leczenie wzroku - wazne !!.doc

(448 KB) Pobierz
Drażniąca i zasłaniająca treści reklama zniknie, jeśli klikniemy na malutką,

Drażniąca i zasłaniająca treści reklama zniknie, jeśli klikniemy na malutką,
skierowaną w prawo strzałkę, znajdującą się w jej lewym górnym rogu.
 

Strona główna

 

 

Ostatnia aktualizacja tego działu: 26 XI 2006 r.

 

Pamięci Dr William'a Horatio Bates'a (1860-1930) - WIELKIEGO amerykańskiego okulisty, dzięki któremu uwierzyłem, że odzyskanie pełnej ostrości wzroku jest możliwe.

 

 

 "Światłem ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli jest chore, ciało twoje będzie również w ciemności." [Łk. 11, 34]

 

Metoda Bates'a na lepszy wzrok i nie tylko...

 

Czy jesteś pewien/-a, że dobrze widzisz?


        Jeśli tak, to nie powinieneś/-aś mieć trudności z dostrzeżeniem i policzeniem (bez rozpoznawania co to jest) punktów wielkości: 0,07 mm z 25 cm; 1 mm z 3 m; 1,75 mm z 5 m; 2 mm z 6 m; 17,5 mm z 50 m; 20 mm (2 cm) z 60 m; 350 mm (35 cm) z 1000 m, itd... {(odpowiada to wielkości kątowej 1' - na tej regule/proporcjach grubości zarysu liter/cyfr/obiektów do odległości, z której normalnie winny być widoczne, ułożone są wszelkie tablice do badania ostrości wzroku) por. punkt 3 rozdziału "Najskuteczniejsze ćwiczenia i zalecenia..." (tym samym kolorem)}, ułożonych - co ważne - w odległości odpowiadającej ich wielkości (tzn. punkt - wolny obszar o szerokości punktu - punkt - wolne pole itd.). Test ten można przeprowadzić w domu - najlepiej zlecić drugiej osobie aby naniosła kilka (od 2 do 9) czarnych punktów ("kropek" - najlepiej, aby tworzyły one kwadrat, koło lub coś do tego zbliżonego) na białą kartkę papieru oraz oddaliła się wraz z nią na odległość odpowiadającą wielkości punktów (w warunkach domowych: do 6 m - odległość, i do 2 mm - średnica punktu oraz przerw pomiędzy nimi) w dobrze oświetlone (uważać na olśnienie) miejsce. Nasze zadanie polegać będzie na dokładnym policzeniu (nie zgadywaniu!) tych gęsto położonych punktów. Jeśli za pierwszym razem prawidłowo ustalimy ich ilość - nie mamy się czym martwić (ostrość wzroku mamy 100%). Jeśli zaś z odpowiedniej odległości nie będziemy w stanie ich policzyć (nie próbować więcej niż 2 razy) - oznaczać to będzie wadę wzroku (najczęściej krótkowzroczność). W celu zorientowania się z jakiego rzędu wadą wzroku mamy do czynienia, powtarzamy badanie na zmniejszonym o 1 (lub kilka) m dystansie (kropek nie zmieniamy). Jeśli prawidłowo policzymy, procentową ostrość naszego wzroku (względem przyjętej normy) oznaczać będzie ułamek mający w liczniku odległość (w metrach) z której byliśmy w stanie prawidłowo policzyć, w mianowniku zaś odległość z której winniśmy byli móc to uczynić (przykładowo: liczenie 2 mm kropek z 6 m nie powiodło się, natomiast z 1 m poszło gładko, a więc nasza ostrość wzroku - nie mylić z widzeniem w ogóle, bo to nie zależy tylko od wyniku tego badania - wynosi 1/6, czyli ok. 17% względem przyjętej normy). Trzeba również zdawać sprawę z tego, że ostrość wzroku sprawdzana obuocznie (naraz) zawyża nam wynik jej pomiaru - wszyscy ludzie widzą wyraźniej, gdy patrzą dwoma oczami naraz. Podczas tego badania nie należy wysilać oczu (mrużyć powiek, napinać mięśni twarzy - można zaś przed tą próbą zamknąć na moment oczy celem ich odprężenia) - postępowanie takie nie da nam obiektywnego wyniku pomiaru (chyba nie zależy nam na okłamywaniu samych siebie). Jeśli chodzi o wartość dioptryczną odpowiadającą poszczególnym wynikom ostrości wzroku, to nie ma tu prostej, dokładnej zależności (reguły, przelicznika) - ogólnie rzecz biorąc wartość -1 dioptrii odpowiada wyraźnemu [bez rozmywania się (samych) konturów w zasadzie dowolnej wielkości obiektów - dotyczy to cieniutkiej linii ich zarysu (a w zasadzie nawet jej części)] widzeniu do odległości 1m włącznie (poza tą odległością linia zarysu zaczyna nam się "podwajać", mimo iż cały obiekt - zwłaszcza jeśli jest duży - widzieć możemy dobrze); -2 dptr. - do 66 cm; -3 - do 33; -4 - 16; ...itd..

        Gdy okaże się, że ostrość wzroku mamy zmniejszoną - spokojnie - nie wpadajmy w panikę. Nie my pierwsi i z pewnością nie ostatni mamy ten problem. Jeżeli nie zaufacie do końca szkłom lub - co gorsza - operacjom na rogówce (usuwającym jej część), to jestem pewien, że jeśli tylko naprawdę zechcecie, nie tylko będziecie w stanie go sami rozwiązać, ale rozwiążecie go wraz z innymi problemami zdrowotnymi, o istnieniu których mogliście nawet nie wiedzieć (bo któż z nas może powiedzieć, że w 100% jest zdrowy - chyba tylko chory psychicznie; 100% zdrowie jest ułudą - takie niestety jest życie - niemniej jednak należy do niej dążyć) z korzyścią dla całego Waszego organizmu (nie tylko oczu) a przez to, "zło" obrócić w jeszcze większe dobro i pożytek, czego z całego serca Wam życzę.  

Problem krótkowzroczności


        W III wieku p.n.e. Arystoteles stwierdził, że ludzie krótkowzroczni częściej niż inni mrugają i piszą z bardzo bliskiej odległości. W 1761 r. Morgagni dowiódł wydłużenia gałki ocznej u krótkowidzów, a kilka lat po nim Guerin odkrył związek krótkowzroczności ze wzmożonym napięciem akomodacji (pewnych mięśni oka). Niemal 100 lat później Donders wysunął hipotezę o dziedziczeniu krótkowzroczności. W 1867 r. Cohn wykazał na podstawie masowych badań ścisłą zależność krótkowzroczności od stażu szkolnego. Cztery lata po tym odkryciu Mannhardt doszedł do wniosku, iż krótkowzroczność powodować może wzmożona konwergencja (ruch zbieżny oczu) [Adams i wsp. 1990 za: Czepita 1999].

        Krótkowzroczność (miopia z greckiego myopia - "mrużyć") polegająca na tym, że promienie światła wpadające do oka skupiają się przed siatkówką, powodując niewyraźne widzenie przedmiotów w oddali, dotyka około 1,3 miliarda ludzi na świecie, a częstość jej występowania ciągle wzrasta [Working Group 1989 za: Sherman 1993]. Im wyższy rozwój cywilizacyjny społeczeństwa, co równoznaczne jest z większym nasileniem pracy wzrokowej do bliży, tym więcej ludzi cierpi na tę wadę [Adams i wsp. 1990, Angle, Wissmann 1980, Chen i wsp. 1986, Fangrun i wsp. 1990, Flitcroft 1989, Goss 1998, Zadnik, Mutti 1998 za: Czepita 1999]. W Polsce w 1954 r. krótkowzroczność występowała u około 15% młodzieży w wieku 14 – 26 lat, czterdzieści pięć lat później – u 29% uczniów szkół średnich [Walewski 2003]. Korekcji wzroku (wg okulistów) wymaga 41% czternastolatków i 49% dziewiętnastolatków [Wojtasiński 2003]. U osób krótkowzrocznych często występują choroby oczu, takie jak jaskra, degeneracja ciała szklistego czy odwarstwienie siatkówki - szacuje się, ze wśród głównych przyczyn ślepoty krótkowzroczność zajmuje 6 miejsce [Curtin 1985 za: Sherman 1993]. W Polsce 26 – 31% przypadków ślepoty spowodowanych jest krótkowzrocznością [Hańczyk i wsp. 1981 za: Czepita 1999]. Szacuje się, że w 2019 roku bardzo poważne problemy z oczami będzie miało przeszło 200 mln mieszkańców naszego globu [Stradowski 2004]. Według innych prognoz - dyrektora Centrum Badań Oczu w Sydney, prof. Brien’a Holden’a - najpóźniej w 2020 r. 70 % ludzkiej populacji będzie wymagało korekcji wad wzroku [Wojtasiński 2003, Nikodemska 2003].

       Czy taka niesamowita wręcz powszechność występowania krótkowzroczności, świadczyć może również o powszechności sposobu jej faktycznego leczenia, bynajmniej nie za pomocą szkieł czy operacji? Moim (i nie tylko moim) zdaniem tak - jedyne co potrzeba to: 1) odpowiednie żywienie i tryb życia oraz 2) stosowanie ćwiczeń i zaleceń dr Bates'a.

Osoba dr William'a Horatio Bates'a oraz jego odkrycie


         Doktor William Horatio Bates (1860 - 1930) - swego czasu jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy w ogóle jak dotąd - w co głęboko wierzę) okulistów pracujących w renomowanych szpitalach Nowego Jorku; wykładowca okulistyki; prowadzący również prywatną praktykę. Całe życie poświęcił badaniom funkcjonowania oczu i procesu widzenia. W 1919 r. wydał książkę The Bates Method for better Eyesight without Glasses (Lepszy wzrok bez okularów metodą Batesa – tłum. polskie), w której pozwolił sobie nie zgodzić się z ogólnie przyjętą teorią widzenia (notabene obowiązującą w okulistyce po dzień dzisiejszy) Helmholtza (głoszącą, iż ostre widzenie zależy od malutkich mięśni rzęskowych, znajdujących się we wnętrzu oka, które to niby "sterują" grubością soczewki - patrz: rys. 1b), i przypisał główną rolę w procesie akomodacji [wyraźnego widzenia obiektów położonych w różnej odległości - od 9 cm u ludzi z normalnym wzrokiem (u krótkowidzów jeszcze mniej - tym bardziej im większa wada wzroku) do granic widzenia w dal] nie mięśniom ciała rzęskowego (soczewce), lecz mięśniom zewnątrzgałkowym odpowiedzialnym (jak uważał) nie tylko za ruchy oczu (przemieszczanie spojrzeń), lecz także za wydłużanie i skracanie całego oka w jego osi przednio - tylnej (podobnie jak obiektyw aparatu fotograficznego czy lornetka). Wyraźne widzenie przedmiotów znajdujących się blisko wyjaśniał pracą dwóch (zewnętrznych) mięśni skośnych spłaszczających (wydłużających) gałkę oczną (podobnie jak podczas siadania na piłce), zaś proces dokładnego widzenia oddalonych obiektów - pracą czterech (zewnętrznych) mięśni prostych płaszczących (ściągających, "skracających") oko w kierunku przeciwnym (patrz poniższy rysunek). Za słusznością poglądów Batesa, iż oko funkcjonuje w ten sposób (za pośrednictwem mięśni zewnątrzgałkowych) przemawiają niewytłumaczalne przez okulistykę po dzień dzisiejszy przypadki wyraźnego widzenia przez niektóre osoby, którym z takiego czy innego powodu (np. zaćmy) usunięto soczewkę bądź urodziły się bez niej (!!!).


       Rys. 1a - zewnętrzna budowa oka. Mięśnie utrzymują oko we właściwej pozycji i sterują jego ruchami [za: Multimedialna Encyklopedia Człowieka 2001]. Dr Bates przypisywał tym mięśniom nie tylko odpowiedzialność za ruchy (przemieszczanie spojrzeń), lecz także za proces akomodacji (wyraźnego widzenia z bliska i daleka - zmiany kształtu oka). Uważał, że krótkowzroczność jest wynikiem nadmiernego napięcia mięśni skośnych oka, z jednoczesnym - siłą rzeczy - osłabieniem (rozciągnięciem) mięśni prostych; według niego akomodacja opiera się na zewnętrznych [a nie wewnętrznych - przy czym obstaje tradycyjna okulistyka, mimo, iż po dzień dzisiejszy nie jest w stanie dokładnie tego wyjaśnić (!!!) - por. od góry] mięśniach oka - odpowiednie napięcie mięśni skośnych przy pracy z bliska powoduje wydłużenie całej gałki ocznej w jej osi przednio-tylnej, podobnie jak ich rozluźnienie podczas widzenia do dali umożliwia bezproblemowe skrócenie oka poprzez napięcie mięśni prostych [w innym - odwrotnym - przypadku widzielibyśmy niewyraźnie, i w dal (bylibyśmy krótkowidzami), i z bliska (mielibyśmy dalekowzroczność)]. Poza tym, nawet trzymając się (błędnej - uważam) teorii widzenia Helmholtza, niemożliwe jest wyraźne widzenie w dal, przy napięciu mięśni rzęskowych (podrubieniu soczewki), charakteryzujące pracę wzrokową do bliży, podobnie jak też i sytuacja odwrotna, tj. wyraźne widzenie przedmiotów bliskich, przy rozluźnieniu tychże mięśni (spłaszczeniu soczewki), charakteryzujące pracę wzrokową do dali. Tak na dobrą sprawę, różnica między teorią widzenia Batesa, a Helmholtza polega jedynie na sporze co do miejsca i mechanizmu akomodacji, a nie jej istocie. W jednej i drugiej bowiem teorii, przy widzeniu z bliska organ (u Batesa całe oko, u Helmholtza - jedynie część - tj. soczewka) się wydłuża, zaś przy widzeniu z daleka - skraca.

 


        Rys. 1b - wewnętrzna budowa oka [za: Multimedialna Encyklopedia Człowieka 2001].

Istota metody Batesa


       Jak już wyżej wspomniałem, sedno całej sprawy tkwi w ciągłym utrzymywaniu nadmiernego napięcia (często wręcz ich zaciśnięcia na oku - możemy to nawet odczuwać) jednych mięśni (dwóch skośnych w przypadku krótkowzroczności), z równoczesnym osłabieniem (wymuszonym siłą rzeczy utrzymywaniem stanu nadmiernego rozciągnięcia) mięśni "antagonistycznych" [w omawianym przypadku krótkowzroczności: czterech mięśni prostych nie będących w stanie zmieniać kształtu gałki ocznej; swoją drogą, w wysokich stopniach krótkowzroczności - gdy "naturalnie" dochodzi do wytrzeszczu oczu (gałka oczna przybiera kształt piłki do rugby - oczy cały czas dosłownie wychodzą nam z orbit) - bardzo realnym staje się naderwanie lub zerwanie (że o naciągnięciu tutaj nie wspomnę) przynajmniej jednego mięśnia prostego]. Inaczej mówiąc: jedne mięśnie są eksploatowane ponad miarę (skośne), inne zaś wcale bądź prawie wcale (proste). Osobiście nie mam najmniejszych wątpliwości, że pierwszą i NAJWAŻNIEJSZĄ przyczyną takiego stanu rzeczy jest niewłaściwe odżywianie, drugą zaś - nadmierna praca wzrokowa (do bliży i nie tylko - w ogóle na ograniczonym polu i w złych warunkach - wymagająca ciągłej, długotrwałej i nieustannej koncentracji uwagi), a trzecią - daleko w tyle (i jeśli w ogóle jest to przyczyna, a nie skutek złego żywienia i - ewentualnie jeszcze - drugiej przyczyny) - stres oraz utrzymywanie niewłaściwych nawyków wzrokowych (jak uważał Bates). Otóż, zauważyłem, że wzmożone napięcie mięśni (oka i nie tylko) powodujące szybkie ich zmęczenie wynika z niedostatecznego zaopatrywania je w substancje odżywcze - węglowodany, tłuszcz i białko [dopiero w dalszej kolejności w witaminy i minerały, które to - notabene - bez dostarczania organizmowi odpowiedniego (podstawowego) pokarmu ("paliwa"), zdadzą się "psu na budę" (to tak jakby wlać olej do silnika, a do baka nic nie wlewać, albo wlać byle co], przy czym nie chodzi tu przede wszystkim o ilość jadła [choć ta też ma swoje znaczenie (por. punkt 3 "Wydziału prewencji") - znaczne odchyłki w jedną czy drugą stronę bez chęci poprawy przez to swojej formy i kondycji (zrzucenia z siebie RZECZYWISTEGO, nie UROJONEGO - przesadne odchudzanie niszczy bowiem nasze mięśnie - nadmiaru tłuszczu, bądź zwiększenia masy mięśniowej) niczemu dobremu rzecz jasna służyć nie mogą], lecz o jego jakość [właściwe - dla każdego nieco inne - proporcje (oraz różnice tych proporcji w kolejnych posiłkach) węglowodanów do tłuszczy i białek; stopień przetworzenia i/lub zanieczyszczenia spożywanej żywności; wartość biologiczną białek, itp.], częstotliwość oraz kolejność spożywania odpowiednich posiłków w odpowiednim czasie, gwarantującą ciągłość dostaw energii i budulca (szczegółowo objaśniam to w dziale: "Odżywianie a myślenie, samopoczucie, wzrok, wygląd, kondycja, siła ..."). Złe odżywianie od razu odbija się w sposób niekorzystny na formie całego organizmu - mięśnie są po prostu mniejsze i słabsze (oczu również). Na zdrowy rozum zaś wiadomo, że o wiele więcej wysiłku potrzeba, by za pomocą dwóch mięśni skośnych opasujących gałkę oczną, spłaszczać ją (w celu wyraźnego widzenia, aby obraz z powodu bliskiej odległości nie ogniskował się za siatkówką - jak to ma ma miejsce podczas swobodnego patrzenia i niekoncentrowania się - lecz na siatkówce) pośrednio w pionie (stąd napięcie tychże mięśni, skutkujące szybkim zmęczeniem oczu podczas ciągłej pracy wzrokowej do bliży), niż bezpośrednio płaszczyć oko w poziomie czterema mięśniami prostymi (co charakteryzuje SWOBODNE patrzenie w dal - patrz rys. 1a).


     Rys. 2. Uproszczony przekrój oka miopijnego ze zdecydowanie najczęstszą odmianą krótkowzroczności - krótkowzrocznością osiową, a zarazem schemat przedstawiający zasadę działania typowej tablicy (Snellena) do badania ostrości wzroku [tutaj: przypadek osoby krótkowzrocznej - badany nie potrafi nazwać widzianej niewyraźnie ("całościowo" - tu: "połowicznie"; obszar maksymalnie ostrego widzenia znacznie przekracza pojedynczy zarys obiektu - to automatycznie przekłada się na złą jakość odbieranego obrazu, uniemożliwiającą jego prawidłowe rozpoznanie) litery]. W wyniku wydłużenia komory szklistej gałki ocznej ("zjajowacenia" oka) za sprawą ciągle i zdecydowanie ponad miarę napiętych dwóch skośnych mięśni zewnętrznych oka [podczas niewłaściwego posługiwania się wzrokiem (przetrzymywania w miejscu wzroku - nieodrywania go od widzianego obrazu) oraz - przede wszystkim - złego odżywiania] niemiłosiernie płaszczących oko w pionie (to tak jakby cały czas stać lub skakać na piłce zamiast nią grać), przy jednoczesnym stałym nadmiernym rozciągnięciu (osłabieniu) czterech mięśni prostych (patrz też rys. 1a), "pojedyncze" promienie równoległe biegnące z nieskończoności (światło) ogniskowane są przed siatkówką (przed "końcem oka") [Szymankiewicz 1997, Bartkowska 1996]. Skutkuje to całościowym, niewyraźnym (pod zwiększonym kątem - tu: połowy litery naraz zamiast grubości jej zarysu odpowiadającej kątowi 1’ z odpowiedniej odległości; im większa bowiem krótkowzroczność, tym większy kąt/pole/obszar całościowego "maksymalnie ostrego" widzenia) widzeniem szczegółów obiektu (rozmazywaniem się jego konturów), a w perspektywie - licznymi, poważnymi chorobami [zwiększonym ciśnieniem oka - wskutek nieustannego jego płaszczenia (jeśli staniemy na piłce, to ciśnienie siłą rzeczy w niej wzrośnie) - oraz związaną nim jaskrą] i powikłaniami [degeneracją ciała szklistego, odwarstwieniem siatkówki, naderwaniem bądź zerwaniem któregoś (lub kilku) z mięśni prostych, i innymi licznymi zmianami zwyrodnieniowymi, których wszystkich nie sposób tu opisać], a nawet całkowitą ślepotą ("rozsadzeniem" nerwu wzrokowego). Tutaj warto jest - za WIELKIM dr Bates - zadać (zaślepionym na umyśle) okulistom następujące proste pytanie: jeśli za wyraźne widzenie odpowiadają malutkie mięśnie rzęskowe znajdujące się we wnętrzu oka i sterujące grubością soczewki [(patrz: rys. 1b) przy czym wciąż - co zakrawa wręcz na kpinę - twardo obstaje współczesna okulistyka i jednocześnie nadal prowadzi badania nad procesem akomodacji (skoro to takie pewne, to czemu do końca nie jest niejasne i poznane?)], to jakim cudem powodują one często niepohamowane (ciągle, postępujące) wydłużanie CAŁEGO oka (jego wytrzeszcz - "wychodzenie z orbit")? A jeśli nie one je wydłużają, to co? Czemu tak wiele osób traci wzrok wskutek niemożliwego (tradycjnymi metodami - przy dzisiejszej technice i "postępie" w medycynie... - por. "Problem krótkowzroczności": drugi i trzeci akapit; postęp dokonał się, i owszem, ale w zarabianiu pieniędzy ZA WSZELKĄ CENĘ, WSZĘDZIE, GDZIE TYLKO SIĘ DA... - por. "Lecznicza głodówka" - "Medycyna tradycyjna a naturalna") do powstrzymania (nie wspominając już o jej cofaniu) rozwoju krótkowzroczności? Czemu w ogóle stanowi ona największy problem, a liczba krótkowidzów w całym świecie z roku na rok rośnie jak na drożdżach (por. od góry)? Gdzie jest realizacja podstawowej zasady lekarskiej: "Primum non nocere" ("Przede wszystkim nie szkodzić")? Dlaczego opluwa się (a w zasadzie nie opluwa, lecz robi się coś znacznie gorszego - całkowicie ignoruje i przemilcza) geniusza okulistyki i jego prostą i logiczną teorię widzenia (gdyby go/ją tylko bezpośrednio "opluwano", zrobiłoby się o nim/niej głośno i bez trudu sam/-a mógłby/mogłaby się obronić - ludzie mający problemy ze wzrokiem oraz uczciwi lekarze mogliby pójść po rozum do głowy...), którą to nawet dziecko na przykładzie piłki bez trudu mogłoby zrozumieć (nie ma jej w żadnym poważnym podręczniku medycznym i w ogóle nie uczy się jej przyszłych okulistów; pozycji Bates, W. H. nie ma w żadnej polskiej encyklopedii!!! - sprawdźcie, jeśli nie wierzycie), jeśli teoria Helmholtza (będąca nawiasem mówiąc niemalże powieleniem koncepcji widzenia opisanej w 1604 r. przez matematyka i fizyka, Johannes'a Kepler'a w pracy pt. "Uzupełnienia do Vitello" - podaję za Lewinem, str. 28), której to tradycyjna okulistyka tak kurczowo się trzyma, ma tyle luk, niejasności i niedomówień, że wręcz sama się wali... [wspomniana przed chwilą kwestia wydłużenia oka (w praktycznie każdym przypadku krótkowzroczności) i jej nijakiego (a już na pewno nie logicznego) związku z akomodacją i skutkami rozwoju krótkowzroczności (no bo nimy co?; soczewka rozpycha od wewnątrz oko?; następnie staje się ona kulą, przybiera jajowaty kształt...? - prędzej by chyba musiała ulec nieodwracalnemu uszkodzeniu!!! - patrz: rys. 1b), czy też przypadki wyraźnego widzenia bez soczewki - por. od góry - całkowicie niszczą jej podwaliny]? Komu/czemu postępowanie takie ma służyć? O co tutaj chodzi? - Pewnie niestety jak zwykle... Na pełną [ba - jakąkolwiek (!!!)] odpowiedź na te pytania ze strony (dzisiejszych) okulistów nie możemy jednak niestety co liczyć, w przeciwieństwie do recept na coraz to mocniejsze szkła [które to jedynie samoczynnie skupiają promienie światła na siatkówce (wymuszając przez to nienaturalne ciągłe - NIKT nie może CIĄGLE ostro WSZYSTKIEGO widzieć, nawet człowiek o sokolim wzroku - ostre widzenie), skutecznie wykluczając tym samym z procesu widzenia mięśnie proste oczu - stąd ciągłe zwiększanie ich mocy oraz postępujące nieprzyjemne "sztywnienie" i nieruchomienie gałek ocznych - sama nazwa: o-kul-ary, a więc widzenie za pomocą "kul"; z prawidłowym widzeniem mają one tyle wspólnego, co chód o kulach ze swobodnym, sprawnym, płynnym, naturalnym poruszaniem się], uzależniania pacjenta od siebie i pogarszania mu przez to funkcjonowania oczu, aby móc je potem leczyć z jaskry, zaćmy itp. poważnych chorób - w końcu to ich zarobek, i nie tylko zresztą ich, ale też i całego przemysłu optycznego i farmaceutycznego - dobrze znają oni jedynie skutki krótkowzroczności (a może tylko udają, że jedynie je znają, i że nad poznaniem przyczyn ciągle pracują? - w końcu to inteligentni ludzie...) i na tej zasadzie "leczą", aby móc jak najdłużej (dalej) "leczyć" (nie mylić z całkowitym wyleczeniem). Zresztą, czy można mieć do nich jakieś szczególne pretensje, skoro praktycznie cała współczesna medycyna (za wyjątkiem: położnictwa i ratownictwa z nagłych wypadków - leczenia złamań, stłuczeń, zwichnięć itp. urazów - tutaj notabene też leczy się skutki) działa podobnie (choroby przewlekłe i tzw. "nieuleczalne")? Por. "Medycyna tradycyjna a naturalna" w dziale "Lecznicza głodówka".
 
      ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin