ma�e sprawy, prawda? 00:04:44:Jasne...jasne... 00:04:46:Dobra robota Ellie. 00:04:48:Ma bystry wzrok, co? 00:04:50:Doskonale o tym wiemy. 00:04:54:Ma�e sprawy... 00:05:37:C� za widok... 00:05:41:Nie jestem tym, kim my�lisz. 00:05:43:Nie? 00:05:46:Walter Finch...brukowy pisarz...|samotny zbok... 00:05:51:...morderca. 00:05:52:Nie? 00:05:55:Kiedy mia�em 7 lat moja babcia|zabra�a mnie do Portland. 00:05:59:Byli�my na spacerze i wtedy podbieg�|jaki� facet i wyrwa� jej torebk�. 00:06:02:Jaki� policjant przyszed�|do hotelu zada� kilka pyta�. 00:06:06:Sta� ca�y czas.|Mia� nowiutki uniform. 00:06:10:Buty...i odznaka...|wypolerowane. 00:06:12:By� jak �o�nierz...tylko lepszy. 00:06:14:Mam ogromny szacunek dla waszego zawodu...|dlatego o nim pisz�. 00:06:17:Chcia�em zosta� glin�|po tym jak sko�czy�em liceum. 00:06:20:Ale nie mog�em przej��|przez pewne testy... 00:06:22:Trzeba by�o spr�bowa� zwr�ci� im uwag�|na sprawy rodzinne...przepu�ciliby ci�. 00:06:26:Czego ode mnie chcesz Finch? 00:06:28:Po tym jak Kay umar�a, wiedzia�em, 00:06:30:�e wszyscy pomy�l�|�e chcia�em to zrobi�. 00:06:33:Wi�c wyczy�ci�em cia�o,|usun��em wszystkie poszlaki... 00:06:36:dowody kt�re mog�y doprowadzi� do mnie. 00:06:38:Z wyj�tkiem ksi��ki. 00:06:41:Pod presj� nie widzisz lasu,|bo ci drzewa zas�aniaj�. 00:06:44:Ty ju� chyba|powiniene� by� si� tego domy�li�. 00:06:57:Kiedy us�ysza�em,|�e przysy�aj� kogo� z LA, spanikowa�em. 00:07:01:Nie martwi�em si� miejscowymi.|W ko�cu i tak by mnie po��czyli z Kay. 00:07:05:Ale z nimi mog�em sobie poradzi�. 00:07:07:Oni nigdy nie patrzyli w oczy mordercy. 00:07:10:Zabijanie zmienia ludzi...wiesz o tym. 00:07:13:To nie wina...|ja nigdy nie chcia�em tego zrobi�. 00:07:19:To jak �wiadomo��... 00:07:22:...�ycie jest tak wa�ne...|jak wi�c mo�e by� tak kurewsko kruche? 00:07:26:Ale tak ju� jest. 00:07:27:Finch...nie pr�buj mi zaimponowa�...|pr�bujesz z niew�a�ciwym go�ciem. 00:07:33:Zabicie tej dziewczyny mog�o spowodowa�,|�e poczu�e� si� wyj�tkowo... 00:07:36:...ale nie jeste�. 00:07:40:Jeste� takim samym niezr�wnowa�onym zbokiem|jakimi si� zajmuj� od 30 lat. 00:07:45:Wiesz ilu takich jak ty|ju� widzia�em z opuszczonymi spodniami? 00:07:48:Nigdy jej tak nie dotyka�em. 00:07:50:Ale chcia�e�. 00:07:52:A teraz �a�ujesz, �e tego nie zrobi�e�. 00:07:56:Najlepsze co mog�e�...|to obcina� jej paznokcie. 00:08:00:Nie jeste� wcale taki inny. 00:08:02:Ty nie rozumiesz, co Finch? 00:08:04:Jeste� moj� prac�... |p�ac� mi za ciebie. 00:08:07:Jeste� dla mnie tak� zagadk�|jak zatkany kibel dla hydraulika. 00:08:12:Powody dla kt�rych to zrobi�e�?|Kogo to kurwa obchodzi? 00:08:17:Motywacje s� wszystkim Will. 00:08:21:Nie widzia�e� przez mg��? 00:08:24:Widzia�e� ca�kiem dobrze, prawda? 00:08:26:Widzia�em jak celujesz... 00:08:28:Daj sobie spok�j Finch... 00:08:30:...i strzelasz swojemu partnerowi w korpus. 00:08:33:Will...s�ysza�em jak m�wi�|" odejd�...zostaw mnie...". 00:08:36:Czemu? 00:08:37:Czy to mia�o cokolwiek wsp�lnego|z wasz� poprzedni� spraw�? 00:08:40:Ca�e to napi�cie w waszym wydziale? 00:08:43:My�lisz, �e jestem taki �atwy? 00:08:45:Ja tylko m�wi�, jak to wygl�da. 00:08:49:Mo�e nawet jak to odczuwasz... 00:08:52:Jak si� czu�e�, kiedy zobaczy�e�, �e to Hap? 00:08:55:Wina...ulga? 00:08:59:Nagle wszystko sta�o si� jasne... 00:09:01:My�la�e� o tym, jak to by�o wcze�niej? 00:09:03:Jaki by� by� gdyby jego nie by�o? 00:09:11:To nie znaczy, �e zrobi�e� to specjalnie. 00:09:23:My�lisz, �e je�li co� na mnie masz|to b�d� ci pos�uszny? 00:09:27:Ja mam swoj� reputacj�... 00:09:31:Chcesz chroni� prac� swojego �ycia. 00:09:33:Wszyscy dobrze wiedz�, �e te dranie kt�rych �apiesz|b�d� znowu na ulicach... 00:09:36:...zanim zd��ysz pojawi� si� na procesie. 00:09:39:Hap to wiedzia�|i chcia� z tym sko�czy�... 00:09:46:A Kay Connel? 00:09:48:To tw�j wyb�r... 00:09:54:Pomy�l o wszystkich innych Kay Connel'ich. 00:09:57:Co z nimi b�dzie je�eli ty stracisz prac�? 00:10:02:Wiem, �e dla ciebie to trudne,|ale pr�buj� ci wyt�umaczy�... 00:10:05:...�e obaj jeste�my w podobnej sytuacji. 00:10:08:Nie chcia�e� zabi� Hap'a|tak samo jak ja nie chcia�em zabi� Kay. 00:10:13:Ale im b�dzie trudno w to uwierzy�. 00:10:16:Dlatego potrzebujemy siebie nawzajem. 00:10:20:Pom� mi sko�czy� spraw� Kay... 00:10:24:...i wr�cisz spokojnie do Los Angeles. 00:10:26:A ja wr�c� do mojego �ycia. 00:10:31:Wi�c czego potrzebujesz...ode mnie? 00:10:37:Co oni o mnie wiedz�? 00:10:42:Znale�li jedn� z twoich ksi��ek|podpisanych przez ciebie, w domu Kay. 00:10:47:Wi�c pewnie �ci�gn� ci�|na przes�uchanie. 00:10:50:Na posterunku? 00:10:52:Tak robi� zazwyczaj...na posterunek. 00:10:54:�ci�gaj� na przes�uchanie. 00:10:56:To nie b�dzie fajnie... 00:10:58:Uspok�j si�...to nic takiego. 00:11:01:To w celu eliminacji podejrzanych...|po prostu m�w prawd�. 00:11:07:Powiem im o Randy'm...jak on... 00:11:09:Po co m�wi� o Randy'm? 00:11:11:M�w o twoim zwi�zku z Kay...|nie ukryjesz tego wi�c... 00:11:14:...lepiej to powiedz. 00:11:16:Randy to nie twoja sprawa...|nie tw�j problem. 00:11:21:Powiem �e by�a nieszcz�liwa...|no wiesz... 00:11:23:Powiedz, �e by�a nieszcz�liwa|ale pozw�l im samym doj�� do Randy'ego. 00:11:28:Tak, �eby sami na to wpadli. 00:11:31:Rozumiesz? 00:11:34:Potrzebujemy dzikiej karty... 00:11:37:Dzikiej karty? 00:11:39:Tak...co� co mo�emy wykorzysta�... 00:11:42:co� takiego jak|z detektywistycznych nowel. 00:11:46:Masz ci�gle 38? 00:11:49:Nie. 00:11:53:Szkoda. 00:11:56:To by�oby dla nich|bardzo przekonuj�ce. 00:12:02:To m�j przystanek. 00:12:13:Dormer! 00:12:21:Dzika karta! 00:12:28:Cze�� Ellie.|Cze�� Francis. 00:12:31:Praca w nadgodzinach, co? 00:12:33:Nie�le... 00:12:35:Troch� �wiczy�em. 00:12:37:Dobranoc. 00:12:38:Dobranoc ch�opaki. 00:12:52:"Wydzia� Wewn�trzny prowadzi �ledztwo|w wydziale napad�w i zab�jstw." 00:13:25:Tak. 00:13:26:To dla mnie najgorszy okres w nocy. 00:13:28:Za p�no na wczoraj...za wcze�nie na jutro. 00:13:31:Czego chcesz? 00:13:33:Przepraszam za dyktafon. 00:13:35:Musia�em si� upewni�, �e pod��ysz.|Wiem, �e jest ci ci�ko. 00:13:37:Pod���. 00:13:38:Przemy�la�em to.|Powinienem im powiedzie� o Randy'm. 00:13:43:Uwa�am, �e to z�y pomys�, Walter. 00:13:45:Ale tak b�dzie lepiej.|On na to zas�uguje. 00:13:47:Powiniene� by� s�ysze�|to co m�wi�a mi o nim Kay... 00:13:49:...o tym jak si� nad ni� zn�ca�. 00:13:51:To s� gliny...nie dzieci...|nie wrzuc� czego� takiego do laboratorium. 00:13:56:Randy'ego zostaw mnie...|ja ich skieruj� na niego...w odpowiednim czasie... 00:14:00:Rozumiesz? 00:14:02:A co z pistoletem Will...|jak ich przekonamy je�eli go nie mamy? 00:14:06:Zatrzyma�e� sukienk�? 00:14:08:Sukienk�? 00:14:10:Sukienk� Kay. 00:14:12:T� w kt�rej by�a...wiesz o co chodzi. 00:14:14:To rewelacja...sukienka. 00:14:16:Mo�emy to wykorzysta�.|Nawet lepsze ni� pistolet. 00:14:18:Musimy tylko wymy�li�|jak zabra� cia�o na miejsce. 00:14:21:Jak ty je zabra�e�?|On zgin�a w domku prawda? 00:14:25:Tak.|Wi�c gdzie je zabra�e�, �eby wyczy�ci�? 00:14:29:Lepiej o tym nie my�l Will...|i tak ju� jest ci�ko. 00:14:32:Przecie� to by� wypadek, prawda? 00:14:34:Nie chcia�em jej zabi�,|wiesz o tym Will, prawda? 00:14:37:Wiem.|Ale co si� sta�o? 00:14:41:Zadzwoni�a i powiedzia�a,|�e pok��ci�a si� z Randy'm. 00:14:46:Chcia�a przyj�� i porozmawia�. 00:14:49:Spotka� si� w naszym miejscu. 00:14:51:W domku na pla�y...wiesz. 00:14:53:Przyszed�em...by�a pijana...|troch� pijana. 00:14:58:Zacz�a mi opowiada�|jak Randy i Tania... 00:15:05:Chcia�em j� pocieszy�...obj��em j�... 00:15:12:...i poca�owa�em...troch� si� podnieci�em... 00:15:17:...zacz�a si� ze mnie �mia�... 00:15:21:Nie chcia�a przesta�. 00:15:24:�mia� si� kto� z ciebie|w takiej chwili? 00:15:26:Wtedy kiedy by�e� naprawd� wra�liwy? 00:15:28:Wy�miewa�a mnie a� do b�lu... 00:15:31:Kto� o kim my�la�em, �e mnie szanuje... 00:15:33:Zda�y�o ci si� co� takiego Will? 00:15:36:Chcia�em tylko �eby przesta�a si� �mia�...|to wszystko. 00:15:38:I wtedy...wiesz...uderzy�em j�. 00:15:43:Kilka razy...wiesz...tylko �eby...|�eby przesta�a si� �mia�. 00:15:46:�eby wiedzia�a...troch� szacunku. 00:15:48:Randy to robi� ca�y czas...|ona chyba zaczyna�a to lubi�. 00:15:50:Nigdy go nie obwinia...
poinker