Wbrew woli.doc

(91 KB) Pobierz
Wbrew woli

Wbrew woli

 

Autor: Shiemi
Tytuł oryginalny: Againts His Will

Link do oryginału: http://www.fanfiction.net/s/2679419/1/Against_His_Will
Tlumaczenie: Szary kulek + Lollypop, alias Neogenezis

 

 

Rozdział 1

Siódmy rok Harry'ego w Hogwarcie nie zaczął się najlepiej. Dlaczego? Ponieważ już pierwszego dnia zdążył wpakować się w kłopoty i dać się przekląć grupie Ślizgonów pod przywództwem Dracona Malfoya. Cóż to była za klątwa? Harry miał się przekonać na pierwszej lekcji eliksirów i wcale nie miało mu się to spodobać.

Zielonooki nastolatek obudził się drugiego dna szkoły i jak na razie wszystko było z nim w porządku. Co właściwie Malfoy, Zabini, Crabbe, Parkinson i Goyle mu zrobili? Zaatakowali go równocześnie, ich zaklęcie obkleiło go jakimś pomarańczowym proszkiem, ale wciąż nic się nie stało. Oczekiwał, że obudzi się mając macki, troje oczu, łuski, płetwy, dwie głowy... Cokolwiek!

Harry poszedł na lekcję eliksirów w towarzystwie dwójki lojalnych przyjaciół - Rona Weasleya i Hermiony Granger. Byli zadowoleni, że wszystko jak dotąd wyglądało normalnie. Zaniepokoili się, gdy Ślizgoni naraz zaatakowali Pottera. Ron wciąż nabijał się z porażki tylu mieszkańców Domu Slytherina pracujących równocześnie, ale Harry i Hermiona nie byli tego pewni. Zdawali sobie sprawę, że te uśmieszki na twarzach napastników zdecydowanie coś znaczyły.

Złote trio Gryffindoru weszło do klasy i szybko zajęło miejsca, oczekując na przybycie Mistrza Eliksirów. Nie czekali długo, zanim do klasy z gracją wkroczył tłustowłosy profesor, z powiewającymi za nim szatami. Wygłosił parę słów do klasy i zaczął swoje, tak zwane, nauczanie.

Harry oddychał coraz szybciej. Zaczęło się to w chwili, kiedy do lochu wszedł nauczyciel. Nastolatek czuł dziwne dreszcze wzdłuż kręgosłupa i drżał wbrew własnej woli.

Klasa zaczęła warzyć pierwszy eliksir w tym semestrze, ale ręce Harry'ego wciąż się trzęsły. Zastanawiał się, czy przypadkiem nie zachorował na zespół Parkinsona, co byłoby śmieszne, biorąc pod uwagę, że Pansy była jedną z osób, które go przeklęły. Starając się przestać o tym myśleć, Harry próbował dobrze zrobić eliksir, doskonale zdając sobie sprawę, że jest to całkowicie bezsensowne. Dodał zbyt dużo korzonków, wysadzając swój kociołek i ściągając na siebie wściekłość Snape'a.


- Co pan wyprawia, panie Potter? Próbuje zdemolować moją klasę? Minus dwadzieścia punktów dla Gryffindoru za przeszkadzanie w czasie zajęć!

Ku przerażeniu wszystkich, z wyjątkiem Ślizgonów, oczywiście, odpowiedzią Harry'ego było głośne 'hau!' i podskoki przed nieruchomą figurą Mistrza Eliksirów. Nie był w stanie tego opanować i wewnętrznie był strasznie zawstydzony. Nagle jego psie zachowanie ustało i zamiauczał na zszokowanego Snape'a. Mina mężczyzny była bezcenna, ale robił się on coraz bardziej i bardziej czerwony ze złości. Harry zaczął mruczeć i chodzić na czworaka dookoła profesora, ocierając się o niego. Spróbował wcisnąć się między nogi mężczyzny.


- POTTER! CO TY, MA MERLINA, WYRABIASZ? GRYFFINDOR TRECI KOLEJNE DZIESIĘĆ PUNKTÓW I SKOŃCZ TO IDIOTYCZNE ZACHOWANIE NATYCHMIAST!

Ale Harry nie przestał. Nie potrafił nad sobą zapanować. Wciąż na czworaka zaczął muczeć, jakby był krową. Gniew Mistrza Eliksirów urósł jeszcze bardziej i mężczyzna dodał:


- SZLABAN DZIŚ WIECZOREM, PANIE POTTER! DOSYĆ TEGO!

Harry nagle odzyskał zdolność mówienia.


- Niech ktoś mi pomoże! Nie mogę tego powstrzymać! Nie wiem co jest, do cholery, ze mną nie tak! - Wtedy zaczął piać jak kogut, chodząc na dwóch nogach, ale kucając i trzymając ręce zgięte na kształt skrzydeł.


Severus Snape zmarszczył brwi i zaskoczył uczniów zwalniając klasę. Jak tylko wszyscy, wyłączając dziwnie zachowującego się Pottera, opuścili klasę, unieruchomił chłopaka za pomocą Petrificusa Totalusa i wylewitował do swojego gabinetu. Wziął głęboki oddech zanim uwolnił Harry'ego spod zaklęcia i zapytał:


- Co jest z panem nie tak, panie Potter?

Oczy Harry'ego nagle się zaszkliły i chłopak owinął ręce wokół ciała profesora. Snape szybko przerwał kontakt fizyczny między nimi.


- Przestań! Opisz jak zostałeś przeklęty, żebym mógł odwrócić zaklęcie, Potter!

Harry wciąż próbował odzyskać kontrolę nad swoim ciałem i zacząć mówić, ale nie mógł. Przeraził się orientując, co zamierza zrobić jego ciało. Uniósł swoją różdżkę i sprawił, że jego szaty i ubrania zniknęły całkowicie. Harry stał przed Snape'em skuty - z obrożą na szyi, łańcuchem dookoła jego rąk i nóg. Snape wstał - to posuwało się za daleko. Mistrz Eliksirów nigdy w życiu nie był tak przerażony.*

Właśnie wtedy rozległo się pukanie i zorientował się, że nie zabezpieczył drzwi.


- O co chodzi? - zapytał nerwowo.

- To ja, Severusie. Mogę wejść? - zza drzwi odezwał się Dumbledore.

Severus Snape z przerażeniem spojrzał na nagiego, skutego łańcuchami chłopaka, miauczącego i poruszającego się zmysłowo. Szybko przywołał pled i przykrył nim Harry'ego.


- Niech pan wejdzie, dyrektorze.

Albus wszedł i spojrzał na Snape'a z ciekawością. Dłonie nauczyciela zaczęły się pocić i wyglądał on na wyraźnie zdenerwowanego.


- Czekałem na koniec lekcji na zewnątrz klasy, ale zwolniłeś uczniów wcześniej i naprawdę muszę z tobą porozmawiać na temat eliksirów, które zleciłem ci na lato... - Odgłos miauczenia przerwał Dumbledore'owi. - Masz kota, Severusie? Nie wiedziałem.

Snape przeklął się w myślach za nie rzucenia na Harry'ego zaklęcia uciszającego.

 

- Pewnie Argus zostawił w okolicy Panią Norris, dyrektorze. Zapewne niedługo sobie pójdzie. - Właśnie w tym momencie miauczenie ustało, zastąpione przez piskliwe szczekanie.

I Snape, i Dumbledore zamrugali. Dyrektor zachichotał, zanim powiedział:


- Nie wiedziałem, że Pani Norris szczeka.

Severus miał ochotę zapaść się pod ziemię, ale starał się zachować twarz.


- Magiczne zwierzęta mają najróżniejsze umiejętności, czyż nie?

Dźwięk znowu się zmienił i pomieszczenie rozbrzmiało głośnym, owczym meczeniem.

- Owca? - spytał Dumbledore, teraz z ciekawością przyglądając się rogowi pomieszczenia, gdzie coś było nakryte cienkim, czarnym kocem. Snape przełknął głośno, gdy spojrzenie dyrektora nie przesunęło się dalej. - Czy to, co brzmi na owcę jest pod tym kocem, Severusie? Mogę obejrzeć?

Snape zasłonił sobą koc i pokręcił przecząco głową.


- To bardzo niebezpieczne stworzenia, więc lepiej zostawić je w spokoju.

- Powiedziałeś, że to Pani Norris? - W oczach Dumbledore'a pokazały się wesołe iskierki, gdy podszedł do koca i położył na nim dłoń, by go ściągnąć.

 

 

Rozdział 2

Snape zakrył twarz dłońmi, kiedy Dumbledore odkrył koc.


- Co my tutaj mamy? - dyrektor zachichotał cicho.

 

Severus odsłonił swoje oczy i westchnął z ulgi. Harry był w kompletnym ubraniu, a łańcuchy zniknęły, ale...


- Widziałem pana Pottera od kiedy usłyszałem miauczenie, aczkolwiek wcześniej był nagi i skuty. Udało mu się to zmienić dopiero po byciu owcą. Nie martw się, Severusie. Rozpoznaję klątwę, kiedy ją widzę. Poza tym uczniowie dopiero co opuścili salę, więc wiem, że do niczego między tobą i panem Potterem tutaj nie doszło.

Snape jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak upokorzony. W tym momencie mógłby rzeczywiście zabić Pottera za wprawianie go w takie zakłopotanie. Dyrektor miał parę sztuczek w zanadrzu, jeśli był w stanie zobaczyć, albo domyśleć się, co było pod kocem.


- Mogę to wytłumaczyć.

- Oczywiście, że możesz, Severusie! Już ci mówiłem, że nie musisz się martw... - W tym momencie Harry zaczął chrumkać, ale dotyk Dumbledore'a zdawał się łagodzić klątwę.
- Kto jest za to odpowiedzialny, panie Potter?

Nastolatek dyszał ciężko, czując się upokorzonym równie mocno, lub nawet mocniej niż Mistrz Eliksirów.


- To była grupa uczniów ze Slytherinu, z mojego roku.

Twarz Snape'a wykrzywiła się w odpowiedzi na oskarżenie.


- Masz jakieś dowody by oskarżać mieszkańców mojego Domu?


- Mam świadków, profesorze - odpowiedział Harry, piorunując Snape'a wzrokiem.

 

Severus zbliżył się do niego i klątwa znowu poszła w ruch - Harry objął profesora i zaczął lizać jego szyję, kiedy ten próbował go z siebie ściągnąć.

Dumbledore wydawał się rozbawiony.


- To rzeczywiście dziwna klątwa, bardzo silna. Ilu uczniów pana przeklęło, panie Potter?

 

Harry mruczał, ocierając się o ciało Mistrza Eliksirów. Dumbledore szarpnął nastolatka za szaty i oderwał od Severusa. I znowu dotyk dyrektora zniwelował działanie klątwy, a Harry znowu dyszał, wyglądając jakby był na granicy łez.

- Malfoy, Zabini, Crabbe, Parkinson i Goyle. Rzucili zaklęcie równocześnie, panie dyrektorze. - Harry wciąż oddychał ciężko, zaczął też jęczeć, próbując sięgnąć Mistrza Eliksirów, ale Dumbledore utrzymywał go miejscu z zaskakującą siłą.

- Zdecydowanie mamy problem. Z całą pewnością zaplanowali to doskonale i zadbali, by klątwa była bardzo silna. Połączenie zwierzęcych zachowań i... tych nieco dziwnych w innym aspekcie może znaczyć tylko jedno. Przynajmniej jeden z rzucających zaklęcie nieco się pomylił. Myślę, że prawdziwym celem było, abyś się zakochał w profesorze Snapie, a nie naśladował zwierzęta.

- Pewnie Crabbe albo Goyle nawalili - odpowiedział Harry stanowczo, starając się utrzymywać spory dystans między sobą, a Snape'em.

- Severusie, wygląda na to, że będziesz musiał trzymać się przez jakiś czas z daleka od pana Pottera.

- Dziś wieczorem miał odrobić u mnie szlaban, dyrektorze.

- Będziesz musiał go odwołać, dla dobra was obu.

- Jest jakiś sposób, żeby złamać tę klątwę? - zapytał Harry błagalnie.

- Obawiam się, że mam dla was złe wieści. Nawet jeśli cała kadra nauczycielska próbowała by równocześnie, to i tak nie udało by się tego przerwać - powiedział Dumbledore, wzdychając. Wyglądał na zmęczonego i zmartwionego. - Czasem najbardziej skomplikowane zaklęcia mogą zostać złamane na najprostsze sposoby. Czytał pan kiedyś baśnie, panie Potter?

Harry zbladł.


- Nie próbuje mi pan właśnie powiedzieć, że musimy się pocałować, żeby przełamać klątwę, prawda? - Snape także bladł.

- Niestety, tak. Ale... - Mistrz Eliksirów i uczeń uważnie obserwowali dyrektora. - Jeśli pocałunek nie zadziała, będziemy mięli naprawdę poważny problem, ponieważ to będzie znaczyło, że potrzeba czegoś bardziej... intymnego, żeby to skończyć.

- CO?

- Ci uczniowie wiedzieli bardzo dobrze co robią, ściśle starając się uczynić klątwę niemożliwą do przełamania. Wiedzieli, że Severus nigdy by pana nie dotknął, panie Potter.

- Dobrze wiedzieć! To znaczy, że zostanie mi tak na stałe? Nie muszę więc już chodzić na eliksiry, tak?

- O mój...! - było jedyną odpowiedzią Dumbledore, zanim zamyślił się głęboko.

Snape wywrócił oczami i przybliżył się do biurka, znowu rozbudzając klątwę gdy zbliżył się też do Harry'ego. Ten złapał mężczyznę, a jego ręka powędrowała na genitalia Snape'a i zaczęła masować to miejsce.


- POTTER! OSZALAŁEŚ?

Dumbledore znowu musiał ich rozdzielić, wyglądając na smutnego i sfrustrowanego, choć w tym akurat nie był odosobniony - Harry z całej siły zaciskał szczękę, a jego oczy błyszczały od łez złości. Chopak westchnął w poczuciu przegranej.


- Nie mogę go pocałować!

- Mi też się to nie podoba, Harry - odpowiedział Dumbledore drżącym głosem.

- Ani mi - dodał Snape, patrząc wściekle na Harry'ego. - Chcę, żeby Potter się stąd wyniósł.

Dumbledore wyprowadził Gryfona z gabinetu Mistrza Eliksirów i jak tylko znaleźli się na zewnątrz Harry poczuł, jakby dopiero teraz mógł normalnie odetchnąć. Zalała go fala ulgi.


- Co mam teraz robić, panie dyrektorze?

- Idź normalnie na lekcje, panie Potter. Przeanalizuje klątwę, żeby sprawdzić, czy nie ma żadnego innego wyjścia, ale nie liczyłbym na to specjalnie. Na razie jesteś zwolniony z eliksirów.

Harry kiwnął głową, czując się niesamowicie szczęśliwy, że nie musi się pojawiać w lochach. Uśmiechnął się w myślach, myśląc o reakcji Hermiony. Dostanie szału, gdy dowie się, że opuszcza lekcje. Tak, czy inaczej, Ron na pewno będzie mu zazdrościł.

■□■■□■■□■■□■■□■■□■

Minął cały miesiąc, a Harry był najszczęśliwszym uczniem na Ziemi, musząc jedynie dostarczać prace domowe i próbki zrobionych eliksirów przez Rona i Hermionę. Nie musiał oglądać tłustowłosego dupka nigdy więcej! Po raz pierwszy w życiu był wdzięczny Malfoyowi. Palant zrobił mu przysługę, uwalniając od tortury, jaką były lekcje eliksirów.

Harry wszedł do męskiej toalety, pozostawiając pogrążonych w rozmowie Rona i Hermionę. Opróżnił pęcherz i zaczął myć ręce, kiedy zaczął czuć się dziwnie i mieć dreszcze. Zaraz obok niego stał Snape, także myjąc ręce i Harry miał ochotę spalić cię ze wstydu, gdy jego ciało zaczęło reagować. Wtedy Snape też go dostrzegł. Oczy mężczyzny rozszerzyły się z czymś, co wyglądało na strach. Harry zaczął dyszeć i oblizywać usta, kiedy Snape zbliżył się do ściany. Nastolatek zaczął rozpinać szaty Mistrza Eliksirów, a ten walczył, żeby dokładnie tego uniknąć. Harry wciąż oddychał ciężko i jęczał, potem zaczął mruczeć. Sekundę później miauczał tuż przy lewym uch Snape'a. Polizał małżowinę i nauczyciel dał radę złapać oba ramiona chłopaka, by go odepchnąć, ale Harry znowu sięgnął do przodu i przycisnął swoje usta do warg Snape'a. Severus w pierwszym momencie nie odpowiedział na pocałunek, ale stwierdził, że może uda się złamać tą śmieszną klątwę w ten sposób i odwzajemnił. Szybko pożałował swojej decyzji, czując język Harry'ego w swoich ustach, ale to nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że zaczynało mu się to podobać. Przerwał więc pocałunek i odepchnął mocno Harry'ego. Sądził, że Harry uderzy o przeciwległą ścianę, ale Weasley złapał swojego przyjaciela z wyrazem absolutnego szoku na twarzy. Nie było wątpliwości, że widział doskonale całą scenę.

- Zabierz go ode mnie! - zawołał Snape. Przestraszony rudzielec przytaknął i wyciągnął Harry'ego z łazienki.


- Hej, kumplu, wszystko OK? - zapytał zatroskany Ron. Hermiona zaczęła się zastanawiać o co właściwie chodzi. Wiedział tylko, że Harry był w łazience, a potem usłyszeli miauczenie i Ron wszedł sprawdzić, co się dzieje.

- Ugh. Po prostu chodźmy stąd. Jak najdalej. To poniżające. Właśnie pocałowałem... Zaraz! Muszę tam wrócić!

- Padło ci na mózg? - zapytał Ron.

W tym momencie z łazienki wyszedł Snape, mierząc wzrokiem Harry'ego z niemal strachem. Harry zaczął szczekać, próbując zbliżyć się do nauczyciela.


- Severusie! Będę dla ciebie ryczał! - zawołał nagle.

Ron i Hermiona dali radę zatrzymać Harry'ego na czas ucieczki Snape'a. Hermiona z drżeniem spojrzała na Pottera.


- Ryczał? Harry, dobrze się czujesz?

Chłopak zaczął walić głową w ścianę.


- To nie podziałało! - oznajmił, sfrustrowany.


- Co nie podziałał? - zapytała Hermiona z troską.


- Ten pieprzony pocałunek! Nie zadziałał! - Spojrzał na dwójkę swoich przyjaciół. - Muszę iść do Dumbledore'a. Wy nie musicie. - Z tymi słowami ruszył szybko i zatrzymał się przed wejściem do gabinetu dyrektora. Przycisnął głowę do statuy przypominając sobie, że nie zna hasła.

Nagle poczuł dreszcze i ostatni głos, jaki pragnął w tej chwili usłyszeć, wypowiedział zza niego hasło.


- Jabłka w cieście. - Natychmiast był już w ramionach Snape'a, usiłującego wykazywać się cierpliwością. Udało mu się wejść na ruchome, spiralne schody z uczepionym niego Harrym, tym razem rżącym jak koń.

Snape zapukał i wszedł, ciągnąc z sobą Harry'ego.


- Nie zadziałało.

Dumbledore wstał, wyglądając na zaalarmowanego.


- Mam nadzieję, że mówisz o pocałunku, Severusie.

Słysząc insynuację Snape wyglądał, jakby miał wybuchnąć.


- To raczej oczywiste, dyrektorze.

- Cóż, rzeczywiście jest to problem. Zostaje więc tylko jedno wyjście - będziecie musieli odbyć stosunek płciowy. Niestety, jeden raz może nie wystarczyć. Będziecie musieli współżyć pięć razy tyle, ilu uczniów przeklęło pana Pottera.

Harry odpowiedział, zaczynając śmiać się z twarzą przyciśniętą do klatki piersiowej Snape'a. Zaśmiewał się maniakalnie, jakby stracił rozum, kiedy Snape odrzucił na bok formalności i wykrztusił z siebie:


- Żartujesz, prawda Albusie?


Dumbledore ukrył twarz w dłoniach.


- Bo jeśli nie żartujesz, to znaczy, że ja i Potter mielibyśmy to zrobić dwadzieścia pięć razy. - Severus wyglądał, jakby mógł się rozpłakać.

Harry zaczął się śmiać jeszcze mocniej i upadł na podłogę, wyglądając niemal na chorego psychicznie. Turlał się, śmiejąc jak hiena. Potem zatrzymał się, zawołał: „meh! meh!” i zaczął chodzić dookoła Snape'a na czworaka.

- Nie ma innego wyjścia - odpowiedział Dumbledore, brzmiąc na załamanego. - To wbrew wszystkim zasadom, ale nie mamy wyboru. Dziś wieczór pan Potter przeprowadzi się do twoich kwater. Nie musisz mi o niczym mówić, Severusie, nic nie muszę wiedzieć. Właściwie, to ja w ogóle o niczym nie wiem. Możesz już iść. Poinstruuje Zgredka, żeby przeniósł rzeczy pana Pottera.

- Jak wytłumaczysz to Gryfonom? - zapytał Snape z ciekawością, równocześnie wyglądając na pokonanego.

- Powiemy im, że pan Potter został przeklęty i potrzebuje specjalistycznej pomocy. - Severus zamknął oczy i zaczął liczyć, a potem wziął głęboki oddech. Dumbledore ruszył, aby oddzielić go od Harry'ego, który obecnie wąchał po psiemu szatę w okolicy nóg profesora, cały czas na czworaka.

Severus Snape wyszedł natychmiast i Dumbledore poczekał z Harrym parę minut. Chłopak spojrzał na niego błagalnie.


- Proszę, niech pan mi tego nie robi! Nie mogę! Nie z nim! Po prostu nie mogę!

- Więc wolisz być przeklęty do końca życia? Nie chciałem ci tego mówić, ale musisz wiedzieć. Jeśli nie przełamiemy tej klątwy, to do końca życia będziesz uganiał się za profesorem Snape'em. Przekleństwo jest tak silne, że w końcu zaczniesz go szukać, a jeśli go nie znajdziesz, może doprowadzić cię do samobójstwa. To paskudna klątwa, Harry. Jeśli znałbym inne wyjście, to z radością był do użył. To jest całkowicie nieetyczne i będę miał to na sumieniu.

- Czy ci, którzy to zrobili będą ukarani?

- Ministerstwo Magii zostało poinformowane o pewnych faktach. Nie mogę powiedzieć im wszystkiego. Weź też pod uwagę, że wszyscy ci uczniowie pochodzą z bogatych rodzin z dobrymi koneksjami, nawet jeżeli niektóre zostały zdyskredytowane, jak Malfoyowie. - Kary przytaknął i wyszedł.

Tego wieczoru Harry stał przed wejściem do kwater Snape'a, pełen obaw. Zapukał i usłyszał zaproszenie Mistrza Eliksirów. Potter wszedł i jak tylko zobaczył Snape poczuł, jak jego ciało reaguje wbrew woli. Zaczął pojękiwać i usunął swoje ubranie. Widząc to, Mistrz Eliksirów pozabezpieczał wszystko i nałożył całą masę zaklęć zabezpieczających. Nagi Harry zbliżył się do niego i znowu stworzył sobie obrożę, zanim zaczął szczekać. Severus złapał go za łańcuch przy obroży i zaprowadził swojego pupila do pokoju, pozwalając mu biegać dookoła na czworaka. Mężczyzna przysiadł na łóżku, mając ochotę przeklinać w każdym możliwym języku swoje zezowate szczęście. Nagle pomyślał, że przecież zawsze mogło być gorzej. To mogłaby być McGonagall. Wizja McGonagall nagiej i biegającej po jego sypialni na czworaka i w obroży - to już była przesada. Severus przycisnął sobie palce do oczu i pozwolił swojemu ciału opaść w tył, na łóżko.

 

 

Rozdział 3

Snape zaczynał się irytować i w końcu ryknął:


- POTTER, NATYCHMIAST PRZESTAŃ! NIE JESTEŚ ZWIERZĘCIEM! - Zaskoczyło go, gdy Harry rzeczywiście przestał. Chłopak oddychał ciężko i trząsł się cały.


- Miejmy to za sobą - powiedział Snape, ale Harry nagle rzucił się ku ścianie.

- Nie! Nie mogę! Jest tu jakieś inne łóżko?

- Niestety, Potter, Zgredek dostał polecenie przeniesienia twoich rzeczy, a nie twoich rzeczy i łóżka. Jest tylko jedno posłanie, więc po prostu będę spał na podłodze.

- Hej! To pańskie łóżko. Ja będę spał na ziemi!

- Cofam, co powiedziałem. Jesteś zwierzęciem.

Harry spiorunował Mistrza Eliksirów spojrzeniem.


- Nigdy się o to nie prosiłem, wiesz?

- Musi mi pan o tym przypominać, panie Potter? Od kiedy tylko pojawiłeś się w tej szkole byłeś niczym więcej, niż złośliwym i aroganckim bachorem myślącym, że jest pępkiem świata. Próbowałem wlać ci trochę oleju do głowy, ale że jesteś pupilkiem Albusa to zupełnie nic z tego nie wyszło. Powinieneś stąd zniknąć już wtedy, kiedy przyleciałeś razem z panem Weasleyem do szkoły Fordem Anglią! Regularnie zatruwałeś mi życie przez cały twój pobyt w tej szkole, a to jest już najgorsze, co kiedykolwiek zrobiłeś. Myślisz, że mi się ta sytuacja podoba?

- Brzmisz, jakbym to wszystko zaplanował! Myślisz, że prosiłem się uczniów z twojego Domu, żeby mnie przeklęli? To ich powinieneś ukarać, bo odbiło się to także na tobie! - Harry próbował się opanować, stojąc przy samej ścianie, nawet jeżeli czuł się raczej bezbronny stojąc nagi i w obroży.

Snape wpatrywał się w niego przez minutę, po czym wybuchnął histerycznym śmiechem. Widząc to Harry dostał gęsiej skórki. Nigdy wcześniej nie widział śmiejącego się Snape'a i był nieco przestraszony. Snape nagle przestał i powiedział:


- Nie jestem w stanie brać cię na poważnie, kiedy jesteś tylko w obroży i niczym więcej. - Pośmiał się jeszcze trochę, a potem uspokoił i w sypialni nastała cisza.

 

Severus przebrał się w pidżamę i zaczął układać się na łóżku, obwijając się prześcieradłami.

- Emm... Profesorze? Mogę dostać chociaż koc?

Snape wywrócił oczami i rzucił Harry'emu prześcieradło.


- Dzięki - wymamrotał nastolatek, kładąc się na zimniej podłodze. Zostawił różdżkę w salonie Snape'a, kiedy zaczął zachowywać się jak pies, więc nie mógł nawet przywołać sobie ubrań. Poza tym naprawdę chciał pozbyć się obroży, ale miał swoją dumę i nie zamierzał dupka o nic prosić. Szybko udało mu się zapaść w sen.

■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■■□■

Harry obudził się, czując, że jest mu bardzo wygodnie. Zimna podłoga zniknęła i chłopak zastanawiał się, co się stało. Gdzieś zniknęły jego okulary, chociaż był święcie przekonany, że miał je założone, kiedy się kładł. Czarna, satynowa pidżama, którą miał na sobie z całą pewnością nie należała do niego, a obroża zniknęła. Coś było zdecydowanie nie tak - możliwe, że nadal spał. Mógł poczuć pod sobą łóżko i był przykryty kocem. Patrząc w bok zobaczył, że jest na posłaniu sam, ale dostrzegł także jakiś niewyraźny kształt poruszający się po pokoju.


- Czemu jestem na łóżku?

Czarna plama zbliżyła się do niego i podała mu coś, co po chwili rozpoznał jako swoje okulary. Założył je i skupił wzrok na Snapie.


- Postanowiłem być miłosierny. A teraz bądź tak miły i przygotuj się na lekcje. To by było wszystko. - Harry zaczął miauczeć i Severus spiorunował go wzorkiem.


- Skończ! - Chłopak natychmiast przestał i zamrugał. - Interesujące. Wygląda na to, że mogę kazać ci przestać.

Harry'emu ten szczegół także nie umknął i zastanawiał się teraz, czemu Mistrz Eliksirów może go kontrolować. Ubrał się szybko i zaczął swój dzień.

Minęły dwa miesiące i wyglądało na to, że przebywanie ze Snape'em łagodziło klątwę, ale jedynie wtedy, gdy spędzali razem dużo czasu. Jeśli Harry dłuższy czas był oddzielony od Snape'a, a potem spotykał mężczyznę, znowu zaczynał zachowywać się jak zwierze, lub próbował uwodzić profesora.

Harry i Severus jak dotąd nie byli w żadnej intymniej sytuacji, ale tej nocy Harry był strasznie przygnębiony. Skończył swoją pracę domową, a potem poszedł do sypialni i położył na łóżku. Przyzwyczaił się do spania z Mistrzem Eliksirów, nawet jeżeli do niczego nie doszło. Właściwie przywykł do tego tak bardzo, że wydawało mu się to normalne i dobrze się z tym czuł, ale wciąż byli w lesie, jeśli chodzi o łamanie klątwy. Severus kilka razy spytał go, co zamierza z tym zrobić, ale za każdym razem odpowiadał, że nie jest jeszcze gotowy. Nigdy nie był gotowy. Był prawiczkiem! Nawet kiedyś to profesorowi powiedział, tym samym powodując u niego kolejny napad śmiechu. To było naprawdę upokarzające. Tak, czy inaczej coś trzeba było zrobić. W końcu będą musieli współżyć dwadzieścia pięć razy... Robiło mu się ciepło już od samego myślenia o tym.

Severus wszedł do sypialni i spojrzał na nastolatka.


- Jest dopiero dwudziesta. Co ty robisz w łóżku?

Harry nie odpowiedział, wpatrując się w sufit.

- Źle się czujesz? - zapytał zimno Snape.

Harry westchnął.


- Kiedyś musimy zacząć, prawda? - zapytał, brzmiąc na pokonanego.

- To pan decyduje, panie Potter. Nie podobał mi się ten pomysł ani wcześniej, ani teraz. To, mogę pana zapewnić, najpaskudniejsza sytuacja w moim życiu. Myślę, że wolał bym kilka randez-vous z Crucatiusem, niż intymne stosunki z synem Jamesa Pottera. Budząc się codziennie rano mam nadzieję, że to był tylko koszmar. Niestety ta cudowna sytuacja jest prawdziwa. Przynajmniej zachowujesz się odpowiednio, od kiedy się wprowadziłeś. Dyrektor twierdzi, że to jeden ze skutków ubocznych klątwy - spędzanie czasu z osobą, z którą klątwa jest powiązana uspakaja cię. Ale tak, czy tak chcę, żeby to się już skończyło.

- Robiąc to dwadzieścia pięć razy w ciągu jednej nocy?

Snape wzdrygnął się, przerażony.


- Wie pan, panie Potter, że to jest całkowicie niemożliwe fizyczne. Chyba, że chce mnie pan wykończyć, a samemu skończyć w św. Mungu próbując.

Harry miał na końcu języka stwierdzenie, że chętnie przyczyniłby się do zejścia Mistrza Eliksirów, ale dał radę powstrzymać się przed wypowiedzeniem tego na głos.


- Dobra, bierzmy się za to.

Severus spojrzał na niego z niedowierzaniem, nie ruszając się z miejsca nawet o cal.


- W porządku, zaczynajmy więc. - Patrzyli na siebie nawzajem, ale żaden nie ruszył się z miejsca. Harry zamyślił się.


- Więc... Co teraz?

Severus, wciąż nieruchomy, dał znak Harry'emu, aby ten zaczynał.


- Co tylko chcesz, Potter.

- To znaczy, profesorze?

Snape miał ochotę się rozpłakać.


- Próbowałeś zaczynać kilka razy pod wpływem zaklęcia. Zapomniał pan, panie Potter?

Harry zaczął się zastanawiać, po czym stanął w kącie pomieszczenia i skuł się, jak tego dnia, gdy wszedł Dumbledore. Snape odwrócił się i zabrał się za walenie głową w ścianę.


- Nie tak, Potter!

Harry był pewien siebie i słowa nauczyciela go zaskoczyły.


- Tylko na mnie spójrz. - Severus pokręcił głową, trzymając ją wciąż przy ścianie. - Spójrz na mnie!

Snape obrócił się i Harry zamknął oczy, zaczynając poruszać się w zmysłowy sposób, wciąż w łańcuchach i z obrożą na szyi. Severus zbliżył się do niego sprawiając, że strój Harry'ego zniknął. Podprowadził go do łóżka i wyszeptał:


- Nie tak, Potter. - Starszy czarodziej pocałował chłopaka, kontynuując po otrzymaniu zachęcającej odpowiedzi. Wkrótce obaj byli podnieceni i Severus tej nocy dwukrotnie wziął chłopaka.

Nie uprawiali seksu każdej nocy, lecz kroczek po kroczku, klątwa stawała się coraz słabsza. Harry czuł, że ma coraz więcej kontroli, ale równocześnie,że coś jest strasznie nie tak. Zaczął obawiać się momentu, gdy klątwa zostanie całkowicie przełamana. Co ma wtedy zrobić? Wrócić do wieży Gryffindoru i o wszystkim zapomnieć? Tak po prostu? Wiedział, że jego myśli są bez sensu, ponieważ gdyby było inaczej wyszło by na to, że podoba mu się bycie kochankiem Snape'a, a do czegoś takiego w życiu by się nie przyznał. Jak dotąd zrobili to piętnaście razy. Tak, Harry liczył wszystkie.

Kiedy nadeszła wiosna, do końca klątwy pozostało jeszcze pięć razy. Tego wieczoru Severus sprawdzał prace uczniów, gdy podszedł do niego Potter.


- O co chodzi, Harry? - W pewnym momencie przeszli na używanie swoich imion. Mimo że byli (przynajmniej na początku) zmuszeni, by być ze sobą tak blisko, to każda inna forma brzmiała niezręcznie.

- Co się stanie, kiedy to wszystko już się skończy?

- Ty w końcu będziesz wolny, ja uwolnię się od ciebie. Wrócisz do Gryffindoru, a ja znowu będę miał swoje komnaty dla siebie. Ty będziesz zadowolony, ja będę zadowolony i cała reszta też, a nic z tego, co się stało nigdy nie ujrzy światła dziennego. Czemu pytasz? - Mężczyzna wciąż spokojnie sprawdzał prace.

- Chcesz, żeby to się skończyło? - zapytał Harry. Głos zdradzał go nieco.

Severus przerwał nagle i spojrzał na chłopaka.


- Oczywiście, że tak! A ty nie? Oszalałeś?

Harry spuścił wzrok.


- Chcę, żeby ta klątwa przestała działać, ale... Zapomnisz o wszystkim? Zupełnie nic nie czułeś?

- Cóż, coś musiałem. Harry, nie jestem impotentem.

- Nie to miałem na myśli. Mówię o... No wiesz. O nas. - Harry przełknął głośno ślinę, czując na sobie przeszywające spojrzenie Severusa.

Severus skrzywił się nagle.


- Tego się obawiałem. Zadurzyłeś się we mnie.

Harry spojrzał na niego z przerażeniem. Nie był gotowy się do tego przyznać, ale zdawał sobie sprawę, że to prawda i zaczął widzieć niewyraźnie od łez.


- Więc to dla ciebie był tylko sex? Tylko tyle dla ciebie znaczę? Jak gumowa lala? - Severus nie odpowiedział i Harry, rozczarowany, poczuł że coś przeszywa jego ciało, a w gardle rośnie mu gula.


- JESTEŚ POTWOREM! - oznajmił, zanim wybiegł do sypialni i rzucił się na łóżko, szlochając.

Severus nie potrafił skupić się z powrotem na ocenianiu prac. Zaklął głośno, rzucając książkami, papierami i piórami ze złości. Potem przeszedł do sypialni i westchnął głośno, widząc płaczącego chłopaka. Usiadł na łóżku tuż obok niego i poklepał po plecach.


- Nie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin