9. Maria Grossek-Korycka - MIŁOŚĆ.docx

(12 KB) Pobierz

Maria Grossek-Korycka (1868-1926)

Miłość

 

Nie mówmy nigdy, żeśmy już za starzy,
Aby brać nowe uczucia od losów
Do śmierci dusza o miłości marzy,
Pod popiołami siwiejących włosów
Zawsze ta sama namiętność się żarzy.

Od rozczarowań wyzdrówiewa dusza,
Goi się serce rozdarte na ćwierci
Znów czyjeś oczy, znów czyjś głos nas wzrusza,
Serce się durzy, unosi do śmierci.

*

Serce jest zawsze młode jednakowo,
Ale z nim w parze umysł żyje stary,
Który z doświadczeń już wyżął surową
Prawdę trującą esencję niewiary.

Ta żółć moralna, którą mózg wyrabia,
Do krwi zapuszcza nam swój jad zdradliwy,
Co oczy żółto widzieć uspasabia
I świat zamienia w nasz twór chorobliwy.

I tak już będzie aż po wszystkie lata!...
Już z zamkniętego duch nie wyjdzie koła!...
Może nasz trafniej wiek dojrzały zbrata,
Pod koniec życia spotkamy anioła...

Tak los wydarzy lub dusze i lice
Oceni mądrzej wzrok biegły w różnice.
Mogą być chwile zachwytu i zgody...
Lecz miłość?!! W siódme Niebiosa uderzyć?!!
Pomimo większej ciał i dusz urody
Nie!... już nie można
Bo nie można wierzyć.

Bo się nie wierzy już w miłości wieczność,
Ani w anielskość samego Niebiana!
Zachwyt z wątpieniem wpędzą w taką sprzeczność
Duszę, że będzie chodzić obłąkana
Serce nam wezmą w dwa młyńskie kamienie
Dojrzały zachwyt i stare wątpienie.

2

Z tylu ludźmi żyć mogę, widywać bezkarnie
Tyle mi twarzy obcych, zimnych, nawet wstrętnych,
Których oddech, spojrzenie sprawia mi męczarnie,
Od których bym uciekła do wód Styksu mętnych.

A ta jedna jedyna miła mi na świecie,
Której wzrok taką słodycz w serce moje sączy,
Bez której cierpię, z którą rozmawiam myślami,
Ta krąży w takiej dla mnie niedostępnej mecie...
Widzieć nam się nie wolno i nic nas nie łączy
Oprócz promieni myśli, jak między gwiazdami.

3

W ciemności jego oczy nade mną się świecą
Z wyrazem, co mi wszystką krew do głowy rzuca
Bez związku łzy, westchnienia, śmiech i słowa lecą,
Lub milczymy i tylko ciężko dyszą płuca.

Jestem u kresu uczuć... drżę jak wątły listek
Szczęście targa tak samo, jak ból, ludzkim trzewiem
Czy ludzie są gdzie jeszcze? Świat przepadł już wszystek?
Czy świat, czy ja?... Szaleję? umieram? Nic nie wiem!

*

To się dzieje w mej głowie... widzę pod powieką,
Ale otwieram oczy, i sen cudny pryska...
Nic z tego nie ma! gwiazdy tak samo daleko!
To wyobraźnia sercem mym, jak piłką ciska.

Kat wyobraźnia jak jej duch mój nienawidzi
Za te obrazy szczęścia malowane kłamnie!
Przeklęty dar! co z wszystkich niepodobieństw szydzi
I otwiera mym oczom niebiosa nie dla mnie!

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin