von Treskow.doc

(46 KB) Pobierz
Dariusz Marchewka

Dariusz Marchewka
Von Treskow- pruscy właściciele Strzelec

Prowincje pograniczne”, które pruska chciwość, łamiąc praworządność i boski porządek wydarła Polsce w 1793 roku, obejmowały nie tylko teren Gdańska, Torunia, Gniezna, Kalisza i Kujaw, lecz także Łęczycę i Sieradz, jak również część województwa krakowskiego, rawskiego i płockiego z ogólną liczbą 1,1 miliona mieszkańców, którzy po większej części byli Polakami. Ziemie zdobyczne nazwano eufemistycznie “Prusami Południowymi”. Na zajętych obszarach dawne królewszczyzny stały się odtąd własnością króla Prus i nadawane były z reguły jako donacje. Miało to również miejsce w przypadku dóbr Strzelce, które otrzymał pruski generał von Dolffs, a następnie odsprzedał Zygmuntowi Otto von Treskow. Można też powiedzieć, że późniejszy powiat kutnowski był widownią zmagań z pruskim ”Drang nach Osten”, przybierającego formy już nie zbrojnej aneksji, lecz ekonomicznej ekspansji. Ocena tego zjawiska wykracza jednak poza stereotypowy negatywny osąd, trzeba bowiem wiedzieć, że trzymane w rękach pruskiej rodziny von Treskow dobra Strzelce, zawsze wyznaczały nowe drogi w dziedzinie produkcji rolnej i zarządzania majątkiem. Były też przez długi czas wzorem dla okolicznej własności ziemskiej. I to w dużej mierze dzięki ich oddziaływaniu ziemia kutnowska była uznawana za przodującą w dziedzinie rolniczego zagospodarowania.

Mieszczanin szlachcicem

Kiedy w 1797 roku Zygmunt Otto von Treskow kupił od generała von Dolffs dobra Strzelce, był dopiero świeżej daty szlachcicem. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej królewski Heroldsamt wydał akt nobilitacji i nadał petentowi herb przedstawiający trzy kacze głowy dla odróżnienia od starych klejnotów rodowych, które posiadały głowy pawie. Wyobrażenie herbowe nie przypadło do gustu nowo upieczonemu "von" tak dalece, że nie omieszkał on w liście do syna napisać kilku zjadliwych uwag o królewskim humanitaryzmie. Nigdy też w przyszłości rodzina von Treskow nie obnosiła się z swym godłem, które aż nadto dobitnie podkreślało jej mieszczańskie pochodzenie. Zapewne sam zainteresowany liczył na więcej, tym bardziej, że cieszył się łaską królewską, która spłynęła na niego za duże zasługi w rozwoju handlu i produkcji sukienniczej w Prusach.

Późniejszy właściciel Strzelec przyszedł na świat w roku pańskim 1756 w miasteczku Milow nad Hawelą, jako nieślubne dziecko Albrechta Treskow i Marii Elisabeth Mangelsdorf. Jako jedenastoletni młodzieniec wraz z ojcem udał się najpierw do Lipska, a później do Berlina, aby tam zgłębiać tajniki kupieckiego fachu. Najwidoczniej interesy Treskow szły całkiem dobrze, skoro Zygmunt poślubił córkę bogatego kupca winnego Annę Sarę George. Rodzina żony, pochodzenia hugenockiego, pomimo tego, że od czterech pokoleń zamieszkująca stolicę królestwa Prus, utrzymywała bliskie kontakty z obszarem południowej Francji, co w niedalekiej przyszłości okazało się być bardzo pomocnym w interesach zięcia. Tymczasem jednak, Zygmunt oczekując na swoją szczęśliwą gwiazdę, pomagał swojemu teściowi Benjaminowi w prowadzeniu dużego składu spirytuali, znajdującego się przy Georgenstrasse w Berlinie. Porzucił to zajęcie na rzecz handlu tekstyliami i suknem, na potrzeby którego pracowało już w tym czasie kilka tysięcy manufaktur - co rząd pruski uważał za poważne osiągnięcie. Niespodziewanie, dzięki hugenockim familijnym kontaktom żony, otrzymał Zygmunt olbrzymi kontrakt na dostawę sukna dla szybko formującej się wielkiej armii francuskiej, na potrzeby której produkcja rodzimych fabrykantów była niewystarczająca. Realizacja tak poważnego zamówienia bardzo korzystnie wpłynęła na kondycję pruskich manufaktur sukienniczych, na samego zaś sprawcę tego sukcesu czekało uznanie królewskie i otwarte drzwi na dworskie salony. A gdy jeszcze w 1796 roku, w cztery tygodnie dostarczył szykującej się na wyprawę egipską armii napoleońskiej 10 000 koni, jego pozycja została mocno ugruntowana. Chodziło w tym przypadku o kontrakt handlowy na niebagatelną sumę 12 milionów franków !

Sukcesy handlowe otworzyły Zygmuntowi drogę do nobilitacji, dla której przyznania wielce pomocnym było posiadanie własności ziemskiej. Otrzymał takową za sprawą królewskiej donacji w postaci poklasztornych dóbr w Owińsku, położonych nad Wartą na północ od Poznania. Donacja była w istocie sprzedażą, której raty roczne, w wysokości 3208 talarów, rozłożone zostały na 25 lat spłaty. Czyniło to w sumie 80 000 talarów, co przy obecnym kursie niemieckiego pieniądza daje się porównać z olbrzymią kwotą około 7 milionów marek. Nowy właściciel Owińska poczynił duże inwestycje w zagospodarowanie majątku, doprowadzając do podniesienia jego zdolności produkcyjnych i znacznie zwiększył czerpane z niego dochody. W latach 1804-1806 wybudował kosztem 100 000 talarów pałac z przeznaczeniem na rodową siedzibę, zaciągając na jego ukończenie pożyczkę w wysokości 38 000 talarów u znanego berlińskiego bankiera Wilhelma von Humboldt. Pomimo tych wysiłków i nakładów wydawca “Schwarzen Registers” Zerboni di Sposetti, wydał właścicielowi Owińska mierną ocenę jego zdolności gospodarskich. Przeciwnego zdania był minister prowincji hrabia Hoym, który pisał: “Der Treskow ist jedoch der nü tzlichste von allen Donatarien wegen des rastlosen, verstä ndigen, ja verschwenderischen Eifers, mit dem er seine Gü ter instandsetz und seine Bauern zu arbeitsamen Menschen macht.”

Posiadanie jednego majątku o słabej piaszczystej glebie, nadającej się jedynie do uprawy kartofli, nie wyczerpywało junkierskich ambicji Zygmunta Otto von Treskow. Zaczął rozglądać się za kupnem ziemi. Ponieważ w Marchii nie było to sprawą prostą, jego wzrok skierował się na wschód, gdzie nadarzała się okazja kupna majątku Strzelce, z której ambitny, świeżej daty ziemianin skwapliwie skorzystał. Nie był to ostatni jego nabytek, skoro umierając w 1825 roku pozostawił swoim dzieciom, a miał ich liczną gromadkę, łącznie 80 000 morgów ziemi. Drugi z jego siedmiu synów, Jan Karol Zygmunt von Treskow, dziedzic Strzelec, okazał być się najgodniejszym spadkobiercą ojca w pomnażaniu rodzinnego majątku.

Twórca rodzinnej potęgi

Jan Karol Zygmunt von Treskow uchodzić mógł już za typowego pruskiego junkra, posiadał bowiem rozległe dobra Gade i Friedrichsfelde w Marchii. Ze schedy ojcowskiej zatrzymał również dobra strzeleckie liczące 17 000 mórg ziemi. Za swojego życia poczynił w nich duże inwestycje, zbudował między innymi jedną z pierwszych cukrowni na obszarze Królestwa Polskiego. Umierając w 1846 roku zapisał je w całości wszystkim swoim dzieciom i pewnie dlatego majątek Strzelce pozostał w rękach rodziny von Treskow do 1924 roku, kiedy to 29 współwłaścicieli zmuszonych zostało przez prawodawstwo polskie do jego sprzedaży. Żaden bowiem z licznych sukcesorów nie wyraził chęci przyjęcia obywatelstwa polskiego, które było warunkiem koniecznym do posiadania własności ziemskiej na terytorium odrodzonej Rzeczypospolitej.

Jan urodził się 6 XII 1787 roku, ukończył najpierw gimnazjum w Gotha, a później jak przystało na jego stan, Akademię Rycerską w Brandenburgu. W 1812 roku ożenił się z Marią Julią Jouanne daleką kuzynką ze strony jego matki, pochodzącą również z hugenockiej rodziny. Wkrótce po ślubie nabył dobra rycerskie Gade koło Genthin, zaś w 1816 roku majątek Friedrichsfelde nieopodal Berlina, w którym zamieszkał wraz z żoną i dziećmi. Podobnie jak jego ojciec, upatrywał powiększenia swoich włości na wschodzie i konsekwentnie swój zamiar realizował. W maju 1836 roku kupił od Skórzewskich majątek Grocholin w powiecie Szubin, zaś niedługo potem dobra Zakrzew i co nas najbardziej interesuje Chodów na ziemi kutnowskiej. Testamentem, sporządzonym 8 VII 1842 roku, Jan Karol Zygmunt von Treskow rozporządził majątkiem, obdzielając wszystkie swoje dzieci nabytymi przez siebie dobrami ziemskimi. Najstarszy Herman otrzymał Chodów, zaś Juliusz miał dostać Grocholin, jednak w chwili śmierci ojca prawie wszystkie dzieci były jeszcze małoletnie i pod kuratelą opiekuna Jana Bartłomieja Pascala musiały czekać lat sprawnych, aby objąć we władanie swoje nadziały. Juliusz von Treskow wszedł w posiadanie Grocholina po ukończeniu 22 roku życia i rok później ożenił się z Leontine von Enckevort, z którą miał trzy córki: Julię, Hildegardę i Jadwigę. Najstarsza Julia wyszła za mąż za Hermana von Dobeneck, zaś Hildegarda za Roberta von dem Knesebeck. Wspomniany Juliusz von Treskow zajmował się z dobrym skutkiem nie tylko własnym majątkiem, ale również miał duży wpływ na gospodarkę w dobrach Strzelce, które zgodnie z ojcowską wolą były we wspólnym posiadaniu rodzeństwa. To dzięki niemu wprowadzono tam na dużą skalę hodowlę owiec i właśnie w jego czasach majątek Strzelce przeżywał okres największej świetności. Jego zaś sukcesorzy, szczególnie rodzina baronów von Dobeneck była najliczniej reprezentowanym gronem współwłaścicieli w czasie sprzedaży dóbr strzeleckich.

Strzelce z przyległościami

Kiedy Jan Karol Zygmunt von Treskow brał się za podniesienie z upadku zdewastowanych dóbr, oprócz samych Strzelec w ich skład wchodziły przyległości Zaranna, Bielawy, Piechota, Muchnów, Długołęka, Niedrzaków, Budy, Kozia Góra oraz należące do majątku sołectwa Długołęka i Przyzórz. Jednym z pierwszych zadań jakie postawił sobie nowy posesor, było skomasowanie ziemi folwarcznej i odgraniczenie jej od gruntów włościańskich. Wykonano w tym celu dokładne plany, przeprowadzono badania i klasyfikację ziemi. Dane z tych badań posłużyły następnie do racjonalnej uprawy w zależności od jakości gleby. Grunty folwarczne zostały zmeliorowane, a odczuwalny wcześniej brak wody dla celów gospodarskich, został usunięty z chwilą budowy zbiorników wodnych. Dużym usprawnieniem dla funkcjonowania majątku, była budowa bitych dróg wewnętrznych, ze Strzelec do Muchnowa i ze Strzelec przez Kozią Górę do Długołęki. Poprawiły one znacznie komunikację i przyniosły oszczędności na kosztach transportu. Jednak decydujące znaczenie miało uprzemysłowienie majątku, a szczególnie budowa cukrowni i gorzelni, których produkcja przynosiła też największe zyski. W późniejszym czasie, kiedy w Królestwie Polskim zaczął gwałtownie rozwijać się przemysł włókienniczy i znacząco wzrósł popyt na wełnę, także hodowla owiec była bardzo zyskowna.

Sam właściciel nader rzadko przebywał w Strzelcach, jednak w 1836 roku zatrzymał się w nich na dłużej, czy to z powodu doglądania inwestycji, czy też w sprawach zakupu majątku Chodów, trudno dzisiaj rozsądzić. W każdym razie stanął wówczas przed kutnowskim notariuszem Olszowskim i zapisał akt potwierdzający zaciągnięcie pożyczki w wysokości 25 000 talarów pruskich, czyli 150 000 złotych u berlińskiego bankiera Zacharjasza Triebe, co zdaje się potwierdzać, że celem pobytu były jakieś bardzo istotne przedsięwzięcia. Natomiast w sprawach codziennego funkcjonowania dóbr wyręczał się zarządcami. Ustanowiony przez niego pełnomocnik Wilhelm Stegemann, sprawował swój urząd jeszcze długo po śmierci swojego chlebodawcy i nie zrezygnował z tego zajęcia, nawet wówczas kiedy sam został właścicielem ziemskim, nabywając majątek Rościszewo. Po nim, w 1855 roku z polecenia Juliusza von Treskow, zatrudniono na tym stanowisku Gustawa Tschirschnitza, a następnie jego syna, również o imieniu Gustaw, który był zarządcą majątku do lat 80-tych XIX wieku.

Niewątpliwie już Jan Karol Zygmunt von Treskow, a na pewno jego sukcesorzy, przywiązywali duże znaczenie do posiadanych dóbr Strzelce, które były ich pierwszą własnością rycerską, bowiem Owińsk dostał się Janowemu bratu. Myśl o utrzymaniu ich w rękach rodziny, zapewne kierowała myślami Jana von Treskow, kiedy w swym testamencie przekazał je na własność wszystkim swoim dzieciom. Takie same intencje miała wdowa po nim Maria von Treskow, która w 1853 roku kupiła od Gustawa hrabiego Lü ttichau za 53 000 rubli dobra Przyzórz i włączyła je do rodzinnego majątku. Szanując wolę ojcowską, spadkobiercy wybrali ze swego grona pełnomocnika, Karola Zygmunta von Treskow dziedzica Friedrichsfelde, najmłodszego z synów Jana i przekazali mu nadzór nad Strzelcami. Od tego czasu stało się rodzinną tradycją, że każdy z kolejnych panów na Friedrichsfelde zostawał pełnomocnikiem rodziny. Ostatnim był dziedziczący po pradziadku wszystkie imiona Jan Karol Zygmunt von Treskow.

Dziedzic Chodowa

Dwudziestotrzyletni Herman Otto von Treskow był uczestnikiem długich, sześciotygodniowych negocjacji, toczących się w sprawie warunków kupna Grocholina. Wydawałoby się, że ojciec nabył majątek z myślą o najstarszym synu, tym bardziej, że Herman został jego administratorem, tak się jednak nie stało. Herman po ożenku z Adelajdą von Kreawel zamieszkał w majątku Chodów, który był najnowszym nabytkiem von Treskow. Majątek do czasu sprzedaży wchodził w skład dóbr narodowych i był puszczany w kilkuletnie dzierżawy, które jak w przypadku dzierżawcy z 1817 roku Jana Bilewicza kończyły się procesami ze skarbem publicznym. Herman Otto szybko powiększał swoje włości. W 1844 roku kupił od Maksymiliana Jerzmanowskiego Turzynów, a w roku 1857 od Franciszka Jerzmanowskiego majątek Domaników.

Z późniejszymi dziejami Chodowa związana jest historia wielce zasłużonej dla kraju rodziny Jasiukiewiczów, której rodzinny grobowiec znajduje się na przykościelnym cmentarzu w Chodowie.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin