KONTEMPLACJA ŚMIERCI.pdf

(370 KB) Pobierz
Kontemplacja smierci
Sabbe satta maranti ca marimsu ca marissare,Tath’evaham marissami, n’atthi me ettha
samsayo.
Wielu z was przypomina sobie t¦ gath¦, któr¡ ±piewałem w Pali na pocz¡tku tej mowy.
Oznacza ona: „Wszystkie istoty umr¡, ±mier¢ jest w ich naturze i ja równie» umr¦, nie
ma co do tego w¡tpliwo±ci”. Jest to jedna z pi¦kniejszych pie±ni, które mamy w buddy-
zmie. Odnosi si¦ ona do faktu, »e ka»dy z nas umrze. Rozwin¦ to przypomnienie ±mierci
w dzisiejszej mowie Dhammy.
Tego popołudnia rozmy±lałem o kawałku ziemi, który kupujemy naprzeciwko naszego
klasztoru. Pomy±lałem, »e byłoby wspaniał¡ rzecz¡ przeznaczy¢ cz¦±¢ terenu na budow¦
buddyjskiego krematorium. Mnisi mogliby tam chodzi¢ wieczorem i po prostu kontem-
plowa¢ ±mier¢. Mogliby to robi¢ tu» przy krematorium lub nawet w samym jego ±rodku.
Kontemplacja ±mierci jest elementem naszej tradycji.
Iluzja »ycia
Powiedziałem ±wieckim ludziom, którzy wkrótce b¦d¡ mi towarzyszy¢ w podró»y do
Indii oraz do północno-wschodniej Tajlandii (do Wat Pah Nanachat, klasztoru, w którym
sp¦dziłem bardzo wiele lat), »e je±li b¦d¡ mieli szcz¦±cie, b¦d¡ mieli szans¦ zobaczy¢ bud-
dyjski pogrzeb. Wygl¡da on tak. Ciało zmarłego nie jest czyszczone przez balsamistów.
Zmarłego układa si¦ w bardzo prostej trumnie, tak, »e ka»dy mo»e podej±¢ i spojrze¢,
a nawet dotkn¡¢ nieboszczyka. Wszystko zaczyna spala¢ si¦ na otwartym ogniu. Bardzo
tanie drewno, z którego zrobiona jest trumna, płonie szybko, odsłaniaj¡c ciało. Zwłoki
spalaj¡ si¦ cz¦±¢ po cz¦±ci, kawałeczek po kawałeczku i mo»na zobaczy¢ członki oddzie-
laj¡ce si¦ od siebie. Nast¦pnie mo»na zobaczy¢ jak czaszka p¦ka, a pozostałe cz¦±ci ciała
ostatecznie niszczej¡ w ogniu. Po wielu godzinach, wszystko, co po tym ciele zostaje, to
tylko ko±ci. By¢ zdolnym zobaczy¢ tak¡ ±mier¢, to cudowna okazja w »yciu. Sterylizacja
[sanitising — przyp. red.] procesu ±mierci, podtrzymuje iluzj¦ »ycia.
Iluzj¡ jest my±lenie, »e »ycie b¦dzie trwało wiecznie. Wtedy głównym celem »ycia jest
szukanie przyjemno±ci i rozrywek oraz gromadzenie dóbr. Z perspektywy ±mierci wszystkie
te głupstwa, które robimy w »yciu jawi¡ si¦ nam strasznie trywialne. Widzimy je jako
rzeczy całkowicie bezwarto±ciowe.
Słyszeli±my ostatnio o kilku mnichach, którzy zrzucili mnisie szaty. Gdyby tylko mogli
pój±¢ na pogrzeb i obejrze¢ pal¡ce si¦ ciało, mogliby ujrze¢ samych siebie w tych pło-
mieniach. Pewnego dnia i ich to czeka. Całe to poszukiwanie: zmysłowych przyjemno±ci,
zwi¡zków, mał»e«stwa, posiadania domów, gromadzenia dóbr i samochodów, prze»ywa-
nia do±wiadcze«, popłyni¦cia w gór¦ Amazonki lub wspinania si¦ po Himalajach, có» to
wszystko znaczy w obliczu ±mierci?
2
Brat A±oki
Jedn¡ z moich ulubionych anegdot o ±mierci, jest historia o bracie A±oki. 1 A±oka był
indyjskim królem, który został buddyst¡. Miał on brata, zwanego Vita±oka, który zdawał
si¦ by¢ zupełnie nieuduchowiony i anga»ował si¦ w przyjemno±ci zmysłowe. Bycie bratem
władcy dostarczało mu wielu okazji, aby sobie dogadza¢. W celu naprowadzenia swojego
brata na zrozumienie Dhammy, A±oka przygotował swego rodzaju prowokacj¦.
Poniewa» opowiadam t¦ histori¦, b¦d¦ do±¢ nie±cisły literacko. Władca brał k¡piel,
a jego szaty i insygnia, były w tym czasie odło»one na zewn¡trz. A±oka nakłonił kilku
ze swoich bliskich doradców, aby poszli na spacer z jego bratem i niby przypadkowo
weszli do ła¹ni. Wskazuj¡c na szaty króla, le»¡ce na ławie, doradcy mi¦li powiedzie¢
bratu A±oki: „Dlaczego ich nie przemierzy¢? Kto wie? Pewnego dnia, kiedy twój brat
umrze, prawdopodobnie zostaniesz władc¡. Przymierz je, wszystko b¦dzie w porz¡dku”.
Na pocz¡tku, brat nie uczynił tego. Wiedział, »e było to zabronione. Lecz w ko«cu jego
duma wzi¦ła nad nim gór¦. Któ» nie chciałby ubra¢ si¦ w szaty władcy? To wszystko
było zaplanowane wcze±niej i kiedy tylko zało»ył on szaty króla, A±oka wyszedł z ła¹ni
i przyłapał go!
Spytał: „Co robisz? Przywłaszczasz sobie tron? Jeste± zdrajc¡?”. Poniewa» było to
przest¦pstwem, król powiedział: „Mimo i» jeste± moim bratem, musz¦, staraj¡c sie by¢
obiektywnym w tej sprawie, zgłosi¢ złamanie prawa. Kar¡ za to jest ±mier¢”.
Pomimo desperackich błaga« własnego brata o lito±¢, król nalegał, aby prawo zostało
dotrzymane i jego nieszcz¦sny brat został zabity. Jednak dodał: „Poniewa» jeste± mo-
im bratem i tak bardzo pragniesz by¢ władc¡, przez najbli»sze siedem dni b¦dziesz mógł
rozkoszowa¢ si¦ wszystkimi królewskimi przyjemno±ciami. Nie b¦dziesz miał »adnych obo-
wi¡zków. B¦dziesz mógł rozkoszowa¢ si¦ moim haremem. B¦dziesz mógł je±¢ cokolwiek
sobie za»yczysz. B¦dziesz mógł do±wiadcza¢ takich przyjemno±ci, jakich do±wiadczam ja.
Królewskie rozkosze s¡ twoje przez siedem dni. Lecz po upływie tego czasu zostaniesz
zabity”. Po wypowiedzeniu tych słów, król wyszedł.
Po siedmiu dniach król A±oka wezwał swojego brata na miejsce egzekucji. Spytał go:
„Czy zadowoliłe± si¦ haremem, moimi pi¦knymi kobietami? Czy zadowoliłe± si¦ najlep-
szym jedzeniem z moich kuchni? Czy zadowoliłe± si¦ moimi muzykami i innymi rozryw-
kami?”. Brat spojrzał w ziemi¦, opu±cił ramiona i powiedział: „Jak mógłbym si¦ tym
zadowoli¢? Nie mogłem zasn¡¢ nawet przez jedn¡ noc. Jak mo»na cieszy¢ si¦ czymkolwiek
wiedz¡c, »e wkrótce zostanie si¦ zabitym?”.
Król u±miechn¡ł si¦ i powiedział: „Wi¦c wreszcie rozumiesz!”.
Nie ma znaczenia czy jest to siedem dni, siedem miesi¦cy, siedem czy siedemdziesi¡t
lat, jak mo»ecie zadowala¢ si¦ zmysłowymi przyjemno±ciami, takimi jak seks, sport, filmy,
podró»owanie, czy gromadzenie dóbr? Jak mo»ecie zadowala¢ si¦ nimi, kiedy wiecie, »e
wkrótce b¦dziecie zabici? Nie ma znaczenia, czy b¦dzie to siedem dni, siedem miesi¦cy,
siedem czy siedemdziesi¡t lat, wkrótce b¦dziecie martwi.
1 zaadoptowane z Asokavadana , John S Strong: New Delhi, Motilal Banasidass, 1989.
3
Dzi¦ki tym do±wiadczeniom, brat A±oki zrozumiał Dhamm¦. Od tego czasu stał si¦
oddanym buddyst¡ i przestrzegał wskaza«. Jego wgl¡d w znaczenie ±mierci sprawił, »e
zrozumiał co jest w »yciu wa»ne.
Wiem, ale nie wiem
Buddha pragn¡ł, aby jego mnisi kontemplowali ±mier¢ w ten sam sposób. To znaczy
tak, jakby±cie wszyscy mieli by¢ wkrótce zabici! ycie to wyrok ±mierci! Wszyscy jeste±my
w celach ±mierci w tym klasztorze, lecz nie wiemy w jaki sposób egzekucja ma nadej±¢ i nie
wiemy dokładnie kiedy zostanie wykonana. Córka tkacza pewnego razu odpowiedziała
na seri¦ pyta«, zadanych przez Budd¦: „Wiem, ale nie wiem”. Buddha u±miechn¡ł si¦
i zapami¦tał jej m¡dro±¢. Kto± zapytał j¡ pó¹niej: „Co miała± na my±li mówi¡c, »e wiesz,
ale nie wiesz?”, a ona odpowiedziała, »e wie, i» umrze, ale nie wie kiedy (Dhp-a, XIII. 7).
Wgl¡d w ±mier¢ wprowadza zmian¦ w naszej hierarchii warto±ci. A zatem, co jest
wa»ne dla was? Wkrótce umrzecie, a po ±mierci przeniesiecie kamm¦ z tego »ycia na
kolejne »ywoty.
Je±li ktokolwiek nie wierzy w ponowne narodziny, dozna wielkiego szoku, kiedy nast¡-
pi¡. To prawda. Reinkarnacja jest prawdziwa. Wkrótce sami tego do±wiadczycie! Pojmo-
wanie prawdziwo±ci ±mierci i ponownych narodzin, wyzwala odmienn¡ perspektyw¦ na to
jak prowadzi¢ swoje »ycie.
Jako mnisi, mamy dziesi¦¢ refleksji dla tego, kto odszedł [w bezdomno±¢]. Dziesi¡ta
refleksja dotyczy momentu naszej ±mierci. (An X, 48) 2
Dobrzy mnisi nie mówi¡ nawet swoim przyjaciołom o takich osi¡gni¦ciach, dopóki nie
s¡ bliscy ±mierci. Dlatego tradycja nakazuje, aby pyta¢ mnichów o to dopiero w momen-
cie, kiedy le»¡ na ło»u ±mierci. Zach¦cam was do tego samego. Spytajcie swoich mnisich
przyjaciół, kiedy b¦d¡ u progu ±mierci: „Co osi¡gn¡łe±? Co sobie u±wiadomiłe±?”. Takie
pytania przywołuj¡ istot¦ tego, co robimy w klasztorze. Nie chcemy »y¢ całe lata w tym
2 Dziesi¦¢ refleksji mnicha: (AN10, 48)
1. Wkroczyłem w »ycie poza kast¡ czy klas¡.
2. Moje »ycie zale»ne jest od szczodro±ci innych.
3. Moje zachowanie musi by¢ odmienne od zachowania ±wieckiego człowieka
4. Czy napominam si¦ odno±nie cnoty?
5. Czy moi m¡drzy przyjaciele — mnisi napominaj¡ mnie odno±nie cnoty?
6. B¦d¦ oddzielony od wszystkiego, co jest mi ukochane.
7. Jestem wła±cicielem moich działa«, spadkobierc¡ moich działa«.
8. W jaki sposób sp¦dzam dnie i noce?
9. Czy zachwycam si¦ odosobnieniem?
10. Je±li zostan¦ zapytany o moje osi¡gni¦cia przez mnisich przyjaciół w czasie ±mierci, czy b¦d¦
skonsternowany?
4
czy innym klasztorze, przemieszczaj¡c si¦ z miejsca na miejsce w buddyjskim, zakonnym
±wiecie, aby pod koniec »ycia zorientowa¢ si¦, »e odk¡d zacz¦li±my, nie zrobili±my ani
jednego kroku na ±cie»ce do wyzwolenia. Nie chcemy, aby okazało si¦, »e nie wykorzysta-
li±my w prawidłowy sposób tej niesamowitej okazji do±wiadczenia Jhany lub Wkroczenia
w Strumie«. Mówi¦ to, poniewa» je±li nie u±wiadomicie sobie tych rzeczy w swoim mnisim
»yciu, kto wie, co stanie si¦ po ±mierci?
Podrzucanie kija
W jednej z historii z sutt, Buddha mówi, »e przyszłe narodziny s¡ bardzo nieprze-
widywalne. Przypominaj¡ rzucanie kija w powietrze. Nie mo»na by¢ pewnym którym
ko«cem upadnie na ziemie. Podobnie nie mo»na by¢ pewnym, czy po ±mierci spadnie si¦
w szcz¦±liwe czy nieszcz¦±liwe królestwa. (Sn 15.9)
Te słowa zrobiły na mnie wielkie wra»enie. Lecz tak»e przestraszyły mnie, kiedy prze-
czytałem o tym po raz pierwszy. Wszyscy my±limy, »e je±li b¦dziemy czyni¢ du»o, du»o
dobrej kammy i na pewno odrodzimy si¦ w szcz¦±liwym miejscu. A tworzycie dobr¡ kam-
m¦, poniewa» wszyscy jeste±cie dobrymi mnichami. Bardzo dobrze przestrzegacie wskaza«.
Nowicjusze równie» s¡ sumienni, to ±wietni nowicjusze. Nawet go±cie, którzy przychodz¡
nas odwiedzi¢ maj¡ klarowne umysły. W wi¦kszo±ci s¡ to istoty o czystych umysłach.
W±ród istot na ±wiecie, jeste±cie ±mietank¡. Jednak, nawet je±li »yjecie w bardzo dobry
sposób, nawet b¦d¡c mnichami przez wiele lat, je±li nie dostaniecie si¦ do Strumienia, nie
mo»ecie by¢ pewni gdzie si¦ odrodzicie!
To, co mo»ecie osi¡gn¡¢, tworz¡c wiele dobrej kammy to sprawi¢, »e jeden z ko«ców
„kija” b¦dzie ci¦»szy. Wtedy prawdopodobnie upadnie on na ci¦»szy koniec, a wasza dobra
kamma dojrzeje w pi¦knych kolejnych narodzinach. Lecz Sutta bardzo jasno mówi, »e
mimo i» jeden z ko«ców jest ci¦»szy, pr¦dzej czy pó¹niej upadnie na l»ejszy koniec. Wi¦c
nawet, je±li tworzycie du»o dobrej kammy, zła kamma, któr¡ uczynili±cie, w tym »yciu,
czy w poprzednim, cały czas tu jest. Z powodu złej kammy, która si¦ jeszcze nie zu»yła,
warunkuje odrodzenia si¦ w bardzo nieszcz¦±liwych miejscach.
To jest wła±nie strach przed samsar¡. Nie jest to po prostu staro±¢, choroba i ±mier¢
w tym »yciu. Jest to równie» staro±¢ choroba i ±mier¢ w ponownych »ywotach, w mniej
przyjemnych ±wiatach, ni» ten, w którym »yjemy teraz. Chocia» mo»esz by¢ dobrym mni-
chem, dobrym nowicjuszem lub dobrym ±wieckim człowiekiem, miejsce twoich ponownych
narodzin jest nadal niepewne. Dostrze»enie tego faktu, sprawia, »e wkłada si¦ wi¦cej wy-
siłku w swoj¡ duchow¡ ±cie»k¦. Sprawia, »e jest si¦ bardziej pracowitym. Sk¡d pochodzi
pracowito±¢? Sk¡d pochodzi ten wysiłek? Mo»e on powsta¢ jedynie wtedy, gdy zobaczycie
jak niebezpieczne s¡ ponowne narodziny.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin