Radykalni.doc

(544 KB) Pobierz

radykalni

 

 

radykalni

z budzym,

dzikim i

stopą

rozmawiał

marcin

jakimowicz

z maleo

rozmawiał

dziki

 

Księgarnia św. Jacka

Katowice 1997

 

 

© Copyright by Księgarnia św. Jacka Sp. z o.o. Katowice 1997

Korekta Barbara

Głodek

Opracowanie graficzne

Marcin Jakimowicz

Skład i łamanie

Piotr Pindur

Na okładce wykorzystano obraz ze

zbiorów Muzeum Watykańskiego

ISBN 83-7030-216-5

Druk i oprawa Drukarnia Archidiecezjalna w

Katowicach

 

 

od redakcji

Nie potrafię powiedzieć, dlaczego powstała ta książka.

Osoby z zewnątrz uznałyby, że jest dziełem przypadku.

Głęboko czuję, że —jakby to powiedzieć? — tylko w

pewnym stopniu mają rację.

Pamiętam, że w chwili, w której w moJej głowie za-

kiełkowała myśl, by porozmawiać z ,,Dzikim''. „Budzym",

„Stopą" czy Malejonkiem. znajomy dzwonił do

wiślańskiego studia Deo Recordings. Ku jego ogromnemu

zaskoczeniu okazało się, że jest to pierwszy dzień nagrań

Tymoteusza i wszyscy wspomniani są na miejscu.

Potraktowaliśmy to jako znak. Takich znaków było po

drodze wiele.

Z muzykami rozmawiałem wszędzie: na koncertach, w

kościołach, w domach, knajpach. Ktoś powie: wywiady

można było przeprowadzić wcześniej, tuż po nawró-

ceniach. Jasne, warto jednak zauważyć, że świadectwa

„Radykalnych" to świadectwa, które dojrzały. Wywiady

nasiąknęły Prawdą, nabrały obiektywizmu, pozbyły się

nadmiaru emocji.

Dlaczego „Radykalni"? Oddajmy głos samym muzy-

kom: „Zawsze w życiu starałem się być radykalny, była to

dla mnie podstawowa cecha. Teraz widzę, że nie ma

większego radykalizmu od tego, który pokazał Jezus"

(Maleo); „Dla mnie radykalizm to jest kazanie na górze z

Ewangelii św. Mateusza. To jest radykalizm, przy którym

anarchizm jest konserwatyzmem" (Budzy); „Moje

nawrócenie trwa, dokonuje się cały czas. Nawracać się

muszę każdego dnia. To jest radykalizm. Można sobie

 

 

powiedzieć: 'Jestem anarchistą', ale twój anarchizm

ujawnia się tylko od demonstracji do demonstracji. Na-

tomiast tu, by być człowiekiem wiary, musisz walczyć z

sobą przez cały dzień. Pokusy przychodzą jedna za

drugą, uważam, że większym radykalizmem jest walka

ze sobą samym niż rzucanie kamieniami na ulicy"

(Dziki).

„Radykalni" to świadectwo „na teraz". Nie wiado-

mo, co muzycy będą mówili za rok, dwa. Będą się

wstydzili tego, co powiedzieli, czy lektura świadectwa

da im pokój? Nieważne — jesteśmy przecież w drodze.

Najważniejsze jest to, co mówią teraz.

Teraz jest chwila naszego zbawienia.

6

 

 

tomek budzyński

 

 

— Tomku, twoje teksty zawsze krążyły wokół Boga...

Wszyscy to wyczuwali, choć nigdy wcześniej nie było to tak

dosłowne jak dziś. Co spowodowało, że zacząłeś śpiewać

otwarcie o Jezusie Chrystusie? W jaki sposób Pan Bóg się do

ciebie dobrał?

— Mogę ci opowiedzieć tylko o zespole Armia, a me o

Siekierze, bo wtedy nie pisałem tekstów Własną twórczość

rozpocząłem dopiero w Armii Zawsze chciałem, by moie teksty

dotyczyły spraw duchowych, zawsze się tym interesowałem...

Miałem wledy dwadzieścia lat i był to okres takich moich

poszukiwań duchowych. Mimo że nigdy nie odszedłem od

Kościoła katolickiego (byłem wychowany w rodzinie

katolickiej), środowisko i to, że byłem „wielkim artystą" —

chodziłem do liceum plastycznego — prowokowało takie

poszukiwania tylko na zasadzie ciekawości

Czytałem książki o buddyzmic Zeń. o hinduizmie i bardzo mi

się to podobało. Wiesz, Hare Knszna, te sprawy... Jeździłem na

różne zloty, spotkania. Robiłem to zupełnie bezmyślnie, na

zasadzie ciekawości, która siedzi w młodym człowieku Kiedyś

nawet narysowałem sobie na czole takie wedyjskie paski, jakie

noszą knsz-nowcy. Tylko i wyłącznie dla jaj Bezmyślnie

śpiewaliśmy sobie z kolegami: Hare Knszna. Ale to było cały

czas bardzo powierzchowne, mimo że dziś wiem, że

wylądowałem wówczas w tym, co dziś nazywa się New Agę.

Tak to wyglądało. Jezus zawsze był, istniał. Chodziłem do

kościoła (rzadko, ale chodziłem). Wiesz, to było tak, że przez

cały rok nie chodziłem do kościoła, ale w czasie Bożego

Narodzenia szedłem tam i modliłem się. Oczywiście, ze wtedy

wiele rzeczy było dla mnie zasłoniętych, na przykład to, ze

współżyłem seksualnie z dziewczyną i nie odczuwałem tego jako

grzech. Ko-

 

 

chałem ją bardzo i to było dla mnie wystarczającym po-

wodem, aby usprawiedliwić się przed sobą. Po prostu —

pewnego rodzaju ciemność duchowa.

Ale wróćmy do Armii Grałem, pisałem teksty, ale nie

miałem konkretnego Boga, pływałem w takim new

age'owym oceanie Wszystko było Bogiem, rozumiesz.

Wszystko Był to swego rodzaju panteizm Widać to

szczególnie w piosence „Jeżeli"' albo „Jestem drzewo,

jestem ptak"2 Można je odczytać słowo po słowie w

sposób new age'owo - gnostycki, panteistyczny Bóg jest

wszędzie Niebo, wiatr, drzewo, ptak — wszędzie Inna

sprawa, ze byłem wtedy pod ogromnym wpływem

Tolkiena i jego Władcy pierścieni, zresztą jednej z naj-

piękniejszych książek, jakie w ogóle powstały Cała ta

czarowność. elfy, krasnoludy, drzewce, Tom Bombadil

Ale to jest baśń, a ja przenosiłem to wszystko do swej

twórczości. Na przykład utwór „Jestem drzewo, jestem

1 Jeżeli

Jeżeli nam zabraknie sił, zostaną

jeszcze morze i wiatr Nadejdzie

nasz czas

2 Jestem drzewo, jestem ptak

Jeszcze noc, jeszcze czas,

płonie ziemia, płonie las;

dziwne słowo, tajny znak;

jestem drzewo, jestem ptak.

Wszystkie drogi, wszystkie sny,

dzikie myśli, straszne dni, kamień z

nieba, z nieba znak;

jestem drzewo. Jestem ptak

10

 

 

ptak" jest napisany od początku do końca pod wpływem

Tolkiena. Podobnie piosenka „Jeżeli".

— Podpisywałeś się wtedy nawet: Tom Bombadil.

Na pierwszej płycie Armii jest utwór „Bombadil w

locie"...

— Postać Bombadila była mi niezwykle bliska, do tego

stopnia, że zacząłem się z nią utożsamiać Można

powiedzieć, ze moja duchowość była wówczas

„duchowością tolkienowską" (śmiech) Dokładnie tak Ale

gdzieś w tym wszystkim był cały czas Jezus Chrystus i

gdybym sobie w domu siadł i zadał sobie pytanie „Który z

tych bogów, Knsznow i elfów jest najważniejszy", to

wybrałbym na pewno Jezusa.

— Najlepszy, ale nie - jedyny?

— Jasne Można sobie skakać z kwiatka na kwiatek, to

tu, to tam Ze mną było tak, jak z Darkiem Malejon-kiem

Uratowało mnie moje wrodzone lenistwo Jestem z natury

leniwy i dlatego nigdy nie dałem się wciągnąć w takie

głębsze rzeczy jak medytacje, ćwiczenia u jakiegoś guru

Uważam, ze jest to wielki palec Boży Podobnie z

narkotykami Gdy zetknąłem się z marihuaną na początku

lat osiemdziesiątych, to chciałem się „opalić" jak wanat,

ale Bóg zrobił mi taki numer, ze długo nie mogłem się

pozbierać Zapaliłem mocnego jomta i przestraszyło mnie

to na całe życie Miałem tak strasznie nieprzyjemne

doznanie

— Z tego, co pamiętam, w wywiadach sprzed kilku

lat pisywałeś, że to było przyjemne. Latałeś sobie w

kosmosie... Tak podawały media.

11

 

 

— Skąd! To było bardzo nieprzyjemne! Naprawdę,

jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu. Dałem

sobie z tym spokój na zawsze. To wiązało się tez z bardzo

przykrym stanem fizycznym Byłem wtedy zupełnie

podłamany Po prostu — dostałem cios Dzisiaj wiem, ze

spowodował to Pan Bóg Gdyby spodobała mi się

„gandzia", to me wiem, gdzie bym dziś wylądował Pan

sprawił, ze me wpuściłem się ani w kanał newage'owy ani

w narkotyki — tez zresztą istotny element pseudodu-

chowosci New Age Newage'owiec jest za leniwy, by

cokolwiek trudniejszego zrobić, a po narkotyki sięgnąć

może zawsze Bóg uratował mnie od tego

— Wielu młodych ludzi twierdzi, że katolicy są

szowinistami, ludźmi pozbawionymi tolerancji. Mówisz

wciąż: „tylko Jezus". A inni bogowie? Krisz-nowcy

tolerują Jezusa Chrystusa, dlaczego więc katolicy nie

tolerują Kriszny?

— To jest sprawa serca Nie mogę żadnemu człowie-

kowi zabronić wiary w cokolwiek Nie mogę człowiekowi,

który jest buddystą, powiedzieć nie To jest sprawa serca

Moja relacja z Jezusem to sprawa serca „Tam skarb twój,

gdzie serce twoje" Jezus jest miłością, a każdy człowiek

pragnie spotkać się z miłością To nie jest wybór To znaczy

to jest wybór, ale z drugiej strony To Bóg wybrał mnie, a

nie ja wybrałem sobie Boga Bóg daje ci tę łaskę, ze się za

Nim opowiadasz.

— Dlaczego poszedłeś za Jezusem? Z punktu wi-

dzenia tak modnego dziś marketingu wypada On

najsłabiej. Atena spektakularnie wyskakuje z głowy

Zeusa, Światowid ciska piorunami, Wisznu przed-

stawiany jest jako pan śmierci z czaszkami wokół

ł2

 

 

głowy. A Jezus na kolanach myje stopy uczniów... Świat

twierdzi przez cały czas, że przegrał.

— To jest tak, że Jezus mnie woła, a na Jego głos nie

sposób nie odpowiedzieć To tak, jakby wołała cię naj-

ukochańsza i najpiękniejsza osoba Człowiek wymięka

totalnie U mnie wyglądało to tak, ze w czasie koncertów

promujących płytę ,,Legenda", która zawiera elementy

gnozy chrzesci)anskiej, w czasie śpiewania niektórych

piosenek zaczęły się 7e mną dziać dziwne rzecze Pan Bóg

zac/ął robić mi niespodzianki Pamiętam, ze działo się to

przy śpiewaniu piosenek „Podroż na wschód" i „Przebłysk"

Podczas śpiewania zacząłem doznawać dziwnych stanów,

nazwałbym )e stanami mistycznymi, bo me znam innego

słowa, które by je wiernie oddało Były to stany takie]

duchowe^ przyjemności i zachwytu l miałem taki głos w

sercu, ze gdy śpiewam ,,Podroż na wschód", to tym

wschodem ]est Jezus Takie miałem poznanie Albo

spiewa|ąc. „Światło świec, światło prowadź mnie". )akiś

głos mi mówił, ze tym światłem jest Jezus Chrystus

— A nie napisałeś tej piosenki o Jezusie? Znam

takich, którzy modlą się jej słowami...

— Posłucha), ja pisząc tę piosenkę, myślałem o Jezusie,

ale nie napisałem tego dosłownie, bo wstydziłem się,

stchórzyłem, nie byłem jeszcze gotów, aby powiedzieć to

wszystkim To było dla mnie A tu nagle na tych koncertach

tak jakby ktoś mówił, żebym ja to powiedział Nie „światło"

tylko „Jezus" Byłem wtedy absolutnie pewien, ze ten stan,

który mnie ogarniał, jest od Niego, 7e śpiewam piosenkę o

Jezusie. Ten „Wschód" to jest Jezus, „światło" to Jezus —

„światło ze Wschodu" I byłem tak wzruszony, ze płakałem.

Tu wiesz tłumy,

13

 

 

huk, czad, a mi leją się z oczu łzy. Odwracałem się jakoś, żeby

nie widzieli, bo to wiesz — wielki idol rockowy. Wstyd.

Przeżywałem jedne z najpiękniejszych momentów w moim życiu

i powiem ci, że zacząłem pragnąć, żeby te sytuacje się

powtarzały. A tu nie, Pan Bóg kiedy chciał, to robił. Myślę: O!

Dzisiaj pewnie zdarzy mi się coś takiego. A tu nic. Dokonywała

się we mnie taka wewnętrzna przemiana.

— Wszystko zaczęło się od emocji?

— Tak. Bóg dobrał się najpierw do mych emocji, dopiero

później przyszedł czas na rozum i serce. Pomyślałem sobie, że

skoro śpiewam piosenki o Jezusie, to odważę się i zmienię tekst.

Będę śpiewał: „Niech cię strzeże, nich cię wspiera Jezus

Chrystus", a nie „światło", jak śpiewałem dotychczas. I

zmieniłem tekst. Na jednym z koncertów — w Łodzi

zaśpiewałem: „Jezus Chrystus". A tu nagle okazało się, że

założce, która przyszła na ten koncert, to się nie spodobało.

Zebrali się pod sceną i zaczęli krzyczeć: ,,Jezus ch...", zaczęli na

mnie pluć (nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało), tego typu

rzeczy. Dla mnie był to ogromny szok. Cały problem polegał na

tym, że ja myślałem, że wystarczy wypowiedzieć to publicznie i

sprawa załatwiona. Myślałem, że wszyscy to przyjmą, że

wszystkim się to będzie podobać. A tu okazało się, że moje

słowa spowodowały taką potężną agresję.

— Miałeś świadomość, od kogo ona pochodziła? Czy

czułeś, że to agresja szatana, który zaczyna „mieszać"?

— Oczywiście, że tak.

— Nie byłeś więc zaskoczony...

14

 

 

— Byłem bardzo zaskoczony! Wiedziałem, że to szatan, ale

moja wiara była jeszcze bardzo słaba. Oni mi straszliwie ubliżali,

byłem cały opluty. Ktoś krzyczał, że Jezus to jest ch..., a mnie

nagle coś tknęło i po raz pierwszy powiedziałem na głos:

„Człowieku! Jezus Chrystus jest Panem!" Powiedziałem to po

raz pierwszy w życiu.

— Kiedy to było?

— Pięć lata temu. A powiedziałem to nie w takiej atmosferze,

wiesz, że siedzimy sobie z przyjaciółmi, modlimy się i ktoś

nagle mówi: „Jezus Chrystus jest Panem", ale w warunkach

zupełnie skrajnych, ekstremalnych. Myślałem wtedy: „No, teraz

to mnie już chyba tylko zabiją". Dograliśmy jakoś ten koncert do

końca, ale ja zostałem zmiażdżony. Bo ja byłem wtedy, wiesz,

wielką gwiazdą rocka. Dochodziło do takich przegięć, że po

koncertach przychodziły dziewczynki i mówiły:

„Tomek, ty masz taką moc czarodziejską, głowa mnie boli, połóż

mi rękę na głowie, a mnie uzdrowisz". A ja oczywiście kładłem!

Słowo honoru! A tu nagle gwiazda rocka opluta, znieważona na

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin