Whitmore Loretta - Bezpieczny port.pdf

(396 KB) Pobierz
299708952 UNPDF
Loretta Whitmore
Bezpieczny port
(Moonlit Sea)
299708952.002.png
1.
Debrah odetchnęła z ulgą, gdy opuściła sale wykładowe
paryskiej Sorbony i skierowała się w dół bulwaru Saint Michel.
Przez cały ostatni tydzień ślęczała nad swoją pracą końcową,
miała więc prawo czuć się zmęczona.
Niezależnie od tego, co mogło się wydarzyć w przyszłości,
teraz w każdym razie czekały ją wakacje.
Kilku mężczyzn przechodzących obok rzuciło na nią pełne
podziwu spojrzenia, lecz Debrah nic sobie z nich nie robiła.
Uważała, że to wspaniale po tak długim czasie móc znów bez
obciążeń, beztrosko rozkoszować się słonecznymi promieniami.
Uskrzydlona i uśmiechnięta spacerowała po ulicach.
Studia sprawiały jej dużo przyjemności, ale jeszcze wspanialej
było mieć przed sobą wakacje. Debrah miała ochotę głośno
śpiewać z radości.
W jednym z małych okrągłych kiosków, które w Paryżu stoją
prawie na każdym rogu ulicy, kupiła kilka gazet.
Merci, mademoiselle, bonne journee – życzył stary
sprzedawca, uśmiechając się do tak dobrze nastrojonej klientki.
Debrah często rozmawiała ze swymi przyjaciółmi o
uprzedzającej grzeczności Francuzów. Tu w Paryżu nikt nigdy nie
potraktował jej nieuprzejmie.
Do miasta nad Sekwaną przyjechała przed około pół rokiem,
aby tu studiować. I od samego początku została przyjęta miło i
serdecznie.
Debrah przeszła na drugą stronę ulicy i poszła spacerem do
Ogrodu Luksemburskiego. O tej porze po południu park był
zawsze pełen ludzi. Lubiła tu przychodzić. Siadała na ławce, aby
poczytać lub po prostu porozmyślać i rozkoszować się słońcem.
Było tu przyjemniej niż w mrocznej bibliotece uniwersyteckiej
czy w wynajmowanym przez nią małym pokoju.
Bawiło ją przyglądanie się matkom z dziećmi. Mali chłopcy
299708952.003.png
puszczali na wodę stateczki, a dziewczynki bawiły się lalkami i
kolorowymi piłkami. Zawsze było tu kilku starszych mężczyzn,
bez reszty pochłoniętych grą. W skupieniu toczyli po trawie
ciężkie metalowe kule, które wyglądały jak olbrzymie bile.
Debrah spacerowała po parku, aż doszła do swej ulubionej
ławki. Tam rozsiadła się wygodnie i wyciągnęła gazety.
Przede wszystkim interesowały ją dzisiaj drobne ogłoszenia.
Jeżeli w dalszym ciągu chciała studiować w Paryżu, musiała
koniecznie znaleźć jakąś dobrze płatną pracę na wakacje. Za nic
nie chciała przerywać studiów na Sorbonie i wracać do Ameryki.
Paryż po prostu ją oczarował.
Po chwili ciche głosy wyrwały Debrah z zamyślenia. Obejrzała
się za siebie i ujrzała młodą zakochaną parę. Mocno objęci, stali
oparci o drzewo i zdawali się zapominać o otaczającym ich
świecie. Przez cały czas całowali się namiętnie i szeptali do siebie
czułe słówka.
Debrah poczuła się naraz jak intruz. Spakowała gazety i książki
i podniosła się z ławki.
Wiele czasu upłynęło, od kiedy ją tak obejmowano. I nigdy nie
czuła przy tym takiej namiętności jak ta młoda para. Może tu w
Paryżu wszystko było inaczej? Czy też winien temu był Chuck?
Wychowywała się razem z Chuckiem. Farma jego rodziców
była oddalona zaledwie o parę mil od farmy jej ojca. Jako dzieci
bawili się razem, a w lecie pracowali w polu razem z jej braćmi.
Chłopcy traktowali Debrah jak równą sobie i nie dawali jej
odczuć, że jest dziewczyną. Ona też zresztą zachowywała się jak
chłopak.
Matce wcale się to nie podobało i ciągle próbowała zrobić ze
swej córki układną panienkę i nauczyć ją zachowania, jakie
przystoi damie. Jednak ojciec zawsze trzymał stronę Debrah.
– Zostaw to dziecko, Jessie – upominał często swoją żonę. – I
tak wystarczająco wcześnie będzie miała na karku dom i dzieci, a
wtedy koniec z wolnością.
W miarę upływu lat Debrah zaczęła jednak coraz bardziej
interesować się książkami i tym, co znajdowało się za ciągnącymi
299708952.004.png
się w nieskończoność pszenicznymi polami jej ojca.
Poznała Chicago i St. Louis. Podczas gdy bracia cieszyli się na
przejęcie gospodarstwa ojca, w niej rozbudziła się
niepohamowana tęsknota za dalekimi krajami. Jednym tchem
pochłaniała powieści przygodowe i opisy podróży i marzyła o
dalekim świecie.
W wieku kilkunastu lat była spokojna i skryta i najchętniej
przebywała tylko ze swymi książkami. Matka znowu martwiła się
o córkę. Jednak wyrozumiały ojciec pocieszał swoją żonę. Był
pewien, że dziewczyna obudzi się kiedyś ze snu jak Śpiąca
Królewna i wyjedzie w świat.
Debrah była niezwykle piękna. Miała błyszczące włosy koloru
złoto-blond, zielone oczy i świeżą cerę. Wielu chłopców kręciło
się wokół niej. Ale tylko przy swoim starym przyjacielu Chucku
czuła się tak naprawdę pewna i bezpieczna.
Razem z nim chodziła na wszystkie przyjęcia i imprezy
taneczne w mieście. Podczas wielu meczy piłki nożnej i
koszykówki siedziała na trybunie dla widzów i trzymała za niego
kciuki. Chuck nieraz przyczynił się do zwycięstwa swojej
drużyny, gdyż był niezwykle skutecznym graczem. Wiele
dziewcząt zazdrościło Debrah tego jej przyjaciela.
Chuck był blondynem o pszenicznych włosach. Rozpierała go
siła, a z powodu swej nieskomplikowanej otwartości był typowym
chłopcem Środkowego Zachodu. Gdy Debrah skończyła High
School, zaproponował jej małżeństwo.
Bardzo jej to schlebiało, ale czuła się jednocześnie nieswojo,
gdyż nawet w marzeniach nie myślała jeszcze o zamążpójściu. Jej
rodzice poparli wtedy jej stanowisko.
– Debrah, jesteś jeszcze o wiele za młoda. Musisz najpierw
pomyśleć o zdobyciu wykształcenia. – Ojciec zbyt dobrze znał
tęsknotę swojej córki za dalekimi krajami, dodał więc: – Jest
jeszcze wiele do odkrycia i zbadania. Powinnaś zobaczyć trochę
świata, zanim wyjdziesz za mąż.
Przez przypadek Debrah uzyskała stypendium z tego samego
uniwersytetu, na którym studiował Chuck. Szybko okazało się, że
299708952.005.png
ma szczególne zdolności do języków obcych. Ponieważ lubiła
także literaturę, zapisała się na romanistykę. W czasie studiów
chciała się poświęcić przede wszystkim językowi francuskiemu i
historii.
Gdy po roku nadarzyła się okazja studiowania na Sorbonie,
Debrah z zapałem skorzystała z niej. W tym czasie Chuck
ukończył już studia i wstąpił do marynarki.
Ich ostatnie spotkania przebiegały zawsze jednakowo.
– Kocham cię, Debbie – zapewniał ją Chuck za każdym razem.
– Wiesz, że cię zawsze kochałem.
Pytająco patrzył na nią i szukał w jej oczach odpowiedzi.
Ona jednak unikała jego spojrzeń. Czuła się okropnie,
ponieważ nie mogła odwzajemnić jego uczuć. On nigdy nie
nalegał, lecz ona doskonale wiedziała, jak bardzo tęskni za jej
miłością. Niestety Debrah widziała w Chucku zawsze tylko
zaufanego przyjaciela i kolegę, choć ze względu na niego miała
nadzieję, że to uczucie rozwinie się w coś więcej.
– Proszę, Chuck – szeptała – daj mi jeszcze trochę czasu.
To był ostatni wieczór przed jego wyjazdem i Chuck całował ją
namiętnie.
– Będę czekać – powiedział. – Czy też może jest ktoś inny... ?
– Nie, Chuck...
Minęły miesiące, gdy nadszedł list, który dowiódł Debrah, że
źle oceniła Chucka. Jego cierpliwość widocznie się skończyła.
Nigdy nie uświadamiała sobie właściwie, jak bardzo służba w
marynarce zmieniła go. W każdym razie była zdumiona, gdy
Chuck napisał do niej prawie po roku:
Moja kochana Debrah, wiem, że mnie zawsze lubiłaś, nawet
jeśli to nie była miłość. Dlatego wierzę, że mnie zrozumiesz i
wybaczysz mi.
Poznałem dziewczynę, która mnie kocha. Chcę ją prosić, by
została moją żoną. Zawsze będę myśleć o Tobie i nigdy Cię nie
zapomnę. Uważaj na siebie.
Chuck.
299708952.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin