Redmond Marilyn - Meksykańskie wesele.pdf

(406 KB) Pobierz
132815543 UNPDF
MARILYN REDMOND
Meksykańskie wesele
Tłumaczył: Marek Kowajno
1.
– Oto, miss Weston, pani bilet, karta pokładowa, kwit bagażowy
i paszport – rzekł urzędnik przy okienku Eastern Airlines wręczając Angeli
niebieską kopertę. – Pani samolot odlatuje za czterdzieści pięć minut ze
stanowiska 12B. Życzę przyjemnego lotu i miłego pobytu w Meksyku.
Angela podziękowała uśmiechem i odwróciła się. Chciała jeszcze pójść
do kiosku i kupić sobie jakiś magazyn ilustrowany, żeby wypełnić czytaniem
czas dzielący ją od odlotu.
Trzy dni spędzone w Nowym Orleanie były interesujące, ale lotniska nie
można było z pewnością nazwać atrakcją turystyczną. W chłodnym,
bezbarwnym budynku nic nie wskazywało na to, że Nowy Orlean przeżywa
jeden z pierwszych ciepłych dni przedwiośnia. Angela widziała nawet kwitnące
kamelie i azalie, a luty przecież dopiero się zaczął. Była zadowolona, że nie
musi wracać do zimowego Nowego Jorku.
Tom dzwoniąc rano, żeby się z nią pożegnać, opowiadał, że poprzedniego
dnia przeszła nad miastem burza śnieżna. Również w Anglii, gdzie mieszkali jej
rodzice, zima w tym roku była surowa.
Angela poczuła dreszcze. Wyjazd służbowy do Meksyku trafił się w samą
porę. Jej wzrok padł na obrotowy regał z kolorowymi widokówkami. Pomyślała
o panu Siadzie, szefie wydawnictwa. Postanowiła napisać do niego parę słów
i jeszcze raz podziękować mu za jego wskazówki. Poza tym byli także koledzy
z redakcji i naturalnie Tom, kierownik działu sztuki. Angela wybrała kilka
kartek i zaczęła pisać, zwracając przy tym uwagę na to, żeby pozdrowienia dla
Toma nie wypadły serdeczniej niż dla pozostałych. Ostatecznie jednym
z powodów, dla którego zgodziła się wyjechać do Meksyku, był właśnie Tom,
który zaczął dopatrywać się w ich przyjaźni czegoś więcej. Posiadanie w nim
przyjaciela było miłe, lecz dla Angeli na tym wszystko się kończyło. Nie chciała
się jeszcze wiązać. W każdym razie w chwili obecnej niezależność i kariera
zawodowa znaczyły dla niej więcej.
Zapytała sprzedawczynię, gdzie mogłaby wrzucić widokówki.
Dziewczyna w pierwszej chwili nie zrozumiała, o co jej chodzi. Angela musiała
się uśmiechnąć. Znów zapomniała się i mówiła z najlepszym akcentem
oksfordzkim. A przecież w ciągu tych dwóch lat, jakie spędziła już w USA,
starała się przejąć wymowę amerykańską, choćby dlatego, że wymagał tego jej
zawód.
Kiedy się odwróciła, spostrzegła, że gapi się na nią jakiś wysoki
ciemnowłosy mężczyzna. A teraz w dodatku się uśmiecha. U jego ramienia
uwiesiła się ruda dziewczyna o bujnych kształtach. Angela przybrała z miejsca
nieprzystępną minę i poirytowana odwróciła wzrok. Co to miało znaczyć!
Mężczyzna był w towarzystwie pięknej dziewczyny i absolutnie nie miał
powodu, żeby flirtować z inną. Spojrzała na niego wrogo i rozgniewała się
widząc, że w dalszym ciągu uśmiecha się do niej i z podziwem lustruje jej
szczupłą, niemal chłopięcą figurę. Gwałtownie odwróciła się do kiosku z
gazetami.
Stanęła plecami do wyjścia i zaczęła przeglądać zawartość regału
z wydawnictwami kieszonkowymi. Była wściekła na mężczyznę przed
kioskiem. Co on sobie wyobrażał! Z pewnością nie zaliczała się do kobiet, które
w jakikolwiek sposób pragną zwracać na siebie uwagę. Wiedziała wprawdzie,
że dobrze jej w szarym kostiumie, który dziś miała na sobie. Ale wydawał się on
raczej stonowany i prosty. W każdym razie było to coś zupełnie innego niż
obcisła czarna sukienka opinająca ciało rudej dziewczyny.
Angela poczuła się głupio. Czemu właściwie złości się z powodu obcego
mężczyzny, który lustrował ją z takim zainteresowaniem? Co ją to obchodzi, że
rozgląda się za innymi kobietami, mimo że jest w towarzystwie. Pokręciła
głową niezadowolona z siebie i zajęła się książkami.
Jej zainteresowanie wzbudziła książka o jaskrawej okładce
przedstawiającej rytuał ofiarny u Azteków i wyciągnęła tomik z regału.
Najwidoczniej akcja powieści rozgrywała się w okresie podboju Meksyku.
Tekst skrzydełka obiecywał zajmującą historię pełną namiętności i przemocy.
Nie mój gust, pomyślała Angela. Właśnie chciała odstawić książkę, gdy ktoś za
nią powiedział:
– Tej lektury naprawdę nie mogę pani polecić. – Przerażona, obróciła się
gwałtownie, a książka wypadła jej z ręki. Nieznajomy, teraz bez swojej
towarzyszki, schylił się, podniósł książkę i odstawił ją na obrotowy regał. Po
czym popatrzył przez chwilę w dół na Angelę i dodał wyjaśniającym tonem: –
Jest źle napisana i pełna historycznych nieścisłości.
Wciąż jeszcze osłupiała i niezdolna do jakiejkolwiek odpowiedzi patrzyła
na niego bez słowa. Mężczyzna był nieprawdopodobnie atrakcyjny, w jakiś
szorstki, niezwykle męski sposób. Jego spojrzenie, w którym kryła się lekka
ironia, miało w sobie coś zniewalającego. Angela przyłapała się na tym, że ma
ochotę odwzajemnić jego uśmiech. Zauważyła to w porę i wykrzywiła usta w
nieprzystępny grymas. Wypróbuj swój uwodzicielski urok na innej, pomyślała
z wściekłością. Na mnie on nie działa. Demonstracyjnie wyciągnęła książkę z
powrotem i powiedziała chłodno:
– Sądzę, że sama wiem najlepiej, co powinnam czytać. Nie uważa pan?
– Bynajmniej! Sądzę, że ktoś taki jak pani nie powinien marnować czasu
na podobne bzdury.
Angela zauważyła z irytacją, że mężczyzna jest prawdziwym olbrzymem.
Nigdy jej nie przeszkadzało, że sama jest niezbyt wysoka, ale on górował nad
nią znacznie. Prawdopodobnie dodaje mu to jeszcze pewności siebie,
powiedziała do siebie w duchu.
– Co miał pan na myśli mówiąc: „ktoś taki jak pani”? W ogóle mnie pan
przecież nie zna!
– Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.
Do licha, powinnam była liczyć się z taką odpowiedzią, pomyślała ze
złością. Prawdopodobnie wydaje mu się teraz, że jego próby zbliżenia nie były
jej wcale takie niemiłe. A więc pokaże mu, że się mylił!
– Nie było to szczególnie oryginalne – powiedziała udając znudzenie. –
Następne pańskie pytanie będzie przypuszczalnie brzmiało: Czy jest pani
Angielką?
– Przykro mi – odrzekł z uśmiechem – wygląda na to, że źle oceniłem
sytuację. Może powinniśmy jeszcze raz zacząć od początku?
Jego uśmiech to niebezpieczna broń, przemknęło jej przez głowę,
i zręcznie się nią posługuje. Chyba jednak łatwiej można było na niej zrobić
wrażenie, niż sądziła. Pora więc kończyć tę rozmowę.
– Nie tylko sytuację – odpowiedziała chłodno – lecz także mnie.
Następnie odwróciła się i podeszła z książką do kasy.
– W dalszym ciągu uważam, że nie spodoba się pani ta książka –
usłyszała za swoimi plecami.
Położyła książkę na ladzie i zaczęła szukać w torebce portmonetki. Teraz
tym bardziej ją kupi! Nie sprawi mu tej satysfakcji, że odstawi książkę! Nie
mogła się jednak pozbyć podejrzenia, że przejrzał ją na wylot.
– Michael, najdroższy! – zawołał od drzwi jakiś łagodny głos – dostałeś
to czasopismo?
– Nie, niestety nie – powiedział i podszedł do drzwi. Rudowłosa
dziewczyna wzięła go pod ramię i pociągnęła za sobą.
Angela popatrzyła za nimi. Uznała, że dziewczyna przytula się do
mężczyzny w jakiś demonstracyjny sposób. Irytowało ją także, że ten nawet się
za nią nie obejrzał. Przyłapawszy się na tej myśli, wzięła się w garść. Dlaczego
miałaby zaprzątać sobie głowę kimś takim? Typ Casanovy, który musi zdobyć
każdą kobietę, jaka mu staje na drodze, nie był w jej guście. Z drugiej strony,
myślała dalej, dość łatwo dał za wygraną. Ale to przecież ona zakończyła
rozmowę. A może uznał, że nie jest wystarczająco atrakcyjna?
Krytyczne spojrzenie w lustro za ladą dowiodło jej, że może być
zadowolona ze swojego wyglądu. Rzecz jasna, nie była oszałamiającą
pięknością, ale jej szczupła twarz i długie blond włosy, tak uroczo kontrastujące
z jasnoniebieskimi oczyma, wciąż przyciągały pełne podziwu spojrzenia
mężczyzn. Doszło więc już do tego, pomyślała, że w wieku dwudziestu czterech
lat zaczynam się zastanawiać nad swoim wyglądem. Pokręciła głową z
dezaprobatą dla samej siebie i postanowiła nie myśleć już o nieznajomym.
Pasażerowie odlatujący do Meksyku zostali wezwani do komory
kontrolnej. Angela podeszła wolno do odprawy. Ku swemu zaskoczeniu
stwierdziła, że wśród zgromadzonych już podróżnych znajduje się również
nieznajomy mężczyzna. Rudowłosa dziewczyna w dalszym ciągu przyczepiona
była do niego jak kleszcz. Jej ostentacyjne zachowanie napełniło Angelę
niesmakiem.
– Michael, najdroższy – usłyszała jej namiętny szept przypominający
mruczenie – tak cudownie było mi z tobą. Chciałabym, żebyś przyjeżdżał
częściej, a czasami został dłużej. Zobaczymy się wkrótce?
– Mhm, tak sądzę – odrzekł niezobowiązująco i uśmiechnął się.
A więc nie leci z nim. Zaskoczona stwierdziła, że myśl ta nie jest jej
wcale niemiła. Czy nie powinno jej raczej niepokoić, że mężczyzna leci bez
swojej towarzyszki? Nie zdziwiłaby się, gdyby po krótkim spotkaniu na lotnisku
potraktował ją jak starą znajomą i podjął przerwaną rozmowę. Wkrótce się
jednak przekona, że ona nie jest nią zainteresowana.
Przyszła kolej na Michaela. Uwolnił się od rudowłosej dziewczyny, która
przez cały czas czepiała się jego ramienia, i musnął jej czoło pocałunkiem.
– Do zobaczenia – powiedział i nie obejrzawszy się nawet, oddalił się w
kierunku samolotu.
Sposób, w jaki pożegnał się z dziewczyną, Angela uznała za podły. Widać
było, że ruda jest w nim zakochana po uszy. Dlaczego musiał ją traktować tak
chłodno? Ponownie zdała sobie sprawę, że jej myśli kręcą się wokół tego
mężczyzny. Najpóźniej przestaną się jednak kręcić, kiedy opuści pokład
samolotu. Przypuszczalnie nie zobaczy go już nigdy.
Angela przeszła przez komorę kontrolną i wsiadła do samolotu. Kiedy
zbliżała się do swojego rzędu, ujrzała Michaela, który usiadł już na swoim
miejscu obok przejścia. Skrzywiła się i sprawdziła numer na fotelu. Okazało się,
że siedzą w tym samym rzędzie. Dobrze przynajmniej, że ma miejsce przy oknie
i dzieli ją od niego przejście. Kiedy opadła na swoje siedzenie, Michael
uśmiechnął się do niej promiennie i przysunął bliżej.
– Znowu się spotykamy – powiedział. – Myślałem, że wraca pani do
Anglii...
– W tej chwili mnie tam raczej nie ciągnie. Nie czytał pan, że Anglia
przeżywa właśnie najostrzejszą zimę od pół wieku?
Zaraz jednak pożałowała swoich słów. Skąd przyszło jej do głowy, żeby
w ogóle się odzywać! Teraz pomyśli sobie, że chcę z nim rozmawiać. Wejście
następnych pasażerów zakłóciło spokój, i Michael nie zdążył odpowiedzieć.
Angela skorzystała z okazji i odwróciła się do okna. Jej myśli zaprzątało
zadanie, jakie czekało na nią w Meksyku. Londyńskie wydawnictwo, w którym
pracowała, wysłało ją przed dwoma laty do Nowego Jorku, żeby mogła
poszerzyć swoją wiedzę fachową. To był trudny okres, pomyślała. Odwaliła
Zgłoś jeśli naruszono regulamin