�lizgo�ska dziwka - rozdzia� VII cz. 1 Zaloguj si� E-mail OnetHas�o Niepoprawne dane Obja�nienia Loguj si� bezpiecznie Zapomnia�em has�a Anuluj Harry siedzia� przy stole w Wielkiej Sali i z zainteresowaniem rozgl�da� si� woko�o. Podj�� mocn� decyzj�, �e znajdzie sobie przyjaci�k� i teraz przygl�da� si� dziewczynom, staraj�c si� wybra� jedn� z nich. Ron od rana by� w �wietnym nastroju, wczoraj mia� wi�cej ni� udany dzie�, poczynaj�c od tego, �e zosta� obro�c�, a ko�cz�c na nami�tnym seksie z Lavender Brown. Hermiona odwrotnie, by�a rozdra�niona i pogodny nastr�j Rona wyra�nie j� denerwowa�. Udaj�c, �e przegl�da poranne wydanie �Proroka Codziennego�, od czasu do czasu rzuca�a w niego z�o�liwe spojrzenia, a kiedy us�ysza�a weso�y �miech Lavender, jeszcze bardziej zag��bi�a si� w gazecie. Harry widz�c, �e przyjaciele nie zwracaj� na niego uwagi, znowu zacz�� ukradkiem przygl�da� si� uczennicom, wybieraj�c kandydatk� na rol� swojej przysz�ej przyjaci�ki. Nowy wybuch �miechu Brown zmusi� Hermion� do od�o�enia gazety. Wsta�a szybko od sto�u i, jak si� wydawa�o Harry�emu, z rozmys�em potr�ci�a Rona, po czym skierowa�a si� do wyj�cia. Potter popatrzy� za ni�. Nie, Hermiony nawet nie warto rozpatrywa� w charakterze kandydatki. By�a dla niego bardziej kumplem, ni� kobiet�. Gryfon raczej nie zazdro�ci� temu �szcz�liwcowi�, kt�rego Granger wpu�ci do swojego ��ka. Dyskusje o zaj�ciach fakultatywnych, pracach domowych i zaliczeniach z ka�dego zrobi� impotenta do ko�ca �ycia. Harry odwr�ci� si� od oddalaj�cej si� Hermiony i znowu omi�t� wzrokiem st� Gryffindoru. Oczywi�cie idealn� kandydatk� by�aby Ginny Weasley. Ruda bestia podoba�a si� wielu ch�opakom, a ci, kt�rzy si� z ni� spotykali, czasami p�szeptem w szatni opowiadali pikantne szczeg�y tych schadzek, oczywi�cie podczas nieobecno�ci Rona, inaczej mordobicia nie da�oby si� unikn��. Wczoraj sam Harry przekona� si�, �e przyjaciel traci rozum, gdy chodzi o jego siostr�. Ginny odpada�a. Nie tylko by�a siostr� Rona, kt�remu obieca�, �e nie b�dzie jej podrywa� i ci�gn�� do swojego ��ka, ale tak�e spotyka�a si� z Deanem Thomasem. Harry westchn�� i skierowa� spojrzenie na szepcz�ce i chichocz�ce Lavender Brown i Pavrati Patil. Pavrati podpad� na czwartym roku podczas �wi�tecznego balu i dlatego teraz, nawet je�li spr�buje uderzy� do niej, ona prawdopodobnie wy�le go do diab�a. Potter popatrzy� na Lavender i poczu�, �e zaczyna si� czerwieni�, dlatego szybko spojrza� gdzie indziej. Ch�opakowi pojawi�a si� przed oczami scena, kt�rej by� mimowolnym �wiadkiem - zduszony oddech dziewczyny, jej pi�kny, koronkowy biustonosz, ogolone �ono, kt�re przytula si� do krocza Rona... Harry poczu� przebiegaj�ce po sk�rze mr�wki, chwyci� puchar z dyniowym sokiem i duszkiem wypi� po�ow�. Ron, siedz�cy obok niego, z apetytem poch�ania� jajecznic� z bekonem, nie zwracaj�c uwagi na przyjaciela, kt�ry utkwi� wzrok w swoim talerzu, pr�buj�c wygl�da� na skupionego, uspokoi� przyspieszony oddech i powstrzyma� niechcian� w tym momencie erekcj�. Potter pomy�la�, �e to nie za dobrze TAK my�le� o dziewczynie swojego najlepszego przyjaciela, ale to nie jego wina, �e by� mimowolnym �wiadkiem wczorajszego spotkania i na samo wspomnienie jego cz�onek reaguje do�� intensywnie. Kiedy Harry uspokoi� si� i dopi� reszt� soku dyniowego, znowu zacz�� b��dzi� wzrokiem wzd�u� sto�u Gryffindoru. Zatrzyma� si� na Romildzie Vane, sympatycznej, ciemnookiej brunetce, kt�ra, kiedy poczu�a na sobie spojrzenie, popatrzy�a w jego stron� i zalotnie mrugn�a. Harry szybko odwr�ci� si�. Romilda jest oczywi�cie �liczniutka i ma wszystko na miejscu, ale za bardzo sama si� naprasza, co mu si� nie podoba�o. Tym bardziej, �e jest plotkar� i, gdyby zacz�� si� z ni� spotyka�, ca�y Hogwart zna�by wszystkie szczeg�y ich randek, a to go zupe�nie nie urz�dza�o. Wykre�li� imi� Romildy Vane ze swojej wyimaginowanej listy i dalej wodzi� wzrokiem od Gryfonki do Gryfonki. Sympatyczne i �liczne dziewczyny na Romildzie si� ko�czy�y, zosta�y tylko ma�olaty i kaszaloty. Harry westchn�� i spojrza� w stron� sto�u Ravenclawu. Pierwsz� osob�, na kt�r� pad� jego wzrok, by�a Pomyluna Lovegood z ��onglerem� w r�kach i r�d�k� za uchem. Podnios�a spojrzenie znad czasopisma, lekko wypuk�e oczy nadawa�y jej zdziwiony i g�upkowaty wygl�d, i pomacha�a do Harry�ego. Ch�opak u�miechn�� si� i szybko odwr�ci� wzrok. Jak wiadomo, dziewczyny s� albo pi�kne, albo m�dre. W Ravenclawie uczyli si� m�drzy... A Luna by�a wyj�tkiem, ani pi�kna, ani m�dra. Pozostawa� Hufflepuff, ale tam uczy� si� Cedrik Diggory, kt�ry by� idolem i ulubie�c�w wielu student�w, z kt�rych liczni nadal winili Harry�ego za jego �mier�. Tak wi�c Puchonki odpada�y. Potter westchn��. Hermiona zapewnia�a go, �e jest teraz najpopularniejszym ch�opakiem w Hogwarcie, Ron m�wi�, �e ma wiele fanek, a okazuje si�, �e w�a�nie on ma najwi�kszy problem z dziewczyn�. Pozostaje tylko Slytherin, tam uczy�y si� najpi�kniejsze dziewczyny w szkole, ale to teren zakazany. Harry mimo woli spojrza� w stron� wrogiego sto�u i zamar� z zaskoczenia, kiedy spotka� si� ze spojrzeniem szarych oczu. Malfoy patrzy� na niego badawczo. Serce Harry�ego zacz�o bi� szybciej. Przenikliwe spojrzenie �lizgona wcale mu si� nie podoba�o. Ogarn�o go z�e przeczucie. W tym momencie poczu�, jak zaczarowana moneta w jego kieszeni nagrzewa si�. Zrobi�o mu si� zimno. Malfoy wsta� zza �lizgo�skiego sto�u i sam, bez swoich ochroniarzy, skierowa� si� do wyj�cia z Wielkiej Sali. Harry wzi�� torb� i te� zacz�� wstawa� zza sto�u. - Dok�d idziesz? - Ron chwyci� go za r�k�. - Rozbola� mnie brzuch - sk�ama� Harry. - Nie czekaj na mnie, sam id� na Eliksiry. - I szybko ruszy� do wyj�cia. Harry zobaczy�, �e Malfoy kieruje si� w stron� toalety. W przyzwoitej odleg�o�ci, �eby nikt si� nie domy�li�, i� celowo idzie za �lizgonem, pod��y� jego �ladem. Kiedy Draco wszed� do �azienki, Harry przeszed� si� po korytarzu, zajrza� za r�g, przekona� si�, �e w pobli�u nie ma innych uczni�w i tak�e wszed� do �rodka. - O co chodzi, Malfoy? - Harry by� wyra�nie zdenerwowany. Blondyn od razu zauwa�y�, �e Gryfonowi lekko dr�a� g�os. - Nudzi�em si�, Potti. - �lizgon zrobi� krok w stron� bruneta, tak, jakby chcia� go obj��, przycisn�� do siebie, ale w ostatnim momencie rozmy�li� si� i tylko podni�s� r�k�, �eby dotkn�� ch�opaka. Harry odskoczy� od Malfoya jak od tr�dowatego. R�ka Draco zamar�a w powietrzu, a potem powoli opad�a. Potter patrzy� na niego spode �ba, z nienawi�ci�. Blondyn na chwil� zamkn�� oczy, g��boko westchn��, a po chwili przed Harrym znowu sta� ten sam co zwykle, zadowolony z siebie �lizgo�ski gad, z szyderczym u�miechem na czystokrwistej g�bie. - Potter, chc�, �eby� mi obci�gn�� - powiedzia� Malfoy, cynicznie patrz�c na Harry�ego. - Co? - Gryfon zakrztusi� si� i zakas�a�. - Zrobisz mi loda, Potti - nadal u�miechaj�c si�, wyja�ni� blondyn. - A jajek mase�kiem ci nie posmarowa�, Malfoy? - odpowiedzia� Harry i skierowa� si� do wyj�cia. - Potti, Potti, jak zawsze komplikujesz sobie �ycie. - Draco dogoni� go przy samych drzwiach i zamkn�� je. - Malfoy, nie zrobi� tego - odpowiedzia� Gryfon. - Nie wezm� do ust twojego �mierdz�cego kutasa! - Jeszcze raz tak powiesz, a wybij� ci wszystkie z�by! - zaperzy� si� Malfoy. - Ju� mnie znasz, Potter. Nie zamierzam ci� namawia� i prosi�, ty pieprzona kurwo. W tej chwili na kolana! - Nie zrobi� tego! - zasycza� Harry, zaciskaj�c pi�ci - To obrzydliwe i upokarzaj�ce. - Dziwnie to s�ysze� od kurwy - odpowiedzia� Malfoy, wzruszaj�c ramionami. Harry resztkami si� powstrzymywa� si�, �eby nie waln�� �lizgona w szcz�k�. Gdyby mu si� to nie uda�o, Malfoy by�by martwy. Potter by� na granicy opanowania. - Malfoy, zejd� mi z drogi - gro�nym, cichym g�osem powiedzia� Harry. - Zgoda Potter, mo�esz i��. - Draco odsun�� si� na bok. - Tylko ju� nied�ugo b�dziesz bra� w usta �mierdz�ce kutasy po�owie Hogwartu. Harry zamar� przy wyj�ciu. Ze z�o�ci pociemnia�o mu w oczach, kt�re zamkn��, �eby nie widzie� blondyna i nie straci� resztek kontroli nad sob�. Inaczej naprawd� roztrzaska tej fretce �eb o �cian� i trafi przez drania do Azkabanu. To by�oby niesprawiedliwie, chocia� rozwali� �lizgona to wielka pokusa. - Nie mog� tego zrobi�, Malfoy - powiedzia� Harry. - No, Potter, to nie jest a� takie okropne. Ja ci to robi�em. Teraz twoja kolej popracowa� swoimi usteczkami nad moim cz�onkiem. Podzi�kuj, �e jak na razie nie u�ywam twojego j�zyka w charakterze papieru toaletowego. - Ale z ciebie bydlak, Malfoy - patrz�c w szare, przymru�one oczy �lizgona, cicho powiedzia� Harry. - Potter, do rozpocz�cia lekcji zosta�o 15 minut, kl�kaj i zaczynaj. - Malfoy zacz�� rozpina� rozporek. Harry powoli osun�� si� przed �lizgonem na kolana. Ch�opak gardzi� sob� za swoj� uleg�o��, ale nic nie m�g� zrobi�, by� w beznadziejnej sytuacji. Malfoy ani my�la� zostawi� go w spokoju. �lizgon mocno trzyma� go za gard�o, za ka�dym razem gro��c, �e opowie o ich �stosunkach�, a tego Harry ba� si� bardziej, ni� od �mierci. Wiedzia�, �e im d�u�ej si� sprzeciwia, tym gorzej dla niego. I teraz, kl�cz�c przed �lizgonem w upokarzaj�cej pozie, wiedzia�, �e musi obci�gn�� Malfoyowi, bo inaczej b�dzie znacznie gorzej... Lepiej ju� mie� tylko jednego pana, ni� sta� si� spo�eczn� dziwk�, kt�r� pieprzy� b�dzie w jakim� ciemnym k�cie ka�dy, kto zechce. Ale wzi�� w usta Malfoya... to takie obrzydliwe! Harry poczu�, jak cz�onek Draco dotyka jego twarzy i zmru�y� oczy. - Ssij, jak kaza�em! No! Zaczynaj! - Ch�opak zacz�� przesuwa� g��wk� cz�onka po wargach Gryfona. Harry zacisn�� z�by a� do b�lu. - Potter, otw�rz usta! - powiedzia� Malfoy i wbi� g��wk� pomi�dzy zaci�ni�te wargi. Chwil� p�niej szarpn�� Gryfona za w�osy tak, �e w oczach ch�opaka pojawi�y si� �zy i odruchowo krzykn�� z b�lu. Czubek penisa blondyna pewnie rozsun�� p�otwarte usta i wnikn�� g��boko do �rodka. Potter spr�bowa� uwolni� si�, ale Draco mocno pr...
laluna7